
Na początek dowcip. Śmieszny i bynajmniej nie prowadzącego.
Do burdelu przychodzi Dżentelmen (może być, że z SP) i życzy sobie panienkę. "Oczywiście, proszę bardzo" - mówi burdelmama. Klient ze swą wybraną udaje się do pokoju. Po ok. 5 min nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Klient z miną niezadowoloną pojawia się w progu i znacząco patrzy na burdelmamę. Burdelmama mówi "Przepraszam ona jest nowa, proszę sobie wybrać inną dziewczynę". Po dokonaniu wyboru klient z dziewczyną zamyka się w pokoju. Po ok. 5 min nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Znowu klient pojawia się w progu, a minę ma jeszcze mniej zadowoloną Burdelmama przeprasza jeszcze bardziej i proponuje następna dziewczynę. Po ok. 5 min to kolejne nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Niezadowolony klient pojawia się w progu ponownie z miną jeszcze bardziej niezadowoloną. Sytuacja z kajaniem burdelmamy powtarza się, powtarza się wybór dziewczyny i znowu po ok. 5minutach dziewczyna wybiega z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". W końcu burdelmama, chcąc ratować honor zakładu pracy, poprawia push-up, poprawia włosy, prostuje się i udaje się z klientem. Po dłuższej chwili klient niedbale poprawiając krawat lekko skłania głowę i dostojnie opuszcza przybytek. W drzwiach pokoju pojawia się burdelmama potargana i ogólnie nieźle sponiewierana, próbuje złapać oddech. Zbiegają się dziewczęta i niecierpliwie pytają „I co? I co?”. Burdelmama zaczerpnąwszy oddech i przełknąwszy ślinę mówi „Co, co? No straszne, ale nie STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!”. (Na marginesie – wiem, że dowcipy lepiej brzmią na żywo, ale trudno).
Przytoczyłem ten dowcip, gdyż 5 minut po obejrzeniu konferencji prasowej wicepremiery obojga tatuaży Elżbiety „Anomalii” Bieńkowskiej i wysłuchaniu tego JAK powiedziała to co miała do zakomunikowania, tak mi się skojarzyło: STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!
Po ochłonięciu stwierdziłem, że jednak jest to tylko „straszne”. Niestety, mam przeświadczenie, że to STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!! Dopiero nadchodzi.
Do burdelu przychodzi Dżentelmen (może być, że z SP) i życzy sobie panienkę. "Oczywiście, proszę bardzo" - mówi burdelmama. Klient ze swą wybraną udaje się do pokoju. Po ok. 5 min nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Klient z miną niezadowoloną pojawia się w progu i znacząco patrzy na burdelmamę. Burdelmama mówi "Przepraszam ona jest nowa, proszę sobie wybrać inną dziewczynę". Po dokonaniu wyboru klient z dziewczyną zamyka się w pokoju. Po ok. 5 min nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Znowu klient pojawia się w progu, a minę ma jeszcze mniej zadowoloną Burdelmama przeprasza jeszcze bardziej i proponuje następna dziewczynę. Po ok. 5 min to kolejne nieszczęsne dziewczę wypada z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". Niezadowolony klient pojawia się w progu ponownie z miną jeszcze bardziej niezadowoloną. Sytuacja z kajaniem burdelmamy powtarza się, powtarza się wybór dziewczyny i znowu po ok. 5minutach dziewczyna wybiega z pokoju targając się za włosy i drąc się w niebogłosy "STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!". W końcu burdelmama, chcąc ratować honor zakładu pracy, poprawia push-up, poprawia włosy, prostuje się i udaje się z klientem. Po dłuższej chwili klient niedbale poprawiając krawat lekko skłania głowę i dostojnie opuszcza przybytek. W drzwiach pokoju pojawia się burdelmama potargana i ogólnie nieźle sponiewierana, próbuje złapać oddech. Zbiegają się dziewczęta i niecierpliwie pytają „I co? I co?”. Burdelmama zaczerpnąwszy oddech i przełknąwszy ślinę mówi „Co, co? No straszne, ale nie STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!”. (Na marginesie – wiem, że dowcipy lepiej brzmią na żywo, ale trudno).
Przytoczyłem ten dowcip, gdyż 5 minut po obejrzeniu konferencji prasowej wicepremiery obojga tatuaży Elżbiety „Anomalii” Bieńkowskiej i wysłuchaniu tego JAK powiedziała to co miała do zakomunikowania, tak mi się skojarzyło: STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!!
Po ochłonięciu stwierdziłem, że jednak jest to tylko „straszne”. Niestety, mam przeświadczenie, że to STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!!! Dopiero nadchodzi.
(8)
10 Comments
HdeSie,
21 January, 2014 - 13:47
Może pomoże tatuaż?
Pozdrawiam serdecznie!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Drogi Szary kocie,
21 January, 2014 - 14:51
krisp
Krispie,
21 January, 2014 - 14:55
Jeśli ma pomóc, to jedynie tatuaż (albo dwa, ja tam nie wiem, HdeS jakoś nieźle poinformowany
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Hop, hop, hop! Kocisko!
21 January, 2014 - 16:07
Myślisz,
21 January, 2014 - 16:25
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Ludzie w autobusie mówili
21 January, 2014 - 16:37
Drogi Szary kocie,
21 January, 2014 - 16:08
Może te tatuaże za mało znaczne, może istnieje jeszcze potrzeba ostrego pirsingu w wielu miejscach, coby przydać otworów, a nanizać jeszcze jakowychś paciorków w one.
krisp
@HdeS
21 January, 2014 - 20:31
Apocalypse Now: http://coub.com/view/4ss5oi6
Pozdrawiam ;-)
Zima frajerzy!
22 January, 2014 - 00:02
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
zima ,zła zima
23 January, 2014 - 17:58
serdecznosci :)
<p>gość z drogi</p>