Niekończąca się historia Żołnierzy Wyklętych

 |  Written by Aleksander Rybc...  |  1

Historia żołnierzy wyklętych była przez dekady zakłamywana, przemilczana i prawie zupełnie nieznana. Inżynierom polskich dusz wydawało się, że to, co wykreślone z księgi, wymaże się także z pamięci.

Po zamordowaniu w 1963 roku ostatniego, ukrywającego się partyzanta, Józefa Franczaka, “Lalka”, władza ludowa mogła się skupić na bardziej wyrafinowanym tępieniu zupełnie już bezbronnych, prawdziwych i urojonych wrogów reżimu. Zaprzestano jawnego terroru sięgając po metody stosowne dla kolejnego etapu dziejów. Ta “liberalizacja” oznaczała z pozoru koniec dobrych czasów dla ubowskich sadystów, a także konieczność przekwalifikowania prokuratorów i sędziów trybunałów ferujących masowo wyroki śmierci. Ich zbrodnicza działalność nigdy nie została jednak osądzona i ukarana, a bezkrytyczne, gorliwe wykonywanie rozkazów i lojalność wobec systemu zawsze były doceniane i osłaniane.

Schemat iluzorycznych rozliczeń, wielokrotnie po śmierci Stalina powielanej “odnowy”, czyli gry pozorów, nie był bynajmniej czasem powrotu do prawdy i wyznawania win. Zbrodniarze zdjęli skrwawione mundury i dalej wspinali się po szczeblach haniebnej kariery. Najnowszą historię nadal fałszowano, co najwyżej przebąkując o  “okresie błędów i wypaczeń”, równocześnie w celach “wychowawczych” pędząc młodzież szkolną do kin na “radzieckie” i niewiele im ustępujące w propagandowym fałszu filmy polskie, przedstawiające zakłamaną, propagandową wersję historii. Przyzwoici nauczyciele mogli co najwyżej temat niepodległościowego podziemia przemilczeć, a rodzice bez słowa wyjaśnienia wtórowali grobowej ciszy, by nie narażać dzieci ani siebie na represje.

Najbardziej niezłomni bohaterowie walki o niepodległość naszej Ojczyzny zostali w czasach stalinowskich bezwzględnie zamordowani  i pochowani pod osłoną nocy w masowych grobach, tak by ich ciała nigdy nie zostały odnalezione ani zidentyfikowane. Oprawcy nie mogli przewidzieć, że niewyobrażalny w latach pięćdziesiątych postęp nauki pozwoli na rozpoznanie szczątków poległych nawet po wielu dziesiątkach lat. Zamordowani i pogrzebani w kwaterze na Łączce, w wyniku ekshumacji wskrzeszeni z niebytu, oskarżają dzisiaj bandytów, ojców założycieli III RP.  W mazowieckim piachu odnajdujemy święte kości bohaterów, bestialsko zamordowane ofiary, ponownie nadając im nazwiska i przywracając dobre imię. Te małe zwycięstwa nie zmieniają pełnego goryczy przekonania, że ofiara najszlachetniejszych i najdzielniejszych z naszych przodków nie została wynagrodzona. Niektórzy ze zbrodniarzy żyją do dzisiaj, mają się dobrze i czują się bezpieczni, uposażeni, chronieni przez państwo – nadal reprezentujące ich interesy. Ci z żołnierzy wyklętych, którzy ocaleli przed plutonem egzekucyjnym, a przetrwali w ciężkich więzieniach, gdzie – jak pisał Janusz Krasiński – byli wtrącani “na zgnojenie”, doczekali “wolnej Polski” i zostali oficjalnie zrehabilitowani.

Cóż z tego: Polska, o której marzyli i za którą do końca walczyli, ponownie odsłania barbarzyńską, wykrzywioną twarz zdrady. Trudno powstrzymać się przed refleksją i pytaniem, czy gdyby do dzisiaj ukrywali się w lesie, mieliby wystarczające powody, by z niego wyjść i złożyć broń.

 

(tekst opublikowany po raz pierwszy 1 marca 2013)
(fot.autor)

 

 

 
5
5 (1)

1 Comments

JaN's picture

JaN
Moja ś.p. mama (sanitariuszka i łączniczka AK) bardzo nie lubiła określenia "żołnierze wyklęci", kilka razy pytała mnie kto taką idiotyczną nazwę dla nich wymyślił. Mówiła że byli żołnierzami niezłomnymi albo niepokonanymi. Martwiła się że dzieci żołnierzy niepodległościowych jeszcze będą znali prawdę o ich dokonaniach ale dalsze pokolenia będą ich odbierać tylko po tej niefortunnej nazwie jako wrogów Polski a nie jej obrońców. 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>