Manifa - po co to i komu?

 |  Written by Recenzent JM  |  12

„Kobieto – Kościół to Twoje piekło”. Z takim hasłem, do kościoła pójść im nie wypada, a pogoda zrobiła się przepiękna. Do parku przecież też nie pójdą, bo kto tam zwróci na nich uwagę? Nie wiadomo, czy warszawskie wiewiórki zrozumiałyby o co im chodzi, a pewnie wtedy ani telewizja by ich nie pokazała, ani nawet nie napisała by o nich prasa.

Feministki i tzw. towarzystwo „okołogenderowe” wybrało się więc na zorganizowaną z wielkim rozmachem warszawską manifę. Złośliwcy twierdzą, że nie było ich dużo – dlatego telewizje tak to pokazywały, by wyglądało na więcej. Myślę, że to jakieś nieporozumienie.

Bo jednak na ten nieprzebrany tłum składało się jakieś dwieście, czy trzysta osób, a że wśród nich był i poseł Kalisz - to musiało się optycznie w telewizyjnych przekazach wydawać, że ludzi na manifie jest jakby więcej. A poza tym szereg niesionych transparentów z zabawnymi i ciekawymi hasłami dodatkowo wypełniał przestrzeń.

Zastanawialiście się może – po co to wszystko?

Wiemy, że oficjalnie chodzi o równość i równouprawnienie, ale czy organizującym tzw. manify i biorącym w nich udział naprawdę o to chodzi? Czy rozumieją chociaż, do czego by coś takiego, jak powszechna równość mogło doprowadzić? Światowe lewactwo miewało już różne pomysły na życie i zawsze kończyły się one nieszczęściem jednostek, albo katastrofą całych społeczności.

Dlaczego tym razem miałoby to skończyć się inaczej?

Nie ma dwóch takich samych ludzi – dlaczego więc mieliby się uczyć takich samych zachowań, tak samo się rozwijać, czy mieć takie same predyspozycje i możliwości. Nie ma nawet dwóch takich samych mężczyzn, takich samych kobiet, czy dzieci. Czy możecie sobie wyobrazić równość np. pomiędzy posłem Kaliszem, a młodą dziewczyną - po studiach i bezrobotną, nawet w sytuacji, gdyby poseł ubierał damskie ciuszki? Albo równość pomiędzy samotną matką, która na manifę przyjechała z dziecięcym wózkiem, a wspomnianym posłem, który podjeżdża na manifestację swoim jaguarem?

Chodzi też podobno o edukację seksualną. To faktycznie budzi litość, kiedy taka – nie pierwszej już młodości feministka, dopomina się o seksualną edukację. Może faktycznie miało by sens utworzenie dla feministek takiego kierunku – np. na jakimś „uniwersytecie trzeciego wieku”?

Były też hasła o „parytetach” i o „gender”.

Kiedy słyszy się wypowiedzi, chociażby tych najbardziej znanych zwolenniczek i propagatorek ideologii gender, to od razu człowiek rozumie, po co tym kobietom potrzebne są parytety. Teraz, kiedy PZPR już nie istnieje, to mógłby być dla wielu z nich jedyny sposób, aby dopchać się do jakiegoś intratnego stanowiska. Czy któraś z tych szarych, zwykłych uczestniczek manify wyobraża sobie, że te parytety – to dla niej? Jeśli tak? – To szczerze współczuję, choć takiej wyobraźni zazdroszczę.

Zazdroszczę też tej wiary, że gender zmieni na lepsze los kobiet. Trudno mi sobie wyobrazić, że dziewczynka, której matka kupiła w dzieciństwie rękawice bokserskie, pokona w przyszłości jakiegoś „Kliczkę”, czy chociaż „Adamka”. Bardziej prawdopodobne, że „przyłoży” sierpowym swojej matce. Tak samo trudno mi zobaczyć objadającego się chipsami pulchnego „Rysia”, który w przyszłości miałby zostać baletnicą, tylko dlatego, że mamusia w dzieciństwie ubierała mu baletki i kazała bawić się laleczkami.

W „Wydarzeniach” Polsatu pokazano młodą uczestniczkę manify, która użalała się, że inżynierom, którzy skończyli politechnikę – łatwiej o pracę. I to jest prawda, ale też i ciekawy sposób myślenia zmanipulowanego przez gender kobiecego umysłu. Zamiast domagać się od państwa takich działań, aby każdy chcący miał zapewnioną godną pracę, to taki stan próbuje się uzasadnić niewłaściwym kulturowo wychowaniem dzieci. Gdyby dzieci od najmłodszych lat uczyć seksu, to wszyscy byliby inżynierami?

 

Biorący udział w warszawskiej manifie Olejniczak został spytany przez reporterkę „Wydarzeń” - jak spędza wolny czas jego syn? Odpowiedź brzmiała, że gra w piłkę. A czym się bawi córka? Lewicowy polityk wykazał „genderową” czujność i z dumą w głosie odpowiedział, że też gra w piłkę. No chyba, że gra. I pewnie siusia też na stojąco.

Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości z czym kojarzyć „gender”, to proponuję jedno z haseł niesionych podczas warszawskiej manify.

Hasło brzmiało „Gender Mać!!”.

5
5 (7)

12 Comments

Szary Kot's picture

Szary Kot
w baletkachi tiulowej spódniczce!
No ja Cię pięknie proszę, nie wystawiaj na próbę mojej wyobraźni. Ten obraz poruszył moje jestestwo do głębi i będzie mi towarzyszył przez długi, długi czas...

Skoro inżynierom łatwiej o pracę to znaczy, że nierówność szerzy się niczym zaraza. Proponuję wprowadzic parytety. W firmach projektujących domy połowa to architekci, druga połowa to na przykład socjologowie. W końcu domy maja służyć społeczeństwu!
Albo w firmach informatycznych. Zatrudnianie samych informatyków? Niedopuszczalne! Najwyżej połowa. A pozostali to może absolwenci zarządzania. W końcu ktoś musi pilnować, aby kody szły równo, w rządku, a nie rozłaziły sie na boki.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Recenzent JM's picture

Recenzent JM
Te parytety, które proponujesz, to jeszcze miałyby jakiś sens. Taka pani socjolog, po krótkim przeszkoleniu mogłaby jeszcze ugotować i podać obiad dla załogi. Gorzej, jeśli trafiłoby na firmę, gdzie akurat są dwa stanowiska inżynierskie i obydwa zajęte przez panie po politechnice. Tak się też zdarza, że są takie kobiety, którym chce się uczyć i zostają inżynierami. I co wtedy?  Jedną trzeba by zwolnić, by zrobić miejsce np. dla syna Olejniczaka, który  akurat został kosmetyczką, bo chyba nikt nie wątpi, że oprócz kopania piłki, tatuś każe mu też bawić sie w malowanie paznokci.
Pozdrawiam Cię Szara kotko ciepło i serdecznie
Recenzent JM's picture

Recenzent JM
Też go już czytałem. Rzeczywiście ciekawy.
Pozdrawiam - jak zwykle serdecznie.
JaN's picture

JaN
Może ktoś Środzie i Szczuce zaproponuje pracę w kopalni na przodku ;) Jak gender to gender, nie tylko po to żeby portki ubierać ale i kilofem pomachać ;)
Recenzent JM's picture

Recenzent JM
Niestety, nikt im tego nie zaproponuje, choć może szkoda. Tak myślę, iż gdyby pobyły choć chwilę z wałęsającymi się w wyrobiskach szczurami i nawdychały kopalnianego pyłu z urabianego przodka, to nawet bez machania kilofem - zapomniałyby, że istnieje coś takiego, jak gender.
Ale tak to zwykle bywa, gdy ktoś próbuje innym ustawiać życie, choć sam nie ma o nim najmniejszego pojęcia.
Serdecznie pozdrawiam.
Szary Kot's picture

Szary Kot
na Demotywatorach:

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Recenzent JM's picture

Recenzent JM
No ja Cię nie mogę. Aleś mi Szara kotko podesłała fotkę.
Ja naprawdę nie mogę się teraz śmiać, bo co dopiero skończyłem jeść obiad.
Mimo to ponownie pozdrawiam i ponownie serdecznie.
Signa's picture

Signa
a życie to nie konkurs piękności, chociaż podobno ładni mają w życiu łatwiej.
Nie z tego będziemy jednak kiedyś rozliczani. Piszę tak, bo nie chciałabym być oceniana po cechach zewnętrznych.
Szary Kot's picture

Szary Kot
trochę się czuję wywołana do odpowiedzi, temat szeroki, ale spróbuję jakoś go ująć.
Nigdy w życiu nie byłam uważana za piękność, a dziś jestem już w takim wieku, że nawet odrobina wdzięku, którą daje młodość gdzieś tam sobie poszła ;)
Znam swoje braki, a jednak z pełną premedytacją opublikowałam ten, złośliwy, bo taki miał być, demotywator. Pojawia się tam wyrażenie"być w czyimś typie". Myślę, że w relacjach kobiet i mężczyzn  wygląd odgrywa niewielką rolę, może nieco na początku, później liczy się to, co w sercu i głowie. I cóż mogą tutaj pokazać feministki? Wredność, głupotę, zacietrzewienie. Czy mogą być w czyimkolwiek typie?
Warto przyjrzeć się choćby paniom: Środzie i Szczuce. Zgorzknienie i niechęć do ludzi aż bije z ich twarzy. Zwłaszcza ta ostatnia jest doskonałym przykładem - ładne rysy i bardzo zgrabna sylwetka, a mimo tego (moim zdaniem) jest brzydka, z wiecznymi pretensjami do świata.
A wystarczyłaby odrobina serdeczności, dobra, uśmiechu.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Signa's picture

Signa
i o niechęci do ludzi czytałam przy podobnych demotywatorach z odpowiednio uchwyconą dynamicznie mimiką pań Sobeckiej i minister Fotygi, ostatnio pani profesor Pawłowicz. Lewackie wpisy, że oto kobiety zgorzkniałe, zacietrzewione, ludziom niechętne, bo - w podtekstach - nikt ich nie chce. A nie chce, bo mają niedobry charakter wypisany na twarzach.
Tak można w obie strony, tylko po co akurat tak?
Nie daję tu wklejek z szacunku dla pań, które przecież nie za wdzięczenie się i ekspozycję urody cenię.
Pisze Pani: "z pełną premedytacją opublikowałam ten, złośliwy, bo taki miał być, demotywator."
Wierzę, dlatego napisałam, bo budzi mój wewnętrzny sprzeciw, gdy kobiety robią to innym kobietom.
Nie zawsze celem kobiet jest być w typie jakichś mężczyzn, naprawdę.
Wiekiem i utratą walorów proszę się nie przejmować, przecież wie Pani, że można braki wyglądu nadrobić: wystarczy odrobina serdeczności, dobra i uśmiechu. Warto ją czasem skierować także w stronę własnej płci ;-)
 
Szary Kot's picture

Szary Kot
wiele kobiet obdarzam miłością i szacunkiem, mężczyzn także. Nie od płci czy urody zależy moja sympatia, a od tego jakimi są ludźmi.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>