Sześć smoleńskich brzóz

 |  Written by geoal  |  29
10 marca Piotr Falkowski publikuje tekst  z informacją o przeprowadzeniu pomiarów w Smoleńsku

"Czachor i Wiśniewski postanowili sami pojechać do Smoleńska razem z wynajętym geodetą. Naukowcy zaprosili „Nasz Dziennik”, by ktoś z zewnątrz obserwował przebieg pomiarów.
Wśród autorów analiz korygujących wyniki Cieszewskiego jest prof. Marek Czachor, fizyk z Politechniki Gdańskiej. Czachor jest autorem wniosku o grant naukowy na projekt badawczy kompleksowej komputerowej symulacji lądowania Tu-154M."

O analizach prof. Chrisa Cieszewskiego z Uniwersytetu Georgii (USA):
"Przemawiające za tym wywody są dość skomplikowane, ciężko je przyjąć inaczej, niż ufając profesjonalizmowi Cieszewskiego, który naukowo zajmuje się badaniami lasów metodami satelitarnymi."

Jednocześnie zapowiada:
"Wszystkie pojedyncze wyniki pomiarów zostaną upublicznione."

W związku z ogromnym zainteresowaniem, jakie wzbudziła ta informacja, prof. Czachor uznaje za wskazane w pierwszej kolejności zareagować na źle zrozumianą, jego zdaniem, informację o zasadach finansowych tego wyjazdu:

"Projekt grantu - wyjaśnienie
Tylko wyjaśnienie nieporozumienia z tekstu w ND: Nie składaliśmy żadnego wniosku o grant, ten fragment tekstu odnosi sie do starej sprawy z 2012 r., wielokrotnie wyjaśnianej np. w odpowiedzi dla Gini. Nic nowego w tym względzie się nie wydarzyło.
M.M.CZACHOR 10.03 20:59


Po postawieniu pytań o dowiązanie do osnowy geodezyjnej i związanych z "setką grubych drzew" przez bbudowniczy uzyskujemy odpowiedź

@Wszyscy
Proponuję trochę cierpkiwości, w ND powinny sie pojawić kolejne szczegóły już jutro.
Zależało nam na przejrzystości całej akcji, stąd udział Piotra Falkowskiego i fotoreportera ND. Mało kto wie, że P. Falkowski, oprócz bycia chyba najbardziej kompetentnym dziennikarzem "smoleńskim", jest z wykształcenia matematykiem, więc niczego nie musiał przyjmować na wiarę i wszystko sam sprawdzał. Wszystkie materiały będą udostępnione w ciągu kilku dni. Oczywiście robiliśmy też zdjęcia m.in. z budy Bodina i różne takie, których dotychczas nie było w sieci. Jakoś to trzeba teraz uporządkować.
Pozdrawiam wszystkich
M.M.CZACHOR 10.03 23:17

http://geoal.salon24.pl/573053,prof-czachor-ma-cojones#comment_8827185

Czekamy więc cierpliwie. 11 marca 2014r ukazuje się wywiad  z inż. Dariuszem Szymanowskim, geodetą, odpowiedzialnym za pomiary położenia smoleńskiej brzozy, rozmawia Piotr Falkowski. Można się z niego dowiedzieć o warunkach wykonywania pomiarów:

"Oczywiście wykonywaliśmy pomiary tam, gdzie się dało, to jest przede wszystkim z południowej strony brzozy, z północnej jest ogrodzona działka, a następnie nowy obiekt, którego nie ma na zdjęciach satelitarnych z 2010 roku. Te trudności wpływają na precyzję pomiarów, ale podstawową barierą nie są dane terenowe, ale ograniczona dokładność zdjęć satelitarnych. Tym niemniej udało się znaleźć kilka obiektów, które łatwo jest bez wątpliwości zidentyfikować na zdjęciu satelitarnym i zmierzyć odległość między nimi a brzozą oraz wykonać szereg pomiarów kontrolnych pozwalających na wyznaczenie skali zdjęć satelitarnych i jeszcze innych. Dzięki temu można odłożyć wyznaczone miary na zdjęciu, pełniącym rolę mapy, i wskazać brzozę.

Widziałem, że wchodził Pan nawet na dach altanki na daczy właściciela tego terenu, Nikołaja Bodina.

– No tak, chciałem wykonać na miejscu jak najwięcej pomiarów, nawet jeśli nie wszystkie zostaną wykorzystane. Ta altanka jest widoczna na zdjęciach satelitarnych, postanowiłem więc ją zmierzyć oraz wyznaczyć odległość od jej charakterystycznych punków do brzozy. Najprościej było wejść na dach. Na szczęście był akurat właściciel i nie miał nic przeciwko naszej pracy na jego działce.
"

Zgodnie z zasadami marketingu temperatura oczekiwania została odpowiednio podniesiona, publiczność rozgrzana, 22 marca 2014r P.Falkowski publikuje materiał To nie brzoza, tylko płot
zamieszczając równocześnie treść raportu prof. Czachora,zatytułowany "Raport z pomiarów geodezyjnych prowadzonych w dniu 8 i 9 marca 2014 r. w okolicach podejścia do lądowania na lotnisku wojskowym Smoleńsk-Siewiernyj"
http://naszdziennik.pl/uploads/raport-cieszewski-smolensk.pdf

Jakie pomiary zostały w nim opisane?


Podano wartości z 6 pomiarów (A-F) odległości pnia brzozy od obiektów znajdujących się na południe od drzewa, pominięto sposób powiązania wartości terenowych ze skalą zdjęcia satelitarnego

"Wyników tych nie przedstawiamy w niniejszym opracowaniu, żeby nie zarzucać czytelnika gąszczem szczegółów."

W wyniku analiz kameralnych, przeprowadzonych na zdjęciu satelitarnym, które stanowiło swego rodzaju bazową mapę geodezyjną, wskazano punkt obrazujący miejsce położenia brzozy, wynikające z pomiarów terenowych oraz przekształceń związanych z przeniesieniem ich na bazowy materiał. O tym istotnym zdjęciu wiemy jedynie, że

"Podstawową trudnością przy nanoszeniu na scenę satelitarną wyników naszych pomiarów, jest rozdzielczość zdjęcia z 12.04.2010, wynosząca 50 cm."

Ponieważ geodeta "był obecny przy pomiarach oraz wstępnej analizie zgromadzonych wyników" więc analizy zdjęć satelitarnych przeprowadzane były jedynie przez obu profesorów, których specjalnością naukową nie jest teledetekcja satelitarna.
Pamiętając jaką nazwę nadał prof. Czachor swojemu raportowi, przymnę raport-cieszewski-smolensk.pdf, nie ulega wątpliwości, że podstawową motywacją badacza było zweryfikowanie wyników analiz prof. Cieszewskiego, tym samym stawał się on głównym adresatem tej pracy. Niezwłocznie po publikacji raportu prof. Cieszewski wydał oświadczenie, w którym pogratulował prof. Czachorowi i prof. Wiśniewskiemu za podjętą inicjatywę i wysiłek, zaś wyniki pomiarów przyjął bez wnikania w ich metodologię:

"Te najnowsze pomiary dokonane w sposob profesjonalny to duży przyczynek do badania tego tematu jako ze ani autorzy ani nikt inny do tej pory nie byli w stanie wykazac takiej możliwosci w oparciu o teoretyczne analizy tej metody."

Prof. Cieszewski bezpośrednio po zapoznaniu się z treścią raportu o swojej metodzie, opartej na sporządzonym szablonie odległości pnia od budy Bodina, wyraził się, że "była obarczona błędem wyznaczenia lokalizacji brzozy".  


Ciekawość naukowca nakazuje przeprowadzenie działań sprawdzających, weryfikację swojego szablonu przez pominięcie analizy filmu paralotniarza, a oparcie jej o pomiary terenowe wykonane 8.03.2014r. Wszyscy również czekamy na ostateczne stanowisko badacza, które możliwe będzie po zapoznaniu się z kompletem pomiarów terenowych, gdyż jak widać sam raport prof. Czachora nie zawiera tych danych. Nie wyobrażam sobie, by niezwłocznie po publikacji raportu profesor Czachor czy też prof. Wiśniewski, członek komitetów organizacyjnych i naukowych obu Konferencji Smoleńskich, na których wygłaszane były referaty prof. Cieszewskiego, nie przekazali tych materiałów najbardziej zainteresowanemu.

Czekając więc na stanowisko prof. Cieszewskiego, w pocie czoła przetwarzającego cyferki otrzymane z Polski, a których internauci zostali pozbawieni, możemy jednak spojrzeć na to co jest nam dostępne. Ostanie badania dają również asumpt do dyskusji o jakości badania katastrofy smoleńskiej. Spójrzmy na taką prostą sprawę jak położenie brzozy, wydawałoby się, że prostsze jest tylko wykonanie pomiaru jej wysokości. P.Falkowski, opisując przebieg prac badawczych z jego aktywnym udziałem napisał:

"To właśnie położenie brzozy na mapie. Punkt ten leży przynajmniej 6 m od białej kreski Cieszewskiego. Można uznać, że całkiem precyzyjnie pokazał go MAK i nieco mniej komisja Millera"

Ponieważ w raporcie prof. Czachora brakuje zestawienia wartości porównawczych, więc uzupełnię ten brak. Znane są następujące wartości współrzędnych geograficznych położenia smoleńskiej brzozy:

Wikimapa 54°49'30.28”N 32°03'26.6”E

KBWL LP 54°49'30.01” N 32°03'25.51” E

MAK 54°49'29,64" N 32°03'25,32" E

NPW 54°49'29.9” N 32°03'25.6” E


ostatnia wartość wynika z pomiarów profesjonalnego geodety, pracującego na zlecenie prokuratury (XII.2011r.). Na pierwszy rzut oka widać, że "liczby się nie zgadzają", każda instytucja podaje inną, odmienną wartość. Ktoś się więc myli, aby nie było tak łatwo dodajmy kolejnych dwóch kandydatów do pomyłki: prof. Cieszewski oraz prof. Czachor, który zaprezentował swoją lokalizację w oparciu o odległości od miejsca wskazanego przez poprzednika.
Ponieważ "jeden obraz cenniejszy niż tysiące liczb" na zdjęciu satelitarnym z 12.04.2010r, pobranym z google maps, po jego skalibrowaniu umieszczone zostały punkty obrazujące położenie brzozy wg. różnych autorów.


Odległości punktów od punktu wskazanego przez prof. Cieszewskiego
WIKI 33m
MIL-komisja Millera 12
MMC Czachor 9m
NPW 15m
MAK 13m

Sześć smoleńskich brzóz, ktoś się musiał jednak pomylić. Niemniej jednak mylił się P.Falkowski opisując wyznaczone położenie względem raportów MAK i komisji Millera.
5
5 (6)

29 Comments

chryzopraz's picture

chryzopraz
za przystępne ujęcie tematu.

Widze, że na tej smoleńskiej ziemi nawet skromna bieriozka występuje w kilku wcieleniach.
Chciałoby się powiedzieć "sześć mgnień brzozy."

 

Danz's picture

Danz
Kolejne oszustwo i brak metodologii porównawczej, teren zabetonowano, las wycięto, wrak porąbano na kawałki.
Boże Ty widzisz i nie grzmisz!
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

fritz's picture

fritz
O ile wiem, brzoza juz  dawno temu zostala dokldnie wykarczowana.
I jak widac z tego powod trwa  zabawa w ciuciubabke z brzoza..

A do tego dochodzi, na co zwrociles uwage, cytat: ..kilka obiektów, które łatwo jest bez wątpliwości zidentyfikować na zdjęciu satelitarnym i zmierzyć odległość między nimi a brzozą oraz wykonać

A z 6 brzoz wynika, ze jest to humbug poniewaz brzozy niet.

Poza tym wybral inne punkty odniesienie niz prof. Ciszewski i te inne punkty zidentifikowal na zdjeciach satelitarnych, wedlug jego zrozumienia zdjec.

Oczywiste pytanie jest: dlaczego nie wybral jednoznazcznych wielkich struktur jakimi sa drogi, przy ktorych nie ma cienia watpliwosci, ze to one sa wlasnie one.. a nie jakies inne punkty.

 
geoal's picture

geoal
Kwestia szablonów wielopłaszczyznowych nie została odpowiednio uwzględniona w większości badań położenia brzozy. Wytłumaczę to najbardziej przystępnie jak potrafię.
Rysunek autorstwa eska:


Najpierw strona 7 raportu:
zwalona korona brzozy opiera się o wystający z ziemi kikut drzewa, natomiast jej górna cześć zwrócona jest w stronę szopy, na północ

Szkoda, że dla stwierdzenia "na północ" obaj profesorowie nie wzięli z sobą kompasu, a musieli to wydedukować z przeglądania zdjęć naziemnych (jest taki fragment opisu w raporcie). Brzoza więc upadła i leży skierowana na północ, na zdjęciu satelitarnym wskazano brzozę, która też skierowana jest konarami na północ. A u prof. Cieszewskiego brzoza na koronę skierowaną ku NNE (północny-północny-wschód).

Ekipa prof. Czachora ma świadomość zjawiska perspektywy:
robiący zdjęcia satelita nie znajdował się dokładnie nad terenem obok lotniska, ale nieco na wschód, stąd na zdjęciu wszystkie wyższe obiekty są pokazane nieco z boku, z widocznymi wschodnimi ścianami.

Te wyższe obiekty z powodu perspektywy przesunięte będą na zachód, zresztą taką "czerwoną kreskę" obrazującą pień drzewa, o  zobaczymy w raporcie. Niższe lub wręcz leżące na ziemi nie będą podlegać przesunięciu.
W terenie mamy konar drzewa, którego południowy koniec wsparty jest na 6-metrowym pniu, końcówka konaru skierowana jest na północ- tak było/jest w Smoleńsku.

Jak to powinno być obrazowane na zdjęciu satelitarnym, gdzie następuje odwzorowanie na płaszczyznę poziomą?.
Podstawa konara będzie przesunięta na zachód, zaś druga końcówka, leżąca na ziemi, nie będzie podlegała przesunięciu. Jednym słowem obrazowanie konara będzie miało przebieg SSW-N (z południowego-południowego-zachodu ku północy).
Dlaczego więc prof. Czachor, który o pracy prof. Cieszewskiego mówi:
Jego błąd mógł polegać na nieuwzględnieniu deformacji obrazu spowodowanej tym, że film pokazuje teren w perspektywie, a nie rzucie prostokątnym, jak na mapie.

a następnie wskazuje na zdjęciu sat obiekt rozciągający się w układzie S-N?. Warto przypomnieć zdanie, opisujące powody wyjazdu do Smoleńska:

Przemawiające za tym wywody są dość skomplikowane, ciężko je przyjąć inaczej, niż ufając profesjonalizmowi Cieszewskiego, który naukowo zajmuje się badaniami lasów metodami satelitarnymi.

Może to doświadczenie powoduje, że jego brzozę cechuje układ S-NNE lub inaczej pisząc SSW-N?.

PS. Inny powód wyjazdu został opisany w zdaniu:
W środowisku naukowców związanych z konferencją smoleńską powstał spór. Część przekonywał Cieszewski, inni przyjmowali argumenty jego oponentów. Sytuacja stała się tak napięta, że prof. Czachor zrezygnował z udziału w komitetach konferencji.
Nie tylko zrezygnował z udziału w pracach komitetów konferencji, opuścił II Konferencję Smoleńską przed zaprezentowaniem wszystkich referatów (II dzień).
geoal's picture

geoal
Pisząc komentarz dotyczący przebiegu konara na zdjęciu satelitarnym z 12.04.2010 opierałem się na zdjęciu własnoręcznie pobranym z google

Podobny układ północ- południe ma konar na zdjęciu analizowanym przez Ford Prefecta, pod jego słynną i wychwalaną przez Laska notką

Natomiast przed chwilą zajrzałem do notki KANO, który zaprezentował z raportu Czachora
Rys. 4c Podsumowanie wyników na scenie z 12.04.2010.


Coś dziwnie ta korona brzozy "nie trzyma pionu", a przecież zaprezentowane zdjęcia pochodzą z jednego, tego samego źródła, inne ręce je tylko obrabiały.

 
KaNo's picture

KaNo
Zdjęcie z raportu Czachora jest trochę "rozciągnięte" w poziomie (osi x)



Tutaj oryginał:

nurni's picture

nurni
Na potrzeby jakiej metody przyjmuje się "rozciąganie" zdjęcia?
KaNo's picture

KaNo
Przecież znasz odpowiedź:)
geoal's picture

geoal
O ile wiem, brzoza juz  dawno temu zostala dokldnie wykarczowana.

Brzoza nie została wykarczowana. Na potrzeby badań prokuratury odcięto dwa kawałki o długości 1 metra (górna część stojącego pnia oraz początek złamanego konara).


dlaczego nie wybral jednoznazcznych wielkich struktur jakimi sa drogi, przy ktorych nie ma cienia watpliwosci, ze to one sa wlasnie one.. a nie jakies inne punkty.

Gdy posiada się zamiast teodolitu taśmę mierniczą to siłą rzeczy pomiary na dłuższe odległości są problematyczne, tym bardziej że nie posiadano też klasycznie prymitywnej łaty. Dla nie znających geodezji- to taka długa deska z narysowaną i kontrastową podziałką, którą pomocnik geodety trzyma w punktach pośrednich, zapewnia ona pomiar na większe odległości, pomiary deniwelacji.
nurni's picture

nurni
kiedy okazuje się że p Falkowski ma, ekhm.., wyjatkowo lekkie pióro.
Nie mamy wyjścia, zakładając zwykłe niedbalstwo trzeba będzio to źródło traktować z ograniczonym zaufaniem.
Ellenai's picture

Ellenai
Jeśli zaufać intuicji, a jako techniczny laik jestem w dużej mierze na nią właśnie skazana, to nieodparcie nasuwa się wrażenie, że nadrzędnym celem wyprawy profesora Czachora do Smoleńska było udowodnienie z góry założonej tezy, że rację ma Komisja Millera, a jeszcze bardziej tę rację ma Anodinowy MAK wink.
I znów – jako laik – nie jestem pewna, że ustalenie dokładnego położenia brzozy ma jakiś decydujący sens w sytuacji, gdy symulacja profesora Biniendy już dawno udowodniła, iż brzoza nie mogła być przyczyną tak rozległej destrukcji samolotu. Odkrycie profesora Cieszewskiego, co prawda dodatkowo wspierało tę symulację – bo skoro nawet nie było prosto rosnącej brzozy, a jedynie brzoza złamana wcześniej, to tym bardziej nie mogła się ona stać przyczyną katastrofy, ale byłabym skłonna myśleć, że miało właśnie jedynie znaczenie dodatkowe.
Jeśli się mylę, to proszę mnie wyprowadzić z błędu.
 
Nie chcę też być złośliwa, ale wszelkie gorliwe dementi różnych informacji zawsze włączają mi dzwonek alarmowy (to chyba kwestia wychowania w PRL) wink. To zaprzeczenie profesora Czachora odnośnie „starego” wniosku o grant daje mi do myślenia, że może wykazanie gorliwości w odnajdywaniu potwierdzeń dla oficjalnych raportów „wyjaśniających” charakter katastrofy stwarza dodatkowe szanse na „odświeżenie” wniosku o grant „na projekt badawczy kompleksowej komputerowej symulacji lądowania Tu-154M”?
 
geoal's picture

geoal
Jeśli pisze Pani o "udowadnianiu pod tezę" to nie jest to teza makowsko-millerowa. Cytat podany przez jednego z uczestników wyprawy

W środowisku naukowców związanych z konferencją smoleńską powstał spór. Część przekonywał Cieszewski, inni przyjmowali argumenty jego oponentów. Sytuacja stała się tak napięta, że prof. Czachor zrezygnował z udziału w komitetach konferencji. Ale wątpliwości pozostały.

Zapewne jest to ugładzona wersja, opisująca "burzliwe" dyskusje, czego skutkiem było opuszczenie przez prof. Czachora konferencji w trakcje jej trawania. Komu więc prof. Czachor chciał przede wszystkim udowodnić swoją rację?. Przecież nie Laskowi.
Ellenai's picture

Ellenai
Prof. Czachor chciał udowodnić swoją rację prof. Cieszewskiemu i to akurat jest dla mnie jasne.
Ale mimo wszystko, jak należy rozumieć wypowiedź P.Falkowskiego, który opisując przebieg prac badawczych z jego aktywnym udziałem napisał:
"To właśnie położenie brzozy na mapie. Punkt ten leży przynajmniej 6 m od białej kreski Cieszewskiego. Można uznać, że całkiem precyzyjnie pokazał go MAK i nieco mniej komisja Millera".?
W notce zostało pokazane, że żadna z tych lokalizacji nie jest "całkiem precyzyjna".
Skąd więc takie stwierdzenie u Falkowskiego? To wyłacznie  jego prywatna opinia czy też wniosek z przeprowadzonych badań geodezyjnych?
geoal's picture

geoal
Wniosek jest chyba "napisany a nie przemyślany".
Bbudowniczy wyraził się o prof.Czachorze- szybciej mówi niż myśli. Po kompromitacji z setką grubych drzew nic nie powinno dziwić.
Zwrócono mi dziś uwagę, że badacze zabrali z sobą tylko taśmę mierniczą oraz dalmierz laserowy czyli taka nowoczesna wersja taśmy. Nie wiem jak tym można robić profesjonalne pomiary geodezyjne, z pewnością nie mając nawet poziomicy nie jest możliwym by określić deniwelację terenu (różnice wysokości). W komentarzu zwracałem uwagę, powołując się na prof. Czachora, na znaczenie wysokości obiektu przy określaniu jego położenia na zdjeciu satelitarnym. Geodeta mówił:
Teren ten jest trudny, mocno zakrzaczony, zabłocony, z dużymi deniwelacjami.
nurni's picture

nurni
Komu więc prof. Czachor chciał przede wszystkim udowodnić swoją rację?. Przecież nie Laskowi.

W punkt.
Myślę że tak samo trzeba widzieć odkrycia profesora Czachora iż zdumiewającą destrukcje samolotu spowodowały dziesiątki, grubych jak brzoza Bodina,  przeciwlotniczych drzew które zdezintegrowały kadłub samolotu.

Jeśli dobrze pamiętam to profesor Czachor podniósł przy tym że prawdziwego (jak się szybko okazało rzekomego) lasu pancernych brzóz i jego wpływu na destrukcje samolotu  nikt jak do tej pory nie badał.
Wątpię by miał na myśli badania pana Laska et consortes. Przypuszczam że miał na myśli raport doktora Szuladzińskiego.
W rzeczy samej - Szuladziński nie zajmował się wpływem drzew przed bezpośrednim miejscem upadku samolotu. Uznał je najwidoczniej za czynnik nie tłumaczący w niczym tak dramatycznego rozpadu samolotu.

Może to dobrze że prof Czachor zrezygnował z udziału w pracach Konferencji Smolęńskiej, nie mogąc nakłonić sygnatariuszy do swojej optyki. 
Jak się dziś okazało można zrobić coś ciekawego samodzielnie, a przy tym zupełnie niechący...
geoal's picture

geoal
Muszę jeszcze zrobić poglądowe rysunki, ale przy okazji publikacji tego raportu warto wrócić do pomiarów geodety prokuratury i jej ekspertów z SWW. Robi się bardzo ciekawie, gdy będziemy pamiętać o Pana sugestii rozciągnięcia zdjęcia.
KaNo's picture

KaNo
Rozciąganie zdjęć to specjalność braci Artymowiczów, do czego nawiązał Nurni w swoim komentarzu.
geoal's picture

geoal
bbudowniczy dziś odnalazł specjalistę, który potwierdza te ustalenia z podanego linku. A imię jego "kcza i zupa"
KaNo's picture

KaNo
Tylko, że są to jego ustalenia z okresu "błędów i wypaczeń", teraz jest na właściwym kursie i ścieżce:)
nurni's picture

nurni
I znów – jako laik – nie jestem pewna, że ustalenie dokładnego położenia brzozy ma jakiś decydujący sens w sytuacji, gdy symulacja profesora Biniendy już dawno udowodniła, iż brzoza nie mogła być przyczyną tak rozległej destrukcji samolotu.
===============================================

Dzis wygląda na to że prace profesora Czachora, prace które red Falkowski przedstawił jako dezauwujące wykład profesora Cieszewskiego, tak naprawdę to kładą na łopatki raport MAK i komisji Millera.
Nie wiem czy był to efekt zamierzony, raport profesora Czachora o tym nie wspomina - tak czy siak gdyby uznać te pomiary (Geoal podnosi pewne poważne wątpliwości) to mamy (a precyzyjniej: oni mają) z deszczu pod rynnę.

Wróże siódmą lokalizacje brzozy, tak by wreszcie coś się zaczeło w tej opowieści zgadzać.
Jak dotychczas każda nowa wersja nagrania CVR jest prawdziwsza od kilku przedstawianych wczęśniej jako oryginalne. Każdy nowy pomiar wysokości kultowego drzewa różnił się od poprzedniego bardzo znacznie - przez każdy poprzedni rozumiem oczywiście w ten sposób w jaki nam to przedstawiano, czyli zbadany za każdym razem rzetelnie.


Sześć lokalizacji brzozy mamy już dziś. W tym trzy lokalizacje (MAK, KBWL I NPW)  upstrzone zostały odpowiednimi pięczątkami i podpisami.

Pani Magdalena Merta w " Liście Pasażerów" Stankiewicz i Pośpieszalskiego powiedziała dwa lata temu: "tu nikt nie zachowuje się tak, jakby to rzeczywiście była katastrofa lotnicza".

 
geoal's picture

geoal
Pomiarów w terenie nie kwestionuję, przeniesienie ich na materiał satelitarny już wzbudza u mnie sceptycyzm. Raport zachowuje "wstrzemięźliwość" w ferowaniu wniosków, konkluzji, zaś nieoficjalnie, za pomocą artykułu P.Falkowskiego badacze "pofolgowali sobie", podając informacje nie mające odzwierciedlenia w opublikowanych danych. A to mi się już bardzo nie podoba.
geoal's picture

geoal
Dzis wygląda na to że prace profesora Czachora, prace które red Falkowski przedstawił jako dezauwujące wykład profesora Cieszewskiego, tak naprawdę to kładą na łopatki raport MAK i komisji Millera.

Warto nie zapominać o prokuraturze, która też mierzyła brzozę. Przygotuję niebawem ciekawe zestawienie :-)

 
Ellenai's picture

Ellenai
Dzis wygląda na to że prace profesora Czachora, prace które red Falkowski przedstawił jako dezauwujące wykład profesora Cieszewskiego, tak naprawdę to kładą na łopatki raport MAK i komisji Millera.
Nie wiem czy był to efekt zamierzony, raport profesora Czachora o tym nie wspomina - tak czy siak gdyby uznać te pomiary (Geoal podnosi pewne poważne wątpliwości) to mamy (a precyzyjniej: oni mają) z deszczu pod rynnę.


Rozumiem i dziękuję Ci za wyjaśnienie. Gdybym wcześniej przeczytała Twój komentarz, to mojego pytania do Geoala o Falkowskiego już by nie było.smiley
nurni's picture

nurni
Pan redaktor Falkowski jest coraz bardziej intrygującą postacią.
Oczywiście o tyle o ile - bardziej ciekawe jest dochodzenie do prawdy niż ci którzy przedstawiają się jako osoby które nam w tym pomogą, wszystko objaśnią.

Pan profesor Czachor przy okazji swego dementi zdumiewających opowieści o pancernym lesie który rozkawałkował samolot tuż przed upadkiem, powiedział że to nadinterpetacja "Naszego Dziennika".

To ja po pierwsze primo podniose że gdyby nie merytoryczne uwagi w sieci, to profesor Czachor do dziś nie wycofałby się ze swych zdumiewających twierdzeń o pancernym lesie który rozbił samolot w drobny mak, tuż przed upadkiem. Artykuł Falkowskiego był w porzo, oddawał myśl profesora - póki nie zapytał o to natręt Bbudowniczy. Wówczas przestał oddawać.

Po drugie primo pan Falkowski działa już w warunkach recydywy - vide jego dziwaczny opis prac Jorgensena i profesora Kowaleczki. Opis z którego wynikało że to Jorgensen jest uczniem prof Kowaleczko - choć "uczenie się Jorgensena" polegało li tylko na wykazaniu przez tego drugiego, że nawet podstawienie danych Kowaleczki nie obroni teori beczki.

Wreszcie po trzecie primo bardzo uważnie śledziłem wpisy profesora Artymowicza. Którego ceniłem chyba jak nikt na świecie.
A to ze względu na jego próżność i gadatliwość. Dość powiedzieć że byłem i adresatem emailowej korespondencji (zresztą zupełnie kompromitującej) pana profesora który chyba uznał (albo akurat przesadził z oszczędnością na zakąskach) że kilkoma kłamstwami plus poklepaniem po plecach takiej osoby jak jego osoba - coś się zamknie..
Profesor Artymowicz, w stanie mi nieznanym, mocno zareklamował swego czasu publicystykę pana Piotra Falkowskiego. Tylko F warto czytać a nie to wybuchowe towarzystwo z GP - czy jakoś tak. Gdyż to teksty fachowe.

A wszystko to przy okazji przerwy strumienia świadomości jaki profesora Artymowiczas napadał b często - czyli opowiesci że prof Binienda to zupełny leszcz, Nowaczyk to zero, a mój indeks hirscha jest taki że hej. 

Bardzo lubiłem wpisy profesora Artymowicza w których profesor objaśniał CODZIENNIE że jest kimś, przepraszam KIMŚ. Pan profesor Artymowicz zadziwiał nie tylko epatowaniem że jest KIMŚ, nie tylko niezwykłą i codzienną manierą by innych naukowców przedstawiać jako pętaków.
Rozpędzał się wielokrotnie. A rozpędzony czynił czasem ciekawe uwagi..

Niespodziewana laurka prof Artymowicza dla pana Falkowskiego z ND nastąpiła również w całkiem charakterystycznym momencie. Dziennikarze GP zaczeli przyglądać się postaci "niezaleznego opiniodawcy prokuratury". Nikt wówczas jeszcze nie widział że brat "opiniodawcy" właśnie zyskał możliwość wystawiania faktur Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Stał się jej biegłym.

Tak Ciebie jak i Autora wątku przepraszam za off topic.
Od czasu casusu mecenasa Rogalskiego jest dla mnie jasne że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, ale często okazuje się że niezupełnie.
geoal's picture

geoal
Bardzo lubiłem wpisy profesora Artymowicza w których profesor objaśniał CODZIENNIE że jest kimś, przepraszam KIMŚ.

Rzeczywiście, każdy kolejny taki wpisy działał na mnie inspirująco i w efekcie powstawały kolejne notki "prostujące" informacje podane przez dzielnego astronoma. Cóż, nic nie trwa wiecznie.
nurni's picture

nurni
Musiałem te uwagi spisać, bo moja wypowiedź z „Naszego Dziennika” jest nieprecyzyjna,
choć tylko mnie można za to winić – tekst był przeze mnie autoryzowany, w Smoleńsku, „na
szybko”. Natomiast dyskusja na Salonie 24, spowodowana tą moją wypowiedzią i jej
sprostowaniem, przekracza normy przyzwoitości i nie mam zamiaru w niej uczestniczyć. Jest to
typowy schopenhauerowski atak ad personam i ad hominem, z pominięciem meritum sprawy. Mam wrażenie, że większość dyskutantów nawet nie zajrzała do naszego raportu – a w każdym razie, nie przeczytała go ze zrozumieniem. Czym to się różni od „Gazety Wyborczej” i jej manipulacji?
Marek Czachor, 25 marca 2014 r.



Nie jestem blogerem s24 gdyż pewien miły człowiek zrobił wszystko co w jego mocy, bym nim nie był.
Ale jako okazjonalny czytelnik s24 wydaję mi się że prof Czachor był noszony tamże na rękach przez wszystkich obrońców raportu pułkownika Putina. Własnie wywczas, znaczy wówczas.
Zatem profesorowi najwyraźniej nie chodzi o tę kategorię czytelników s24, ale tych innych.

To ja w tym miejscu wyrażam gorzki żal że najbardziej merytoryczne uwagi tak Geoala jak i BBudowniczego okazały się personalnym atakiem , zamiast merytorycznymi uwagami, na biednego profesora który dodatkowo musi dziś prostować swe autoryzowane wypowiedzi.

Wstyd Panowie!
Bardziej merytorycznie proszę !

Pan profesor Czachor przecie nigdy i nigdzie nie zachnął się chocby, na nurt dominujący i merytoryczny. I to nie tylko na s24, ale wszędzie. Nurt powiadający iż profesor Czachor tak naprawdę to ośmieszył profesora Cieszewskiego.
A po to fatygował się do Smoleńska...
geoal's picture

geoal
Pewna teoria mówi, iż należy pozwolić kłamcy wypowiadać się by go zdemaskowć. W tym wypadku ten mechanizm również działa. Warto zestawić istotę problemu, prof. Czachor tak to przedstawił w odpowiedzi przesłanej bbudowniczy:

Muszę przyznać, że chodząc po tym terenie skoncentrowałem się na części lasu na południe od nowej betonowej drogi przy wrakowisku. Natomiast później, gdy jeszcze raz przeglądałem zdjęcia z 5,04.2010, 12.04.2010 i ostanie z Google Earth z 2013, gdzie widać już tę betonową drogę, zdałem sobie sprawę, że niestety nie zaszedłem w miejsce najważniejsze, czyli jedyną kępkę drzew, która została z tej częśći wykoszonej przez tupolewa

Jednym słowem prof. Czachor ,ale też i geodeta przed wyjazdem zapoznali się z topografią terenu, wykorzystując zdjecia satelitarne. Mieli u swego boku P.Falkowskiego, który kilkakrotnie wcześniej odwiedzał lotnisko Siewiernyj, więc znał praktycznie topografię. I w pierwszej wersji dostajemy tłumaczenie- nie trafiliśmy w odpowiedni lasek, jak dzieci pogubiliśmy się. Tak to komentowali wymienieni przez Pana zawistnicy. POnieważ wskazałem na umiejętności korzystania ze zdjęć satelitarnych, w opracowaniu wyników pomiarów położenia brzozy, z wykorzystaniem tych samych zdjęć sat, więc otrzymailśmy drugą wersję tłumaczenia. "Na szybko" w Smoleńsku powiedziałem coś, czego nie sprawdziłem bo notes został w domu, na biurku, problemem są jednak zrobione wówczas zdjęcia. Jak czytamy w pierwszej wersji o właściwym miejscu

Ta część lasu wydaje się mniej gęsta niż część, którą oglądałem i obfotografowałem.

co potwierdza trafienie nie do tego lasu co trzeba. Gdzie był wówczas Falkowski, też nie rozpoznał właściwego miejsca, bezmyślnie przepisał i opublikował podsuniety mu tekst?. Problem polega na tym że Falkowski podjąć się roli "czynnika społecznego", miał pilnować badaczy, więc jak się z tej roli wywiązywał?.  Albo jest nieudolny albo celowo wpuszcza prof. Czachora w kanał. Wybranie zdjęcia ilustrującego pomiary w ostatnim tekście wskazuje na tę drugą ewentualność bądź skrajną amatorszczyznę redagującego artykuł

 
nurni's picture

nurni
Pan Profesor Czachor podniósł swego czasu, że przy okazji prac Zespołu Parlamentarnego bardzo razi go cos co nazwał amatorszczyzną plus coś co raczył był nazwać zbyt małą powsciągliwością przy okazji wyrażania opinii przez tychże członków ZP.
Początki samodzielnych prac profesora jako żywo przypominają słynny bon mot Bolesława Wałęsy: "pierwsze śliwki, robaczywki"

Nie podejmuje się rozstrzygać kto w tandemie profesor Czachor - dziennikarz Falkowski, mógłby być tym który bardziej obawia się czy to "amatorszczyzny", czy twierdzeń mających dość lużny związek z rzeczywistością.

Dziekuje za Twe wysiłki by profanom objasniać, jaki wyrośnięty diabeł tkwi w szczegółach.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>