Stwierdzenie, że UE jest w kryzysie, jest słaba, to truizm, który jest ciągle na ustach Merkel, rozmaitych popleczników Tuska. Stwierdzenie, że pozycja Polski w Unii jest słaba jest również banałem, którym wszakże rzucają co i rusz zwolennicy Tuska. A dlaczego Unia jest w kryzysie, kto do tego doprowadził? Kto nieodpowiedzialnie zaprosił wszelkich uchodźców i imigrantów do Europy, sprowadzając zamachowców do Paryża i gwałcicieli do Kolonii oraz wielu innych miast? A kto osłabił pozycję Polski w Unii, podczas gdy miał wszelkie dane przez ostatnich 8-9 lat by ją wzmocnić? Kto zmienia zdanie i obraca się za każdym skinieniem kanclerz Merkel? W poniedziałek atakuje on Trumpa i USA jako niebezpieczne, faszystowskie czy terrorystyczne, a gdy we wtorek Merkel powie, że jednak ważne są więzi transatlantyckie, to w środę powtarza to za nią jak papuga i już Trump jest cacy! Czy to nie ten sam, który zapisał się niesłychanym zbliżeniem do putinowskiej Rosji akurat w najbardziej tragicznym dla Polski okresie tragedii smoleńskiej? Popatrzcie na oś czasu, zapiszcie nań jego kolejne decyzje i czy nie wyda wam się to nieco dziwne, że za każdym razem, gdy Tusk wpada w czyjeś objęcia to Polska jest mocno osłabiona?
W argumentacji PO-wców i idącej za nią narracji mediów zachodnich miałoby w tej historii chodzić o osobistą zemstę prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Tylko ja się pytam, według jakiej dziwacznej logiki ktoś, kto jest - a przyznają to nawet jego zaskorupiali wrogowie polityczni - niepospolitym politykiem, który umiał stworzyć trwały ruch polityczny, wykreować dwóch prezydentów i kilku premierów, powrócić do władzy po długim marszu przez pustynię, kto pomimo wściekłego ataku w kraju, w Sejmie i na ulicach, i za granicą, utrzymuje przewagę nad całą antypisowską opozycją? To jest człowiek, który odniósł niebywały sukces, a przy tym przyczynił się do zmiany myślenia o "tym kraju", przywrócił modę na polską historię i patriotyzm wśród młodych ludzi. To człowiek, który nie wyładowuje swoich frustracji na polowaniach, jak Komorowski czy Cimoszewicz, nie rzuca obiadem w żonę jak Tusk. To człowiek, który ma wszelkie powody do tego, by dzisiaj być zadowolony ze swego życia. To piarowska próba umniejszania wagi czysto politycznej sprawy, kwestii, jak dokonuje się wyboru naszych reprezentantów na najwyższe stanowiska unijne.
To, co dzisiaj się stało, to pokaz bezczelności, lekceważenia takich krajów jak Polska przez kraje dominujące w UE. To nie jest przykład żadnej solidarności, lecz nieuczciwej zmowy.To przykład braku przejrzystości, działania szantażu silniejszych, jakichś niejasnych układów i gier interesów, powadzonych z uszczerbkiem dla takiego kraju jak Polska. Czy my, jako obywatele, nie mamy prawa wiedzieć, w jaki sposób dokonano wyboru Tuska, jakie jego zasługi i osobiste zalety ich przekonały, jakimi kryteriami się kierowali? Jestem pewien, że nie tylko my, Polacy czujemy głębokie rozczarowanie, ale tę rozgrywającą się na naszych oczach scenę zawłaszczenia Unii przez kilku polityków bez żadnego mandatu do tego, scenę wielkiej korupcji politycznej, widzą obywatele całej społeczności europejskiej. To, co się dzisiaj stało, daje mocne dowody na słowa Houellbecqa i innych francuskich intelektualistów. Francja jest przez to zdarzenie jeszcze bliżej wyjścia z Europy. Co do Polski, chociaż mamy ciągle jeszcze bardzo dużo naiwnej wiary w Europę i demokrację, to sądzę, że dzisiejszy wybór przyczyni się do mocnego jej zachwiania.
Merkel przeczy rzeczywistości, gdy mówi, że ten wybór przyczyni się do stabilizacji UE. To zdarzenie poważnie destabilizuje UE. Tak naprawdę przecież ta przemoc "w europejskiej rodzinie" zastosowana dzisiaj wobec Polski może być jutro zastosowana wobec każdego innego kraju. Dzisiaj Niemcy wybrali Tuska wbrew Polakom i by dalej posługiwać się nim do działań niszczących wobec polskiego rządu i państwa. Niemcy wybierają sobie wśród 38 mln Polaków właśnie swego ulubionego Tuska? Ciekawa zasada unijna! Można wyobrazić sobie więc, że Polska wybiera tak samo kandydata innemu krajowi członkowskiemu, że na jakieś stanowisko zostaje wybrany wbrew Hollande'owi jego oponent - Sarkozy albo - jeszcze lepiej - Marine Le Pen, wbrew Orbanowi jego polityczny rywal Gordon Bajnai, że Polska wybierze Enrico Letta pod nosem Matteo Renzi, a Mariano Rajoy nie będzie miał prawa nic zrobić wobec wyboru Jose Louis Zapatero? A może my wybierzmy wbrew Merkel Martina Schultza?