Leksykon III RP – tom pierwszy

 |  Written by Gadający Grzyb  |  35

Kontrowersje na tle personalnym dość skutecznie przesłoniły w publicznej debacie istotę przekazu „Resortowych dzieci”.


I. Beneficjenci neo-PRLu

„Resortowe dzieci. Media” (wyd. „Fronda”) Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza wywołały burzę – i to nie tylko w Obozie Beneficjentów i Utrwalaczy III RP, jak można by się spodziewać. Nożyce, co ciekawe, odezwały się również po drugiej stronie barykady, bowiem w książce zahaczono kilku znajomych królika, którzy aktualnie są wielce „niepokorni” i „nasi”. Publikują w niepokornych gazetach, zadają się z niepokornym środowiskiem... cóż taki mają akurat etap, będący w dużej mierze efektem zawirowań na prasowym rynku po pacyfikacji „Presspubliki”. Te kontrowersje na tle personalnym dość skutecznie przesłoniły generalną wymowę książki, która bynajmniej nie sprowadza się do wyszukiwania przodków w KPP i późniejszych mutacjach kompartii, tylko polega na pokazaniu - poprzez pryzmat życiorysów i pochodzenia opisywanych postaci - genezy medialnego mainstreamu IIIRP, który na długie lata zdominował publiczną debatę (a w zasadzie publiczny monolog) współczesnej Polski.

Sam tytuł „Resortowe dzieci”, jeśli odczytywać go dosłownie, jest mylący. Bo faktycznie, niektórym osobom – ich symbolem stał się Jacek Żakowski - „resortowego” pochodzenia w sensie ścisłym przypisać nie sposób. Autorzy przy doborze „bohaterów dramatu” zastosowali inny klucz: jest nim stosunek do postmagdalenkowego systemu, czyli przynależność do formacji określanej przeze mnie mianem Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP. Stąd też w książce obecność ludzi z zacnymi opozycyjnymi biografiami, a którzy po 1989 doszlusowali do wspomnianego Obozu. Może gdyby książka nosiła tytuł „Beneficjenci neo-PRLu” czy jakoś podobnie, to dałoby się uniknąć wielu nieporozumień i nie trzeba by zaklejać Jacka Żakowskiego na okładce, bo do takiego tytułu pasowałby jak ulał.

Dlatego też nietrafione są zarzuty, że Autorzy nie zaprezentowali biografii i rodzinnych powiązań ludzi kontestujących porządek III RP, a z partyjnymi korzeniami – jak Antoni Zambrowski czy sam współautor Jerzy Targalski. Oni bowiem nie uczestniczyli w budowie obecnego systemu PRL-bis i nie firmują go swoimi twarzami w przeciwieństwie do wspomnianego Żakowskiego, czy np. Tomasza Lisa. Zresztą, nie ma zakazu, by taką książkę prześwietlającą partyjne zaszłości Targalskiego czy, dajmy na to, Marcina Wolskiego napisać – i nie musi tego koniecznie robić ktoś ze stajni Lisa czy Michnika. Mogą to równie dobrze być Mazurek z Zarembą i Michałem Karnowskim na dokładkę.

II. Geneza przemysłu pogardy

Jeśli natomiast ktoś nie poprzestałby na oburzonym zachłyśnięciu się tytułem i przypasowywaniem do niego kolejnych nazwisk, tylko zadał sobie trud dotarcia choćby do spisu treści zamieszczonego na początku książki, to może doznałby iluminacji odnośnie istoty zawartego w niej przekazu. Kolejne rozdziały traktują bowiem o: pochodzeniu luminarzy III RP („Aleja Przyjaciół”); drodze Michnika i jego środowiska do roli ober-autorytetów i treserów ludności autochtonicznej („Nadzorca społeczeństwa”); demaskacji mitu „Polityki” jako „wewnątrzpartyjnej opozycji” w PRL i przyczynach jej bałwochwalczego stosunku do „republiki Okrągłego Stołu” („Marsz intelektualistów ku III RP”); genezie postmagdalenkowego medialnego rozdania na gruzach RSW Prasa-Książka-Ruch („Dzielenie prasowego tortu”); początkach prywatnego rynku telewizyjnego („Wojna służb. Koncesja dla Polsatu”); rzeczywistej roli radiowej Trójki – kuźni odpowiednich „młodych kadr” dla mediów III RP („Trójka – wentyl bezpieczeństwa”); historii i teraźniejszości komuszej skamieliny – TVP („Propaganda w natarciu – TVP”); wreszcie, naczelnej szczekaczce obecnego systemu w segmencie mediów elektronicznych – TVN („Telewizja służbowa”).

Powtórzę – nawet rzut oka na spis treści pokazuje, że mamy do czynienia z próbą kompleksowego opisu świata głównonurtowych mediów, których podstawowym wyróżnikiem jest bezwzględna lojalność wobec postpeerelowskiej rzeczywistości i urabianie w tymże duchu społeczeństwa. Media te są integralną częścią wygenerowanych i petryfikowanych przez tę rzeczywistość układów, stanowiąc propagandowe ramię Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP. „Resortowe dzieci” prześwietlając biografie, tudzież powiązania rodzinno-towarzyskie co bardziej prominentnych postaci tego półświatka dają odpowiedź, dlaczego oficjalny przekaz medialny składa się z kłamstw, półprawd, przemilczeń i zbiorowych nagonek na każdego kto mógłby choćby potencjalnie im zagrozić. Przemysł pogardy nie wziął się znikąd – on funkcjonował w permanencji od początku III RP w odniesieniu do całych grup społecznych oraz ich reprezentantów i był w prostej linii kontynuacją roli mediów peerelowskich, tak w warstwie przekazu, jak i personalnej.

III. Czerwone dynastie

No i te personalia – jednak wróćmy do nich na chwilę. Jak nie TW to KO, jak nie SB to WSW, jak nie partyjny to z komuszej, bądź wręcz resortowej rodziny... I wszyscy oni w zwartej grupie przeszli suchą nogą do nowego systemu tworząc medialną elitę determinującą wiodący przekaz w sferze komunikacji publicznej. Po drodze odpadło zaledwie kilka najbardziej skompromitowanych jednostek - może paru mundurowych spikerów DTV, może kilku z przyczyn wieku... Reszta ma się dobrze, robi za „nowe pokolenie, nie skażone komunizmem” i hoduje następców. To pokazuje, jak naiwny był rozpowszechniony swego czasu pogląd, iż komuna sama odejdzie ze względów biologicznych, a nowe pokolenie nie skażone PRL-em urządzi lepszą Polskę. Tak się nie stanie, bo ten układ jest jak mafia – uzupełnia się przez kooptację (jak to ujął kiedyś Andrzej Gwiazda) i reprodukuje w ramach „czerwonych dynastii”.

A propos „Czerwonych dynastii” - warto przypomnieć tę prekursorską w stosunku do „Resortowych dzieci” pracę prof. Jerzego Roberta Nowaka. Był pierwszy i kto wie, czy nie stanowił dla autorów „Dzieci” inspiracji. Przewagą „Resortowych dzieci” jest jednak masowy zasięg – łączna sprzedaż pewnie z czasem przekroczy 100 tys egzemplarzy i ta moc rażenia jest przyczyną furii demaskowanego w książce mainstreamu. Niepodważalną siłą książki jest również kondensacja faktów – wiele z opisywanych postaci i wydarzeń było już omawianych na różnych łamach, ale były to publikacje rozproszone, rozłożone w czasie, często w niszowych gazetach, co obniżało ich pole oddziaływania tak, że wiodące mediodajnie mogły je spokojnie ignorować. Z „Resortowymi dziećmi” tak już się nie da – nie sposób „zamilczeć ich na śmierć”. Tutaj otrzymujemy skondensowaną pigułę skutecznie wybudzającą z polityczno-medialnego Matrixu. Dopiero zebrane w jednym miejscu kompleksowe informacje o mediach i ludziach je tworzących pozwalają ogarnąć skalę postkomunistycznej degrengolady w jakiej od samego początku pogrążona jest współczesna Polska.

IV. Leksykon III RP – propaganda faktu

Część z „resortowych” bohaterów powróci z pewnością w kolejnych częściach cyklu (o polityce, służbach specjalnych, biznesie, świecie nauki), bowiem sieć układów organizujących wielowymiarowo życie III RP stanowi zespół naczyń połączonych. Stąd właśnie tytuł notki - „Leksykon III RP – tom pierwszy”, nadany bynajmniej nie na wyrost, bowiem książka Kani, Targalskiego i Marosza z powodzeniem może pełnić taką funkcję. Czytelnikom proponuję prosty zabieg – jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś więcej o którejś z wiodących postaci zaludniających reżimowe mediodajnie, wystarczy otworzyć książkę na kończącym ją „Indeksie osób” i przejść do wskazanych stron. Otrzymamy dossier pokazujące kto zacz i skąd jego ród. W połączeniu zaś z kolejnymi tomami będziemy mieli wkrótce do dyspozycji swoistą encyklopedię neo-peerelu.

Na koniec jeszcze jedna sprawa. Czy „Resortowe dzieci” są książką z tezą? Inaczej mówiąc – czy mamy do czynienia z propagandą? Ależ tak, naturalnie i nie ma potrzeby udawać, że jest inaczej. Tezą książki jest założenie, że III RP jest tworem założonym i kontrolowanym w swych zasadniczych obszarach przez te same czerwono-esbeckie kliki, które trzęsły peerelem i na jej poparcie otrzymujemy ponad czterysta stron faktów. Propaganda bowiem, wbrew utartemu mniemaniu, nie musi oznaczać operowania kłamstwem. Równie dobrze - a nawet jest to pożądane, gdyż zwiększa siłę oddziaływania – może operować prawdą. Zwróćmy uwagę, że krytycy książki, nawet ci najbardziej jazgotliwi, nie podważyli żadnej z podanych w niej informacji, wekslując nagonkę na kwestie drugorzędne – czy iksińskiego można nazwać „resortowym dzieckiem”, czy igrekowskiego wrzucono do książki słusznie czy niesłusznie, albo czy wolno było wyciągnąć kwity na koleżankę pani redaktor Jankowskiej. Niegdyś, pisząc notkę na temat „Wojny o pieniądz” Song Hongbinga, ukułem w odniesieniu do niej termin „propaganda faktu” - i „Resortowe dzieci” są znakomitym przykładem takiej propagandowo-demaskatorskiej roboty na najwyższym poziomie.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

5
5 (7)

35 Comments

Tomasz A S's picture

Tomasz A S
Bardzo mi się podoba powyższa recenzja 1 tomu.
Autor celnie trafia mówiąc:

że krytycy książki, nawet ci najbardziej jazgotliwi, nie podważyli żadnej z podanych w niej informacji wekslując nagonkę na kwestie drugorzędne – czy iksińskiego można nazwać „resortowym dzieckiem”, czy igrekowskiego wrzucono do książki słusznie czy niesłusznie

Gorzej że ocena ta dotyczy, niestety, także prawej strony dyskutantów np. takiego, jak nazwał go nurni, Lelum Polelum Piotra Zaremby.

 
boldandcharm's picture

boldandcharm
Krecik ( przepraszam za złośliwość) Zaremba zachowywał się w stosunku do Kani, jak za przeproszeniem dziewica w burdelu w roli instruktora sexu.
" - o tu bym nie umieścił, o tu bym umieścił " . Żenła.
 
Danz's picture

Danz
"Resortowe Dzieci" stają się niewygodne dla elyt IIIRP poprzez swój niewątpliwy sukces czytelniczy. Takie sytuacje jak wyrok sądu okręgowego w Warszawie, który zakazał na rok publikacje ksiązki z buźką Jacka Żakowskiego na okładce jedynie zwiększają chętnych do kupienia i przeczytania (!) tej książki.
Książka stała się kolejnym wyłomem w murze milczenia, które trwa od 1989 roku.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ja tam dałem ilustrację z buźką ;)
Ta książka to przełom - i tamci to wiedzą, dlatego ich tak rzuca.
pozdr.
GG
Amelia's picture

Amelia
Niestety gęba Żakowskiego zakryta białym kółeczkiem ze znakiem zapytania, bo to dodruk. I tak się cieszę,że kupiłam. Pani w ksiegarni powiedzala,ze nawet w hurtowniach juz nie ma. Wszystko wykupione.  Zaczęłam czytać. Lektura pasjonujaca i pouczająca. Wydawało mi sie,ze dużo na ten temat wiem, ale pewne powiązania i dla mnie są zaskoczeniem. Dlatego te zbóje tak wyją. Sikają ze strachu.Prawda ich ubodła. Prawda obnażyła ich podłe machinacje i koligacje. Stoją goli pośród tłumu, z przyrodzeniem na wierzchu. Nie został im nawet listek figowy.Osądzić, zabrać majątki i powywieszać.Za zdradę.  Nie rozumiem za to Zaręby, Mazurka i M. Karnowskiego. Kompletnie nie rozumiem po co to robią. Na mózg padło czy co?

Amelia

Hela61's picture

Hela61
Wydaje mi się że to zwykła zazdrość. A gdzieś tam w tle są dwie kopiące się po kostkach frakcje: rydzykowa Karnowskich i pisowska Sakiewicza.
Amelia's picture

Amelia
Ale kopać się jak wróg już nie u bram a w mieście.I to z karabinem maszynowym. A oni wydają swoich bo drą japy jak stuknięci. Przecież to myślacy ludzie. Na miły Bóg można się spierać ale nie w ten sposób. O Mazurku mam swoje zdanie, Zaręba jest mdły, Karnowskiego bardziej ceniłam. Nie uwazam ich jednak za idiotów i zdrajców. Oczadzieli czy są aż tak próżni?

Amelia

Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Bo dla nich ta książka jest zbyt obcesowa - Zaremba napisałby subtelny esej ważąc racje d..y i bata.
pozdr.
GG
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ich zabolało, że w książce znalazł się Wróblewski, który teraz jest "niepokorny" i pewnie jeszcze parę innych osób. Potraktowali to jako atak. Poza tym odczytali zbyt dosłownie tytuł i mają pretensję o to, że są w niej ludzie, którzy nie mieli rodziców w resortach. A jeszcze poza tym, to wrażliwi esteci - zobacz jak Zaremba prawi o estetyce, wychowaniu w rozmowie z Kanią u Wildsteina (link w komencie powyżej).

pozdr.
GG
pozdr.
GG
tł's picture

Mała uwaga, Grzybie ;-)! Każdy, kto dorastał i żył w PRL wie, że ministerstw było wiele, ale resort tylko jeden ;-)))! Semantyka realnego socjalizmu. Nie pisz więc o rodzicach w resortach. Rodzice mogli być z (jednego) resortu lub z nomenklatury.  Nomenklatura to dziś słowo nieco zapomniane... ;-)

Pozdrawiam
tł's picture

Przykro mi, ale nie ;-)! Mówimy tu o semantyce realnego socjalizmu. Zapytaj dowolnego, nieskażonego nowomową III RP sześćdziesięciolatka :-)))! Był jeden resort i tzw. wojsko. Była jedna partia i tzw. stronnictwa. Była nomenklatura partyjna i nomenklatura gospodarcza. Był jeszcze salon, choć nikt go jeszcze wtedy salonem nie nazywał. Tak było...
baca.'s picture

baca.
Witaj !   
A co z towarzyszami z Cenzury ?  Dla wielu (piszacych) to byl najbardziej represyjny 'resort' PRL-u.   Nie tajniacja, wojskowka, tylko ... cenzura.    Znam jednego takiego z Wroclawia, piszacego do znanego miesiecznika kulturalnego, majacego problemy z 'naczelnym' i z funkcjonariuszami z cenzury. Merytorycznie podleglej nie np. wojewodzie, tajniakom czy wojskowce,  tylko "Partii" :)
pozdrowienia   :)
tł's picture

Drogi Baco Zgubiony i Znaleziony ;-)! Pamiętasz lata `60 i `70 z autopsji, a więc powinieneś wiedzieć, co i jak wtedy ludzie o sobie i innych mówili w rodzinnych czy koleżeńskich gronach....  O towarzyszu z cenzury on sam, jego żona, dzieci, etc. mówili zapewne, że "pracuje w prasie", albo "jest redaktorem", no może jeszcze "pracuje w aparacie" ;-)!  Osoby trzecie w Warszawie powiedziałyby o nim, że "pracuje na Mysiej" ;-)!

Termin "wojskówka" nie funkcjonował potocznie aż do lat `80. Pracowało się w wojsku i tyle ;-)! O ile - rzadko bo rzadko - zdarzało się, że ktoś mówił (o kimś mówiono), że pracuje w SB (najczęściej mówiło się po prostu "w milicji"), o tyle o prawie nikim nie mówiono, że pracuje w wojskowym wywiadzie lub kontrwywiadzie. Goście z WSW - o ile nie mieli mundurów - nigdy nie mówili, że są z WSW...

O to mi chodziło w tej małej "polemiczce" z GG.

Pozdrawiam serdecznie :-)
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
No, trochę chyba ich poraziła sprzedaż książki. Sądzę, że nie spodziewali się czegoś takiego - a że dość intensywnie podgryzają się z Sakiewiczem, to taki sukces ludzi ze stajni "GaPola" jest im cokolwiek nie na rękę ;)
pozdr.
GG
Signa's picture

Signa
Ile wejść ma Pudelek, a ile analizy polityczne. To przecież normalne, że ludzie są ciekawsi, a najciekawsi ci wylansowani, o znanych twarzach. To się musialo sprzedać. I jeszcze dobry tytuł.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Sądzę, że spodziewali się, że sprzedaz nie wyskoczy ponad przecietną. W końcu wcześniej również ukazywały się ksiązki z których mozna bylo dowiedziec się ciekawych rzeczy, jak choćby wywiad-rzeka z Cezarym Gmyzem i nie robiły takiej masakry... A tu zaskoczka. Kania z Targalskim i Maroszem wzięli szturmem rynek...
pozdr.
GG
nurni's picture

nurni
"W sieci" jest wartościowym tygodnikiem, a jeśliby odsunac wzrok od smucoco-nużąco-łzawiących rozprawek podpisanych: Skwieciński czy Zaremba - to kto wie czy nie najlpeszym.
To pismo ma ogromne zasługi przy okazji wyjasniania okoliczności tragedii 10.04.

Cały ten konflikt ostatnich dni, coraz wiecej na to wskazuje, nie tyczy jakichś imponderabiliów.
Dość powiedzieć że postać która go wywołała - red Mazurek - to człowiek który demonstracyjnie opuścił Do Rzeczy po brutalnym przejęciu tego pisma przez Hajdarowicza, tak by na łamach Rzeczpospolitej tegoż samego Hajdarowicza udzielać teraz pani Kani nauk jak powinno wyglądac dziennikarstwo.

Nie wiem dziś czy przy okazji całkiem prostego sposobu na udowodnienie strasznemu Hajdarowiczowi iz ja Mazurek powinienem u pana dalej zarabiać - nie pakujemy się w coś wartego tylko spluniencia. W strone dowcipnego inaczej Mazurka.

Pan Mazurek nie mógł wejść na stół i odegrać scene ala Owsiak, ale mógł i odegrał inną scenę. Demonstracyjnie oburzył się na praktyki Hajdarowicza w Do Rzeczy i teraz demonstracyjnie obraza się na Dorotę Kanie tam gdzie jest utrzymanką tegoż złego Hajdarowicza.
Ombretta sdegnosa's picture

Ombretta sdegnosa
Ja tak sobie w wolnych chwilach dumam, że w/w publikacja dotknęła naszych umiłowanych Władców na tyle mocno, że postanowili uruchomić głębokie rezerwy.  Niekoniecznie mam na myśli Karnola, ale na takiego Mazurka nie postawiłbym ani jednego łotewskiego ojrocenta.

   

"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."

nurni's picture

nurni
Tu (czyli Mazurek) trzeba patrzeć tylko na kurs franka neutralnego.

Gdyby tak spadł o 500 procent wówczas redaktor Mazurek nie dałby się chyba nikomu prześcignąć w całkiem radykalnych opisach zgnizlizny III RP. Może byłby nawet i takim ćwierć Sumlińskim.

Żaden tam kret, komediant. Niestety już nie śmieszny.
Ombretta sdegnosa's picture

Ombretta sdegnosa
Och, kret to wielkie słowo.  Żona nie mówi "krecie" tylko "czy zapłaciłeś już ratę za styczeń"?

Znajomy redaktor zaprzyjaźnionych merdiów płakusiał mi rok temu w rękaw (będąc mocno nietrzeźwym), że środowisko się podzieliło i nic nie będzie tak jak dawniej.  Ostatnio rzucił z uśmiechem (również nietrzeźwy), że wszystko jest mniut malyna.

Oczywiście wszystko bełoby mniut malyna, gdyby nie te wyniki sprzedaży "resortowych"... ;-PPP  
I tu jest pewien problem.

   

"Cari amici soldati, i tempi della pace sono passati."

Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Je nie neguję roli "wSieci", ale ich wojenka z "GP" (i z Lisickim) o prawicowego czytelnika jest faktem i w tych kategoriach również można odczytywać to co wyrabia się przy okazji "Resortowych dzieci". Swoją drogą, przy zakładaniu obu pism które wypączkowały z "URz" niektrzy dziennikarze znaleźli się w redakcjach chyba dość prztpadkowo. Taki Zaremba, czy Skwieciński bardziej pasowaliby do "Do Rzeczy", z kolei Ziemkiewicz spokojnie mógłby trafic do Karnowskich.
A Mazurek? On pozuje na prawicowego arbitra elegancji z szaliczkiem, butelką dobrego wina i lubi w związku z tym strzelic dąsik. Raz już się nim zająłem http://niepoprawni.pl/blog/287/zniesmaczeni-2012 i pewnie skrobnę coś znowu...
pozdr.
GG
Hela61's picture

Hela61
Nie przeceniałabym ich zasług w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy, bo w tym akurat największe zaangażowanie wykazały i znaczące rezultaty osiągnęły media Sakowicza. Czytam wSieci ale zawsze omijam Zarembę który przynudza owijając każdy trudniejszy temat w ilość bibułek czyniącą tekst niestrawnym. Skwiecińskiego pamiętam jak w TVN w 2010 r.udowadniał winę pilota w Smoleńsku i czynił to z pełnym przekonaniem. To samo pisał. Teraz traktuję go jak klasycznego koniunkturalistę, nawet nie neofitę. A Mazurek zawsze lubił być za a nawet przeciw i pajacować, zgrywać się na ktosia będącego ponad wszelkie układy. Pokazał właśnie że ponad przyzwoitość również.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ja piszę o zasługach nie tyle w kontekście Smoleńska, ile w przełamywaniu mainstreamowego monopolu na rynku prasy. Z "URz" wypączkowały dwa tygodniki sprzedające się w okolicach 100 tys egzeplarzy - to ważne.
Jeśli chodzi o Skwiecińskiego, to on nadal nie jest zwolennikiem tezy zamachowej, ale z tego akurat nie czyniłbym zarzutu - dopóki nie będziemy mieli twardych dowodów w garści, to opinie nawet po "naszej" stronie będą podzielone.
Jeśli chodzi o "GP", to ma wiele zasług w wyjaśnianiu Smoleńska, ale ma też swoje wpadki - np. drukowanie z przytupem niesprawdzonych rewelacji mecenasa Rogalskiego, co teraz jest przez mainstream wykorzystywane do ośmieszania tezy zamachowej.
pozdr.
GG
Hela61's picture

Hela61
Nie chodzi o popieranie teorii zamachu. Skwieciński od poczatku gardłował za raportem MAK, aż nagle zaczął udawać że wątpi. Nie wierzę mu. Co do Rogalskiego to nikt chyba nie przewidział kim on naprawdę jest, bo gdyby ktokolwiek go podejrzewał to żadna rodzina nie dałaby mu pełnomocnictwa. Albo od razu był zadaniowany albo go kupili potem wielkimi pieniędzmi.
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Co do Rogalskiego - niezależnie od tego czy on na danym etapie był "swój", czy "nieswój", to powinni byli jednak sprawdzić wiarygodność jego rewelacji. Tymczasem, dali oręż propagandowy do ręki Sekcie Pancernej Brzozy i zaszkodzili też sobie - sądzę, że spadek sprzedaży "GP" nie jest jedynie wynikiem pojawienia się "wSieci" i "Do Rzeczy", ale również efektem tego typu wrzutek, jak ta o helu.
pozdr.
GG
Hela61's picture

Hela61
Pojawienie się "wSieci" czy "Do Rzeczy" nie miało praktycznie żadnego wpływu na sprzedaż GP, bo to pismo z innej półki. A  wrzutka o helu, była w kwietniu 2011 r. i od tego czasu sprzedaż GPC i GP rosła a nie spadała. Trudno robić zarzut gapolom za te czy inne wrzutki skoro wszystkim pismom, gazetom to się zdarza. Nie rozumiem dlaczego akurat od tej strony wymaga się, by była nieskazitelna. To samo jest w odniesieniu do PiS. Wszyscy mają prawo do błędu, ale nie ta strona. Czy to normalne?
Chcę zauważyć, że sprzedaż egzemplarzowa GPC wynosi wciąż sporo ponad 20 tys. podczas gdy Rzepy niewiele ponad 10 tys. Wyborcza i Rzepa w kioskach sprzedaje się po za miastami wojewódzkimi niemal wyłącznie w systemie prenumeraty teczkowej na rzecz urzędów i instytucji /które mają obowiązek ich zakupu z uwagi na ogłoszenia urządowe/ .  A co do wrzutek, wiarygodności prasy i wpływu tego na sprzedaż, to największy  spadek zanotowała Wyborcza będąca alfą i omegą dla elit rządzacych.  Wśród tygodników opinii na łeb leci Wprost który przecież do sekty pancernej brzozy nie należy. Tak więc nie ma takiego prostego przełożenia jak piszesz.
Podziwiam Sakiewicza, który potrafi bez dużych rządowych zastrzyków reklamowych wydawać Gazetę Polską i GPCodzienną i niezwykle interesujące Nowe Państwo. Podziwiam choć bardzo często się z nim nie zgadzam.
W opinii rządzących i mediów głównego ścieku rewelacje Rogalskiego należą do takiej samej kategorii co informacja Gmyza o trotylu. Dowody na jedną i drugą są różne, a etykieta, które im przyklejono ta sama.
A wracając do meritum - wcale się nie zdziwię, a raczej jestem tego pewna, że Karnowscy w niedługim czasie zaczną pisać podobnie do głównego nurtu. Już jest tam rozmydlanie zapowiadanej linii pisma, pisanie a`la Zaremba /bo to mistrz/ czyli na okrągło. W niektórych numerach przeważa nijakie ble, ble dla lemingów, a to o wakacjach, a to o wychowaniu dzieci. Powiesz może, że w wakacje trzeba pisać o wakacjach, a o dzieciach można i trzeba. Tak, ale nie w takim piśmie, nie w tym stylu i nie na takim infantylnym poziomie dziennikarskim. Dla kogo ma być to pismo? Dla wszystkich? Jeśli tak, to dla nikogo. Brakuje tylko jeszcze działu mody i kosmetyki. Ale to kwestia czasu.
 
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
OK, nie upieram się, może diagnoza jest mylna, choć te sensacyjne wrzutki "GP" to nie tylko hel - było tego sporo więcej na dłuższej przestrzeni czasu, co mogło się skumulować i dac niekorzystny efekt.
Natomist nie zgodzę się, że prawicowe pismo nie powinno poruszać tematów "lajfstajlowych" - szczególnie jesli chce dotrzeć i przekonać neutralnego czytelnika. Czytelnik poczyta sobie o wakacjach, a przy okazji "łyknie" treść zaangażowaną. Wszystko jest kwestią proporcji.

Aha - Sakiewicz, nie "Sakowicz" - Sakowicz to był zausznik Bogusława Radziwiłła z "Potopu" ;)
pozdr.
GG
Hela61's picture

Hela61
Jasne, że Sakiewicz. Już poprawiłam. Powinny poruszać tematy lajfstajlowe ale niech one będą na jakimś poziomie, a nie ble, ble, powtarzanie sloganów. Pewnie masz rację, ale mnie od "wSieci" odrzucać zaczęło coś jeszcze przed sprawą z D. Kanią.
Ellenai's picture

Ellenai
Dziękuję Ci za recenzję. Jest doskonała. Zaostrza mi jeszcze apetyt na tę książkę, którą dopiero od dziś mam w rękach. Zamówiłam ją ponad 2 tygodnie temu, ale musiałam poczekać na dodruk. Mam więc tę wersję ze znakiem zapytania na okładce i muszę powiedzieć, że ten znak zapytania stanowi dodatkową zachętę. O Żakowskim tak czy owak przeczytam przecież w środku, a jego gębę znam i bez zdjęcia. Natomiast ów znak zapytania wygląda jak wielce obiecujące c.d.n.,
co zresztą rzeczywiście ma nastąpić, bo są przygotowywane kolejne tomy.
Żakowski całkiem niechcący zrobił książce doskonałą reklamę. cheeky
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Żakowski, Lis, Wyborcza... teraz to już ludziska z czystej ciekawości chcą się dowiedzieć, co w tej ksiązce jest nawypisywane o medialnych luminarzach ;)
pozdr.
GG
Sawicki Marek's picture

Sawicki Marek
Ludzie czytali,to może coś się w nich obudzi,bo jak narazie,ani bieda ani bezrobocie nie pomogło w
myśleniu,by bande POlszewików usunąć,jak głosowali tak głosuja na PObolszewie
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
Ta książka sama z siebie cudu nie sprawi, ale może być kamykiem poruszającym lawinę - a w połączeniu z kolejnymi częściami, o ile autorzy unikną wpadek, taranem.
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>