Szkoła brutalnie odsuwa rodziców

 |  Written by ciociababcia2  |  1
Dr Andrzej Mazan

Szkoła zdecydowanie obniżyła wymagania edukacyjne i wychowawcze. Testy sprawdzające wyniki nauczania są dopasowywane do oczekiwań władzy krajowej i europejskiej.

Szkoła w Polsce realizuje globalne programy ideowe sformułowane w gremiach ONZ, Rady Europy, instytucjach Unii Europejskiej. Programy te zawierają treści niszczące wrażliwość i osobowość dziecka, ponieważ promują rozwiązłość i bezbożność, wprowadzają pogański kult przyrody z elementami magii i fantastyki, oddzielają dziecko od rodziców w imię rozwoju wolności egocentrycznej, podsuwają fałszywe autorytety, eliminują święta chrześcijańskie i narodowe, opierają się na prymitywnych materialistycznych zasadach rozumienia człowieka i społeczeństwa, budują wiarę w postęp naukowy, odrzucając historię i literaturę narodową, niszczą moralność opartą o prawa naturalne człowieka i Dekalog, pozbawiają najpiękniejszych osiągnięć kultury polskiej i europejskiej.

Zamiast paradygmatów prawdy, dobra i piękna wprowadza się do polskiej szkoły za pomocą przymusu administracyjnego rozstrzygnięcia ideologiczne obce polskiej tradycji, relatywizm moralny, papierową sprawozdawczość, estetykę brzydoty na usługach zła. Zadania te wykonują przede wszystkim instytucje nadzoru pedagogicznego będące pasem transmisyjnym. Nauczyciel w wyniku ciągłych reform w szkole polskiej został poddany nieprawdopodobnej biurokracji, presji zmieniających się programów, groźbie utraty pracy.

Najgorszym rezultatem reform jest skrócenie czasu nauki, który nie pozawala na nawiązanie znaczących relacji osobowych. Nawet gdyby chciał, nie może stać się w tych płynnych warunkach strukturalnych, programowych i ekonomicznych wychowawcą. Zamiast nauczania wychowującego w polskiej szkole realizuje się opiekę z elementami resocjalizacji. Szkoła polska przypomina wielki dworzec kolejowy, gdzie wszyscy się mijają i nikt dla nikogo nie ma serca i nikt dla nikogo nie stanowi wzorca i nikt nikomu nie tylko nie pomaga, ale przestaje się oczekiwać pomocy. Nie tylko jest to miejsce alienacji, ale przemocy i pogłębiania uzależnień.

Szkoła odsuwa w sposób brutalny jakikolwiek wpływ rodziców na swoje funkcjonowanie, ponieważ celem jest wyprodukowanie człowieka, dla którego rodzina nie ma wartości, którego życie sprowadza się do nieumiarkowanej konsumpcji i jednocześnie uformowanie obywatela bez sumienia, posłusznego ideologii partyjnej, nie widzącego dobra wspólnego, jakim są Polska i katolicyzm. Mając przed oczyma ogrom zagrożeń sytemu oświaty, który przestaje być dobrem dla Polaków, mamy zamiar na wiosnę zorganizować konferencję, na której poddamy analizie stan współczesnej szkoły.


Jutro na portalu NaszDziennik.pl opublikowana zostanie rozmowa z Agatą Rybczyk, prezes Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum.

Dr Andrzej Mazan – dyrektor merytoryczny do spraw edukacji domowej w Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum. Adiunkt na Wydziale Studiów nad Rodziną na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pracę doktorską z pedagogiki poświęcił Sodalicjom Mariańskim i ich roli wychowawczej. Przez wiele lat był nauczycielem i dyrektorem szkół różnych typów i szczebli. Mąż i ojciec ósemki dzieci.

O celach i działalności Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum można przeczytać tutaj.
http://fundacjamaximilianum.pl/#sectNews

Obrazek

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/66786,szkola-brutalnie-odsuwa-rodzicow.html
0
No votes yet

1 Comments

ciociababcia2's picture

ciociababcia2

Z Agatą Rybczyk, prezes Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum, rozmawia Izabela Kozłowska

Co sprawiło, że zdecydowała się Pani na domową edukację swoich dzieci?

– Zobaczyłam, że nie chcę posyłać dzieci do szkoły, bo wiem, że nie zostaną tam nauczone tego, na czym w wychowaniu najbardziej mi zależy – umiłowania Boga, prawdy, Ojczyzny, ofiarności i służby drugiemu człowiekowi.

Wiedza wydała mi się tu czymś wtórnym. Czułam, że współczesna szkoła konkuruje z wartościami, które wyznajemy w rodzinie. Katolickie wychowanie naszych dzieci stało się dla mnie i dla męża życiowym priorytetem. Oczywiście jest to wzięcie na siebie konkretnego trudu i kompletna zmiana stylu życia, ale codziennie się przekonujemy, że warto. Rodzina jest przecież naturalnym i najlepszym środowiskiem rozwoju dzieci, zwłaszcza tych małych.

Warto tu zatem zapytać, czemu tak często rezygnujemy z tej możliwości, by uczyć własne dzieci, i posyłamy je do szkoły. Dzisiejszy świat jest przeciw katolickiemu, a często też po prostu dobremu wychowaniu, widać to mocno w mediach, literaturze dziecięcej, zabawkach, podręcznikach, a nawet na billboardach. Nawet edukując w domu, trudno często opanować wpływ współczesnej kultury na dziecko. Posyłając je do szkoły, rodzic zaczyna mieć związane ręce, a walka toczy się o duszę.

Wielu rodziców zapewne obawia się, że nie podołają codziennym obowiązkom i uczeniu dzieci. Można pogodzić edukację domową z aktywnością zawodową rodziców?

– Znam takie rodziny, którym się udaje. W innych matki rezygnują z pracy zawodowej, by być z dziećmi w domu. To konkretny koszt, który ponoszą takie rodziny, choćby uboższego życia, ale pod względem wychowawczym obecność rodziców jest to zawsze niezaprzeczalny zysk. Znam wielu rodziców, którzy posyłając swoje pociechy do najlepszych szkół, płacili za naukę naprawdę duże pieniądze, tak duże, że jedno z nich pracowało tylko na pokrycie kosztów szkoły.

Część rodzin uczących w domu pomaga sobie nawzajem. Dla mnie wybór był prosty, rezygnuję z pracy, by uczyć dzieci w domu. Uważam, że nawet najlepsza szkoła nie zastąpi rodziców i nie jest w stanie dać dzieciom tego, co rodzice dają im w sposób naturalny. Dużym ułatwieniem w edukacji domowej jest elastyczna forma uczenia. Możemy uczyć w tramwaju, w samochodzie, na spacerze, w sklepie, możemy nie pracować z dzieckiem jednego dnia, a następnego pracować dwa razy więcej. Nie ma tu sztywnych ram.

Dostosowujemy tempo nauki i warunki do naszych potrzeb i do potrzeb dziecka. Zamiast czytać książki o Powstaniu Warszawskim czy bitwie pod Grunwaldem, możemy spędzić cały dzień w muzeum. Nie ma pośpiechu. Dzieci w domu uczą się dużo szybciej i w nauce są bardziej samodzielne, co też jest dużym uproszczeniem. Dzieci rozwijają się, nie tylko siedząc nad książkami, ale także pomagając w obowiązkach domowych czy troszcząc się o rodzeństwo.

W jaki sposób przebiega nauka domowa?

– Można powiedzieć, że taka nauka w każdym domu wygląda inaczej. Potrzeba czasu na doskonalenie umiejętności, takich jak: kaligrafia, czytanie, liczenie. Choć dla mnie nauka domowa ukryta jest w codziennym życiu rodziny, w rozmowach, w obecności, w modlitwie.

Zdobywanie wiedzy jest drogą wspólną. Uczą i rozwijają się i rodzice, i dzieci. Jeśli rodzina katolicka uczestniczy w życiu Kościoła, które ma swój rytm, dzieci wchodzą w to naturalnie. Chłoną treści żywe i obecne w rodzinie. Mają żywy kontakt z rodzicami i z rodzeństwem, bo nie widują się tylko popołudniami po szkole. Rodzice mają tu większy wpływ na dziecko, szybciej też wyłapują trudności czy problemy pociech, bo spędzają z nimi dużo czasu.

Szkoła przygotowuje do współistnienia w społeczeństwie. Dzieci uczące się w domu nie mają problemów z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami?

– Mają znacznie mniej trudności niż większość dzieci chodzących do szkoły. W kontaktach międzyludzkich, a zatem we współistnieniu w społeczeństwie, nie chodzi o ilość, ale o jakość relacji. Nie mierzymy przecież czyjegoś rozwoju społecznego ilością znajomych na Facebooku.

Grupa rówieśnicza za to jest wytworem sztucznym i w społeczeństwie naturalnie niespotykanym. Dużo większą wartością jest umiejętność uszanowania osoby starszej czy zatroszczenia się o młodszą lub słabszą. Taki trening wychowania domowego dzieci mają na co dzień.

Jak zachęciłaby Pani rodziców, którzy zastanawiają się nad edukacją domową swoich dzieci, by się na nią zdecydowali?

– To decyzja niełatwa, związana z koniecznością podjęcia wielu trudów. Największą zaletą jest to, że razem z edukacją dzieci rozwijają się i rodzice. Nie uda nam się wychowywać dzieci po katolicku, bez ciągłego pytania o własną wiarę, bez nawracania i pogłębionej pracy nad sobą. Jednocześnie przechodzimy tę drogę razem, całą rodziną, rodzice są świadectwem dla dzieci, a dzieci dla rodziców. Powstają bardzo bogate i mocne relacje spajające rodzinę.

Fundacja Dobrej Edukacji Maximilianum podejmuje wiele szkoleń dla rodziców. Na czym one polegają i czego rodzice mogą się podczas nich dowiedzieć?

– Prowadzimy warsztaty „Edukacja domowa bez kompleksów” wprowadzające w to, czym jest katolicka edukacja domowa, zarówno od strony prawnej, jak i merytorycznej. W ramach warsztatów można także usłyszeć rodziców uczących w domu oraz zadać nurtujące pytania. Najbliższe takie spotkania odbędą się 15 lutego i 15 marca. W lutym chcielibyśmy także zorganizować pierwsze z cyklu spotkanie rodziców uczących w domu. Będzie to doskonała okazja do wymiany doświadczeń.

W każdy czwartek w siedzibie fundacji w Warszawie przy ulicy Wilczej 9 prowadzimy zajęcia dla rodziców z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, a także dla maluchów, tematycznie związane z rokiem liturgicznym.

Na stronie internetowej www.fundacjamaximilianum.pl znajdą Państwo więcej informacji o inicjatywach, które podejmujemy i możliwościach wzięcia w nich udziału. Zachęcamy zatem do odwiedzania naszej strony.

Dziękuję za rozmowę.

Więcej o celach i działalności Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum można przeczytać tutaj. http://fundacjamaximilianum.pl/

Izabela Kozłowska

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/66902,edukacja-domowa-nie-taka-straszna.html

ciociababcia

Więcej notek tego samego Autora:

=>>