
W dniu Świętego Barnaby Apostoła pragnę pozdrowić znanych czy nieznanych ale zawsze niezadowolonych Rodaków moich, prosząc by owe pozdrowienia przekazali Rodakom chwilowo zadowolonym, jeżeli takich znają albo spotkają, a nie mają dość sił, czasu lub ochoty, by cierpliwie poczekać na ich powrót do rzeczywistości.
Czekanie bynajmniej nie jest łatwe jeśli się nie otrzymało daru świętej cierpliwości, ale można się do niego przyzwyczajać, a gdy innych możliwości brak - trzeba.
Dla zwyczajnego człowieka, dotkniętego taką polskością, na którą nie pomagają ani rady doktora Gorzelika ani zioła magistra Palikota ani hipnoterapia magistra Tuska, a dieta Kwaśniewskiego zaostrza jej objawy, niezadowolenie jest stanem na tyle naturalnym, że potrafi z nim żyć, a zdarza mu się nawet polubić - i żyć nim - tak, jak to praktykuje niemała część postępowej ludzkości i jej emanacji - "blogosfery".
Praktyka ta zawiera jednakowoż w sobie elementy ryzyka.
Gdyby spełniły się powszechnie znane marzenia posła Stefana Niesiołowskiego i z otaczającej go rzeczywistości zniknęło wszystko to, co "Rydzyka" albo "pisowskie" ,jego życie uczuciowe uległoby zagładzie, bo - mimo swoich wybitnych uzdolnień - nie znalazłby obiektów zastępczych stosownej rangi i miary, i stracił cenny przywilej bywania tam, gdzie bezczelnym chamom pozwalają do woli strzępić gębę niczym w jakimś Sejmie, i transmitują to w ramach misji powiadamiania ogółu o czymś, o czym wiadomo niewiele albo nic, ale X akurat ma coś do powiedzenia.
Równanie X = trans + misja poseł Niesiołowski spełnia doskonale, ale poprawnych rozwiązań ma ono więcej, "mnóstwo za bardzo", i nie wiadomo na kogo padnie gdy dojdzie kiedyś do realizacji bardzo racjonalnego a zarazem błyskotliwego pomysłu Niesioła, tj. "powyrywania z korzeniami chwastów, partyjnych funkcjonariuszy", zwłaszcza że nie wiadomo kto wówczas będzie mógł, a kto musiał wyrywać. Niezadowolonych jest bez liku - i przybywa.
Niestety, nie wszyscy są niezadowoleni z tego samego (taki consensus mogłby się u nas zdarzyć wyłącznie podczas jakiegoś potwornego kataklizmu), i nawet goście telewizyjnych ustawek wymykają się czasem prowadzącym , żeby trafić w jakiś inny płot niż przygotowany w tym celu - czy nawet w mur.
Ustawki parlamentarne niełatwo odróżnić od ustawek studyjnych, gdyż wybrany w wolnych wyborach sejm nie jest wprawdzie tak wolny i niezależny jak wolne media, nie mające regulaminów ni marszałków jeno właścicieli, ale korzysta z tych samych aktorskich stajni - stąd obsada głównych ról bywa identyczna, co może dowodzić pełnego profesjonalizmu i zgodności upodobań estetycznych członków konwentu seniorów i członków rad nadzorczych zaprzyjaźnionych z kim trzeba telewizji.
Mamy, jak wiadomo, wolność, więc na wolna amerykanka na wolnym rynku jest zjawiskiem normalnym - a pożytek ma z tego całe społeczeństwo, bo każdy może sobie bez trudu znaleźć odpowiadający jego potrzebom powód do niezadowolenia, nawet bez oglądania bezpośredniej transmisji, która zagrażałaby dobru państwa K.
W dniu Świętego Barnaby - Apostoła który nie mieści się na liście Dwunastu - polski malkontent mógłby się rozejrzeć, choćby dla odmiany, za jakimś powodem do zadowolenia, najlepiej takim, którym mógłby się podzielić z innymi malkontentami.
Są takie; wystarczy ruszyć głową, żeby zauważyć że -na przykład- niezadowoleni z poszczególnych odsłon albo i z całego tryptyku pogrzebowego W.Jaruzelskiego
są w istocie kontenci, że ów starowina / zbrodniarz / itd, (niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać) wyzionął ducha / zdechł -itd, (jak wyżej), i wspólną czują ulgę, nierzadko z całkowicie odmiennych powodów.
Nie jest to powód do wielkiej radości, ale na dobry początek mógłby wystarczyć.
Tym, którzy mieli szczęście przeżywać Gaudium Magnum, Karnawał "Solidarności" i Czwarty Czerwca, nic lepszego się już nie przydarzy, i nic się nie należy, prócz rachunku za to, co zrobili ze swoją własną cząstką naszej wspólnej wolności.
Każdy powinien go zrobić osobiście, póki jest co rachować, ale nie musi, bo płacić będziemy - tak czy owak - wspólnie.
AT
.
Czekanie bynajmniej nie jest łatwe jeśli się nie otrzymało daru świętej cierpliwości, ale można się do niego przyzwyczajać, a gdy innych możliwości brak - trzeba.
Dla zwyczajnego człowieka, dotkniętego taką polskością, na którą nie pomagają ani rady doktora Gorzelika ani zioła magistra Palikota ani hipnoterapia magistra Tuska, a dieta Kwaśniewskiego zaostrza jej objawy, niezadowolenie jest stanem na tyle naturalnym, że potrafi z nim żyć, a zdarza mu się nawet polubić - i żyć nim - tak, jak to praktykuje niemała część postępowej ludzkości i jej emanacji - "blogosfery".
Praktyka ta zawiera jednakowoż w sobie elementy ryzyka.
Gdyby spełniły się powszechnie znane marzenia posła Stefana Niesiołowskiego i z otaczającej go rzeczywistości zniknęło wszystko to, co "Rydzyka" albo "pisowskie" ,jego życie uczuciowe uległoby zagładzie, bo - mimo swoich wybitnych uzdolnień - nie znalazłby obiektów zastępczych stosownej rangi i miary, i stracił cenny przywilej bywania tam, gdzie bezczelnym chamom pozwalają do woli strzępić gębę niczym w jakimś Sejmie, i transmitują to w ramach misji powiadamiania ogółu o czymś, o czym wiadomo niewiele albo nic, ale X akurat ma coś do powiedzenia.
Równanie X = trans + misja poseł Niesiołowski spełnia doskonale, ale poprawnych rozwiązań ma ono więcej, "mnóstwo za bardzo", i nie wiadomo na kogo padnie gdy dojdzie kiedyś do realizacji bardzo racjonalnego a zarazem błyskotliwego pomysłu Niesioła, tj. "powyrywania z korzeniami chwastów, partyjnych funkcjonariuszy", zwłaszcza że nie wiadomo kto wówczas będzie mógł, a kto musiał wyrywać. Niezadowolonych jest bez liku - i przybywa.
Niestety, nie wszyscy są niezadowoleni z tego samego (taki consensus mogłby się u nas zdarzyć wyłącznie podczas jakiegoś potwornego kataklizmu), i nawet goście telewizyjnych ustawek wymykają się czasem prowadzącym , żeby trafić w jakiś inny płot niż przygotowany w tym celu - czy nawet w mur.
Ustawki parlamentarne niełatwo odróżnić od ustawek studyjnych, gdyż wybrany w wolnych wyborach sejm nie jest wprawdzie tak wolny i niezależny jak wolne media, nie mające regulaminów ni marszałków jeno właścicieli, ale korzysta z tych samych aktorskich stajni - stąd obsada głównych ról bywa identyczna, co może dowodzić pełnego profesjonalizmu i zgodności upodobań estetycznych członków konwentu seniorów i członków rad nadzorczych zaprzyjaźnionych z kim trzeba telewizji.
Mamy, jak wiadomo, wolność, więc na wolna amerykanka na wolnym rynku jest zjawiskiem normalnym - a pożytek ma z tego całe społeczeństwo, bo każdy może sobie bez trudu znaleźć odpowiadający jego potrzebom powód do niezadowolenia, nawet bez oglądania bezpośredniej transmisji, która zagrażałaby dobru państwa K.
W dniu Świętego Barnaby - Apostoła który nie mieści się na liście Dwunastu - polski malkontent mógłby się rozejrzeć, choćby dla odmiany, za jakimś powodem do zadowolenia, najlepiej takim, którym mógłby się podzielić z innymi malkontentami.
Są takie; wystarczy ruszyć głową, żeby zauważyć że -na przykład- niezadowoleni z poszczególnych odsłon albo i z całego tryptyku pogrzebowego W.Jaruzelskiego
są w istocie kontenci, że ów starowina / zbrodniarz / itd, (niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać) wyzionął ducha / zdechł -itd, (jak wyżej), i wspólną czują ulgę, nierzadko z całkowicie odmiennych powodów.
Nie jest to powód do wielkiej radości, ale na dobry początek mógłby wystarczyć.
Tym, którzy mieli szczęście przeżywać Gaudium Magnum, Karnawał "Solidarności" i Czwarty Czerwca, nic lepszego się już nie przydarzy, i nic się nie należy, prócz rachunku za to, co zrobili ze swoją własną cząstką naszej wspólnej wolności.
Każdy powinien go zrobić osobiście, póki jest co rachować, ale nie musi, bo płacić będziemy - tak czy owak - wspólnie.
AT
.
(1)
2 Comments
@A. Tatkowski
11 June, 2014 - 22:19
Zwykli ludzie zdają sobie sprawę, że 4 czerwca 1989 dokonano szulerskiego rozdania, a dla "narodu" nie skapnęło nic. Dlatego młodzi uciekają z tego przedziwnego potworka, potomka PRL-u, zwanego powszechnie czecią erpe.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
"Czwarty Czerwca"
12 June, 2014 - 11:30
Po ćwierćwieczu odkrywania gorzkich dowodów prawdy, iż spełnienie marzeń nie daje szczęścia, ze słodkiego smaku ówczesnego triumfu wolności pozostało bardzo niewiele, przybyło natomiast triumfatorów - tak niezmiernie uszczęśliwionych, że na ich widok szaremu, smutnemu i zmęczonemu człowiekowi robi się niedobrze.
Jest niedobrze.
Nie będzie lepiej, dopóki nie poradzimy sobie ze ściskającą gardło goryczą, którą trzeba przełknąć, albo wypluć, jeśli mamy się do siebie uśmiechać tak, jak bywało.
Pozdrawiam Pana serecznie - AT.