
Car, aplauz, zgniły Zachód, szturm na Krymie, być może wojna? Nikt jej nie chce, ale wszyscy już zdają sobie sprawę z tego, że Rosja zerwała obowiązujący porządek międzynarodowy. Nie ma sensu powoływanie się na Kosowo, jako przykład ingerencji Zachodu w rosyjską strefę wpływów, bo Ukraina to nie Kosowo, a Rosja to nie Zachód, i wreszcie pamiętać trzeba co zdarzyło się wcześniej na Półwyspie Bałkańskim. Natomiast to, co dzieje się teraz ogólnie w Europie, można określić jednym słowem: dezintegracja. Dezintegracja praktycznie na każdym poziomie – od polityki po gospodarkę. Zanim Rosja uderzyła na Krym, mieliśmy do czynienia z dzieleniem Unii Europejskiej na różne prędkości. Abstrahując od tego, jak traktowany jest w Brukseli Donald Tusk, trzymanie premiera dużego kraju Unii za drzwiami, bo czołówka ze strefy euro debatuje jest żenujące i upokarzające. W ostatnich latach zwyciężały partykularne interesy, przy ciągle rosnącemu znaczeniu Niemiec, które praktycznie zarządzają całą Unią.
W sytuacji dezintegracji Zachodu, spadku znaczenia NATO - atak Rosji na Krym przypadł w najlepszym momencie. O ataku tym, wbrew temu co piszą niektórzy komentatorzy, musiał wiedzieć i Obama, i Merkel. Takiego ataku nie da się ukryć. Było więc ciche przyzwolenie agresji na Krym, albo po prostu zwykłe milczenie. Wiemy, ale nie reagujemy. Zobaczymy, co będzie. Wydaje się, że działania Moskwy daleko przekroczyły wyobrażenia Zachodu i USA. Tak daleko, że nie bardzo wiadomo, co teraz zrobić. Sankcje wobec Rosji na obecnym poziomie nic nie dadzą. Sankcje takie jak pozbycie się rosyjskiego gazu, eksport gazu łupkowego z USA do Europy, to raczej melodia przyszłości. Byłyby pożądane, ale wszyscy liczą na to, że Putin zatrzyma się na Krymie, a co najwyżej wejdzie jeszcze na wschodnią Ukrainę. To Zachód też przełknie, skoro Krym przełknął tak bezboleśnie. Co więcej Zachód już teraz dystansuje się od wchodu Europy, bo dostrzega, że mamy nową zimną wojnę, i być może dlatego, tak niepewny jest dziś los Polski. Nie musi być powtórki z 1939 roku, ale wierzyć w to, że przyjdą Amerykanie i będą walczyć z Rosjanami w obronie Polski to bardzo mało prawdopodobne.
Nie bardzo więc wiadomo - i nie mówmy, że wszystko jest w porządku – na kogo możemy na pewno liczyć w przypadku, gdyby konflikt zbrojny z Ukrainy przelał się na zachód. Nie wiemy też, jakie ustalenia mają Merkel i Putin, bo wprost nie chce się wierzyć, że nie ustalili podziału Europy na swoje strefy wpływów. Największym przegranym tego nowego rozdania w polityce światowej jest Barack Obama. Tylko od niego zależy teraz, czy będzie w stanie przeciwstawić się rosyjskiej ofensywie. Narzędzia ma, ale czy ich użyje? Nam pozostaje liczyć przede wszystkim na siebie. To banał, ale co innego możemy zrobić? Zabiegi w Brukseli, Berlinie, przyniosły jak na razie zestaw niby sankcji, tak naprawdę nic nie znaczących dla Putina.
Polskę w tej nowej rzeczywistości czekają za dwa miesiące wybory do Parlamentu Europejskiego, podobnie jak w innych państwach UE. Biorąc pod uwagę, że każdego dnia mamy kolejne przejawy agresji Moskwy, kolejne akcje militarne, będzie to bardzo trudna kampania wyborcza, o ile w ogóle będzie to kampania. Polacy też już zdają sobie sprawę z tego, że to, co dzieje się na Ukrainie, stanowi bardzo realne zagrożenie dla Polski. Można więc, z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że debata wyborcza do PE będzie toczyła się wokół Ukrainy i Rosji. W takim ogólnym chaosie, jaki nastał w Europie, prezentowanie programów wyborczych pod hasłem „Co ja dla Was zrobię w Brukseli”, utonie w morzu informacji z Ukrainy. Słowa Putina na Kremlu zabrzmiały tak, jakby szykował się do III wojny światowej. Zanim ją literalnie wypowie, Zachód i USA mogą go uprzedzić i zakręcić Rosji gospodarczą pętlę na szyi. To jedyne wyjście dla demokratycznego świata, które może zapobiec globalnemu konfliktowi zbrojnemu.
Ed. foto SK źródło: http://pl.wikipedia.org
W sytuacji dezintegracji Zachodu, spadku znaczenia NATO - atak Rosji na Krym przypadł w najlepszym momencie. O ataku tym, wbrew temu co piszą niektórzy komentatorzy, musiał wiedzieć i Obama, i Merkel. Takiego ataku nie da się ukryć. Było więc ciche przyzwolenie agresji na Krym, albo po prostu zwykłe milczenie. Wiemy, ale nie reagujemy. Zobaczymy, co będzie. Wydaje się, że działania Moskwy daleko przekroczyły wyobrażenia Zachodu i USA. Tak daleko, że nie bardzo wiadomo, co teraz zrobić. Sankcje wobec Rosji na obecnym poziomie nic nie dadzą. Sankcje takie jak pozbycie się rosyjskiego gazu, eksport gazu łupkowego z USA do Europy, to raczej melodia przyszłości. Byłyby pożądane, ale wszyscy liczą na to, że Putin zatrzyma się na Krymie, a co najwyżej wejdzie jeszcze na wschodnią Ukrainę. To Zachód też przełknie, skoro Krym przełknął tak bezboleśnie. Co więcej Zachód już teraz dystansuje się od wchodu Europy, bo dostrzega, że mamy nową zimną wojnę, i być może dlatego, tak niepewny jest dziś los Polski. Nie musi być powtórki z 1939 roku, ale wierzyć w to, że przyjdą Amerykanie i będą walczyć z Rosjanami w obronie Polski to bardzo mało prawdopodobne.
Nie bardzo więc wiadomo - i nie mówmy, że wszystko jest w porządku – na kogo możemy na pewno liczyć w przypadku, gdyby konflikt zbrojny z Ukrainy przelał się na zachód. Nie wiemy też, jakie ustalenia mają Merkel i Putin, bo wprost nie chce się wierzyć, że nie ustalili podziału Europy na swoje strefy wpływów. Największym przegranym tego nowego rozdania w polityce światowej jest Barack Obama. Tylko od niego zależy teraz, czy będzie w stanie przeciwstawić się rosyjskiej ofensywie. Narzędzia ma, ale czy ich użyje? Nam pozostaje liczyć przede wszystkim na siebie. To banał, ale co innego możemy zrobić? Zabiegi w Brukseli, Berlinie, przyniosły jak na razie zestaw niby sankcji, tak naprawdę nic nie znaczących dla Putina.
Polskę w tej nowej rzeczywistości czekają za dwa miesiące wybory do Parlamentu Europejskiego, podobnie jak w innych państwach UE. Biorąc pod uwagę, że każdego dnia mamy kolejne przejawy agresji Moskwy, kolejne akcje militarne, będzie to bardzo trudna kampania wyborcza, o ile w ogóle będzie to kampania. Polacy też już zdają sobie sprawę z tego, że to, co dzieje się na Ukrainie, stanowi bardzo realne zagrożenie dla Polski. Można więc, z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że debata wyborcza do PE będzie toczyła się wokół Ukrainy i Rosji. W takim ogólnym chaosie, jaki nastał w Europie, prezentowanie programów wyborczych pod hasłem „Co ja dla Was zrobię w Brukseli”, utonie w morzu informacji z Ukrainy. Słowa Putina na Kremlu zabrzmiały tak, jakby szykował się do III wojny światowej. Zanim ją literalnie wypowie, Zachód i USA mogą go uprzedzić i zakręcić Rosji gospodarczą pętlę na szyi. To jedyne wyjście dla demokratycznego świata, które może zapobiec globalnemu konfliktowi zbrojnemu.
Ed. foto SK źródło: http://pl.wikipedia.org
(3)
1 Comments
@grzechg
19 March, 2014 - 16:04
Rozzuchwalona Rosja nie zatrzyma się na aneksji Krymu, Putin jest podobny do Hitlera, każde kolejne ustępstwo będzie interpretowane w Rosji jako zachęte do kolejnej agresji. Rosja jest gotowa podpalić świat, tylko politycy europejscy nie chcą tego zauważyć.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles