KazirOD

 |  Written by HdeS  |  5
To już tydzień! Od czasu gdy przez Warszawę przeszła wiekopomna manifestacja W Obronie Czegoś tam Do Końca Nie Wiedzieć Czego. Fakt iż, setki tysięcy, o ile nie milionów  ludzi, które przeszły w pogodnym, wesołym, pokojowym i pro-europejskim pochodzie daje do myślenia.  Pomyślałem i naszło mnie wiele refleksji, którymi chcę się podzielić.
Refleksja 1 – tłum
Tłum był ponoć przeolbrzymi – 240 tys. manifestantów policzonych precyzyjnie przez mikrobiologów. Tak twierdzą nieprzejednani obrońcy demokracji i pozostania w islamskiej Europie. Ludzie normalni i realistycznie nastawieni do rzeczywistości, widzieli spore zgromadzenie, które policzone przez policję (jakąś wprawę mającą w liczeniu demonstrantów, chociażby dla zapewnienia odpowiednich sił porządkowych) oscylowało w granicach 40 – 50 tys. Gdzie leży prawda? Ano prawda leży na Placu Piłsudskiego. Jak duży jest Plac to wiadomo. Jak wielu ludzi na nim się zmieści też jest do w miarę wiarygodnego oszacowania. Dzisiaj na pewno nie wejdzie nań ćwierć miliona ludzi. Kolega Tł zwrócił mi uwagę na dwa niezaprzeczalne fakty. Otóż świeżo posadzone trawniki nie zostały zadeptane (co swoja drogą dobrze świadczy o nowoczesnym patriotyzmie manifestantów), co przy takiej liczbie uczestników byłoby raczej nieuniknione. Drugie spostrzeżenie kolegi Tł odnosiło się do szurniętych  porównań manify do pielgrzymek Jana Pawła II. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Pl. Piłsudskiego nie był zabudowany obecnie istniejącym biurowcem zajmującym sporą część jego powierzchni, więc ludzie mieli się gdzie wtedy pomieścić. Mieścili się również w sąsiadującym Parku Saskim oraz przyległych ulica i skwerach. Tak było wtedy, a tak nie było teraz. I jeszcze jedno spostrzeżenie tym razem ode mnie. 17 czerwca 1983 roku uczestniczyłem we mszy świętej odprawianej przez Papieża na istniejącym wtedy Stadionie Dziesięciolecia. Byłem na szczelnie wypełnionej płycie stadionu. Wypełnione szczelnie były również trybuny, korona i błonia przy stadionie. Ilu ludzi przyszło? Nie wiem. Dużo. Tak dużo, że dwie i pół godziny musiałem czekać aby wyjść ze stadionu.
Refleksja 2 – kultura
Nie chcę się odnosić do tej osobistej jaka prezentowali manifestanci, bo tę można było obejrzeć sobie w internecie i nowoczesnego patriotyzmu (niezadeptane trawniki, spokojny przemarsz, brak interwencji policji), ale szczątków tej, tzw. „wyższej”. Występ zespołu Big Cyc grającego w stylu geriatic-rock pozostawił pewien niedosyt. Artystyczni hochsztaplerzy swoim występem sprostali wymogom poziomu manifestantów, ale nie ponadto wystąpił nikt więcej. Zabrakło znaczących tuzów kultury (przez niektórych zwaną „kulturwą”) – Agnieszki Holland, reklamowego komedianta Marka „Mynaród” Kondrata, poniewieranej przez Ministerstwo Kultury Krystyny „Pan-da” Jandy czy Mariawari Peszek. Szkoda. Na przykład wspólnie wygłoszony i wyinterpretowany aktorsko wiersz „Nienawiść” poetki Czymborskiej (jak ją nazwał były prezydent) podniosło by rangę eventu i wzmocniło i tak mocny już „przekaz”. A taki aktor-pederasta Poniedziałek, mógłby bez strachu w przyjaznym tłumie przejść koło Bazyliki Św. Krzyża, dzierżąc bohatersko tęczową flagę na drzewcu ściśniętym mocno pośladkami. Otworzyłoby oczy  i uzmysłowiłoby niedowiarkom , że jest MOC! Że jest Europa – jest zabawa!
Refleksja 3 – nieobecni
Było ich wielu. Czyli ich nie było. Na polu tzw. „ludzi kultury” jakoś mało spektakularnie. Zaproszony Frans Timmermans olał sprawę tłumacząc się w mało przekonujący, zakrawający wręcz na zniewagę, sposób. Nie było Lecha Wałęsy (może w tym czasie wykładał dlaczego cinkciarz jest tym co tygrysy lubią najbardziej?) – czyżby Go nie zaprosili?  A jeśli to dlaczego? Czyżby zaproszeniom nie zostali uhonorowani Król Europy (wstać!!!) Donald Tusk (siadać!!!) wraz z Bardzo Wysoką Komisarz Alejaja Bieńkowską?  Jak tak popatrzeć to tych zadziwiająco dużo było tych nieobecnych. Czyżby przebijała się do ich świadomości mądrość ich Mędrca? Jak to leciało? Acha, „kalkuluje się być przyzwoitym”. Tyle, że to trochę za późno. A do tego niestety przyzwoitość idzie w parze z uczciwością. Ot, taki feler.
Refleksja 4 – obecni
Był Olbrychski w fajoskim kapeluszu. Tak ten Daniel co to z jakiś tajemniczych powodów do koniaku henessy dodaje soku pomarańczowego. Był też całkiem spory tłum naiwniaków i pożytecznych idiotów nieświadomych do czego są cynicznie wykorzystywani. Byli ci co zawsze, wykastrowane Szczurki-agresorzy – Grzesiek o Szczerym Niczym Radka Uśmiech (Wraz z Pięknym Uzębieniem), wieśmaki, niechlujny mateush z kucykiem, Ryszard z Nowoczesna Kropką. Były te co zwykle myszki-agresorki i rubiklacze, zachowujaca się jak egzaltowana gimnazjalistka nieparlamentarna Barbara i jakieś istoty kobieto-podobne. Tak samo jak co dzień wyglądając bleblali te same nudy i pierdoły co zwykle. Był też Roman, ale niestety nie skakał. Trochę szkoda, bo walor rozrywkowy imprezki znacznie by się podniósł. No i był Wróż Adam! TVN go pokazywał. Dziwię się, że go nie był niesiony w lektyce przez jakąś młodzieżówkę. Nie wiemy czy był ubrany w swe kultowe „kosciołowe” crocksy. Zakładał je przecież na ważne okazje, jak chociażby wizyta u Prezydenta Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim. Z jakiegoś powodu nie głosił SŁOWA. Czyżby był „zapis” na niego? Chociaż gdyby zaczął bełkotać o pijanym Komorowskim na pasach i zakonnicach czy czymś równie  mądrym, mogłoby to zostać niewłaściwie odebrane - czy niechlujne mateushe z kucykami i bez oraz egzaltowane rubiklacze właściwie zrozumiałyby głos Mędrca? Co ważne był też prof. Hartman, postać tyleż ważna co zagadkowa i tajemnicza.
Refleksja 5 – co dalej
Będą się działy rzeczy poważne. Za sprawą wypływających informacji, audytów i śledztw zobaczymy jeszcze wiele okropności. Nie będę się bawił w brata stalinowskiego sądowego mordercy i nie będę wieszczył, ale wesoło nie będzie. Dalej będzie tylko ciekawiej.. Będziemy jeszcze świadkami twórczo rozwiniętych idiotycznych eventów typu Kongres Atrap Kobiet Polskich. Swoją drogą jakie inspiracje można czerpać z ostatnich wygłupów para-kobiet. Pomyślcie tylko jak ciekawym mógłby być kolejny marsz KazirODców – wszyscy w workach na głowach (jak sprytnie można ukryć tożsamość – być nierozpoznanym idiotą bezcenne), niosą krzyże z puszek po piwie Lech, krzyczą „precz z hejtem”, „welcome refugees” i „tu jest Polska”. Takie twórcze rozwinięcie idei Ku-Klux-Klanu, tylko w drugą stronę i z inaczej rozłożonymi akcentami – walka z Kościołem Katolickim pozostaje, Murzynów zastępują biali konserwatyści, a cały postępowy świat przyklaskuje i bierze z nich przykład. Myślicie, że tak nie może być? Jeżeli niejaki Żakowski Jacek, chce aby KazirODcy byli jak Hamas? Jacek ma wprawę w tego typu pomysłach. A to śp. Leppera chciał zadołować w dole z wapnem, a to miział się po 11 listopada z faszystami z niemieckiej Antify w siedzibie Krytyki Politycznej. Inwencja obrońców demokracji i pozostania w islamskiej Europie jest przeogromna. Na szczęście wszystko jak na razie wskazuje na to, że będzie to jedynie pajacowanie. Eunuchy intelektualne, pozbawione zaplecza i nieodporne na jakikolwiek stres długo nie pociągną. A teoretyczne zaplecze w postaci komisji, komisarzy rad i innych złodziei i hochsztaplerów z UE wcale nie jest wyrywne nadstawiać karku za gości co profesjonalnie kraść nie umieją. Po co im tacy? Oby tylko obecnie nami rządzący (mimo błędów, których czasem bez sensu się dopuszczają) pozostaną konsekwentni i zdeterminowani.
Na koniec – skąd tytuł notki
Kazirodztwo to emanacja czegoś kompletnie chorego fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Mój ulubieniec, prof. Hartman jest dla mnie emanacją tego co obecnie reprezentuje sobą Totalnie Głupia i Zjednoczona Opozycja. Dla niego związki kazirodcze to coś fajnego. Postępowego i humanistycznego. Tak na marginesie – co może być przyczyną, że tego typu koleś jest profesorem na UJ? Czyżby ta na wielu polach zasłużona instytucja nie miała problemu, że popaprańcy stanowią jej kadrę? Ciekawe… Poplątanie z pomieszaniem, permanentne umysłowe bunga-bunga jak dark-room w głowie aktora-pederasty Poniedziałka. Wszystko ze wszystkim im się pieprzy, a prof. Hartman był jednym z inicjatorów KazirODu. Prof. Hartman groził rok temu na swoim blogu: „…miliony was, chamy, miliony. I co mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dani zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska…”.  Słuchajmy uważnie i pamiętajmy o wszystkim co głoszą przeróżne janushe, ryshardy, gszegozhe i hartmany. I bądźmy czujni.
PS.:
Czy współczujecie prof. Rzeplińskiemu? Jak chłopina musi cierpieć, że przez te wszystkie marsze, audytu i ratingi mało kto o nim mówi, do telewizora nie zaprasza. A kto wie, może jeszcze chwila i całkiem zapomni?
5
5 (4)

5 Comments

Max's picture

Max
Wiesz - geriatic-rock - powinienes opatentować, w sensie: prawa do terminu zastrzec.
Sam prześmiewca w wolnych chwilach, to do notki w całości się nie odniosę, poza tym, że kilka razy nie mogłęm się nie uśmiechnąć. :)
I te "ryshardy".... :)
*
Ale ja wrócę do rocka, geriatrycznego. :)
Kiedyś, po czterdziestce, naszła mnie refleksja: co te bidy mają ze sobą zrobić, poza eksploatowaniem minionej, większej lub mniejszej, sławy?
Zwłaszcza wokaliści/ wokalistki?
Przechlapane.
Kora zbiera pieniążki na kurację na raka -  podobno jej brakuje, pewnie piesek przećpał, apeluje do fanów o pomoc. Daj jej, Panie, i sto lat, nikomu nie życzę.
Druga mądra, Beata Kozidrak, głos dałą ostatnio - w jakim to faszystowskim państwie żyjemy. Kobieto droga, głos miałaś i nawet jeszcze masz, zajmij się tym, co robić umiesz, nie tym, co cię przerasta.
O panach nie wspomnę, bo i nie ma o czym. Przez 30 ostatnich lat polska scena rockowa dobrego wokalisty nie wyprodukowała (mówię o takich, którzy mogliby się równać z gwiazdami klasy Halforda, Mercury'ego czy Dickinsona). Ale nie przeszkadza to niektórym misiom w politykowaniu, vide Kukiz czy Hołdys.

 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
HdeS's picture

HdeS
A co do artystów...no cóż. Dysponujacego dobrym głosem i dobrze śpiewającego faceta zaiste u nas nie ma i dawno nie było. Niestety jakoś tak podskórnie czuję, że też dłuigo nie będzie. Raczej byli i jest jeszcze kilku gości co wiedzą o czym śpiewają, taki dla przykładu Nalepa - śpiewać nie umiał, z graniem na gitarze też fajerwerków nie było, ale wszystko razem trzymało sie kupy i miało sens. Próby spiewania jego piosenek przez innych (z wyłączeniem wykonań ogniskowych) nie mają sensu. Albo festiwal im. Marka Grechuty, gdzie nikt z wykonawców już zupełnie nie ma pojęcia o czym śpiewa. Taki festiwal niesmiesznych parodii. Na polu śpiewających kobiet jest lepiej, ale szału też nie ma. A że na stare lata mają przechlapane? Cóż, jak to co się ma do zaoferowania mieści się w ściśle okreslonej zamkniętej przestrzeni, to za nią już nie wylezie. Więc takie oszukańcze Big Cyce będą chałturzyć na patyjnych imprezkach śpiewając do późnej starości że "chcą być sobą wreszcie". A sobą albo się jest albo nie. I chcenie nie ma tu nic do rzeczy.
Serdzeczie pozdrawiam
HdeS's picture

HdeS
Przez moment obejrzałem Festiwal Eurowizji! Jakieś przedziwne towarzystwo wykonuje utwory czy raczej po-twory w stylu lobotomy-rock! Dlaczego oni to robią innym ludziom?! Gdzie jest Amnesty International i Lekarze Bez Granic?!!! No gadzie oni są?!!! Pytam
tł's picture

Po przeczytaniu też mnie naszła refleksja. Jedna.

Obrońcy demokracji nam karleją. Wczoraj bronił jej Kuc, a dzisiaj tylko kucyk.



 
HdeS's picture

HdeS
Powinni jeszcze w papierowych workach nanizanych na puste łby grać w kucanego berka na rżysku. Rżące kucyki - wszystko się zgadza.smiley

Więcej notek tego samego Autora:

=>>