Czy Litwa będzie następna?

Ukraińcy rzucili wyzwanie Kremlowi. Najpierw poprzez zablokowanie wepchnięcia tego państwa przez namiestników Moskwy do rosyjskiej strefy panowania. Janukowycz wolał ucieczkę niż sprzeniewierzenie się swojemu mocodawcy pułkownikowi Putinowi. W efekcie władzę na Ukrainie przejęły ugrupowania, które chcą umocować Ukrainę w cywilizacji Zachodu. Rosja postawiła podjęła działania na bardzo szeroką skalę aby uniemożliwić proeuropejski zwrot Kijowa, łącznie z użyciem sił zbrojnych. Moskwa zajęła zbrojnie Krym i zmierza do usankcjonowania tego poprzez demokratyczną farsę pseudoreferendum.

 Przyzwolenie Zachodu na oderwanie Krymu, bądź jakichkolwiek innych terytoriów od Ukrainy otwiera drogę ekspansji Putina taką jaką stworzono Hitlerowi. Zajęcie bowiem Krymu pod pozorem ochrony mieszkających tam Rosjan stwarza argument dla Putina, iż pod tym samym pozorem może interweniować w państwach nadbałtyckich gdyż tam też przecież mieszkają Rosjanie. Przewidywał to śp. Prezydent Lech Kaczyński. Kreml przeprowadził już cebernetyczny atak na Estonię w 2007 roku. Tamtejsza mniejszość rosyjska jest bardzo podatna na propagandę Moskwy.

"Wdzięcznym" polem do ekspansji Moskwy jest Litwa, gdzie bardzo łatwo podsycić konflikty na tle narodowościowym i to z udziałem mieszkających tam Polaków, którzy w obliczu natypolskiej polityki Wilna skazani są na sojusz z mniejszością rosyjską. Hipotetyczne zawładnięcie Litwą przez Rosję skreśla całkowicie szansę na niezależność Łotwy i Estonii, oraz stanowi doskonałą bazę wypadową do agresji na Polskę. Stanowiłoby to bowiem precedens, że można bezkarnie zająć państwo należące do NATO i UE a przecież w takiej sytuacji jest Polska. Być może w Niemczech taka sytuacja wywołałaby otrzeźwienie i uzyskalibyśmy pomoc ze strony tego państwa i oczywiście USA. Ale czy Zachód za część terytorium Polski nie próbowałby kupić sobie trochę czasu do władcy Kremla?