Jarosław Kaczyński i himalajscy piraci

 |  Written by Seaman  |  1

Zamachowiec Brunon K. odwołał zamach, ale cóż z tego, skoro agenci z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego odwołania nie przyjęli i przygotowania do wysadzenia parlamentu trwały nadal. Adwokat Brunona K. twierdzi, że jego „klient odwołał zamach”, gdyż zdemaskował prowokatorów z ABW i jest na to dowód w postaci zeznań agenta prowadzącego domniemanego zamachowca. Ta groteska byłaby do bólu surrealistyczna, gdyby informacja nie była prawdziwa. To jest rzeczywistość państwa Tuska, dla niepoznaki ciągle zwanego III RP, chociaż z republiką i demokracją ma tyle wspólnego, co premier Tusk z honorem i prawdomównością.

Tę groteskową konsekwencję dętego oskarżenia Brunona K. wybrałem także jako motto do tego tekstu, gdyż w sposób niemal doskonały oddaje istotę działania rządu Donalda Tuska, a przede wszystkim samego szefa rządu - pomówienie, prowokacja, przekręt czyli 3xP. A biorąc pod uwagę ostatnie pozy na zdobywcę Monte Cassino i klękanie przed biskupem Rzymu, dochodzi jeszcze przebieranka, czyli pozowanie na Polaka-katolika i patriotę. Podsumowując mamy równanie bez żadnych niewiadomych 5xP = Donald Tusk Przed Wyborami. Bo z Donalda Tuska po wyborach zostaje jedynie 3xP, czyli pomówienie, prowokacja, przekręt. To wiemy z doświadczenia. Po wyborach zawsze okazuje się, że zapomniał w programie umieścić paru drobiazgów, jak choćby podwyższenia wieku emerytalnego.

No, ale miało być o Kaczyńskim i himalajskich piratach, więc wypada zacząć od wyjaśnienia tytułu. Otóż w Himalajach piratów nie ma, co nie zaskakuje zbytnio, bo ich domeną są morza i oceany, no, może co największe jeziora i rzeki. Górskie strumyki już raczej nie. Tak więc himalajskie piractwo jest synonimem odwołania owego zamachu, za który Brunobomber jest teraz sądzony, zaś Tuskowe ABW wije się jak w konwulsjach, żeby wyłgać się od zarzutu oczywistego przekroczenia granicy prowokacji, a w gruncie rzeczy od sfabrykowania fałszywego zamachu w celu pogrążenia opozycji.

Wystarczy przypomnieć, jak wypowiadał się sam Donald Tusk i jego kamraci na temat powiązania Brunona K. z rzekomą mową nienawiści PiS. W czym zresztą sekundował mu tak zwany główny strumień medialny, który jest naturalnym matecznikiem himalajskich piratów. Wszystko to ciągle jeszcze nie przekracza granic politycznej groteski, gdyby nie fakt, że jedyną - jak do tej pory (odpukać!) - morderczą konsekwencją mowy nienawiści był mord na działaczu PiS w Łodzi dokonany przez byłego członka PO i jak można podejrzewać – zauroczonego słynną frazą Radosława Sikorskiego o dożynaniu watah.
 

Dzisiaj komiczny europoseł Zwiefka, z braku laku pełniący funkcję spin doktora PO, oświadcza z całą powagą rasowego kabareciarza, że po 7 latach trwania rządu Tuska nadal rządzi Kaczyński. Tylko w ten sposób można zinterpretować śmiałe twierdzenie Zwiefki, iż „PiS obsadził PKP ludźmi, którzy zaczęli przygotowywać kontrakt z Pendolino i doprowadzili go do końca”. Zwiefka jest więc klasycznym himalajskim piratem, ale to nie koniec jego sukcesów. Może sięgnąć także po tytuł „Himalajskiego Pirata Roku”, jeśli uda mu się przeforsować swój pomysł postawienia przed sądem Jarosława Kaczyńskiego pod zarzutem zaciągnięcia pożyczki, która została ujęta w oświadczeniu majątkowym i co do której wypowiedziało się właśnie dzisiaj CBA, iż nie widzi żadnych przesłanek do wszczęcia kontroli.

Zwiefkę i PO jednak można zrozumieć, gdyż w sposób oczywisty cierpią z powodu działań CBA, dzięki któremu prokuratura już prowadzi dochodzenia w sprawie majątku ministra Sławomira Nowaka i prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Na domiar złego obaj oskarżeni o przekręty w oświadczeniach majątkowych politycy PO są faworytami i zausznikami samego Tuska, który na okrągło opowiada jak walczy z korupcją. Wygląda więc na to, że Tusk z korupcją walczy bohatersko wyłącznie na gębę, skoro nie dostrzega jej w swoim najbliższym otoczeniu.

Przypomnieć warto w tym kontekście aferę hazardową, w rezultacie której polegli także najbliżsi współpracownicy premiera jak Chlebowski, Drzewiecki czy Schetyna. A także aferę Amber Gold, w której zaplątał się także Tusk osobiście i rodzinnie; nie od rzeczy będzie także pamiętać nieocenionego sędziego Milewskiego, który wił się w ukłonach przed telefonem domniemanego urzędnika z kancelarii premiera Tuska. Tych wszystkich gdańskich urzędników z wymiaru sprawiedliwości, urzędu skarbowego, służb specjalnych (wszystko z nadania PO), którzy przez kilka lat nie dostrzegali machinacji aferzysty z Amber Gold.

Patrząc więc na ten kontekst, można zrozumieć intencje nieszczęsnego spin doktora Zwiefki i działaczy PO, którzy rozpaczliwie i za wszelka cenę – nawet za cenę śmieszności – pragną odwrócić uwagę od postaci Donalda Tuska, który kompromituje się się także  poprzez dobór przyjaciół i współpracowników. Zdaje się, że w centrali PO mają już świadomość, że ludzie zaczynają sobie uświadamiać, iż ryba zwana PO zepsuła się od głowy. A nawet, że w zasadzie ta ryba nigdy nie była świeża, biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia o finansowaniu Tuskowych aferałów z KLD z nielegalnych źródeł.

Stąd niespotykany wysyp himalajskich piratów, których rewelacje o Kaczyńskim są właśnie na miarę tego określenia. Jak z powyższego wynika, Korona Himalajów, której zdobyciem szczyci się prezydent Bronisław Komorowski, może paść łupem także Donalda Tuska. Ale Komorowski raz zdobytej korony nie odda, to pewne. Pozostaje zatem Tuskowi tylko walka o tytuł Himalajskiego Pirata Roku. Jednak czy nasz szczery przywódca zniży się do współzawodnictwa z jakimś Zwiefką?

PS. "ALFABET SZCZEREGO PRZYWÓDCY" - mojego autorstwa, w każdą sobotę na portalu wPolityce.pl...polecam! Dzisiaj litery "K - część I" : http://wpolityce.pl/polityka/195830-alfabet-szczerego-przywodcy-k-jak-ka...

Edit img SK  na podstawie zdjęcia ze strony: http://www.indie-nepal.pl

 

5
5 (5)

1 Comments

max's picture

max
Idą wybory, czas na wyciąganie, mniej lub bardziej naciąganych, "zarzutów". 

Zastanawia mnie jedno. Możejestem dziwnym człowiekiem - ale nigdy nie zdarzyło mi się zmienić zdania na skutek kampanni wyborczej (dowolnej) w czasie poprzedzających wybory tygodni czy miesięcy. I niewielu takich ludzi znam. Owszem biada się na kiepskimi wstawkami swoich, wychwala dobre - ale czy zmienia się, tak łatwo, zasadniczą opcję?

Ciekawe.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>