Lex retro non agit?

 |  Written by ro  |  3
Kto miał w ręku ustawę z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dziennik Ustaw z 2000 nr 62 poz. 718), ręka do góry!
...
Nie widzę.

Kto słyszał o zasadzie lex retro non agit?
...
Wszyscy.
Dziękuję!
 
Od dziecka wpajano nam, że mama nie postawi nas do kąta, jeżeli zrobimy coś, czego wcześniej nie zabraniała.
W szkole, mimo że socjalistyczna, nie było tak, że pani postawiła dwóję, za to, że wczoraj  nie mieliśmy odrobionego zadania domowego, które zostało zadane dzisiaj.

Policjant nie da nam mandatu za to, że parkowaliśmy w ubiegłym tygodniu w miejscu, gdzie dzisiaj postawiono znak zakazu.

Na pewno?...
Nie może wlepić takiego mandatu?

A właśnie że może!
 
Ktoś się obrusza, że to absurd?
To proszę bardzo, niech sięgnie do wymienionej na początku ustawy i przeczyta artykuł 5.

Treść tego artykułu daje możliwość „nadania aktowi normatywnemu wstecznej mocy obowiązującej, jeżeli zasady demokratycznego państwa prawnego nie stoją temu na przeszkodzie”.
Oznacza to ni mniej ni więcej tylko to, że każdy zarzut, że jakiś przepis działa wstecz, jest nieuzasadniony, jeśli nie łamie zasady demokratycznego państwa prawnego!
 
Kiedy ostatni raz w Polsce odnotowano, że zasady działania państwa prawnego stanęły  na przeszkodzie (obecnej) władzy?
 
Złożyłem w imieniu klienta wniosek o wydanie pewnego pozwolenia. Załączyłem do niego dokumentację wykonaną w oparciu o obowiązujące przepisy prawa. Dotąd tak było, że wniosek złożony „po starych przepisach” był rozpatrywany w oparciu o przepisy obowiązyjące w dniu składania.  Śpieszyłem się żeby zdążyć przed wejściem w życie zmian w przepisach, nakładających dodatkowe (kosztowne, a co najważniejsze – czasochłonne) obowiązki.
Nic z tego!
Otrzymałem wezwanie do uzupełnienia wniosku o tę dodatkową (jak to w przepisach o ochronie środowiska najczęściej bywa - do niczego nie potrzebną) dokumentację, która wynika z nowych, wówczas jeszcze nie obowiązujących przepisów.
 
W pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś - niekoniecznie ja, zwariował. Ale zadzwoniłem do urzędu i okazało się, że to jednak ja. Bo myślałem, że mimo wszystko żyję w państwie prawa, w którym zasada nie działania prawa wstecz jest rzeczą fundamentalną. A pamiętam przecież, jak pouczał ś.p. profesor  Falandysz, żeby rozróżniać pojęcia „państwo prawa” i „państwo prawne”.
Artykuł 2 Konstytucji podpisanej przez Aleksandra Kwaśniewskiego mówi: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”.
A więc RP (zwłaszcza Trzecia) nie tylko nie jest państwem prawa, ale w dodatku urzeczywistnia sprawiedliwość przymiotnikową.
 
Gdy trochę ochłonąłem, przyszło mi na myśl, że przecież ONI aż takimi idiotami nie są, żeby naruszać fundamentalną zasadę, na której jeszcze za Hammurabiego było oparte prawodawstwo. (Do czasów wprowadzenia zasad naukowego socjalizmu przez ich egzekutorów, w PRL szczególnie w osobie ministra Hilarego Minca).
Zacząłem szukać i szybko znalazłem. O przedwojennych przepisach nie ma co wspominać, bo wtedy zasada lex retro non agit była w codziennym życiu tak oczywista, że mimo iż nie była dosłownie zapisana w Konstytucji Marcowej, a później Kwietniowej, to nikomu przez myśl by nie przeszło, że można ją naruszyć.
Konstytutka z `52 roku z zasady tej oczywiście nie wprowadziła nawet dla spraw karnych - dziwne byłoby, gdyby było inaczej (choć uczciwie trzeba zaznaczyć, że dla doraźnych potrzeb wywodzono ją czasami z przepisów prawa karnego).
Konstytucja Kwaśniewskiego zasadę tę dla przestępstw kryminalnych przywróciła (art. 42).
Dla pozostałego miliona trzystu siedemnastu tysięcy regulacji, które w III RP zostały wprowadzone lub wprowadzone zostaną (jeśli nie uda się tego procederu ukrócić), aktem nadrzędnym jest owa ustawa z 2000 roku „o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych”, ze swoim artykułem piątym.
 

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!
Kiedy czasami zastanawiałem się, jak Polska po pozbyciu się narośli w postaci obecnej władzy, powinna potraktować łotrów szczególnie zasłużonych w rozmontowywaniu naszego państwa, czyli dopuszczających się zdrady głównej, na przeszkodzie w znalezieniu odpowiedniego i jedynie sensownego rozwiązania stawało mi wpojone od maleńkości przekonanie, że prawo nie może działać wstecz.
Tymczasem na szczęście myliłem się!
Tylko trochę naginając prawo, ale go nie łamiąc (retrospektywnie rzekłbym - falandyzując) należy po przejęciu władzy niezwłocznie przywrócić karę główną.
A następnie sięgnąć po ów artykuł piąty...
 
A potem, gdy już zostaną załatwione najważniejsze sprawy w państwie, uchwalić nową Konstytucję, w której zasada lex retro non agit będzie wpisana zaraz po art. 2, który będzie brzmiał:

Polska jest państwem prawa, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości.
   
 
 
5
5 (8)

3 Comments

Szary Kot's picture

Szary Kot
Jeszcze w trakcie czytania Twojego wpisu chciałam napisać komentarz typu: czy nawet po tylu latach nie dałoby się wnieść jakieś skargi do takiego Strasburga na przykład albo innego gremiun zajmującego się prawem.
Jednak po doczytaniu do końca muszę stwierdzić, że nie chcę żadnych zmian! Więcej, myślę, że należy puszczać w obieg twierdzenia, że czasami, w słusznej sprawie.... niech się ludziska oswoją, wtedy falandyzacja przejdzie bezboleśnie (dla większości devil)
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
ro's picture

ro
W zasadzie IM też to trzeba będzie zrobić bezboleśnie.
Humanitaryzm tego wymaga.
devil
Hun's picture

Hun
...jedyna nadzieja w tym, że dzięki temu absurdalnemu haczykowi będzie jak dokopać tym łajzom, jeśli w końcu los się odwróci...

Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>