Gdzie są nasze głosy, gdzie jest nasza "solidarność"?

 |  Written by Nessun Dorma  |  0

W wyborach do rady miasta Mississauga polski kandydat Antoni Kantor zajął drugie miejsce, uzyskując 1467 głosów. Do zwycięstwa zabrakło mu 98 'krzyżyków". Polonia straciła wielką szansę by do kanadyjskiej administracji wprowadzić "swojego człowieka", który na pewno czułby się zobowiązany, by pamiętać o korzeniach i swoim elektoracie. Okazja była wyjątkowa, gdyż kandydaci ubiegali się o urząd w wyborach dodatkowych, w których z reguły bierze udział mała ilość wyborców. Tak było i tym razem, a większość uprawnionych do głosowania Polaków z okręgu wyborczego "Ward 4" (a jest ich cztery i pół tysiąca!) pozostała w domu. Goryczy porażce dodaje fakt istnienia na terenie dzielnicy największego w Ontario polskiego kościoła pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe oraz popularnego i prężnego ośrodka kulturalnego na terenie parafii. Można by sądzić, że bije tu polonijne serce tej części Kanady. Okazuje się, że bije słabo, gdyż nie ma powodu, by sądzić, że Antoni Kantor, który dał się poznać polonijnej społeczności z dobrej strony, byłby gorszym kandydatem od innych pretendentów i nie było warto na niego głosować.

 

Nasuwają się przykre refleksje. Zakładając, że na Kantora musieli też oddać głosy mieszkańcy nie polskiego pochodzenia, możemy przyjąć, że do urny wyborczej poszło zaledwie 25% uprawnionych do głosowania Polaków. Czy rzeczywiście jest nam wszystko jedno, czy może nie lubimy wygrywać i cieszą nas porażki rodaków? A może nie wierzymy we własne siły i uważamy, że inni będą nas reprezentować lepiej? Bardziej solidarni, potrafiący się zmobilizować? Polacy z "Ward 4" nie poszli do urn z biało-czerwonymi flagami, pozostali w domach, wynosząc wysoko nad polską społeczność białą banderę kapitulacji.

 

Czy podobnie będzie 10 maja, kiedy to Polacy będą wybierać prezydenta? Niezależnie od tego, czy możemy liczyć na uczciwe wybory powinniśmy solidarnie głosować. Nie czas, by w tym miejscu poruszać problem moralnego prawa do uczestniczenia w polskich wyborach emigrantów. Ci, którzy są na to zdecydowani, mają wystarczająco utrudnioną procedurę. Sprawa dotyczy całego narodu: pomimo dramatycznej wagi tegorocznej prezydenckiej elekcji, trudno liczyć na dużą frekwencję. Czy naprawdę chcemy Polskę oddać walkowerem, a "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie", jak powiedział nagrany podczas rozmowy przy wódeczce jeden z urzędujących ministrów rządzącej ekipy? Porażka Antoniego Kantora nabiera symbolicznego wymiaru: gdzie są nasze głosy, gdzie jest nasza "solidarność"?

 

Aleksander Rybczyński

www.polskacanada.com

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>