
Notka krótka, bo pora późna a jutro trzeba wcześnie wstać.Będę na szczęście poza zasięgiem przekaziorów, więc nie będę słuchała tych nawołujących do zadumy albo liczących słupki. Różne - od tych wyborczych po te religine "Czy wierzysz w zamach?"
No cóż, ja swoje credo wypowiadam w każdą niedzielę - to jest to, w co wierzę.
A jutro po prostu jadę do Warszawy aby być tam, gdzie cztery lata temu - na Krakowskim Przedmieściu.
W życiu każdego z nas są takie zdarzenia, że pamięta się wszystko, co do minuty. Te osobiste są dla każdego inne - i są to radości i smutki. W życiu społeczeństwa także. Mam swoje lata, więc pamiętam jak dowiedziałam się o wyborze Jana Pawła II, pamiętam Jego pielgrzymki, zwlaszcza tę pierwszą. Pamiętam co do sekundy ten wieczór Jego śmierci. Podobie ze stanem wojennym, z nagrodą Nobla dla Walęsy...
A Katastrofa? To już dzień, który pamiętają nawet najmłodsi. Gdzie ich zastała ta wiadomość, co robili w te i nastęne dni. Ja pamiętam także - tych, którzy stali ze mną w sobotę pod Pałacem i tych, którzy stali na trasie przejazdu trumien. Tych w kolejce do złożenia hołdu i tych z pociągu do Krakowa.
Jutro część z nich będzie na Krakowskim. Inni w kościołach, będą składać po Mszach Św. kwiaty pod tablicami. Jezcze inni obejrzą uroczystości w Telewizji Trwam - szczęśliwie już mogą, nawet na mojej wsi.
A ja, ponieważ po kilku latach dostrzegam także weselsze strony narodowych sporów sfotografuję sobie "mój wieniec" - pewnie już dzisiaj po cichu złożony przez pana Michałowskiego. Trochę mnie drażnią te znicze, bo przecież żyję, no, ale ani Prezydent ani jego kancelaria nie czyta co na tej tablicy jest napisane.
Do zobaczenia w Warszawie!
5 Comments
Nie mogłem uwierzyć
10 April, 2014 - 08:08
Ci z Warszawy i ze wschodu byli kumplami z tego samego szkolenia więc razem je perfekcyjnie zaplanowali.
Podział
10 April, 2014 - 09:50
Żeby można było powiedzieć:
-Idźcie wy sobie na tę waszą brzozę.
Spotyka się ich na codzień. W uszach brzmią ich obelgi, wulgarne, nieśmieszne dowcipy, obrzydliwe "bon moty", z których womitowaniem nie czekali nawet trzech dni.
Pewnie, nie muszę iść do kuzyna który przy okazji swoich imienin nie omieszka wydalić plugawych przemyśleń, zaczerpniętych ze Szklanej Krynicy. Znajomym, sąsiadom, mogę się odkłaniać z daleka, a gdy zaczepią, udawać, że się śpieszę. Gorzej z klientem, gorzej z lekarzem, gorzej z fryzjerem, i zupełnie nie wiadomo, co zrobić z panem, który stoi za nami w kolejce do kasy.
Mówić im prawdę? Mówić im kim są?
Po co? I tak nie uwierzą.
Mają przecież swój rozum.
I swoich suflerów (tak na wszelki wypadek).
Trudne
10 April, 2014 - 12:03
I pojawia się dylemat - nie chcę przekreślać człowieka, oddalać się od niego, a rozmawiać już nie potrafię...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
I żeby jeszcze
10 April, 2014 - 14:46
Jakieś takie zasmucone szczęście mam, że spośród moich znajomych wszyscy myślący podobnie jak ja, mieszkają w Internecie...
Oczywiście wielu jest w realu, którzy na wiadomy temat milczą, a nie sposób odgadnąć, jak milczą. Czy tak jak ja?
A jeśli nie - to co? Kolejne rozczarowanie?
Dzisiaj
10 April, 2014 - 10:17
I coraz bardziej mi smutno, bo to, ze tak bezmajdansko rodacy toleruja ta bande kanalii powoduje, ze coraz mniej lubie Polakow.