
Ani żenujące soft porno z tabloidów, ani niejasne napomknienia o przyjęciu sakramentów nie wystarczą, aby na chybcika PR-owymi sposobami uczłowieczyć Wojciecha Jaruzelskiego. Żeby Polska była Polską, z Wojskowych Powązek powinny zniknąć groby komunistycznych oprawców.
Wprawdzie Monika Jaruzelska najpierw zadeklarowała, że w związku z miejscem i formą pochówku ojca wolałaby, żeby obeszło się bez decyzji, które mogą powodować kontrowersje czy społeczne protesty, jednak wyraźne dążenie rodziny do pochowania zmarłego na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie (Wojskowe Powązki) odbiera temu oświadczeniu jakąkolwiek wiarygodność.
To, że po 25 latach od odzyskania przez nasz kraj nominalnej suwerenności autor stanu wojennego nie został rzetelnie osądzony i w konsekwencji zdegradowany, nie mówi nic o samym Jaruzelskim, za to wszystko o charakterze tzw. transformacji ustrojowej. Zamiast wymiaru sprawiedliwości mamy do czynienia ze zorganizowaną przez państwo anomią, której skutkiem musi być i niestety jest zdumiewająca dziś apatyczność oraz bezwolność Polaków.
Jako posiadacz generalskich szlifów oraz były prezydent, Wojciech Jaruzelski zachowuje formalne prawo do pochówku państwowego i wojskowej asysty. Jednak jako osoba ponosząca wynikłą z pełnionych funkcji odpowiedzialność za masakrę na Wybrzeżu w 1970, za ofiary śmiertelne stanu wojennego, za zmuszenie setek tysięcy Polaków do emigracji, za przekreślenie nadziei i często upodlenie tych, którzy pozostali w kraju – Jaruzelski nie ma żadnego dobrego prawa do pochówku na polskim Campo Santo w Warszawie.
Tak, mają rację kombatanci z Polskich Sił Zbrojnych za Zachodzie, Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, mają rację Żołnierze Niezłomni ze wszystkich formacji, głośno protestując przeciwko prowokacyjnemu pomysłowi uczczenia Wojciecha Jaruzelskiego rozbudowaną uroczystością państwową na Wojskowych Powązkach. Mają rację, tym bardziej że obowiązujące przepisy, które regulują wojskowy rytuał ceremonii pogrzebowej w żaden sposób nie określają miejsca pochówku.
Twierdząc, że wolałaby uniknąć kontrowersji i społecznych protestów, a jednocześnie dążąc do urządzenia ceremonialnego pogrzebu ojca na Wojskowych Powązkach, Monika Jaruzelska nie tylko daje upust ambicjom własnym, nie tylko lekceważy zrozumiałe odczucia ogromnych rzesz Polaków, w tym ofiar stanu wojennego i ich bliskich, ale przede wszystkim naraża również doczesne szczątki Wojciecha Jaruzelskiego na mało chwalebne, przymusowe dyslokacje nawet po śmierci.
Bo Polska prędzej czy później znowu będzie Polską. Ale żeby tak mogło się stać, z warszawskiej nekropolii, miejsca ostatniego spoczynku bohaterów i obrońców ojczyzny, powinny zniknąć groby zdrajców, renegatów, zaprzańców. Państwowy ceremoniał i wojskowa asysta z pewnością nie należą się funkcjonariuszom zbrodniczego systemu, który swoje ofiary często pozbawiał prawa do najskromniejszego choćby pochówku.
Wprawdzie Monika Jaruzelska najpierw zadeklarowała, że w związku z miejscem i formą pochówku ojca wolałaby, żeby obeszło się bez decyzji, które mogą powodować kontrowersje czy społeczne protesty, jednak wyraźne dążenie rodziny do pochowania zmarłego na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie (Wojskowe Powązki) odbiera temu oświadczeniu jakąkolwiek wiarygodność.
To, że po 25 latach od odzyskania przez nasz kraj nominalnej suwerenności autor stanu wojennego nie został rzetelnie osądzony i w konsekwencji zdegradowany, nie mówi nic o samym Jaruzelskim, za to wszystko o charakterze tzw. transformacji ustrojowej. Zamiast wymiaru sprawiedliwości mamy do czynienia ze zorganizowaną przez państwo anomią, której skutkiem musi być i niestety jest zdumiewająca dziś apatyczność oraz bezwolność Polaków.
Jako posiadacz generalskich szlifów oraz były prezydent, Wojciech Jaruzelski zachowuje formalne prawo do pochówku państwowego i wojskowej asysty. Jednak jako osoba ponosząca wynikłą z pełnionych funkcji odpowiedzialność za masakrę na Wybrzeżu w 1970, za ofiary śmiertelne stanu wojennego, za zmuszenie setek tysięcy Polaków do emigracji, za przekreślenie nadziei i często upodlenie tych, którzy pozostali w kraju – Jaruzelski nie ma żadnego dobrego prawa do pochówku na polskim Campo Santo w Warszawie.
Tak, mają rację kombatanci z Polskich Sił Zbrojnych za Zachodzie, Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, mają rację Żołnierze Niezłomni ze wszystkich formacji, głośno protestując przeciwko prowokacyjnemu pomysłowi uczczenia Wojciecha Jaruzelskiego rozbudowaną uroczystością państwową na Wojskowych Powązkach. Mają rację, tym bardziej że obowiązujące przepisy, które regulują wojskowy rytuał ceremonii pogrzebowej w żaden sposób nie określają miejsca pochówku.
Twierdząc, że wolałaby uniknąć kontrowersji i społecznych protestów, a jednocześnie dążąc do urządzenia ceremonialnego pogrzebu ojca na Wojskowych Powązkach, Monika Jaruzelska nie tylko daje upust ambicjom własnym, nie tylko lekceważy zrozumiałe odczucia ogromnych rzesz Polaków, w tym ofiar stanu wojennego i ich bliskich, ale przede wszystkim naraża również doczesne szczątki Wojciecha Jaruzelskiego na mało chwalebne, przymusowe dyslokacje nawet po śmierci.
Bo Polska prędzej czy później znowu będzie Polską. Ale żeby tak mogło się stać, z warszawskiej nekropolii, miejsca ostatniego spoczynku bohaterów i obrońców ojczyzny, powinny zniknąć groby zdrajców, renegatów, zaprzańców. Państwowy ceremoniał i wojskowa asysta z pewnością nie należą się funkcjonariuszom zbrodniczego systemu, który swoje ofiary często pozbawiał prawa do najskromniejszego choćby pochówku.
(7)
5 Comments
Tak jak SLD jest prawnym i
28 May, 2014 - 07:25
@Waldemar Żyszkiewicz
28 May, 2014 - 08:29
Pozdrawiam
@tł - I tak, i nie...
28 May, 2014 - 11:19
PS Co Kolega sądzi o pomyśle posła Stanisława Pięty?
Waldemar Żyszkiewicz
@Waldemar Żyszkiewicz
28 May, 2014 - 13:40
Jeszcze w latach `80 jej sławna "sesja bieliżniana" dla francuskiego pisma służyła temu samemu celowi.
Pomysł Pięty? Mleko się już rozlało.
A propos: http://blog-n-roll.pl/pl/do-towarzyszki-panienki#.U4XJ5CiCcVA
Jeśli tak, to co innego!
28 May, 2014 - 16:14
Ale kontrtezę w tej sprawie stawiam w leadzie. Jedni to kupią, inni nie. Naprawdę smutne, by nie używać mocniejszych określeń, jest to, że Kościół w Polsce tak wchodzi w kreowaną przez towarzyszy (bo przecież nie przez samą Towarzyszkę Panienkę) politykę historyczną. Tu kłania się, oprócz właściwej niekiedy ludziom Kościoła przesadnej poczciwości, brak lustracji. Dlaczego nie zrobiono tego, pod płaszczem JP2 - naprawdę nie rozumiem.
Pański post czytałem już wcześniej, i nie komentując, dałem piąteczkę!
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz