Król Julian strzelił sobie w stopę

 |  Written by HdeS  |  1
Straciłem szacunek dla Cenckiewicza. Pewnie go to guzik obchodzi, że jakiś tam kolejny HdeS przestał go szanować, bo ludzie przestają go szanować. Mnie też to nie obchodzi, że jego to nie obchodzi. Wbrew sobie kupiłem i z potężnym niesmakiem przeczytałem ostatnie „Do Rzeczy” (może pora pomyśleć nad zmiana tytułu panie Lisicki?). Chciałem napisać notkę przywołując obszerne cytaty z rzeczonego artykułu, ale przeczytałem notkę (link poniżej), którą polecam bo praktycznie w całości zawiera to co chwiałem napisać. Nie odmówię sobie jednak małego komentarza i przywołania kilku cytatów. Z artykułu wynika, że Profesor Kieżun był ideowym, zaangażowanym i kreatywnym agentem. Bardzo świadomym i tak jak stachanowiec Pstrowski normy w kopaniu chodników górniczych, tak Kieżun wykonywał w 293% oczekiwania SB. Można wręcz uznać, że taki „Ketman” Maleszka w zasadzie przy TW „Tamizie” był małym siusiakiem. Ba! Profesor Kieżun-Tamiza był też swego rodzaju socjalistycznym Bondem, bo jak piszą nasze (raj)tuzy historyczne: „starał się (…) nawet rozpoznać jedną z elektrowni atomowych w stanie Michigan nieopodal New Buffalo oraz akademię wojskową w West Point.”. Ludzie!!! Ci faceci tak napisali i im to wydrukowano! I co więcej Tamiza-Kieżun nie brał za to kasy! Nie dostał nawet stopnia podpułkownika, a za takie zaangażowanie powinien zostać generałem, albo co najmniej marszałkiem SB. „Znając cechy charakteru Kieżuna, funkcjonariusz „celowo odstąpił od pisemnego zobowiązania do współpracy, (…). Z tego samego powodu nie był też wynagradzany finansowo (niekiedy otrzymywał upominki rzeczowe)”. – to też napisali. Do tego wszystkiego Kieżun-Tamiza „(…) sporządzał przy tym swoje doniesienia w taki sposób, by ich treść wpisywała się w ówczesny klimat ideowy. Stąd też często przypisywał swoim ofiarom żydowskie pochodzenie i związki z „wypędzonymi” w marcu 1968 r.”. No sami przyznacie, że ta Tamiza to niezły gagatek! Powstaniec-antysemita! Wyborcza mogła mieć rację, że Powstanie Warszawskie wybuchło by wykończyć pozostałych przy życiu Żydów. Zapewne Zychowicz już o tym pisze kolejne swoje politykal fikszyn. Jakby tego było mało „Moczarowska perspektywa kazała profesorowi tropić po 1976 r. wszelkie kontakty środowisk akademickich z PAN, UW i innych placówek naukowych z Komitetem Obrony Robotników oraz emigracją.” Czujecie ten klimat? MOCZAROWSKA PERSPEKTYWA KAŻĄCA PROFESOROWI TROPIĆWSZELKIE KONTAKTY. Brawo Cenckiewicz, brawo Woyciechowski. Pulitzer murowany. A wszystko to bo „Witold Kieżun jest osobą publiczną. W związku z tym podlega prawom oceny tak jak inne osoby angażujące się w życie publiczne”. Tak to goście ujęli. A co z innymi osobami publicznymi angażującymi się w życie publiczne? Michnik, Wajda, Kuroń, Geremek, Kwaśniewski, Korwin-Mikke, Schetyna …wymieniać można długo. A może oni nie byli i nie są zaangażowania w „życie publiczne” tylko w jakieś inne, „świętokrowie”? Straciłem szacunek dla Cenckiewicza. Przykre, co zrobić, Słońce jutro wstanie normalne. Jak ktoś chce się sfajdać w spodnie i robi to celowo, to jego prawo. Ja mogę to skrytykować bo to moje prawo a smród jego kupy dochodzi niestety także do mnie. Piszę to wszystko bo wyjaśnienia Pana Profesora Kieżuna mnie przekonują, a tandetna publicystyka Cenckiewicza nie – „Z dostępnych dokumentów (choć wciąż nie odnaleziono lub nie udostępniono wywiadowczej teczki Kieżuna) wynika, że cieszył się on opinią dobrego współpracownika wywiadu (…)”. Tak panie Cenckiewicz, a jak się naszczy na słomę to się myszy lęgną.
Król Julian strzelił sobie w stopę i masaże Morta raczej mu nie pomogą.
http://rochbaranowski.salon24.pl/607132,w-sprawie-profesora-kiezuna
5
5 (4)

1 Comments

Więcej notek tego samego Autora:

=>>