
Litwini mają pietra. Przed polską większością narodową na Wileńszczyźnie. I jej rzekomym powiązaniom z Moskwą. Czy szykują się do rozprawy z zapomnianymi przez Warszawę Polakami?
Nagonka na Polaków trwa w RL od początku jej istnienia. Eksterminacja, wypędzenia, lituanizacja – to jej hasła. Ale Polacy trzymają się twardo – nie chcą oddać ziemi ojczystej cudzoziemcom, którym ją podarował Stalin w 1939 roku. Władze RL przyznają, że „w tej części Litwy, nazywanej przez miejscowych
Polaków
Wileńszczyzną, mało kto mówi po litewsku”. Prawda. Tym sztucznym językiem, wymyślonym na uniwersytecie w Królewcu przez Prusaków w XIX wieku, na przykład w Wilnie di chwili okupacji litewskiej nie mówił prawie nikt. Z tego, że lider Polaków na Litwie, Waldemar Tomaszewski, krytykuje
Rząd RL
Litwini wyciągają błędny wniosek, że prowadzą go na pasku Rosjanie. Pomaga im w tym wiedza, że rządy w Warszawie nie interesowały się specjalnie (poza Lechem Kaczyńskim, którego pradziad spoczywa na Cmentarzu Bernardyńskim) losami ciemiężonych na Litwie Polaków. Teraz Litwini
mają pietra
przed …Kremlem. Tak mówią. Ja im nie wierzę. Litwa jest w NATO i nikt przy zdrowych zmysłach na to mocarstwo nie napadnie. A poza tym, jak chcą pozyskać Polaków, niech im dadzą autonomię. Idealnym modelem do naśladowania są Wyspy Alandzkie. Tusk powinien zajrzeć sobie do Wiki.
Warszawa
latami zamykała uszy na wołania Polaków o pomoc. Polacy na Litwie są rozgoryczeni. Mają ich za nic: za tchórzy, za szmalcowników, handlujących własnym narodem. Często jestem na Wileńszczyźnie, rozmawiam z ludźmi. Wstydzę się za tę Polskę. Za Tutejszych, za ich lekceważenie własnego narodu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomia_Wile%C5%84szczyzny
http://www.kresy.pl/publicystyka,analizy?zobacz/autonomia-wilenska
https://www.facebook.com/groups/131584293537130/
Post scriptum: Polacy na Wileńszczyźnie żyją dłużej, niż Rosjanie w Petersburgu, Smoleńsku czy na Krymie, niż Ukraińcy we Lwowie. Może stąd ten rzekomy strach, a tak naprawdę wezwanie do „ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej”? Ale Rosjanie mogą ich wykorzystać dla swych celów. Jasne. Litewski poeta, Tomas Venclowa, mówi: „mam nadzieję, że relacje polsko-litewskie w związku z konfliktem na Ukrainie pójdą w lepszym kierunku”. Sama nadzieja nie wystarczy. Dajcie Wileńszczyźnie autonomię, a potem zobaczymy. Wam już Polacy nie wierzą.
Tym delegatom salonu, którzy na Onecie zawyją: autonomia dla Śląska, odpowiadam: Ślązacy nie potrzebują autonomii, są u siebie.
Nagonka na Polaków trwa w RL od początku jej istnienia. Eksterminacja, wypędzenia, lituanizacja – to jej hasła. Ale Polacy trzymają się twardo – nie chcą oddać ziemi ojczystej cudzoziemcom, którym ją podarował Stalin w 1939 roku. Władze RL przyznają, że „w tej części Litwy, nazywanej przez miejscowych
Polaków
Wileńszczyzną, mało kto mówi po litewsku”. Prawda. Tym sztucznym językiem, wymyślonym na uniwersytecie w Królewcu przez Prusaków w XIX wieku, na przykład w Wilnie di chwili okupacji litewskiej nie mówił prawie nikt. Z tego, że lider Polaków na Litwie, Waldemar Tomaszewski, krytykuje
Rząd RL
Litwini wyciągają błędny wniosek, że prowadzą go na pasku Rosjanie. Pomaga im w tym wiedza, że rządy w Warszawie nie interesowały się specjalnie (poza Lechem Kaczyńskim, którego pradziad spoczywa na Cmentarzu Bernardyńskim) losami ciemiężonych na Litwie Polaków. Teraz Litwini
mają pietra
przed …Kremlem. Tak mówią. Ja im nie wierzę. Litwa jest w NATO i nikt przy zdrowych zmysłach na to mocarstwo nie napadnie. A poza tym, jak chcą pozyskać Polaków, niech im dadzą autonomię. Idealnym modelem do naśladowania są Wyspy Alandzkie. Tusk powinien zajrzeć sobie do Wiki.
Warszawa
latami zamykała uszy na wołania Polaków o pomoc. Polacy na Litwie są rozgoryczeni. Mają ich za nic: za tchórzy, za szmalcowników, handlujących własnym narodem. Często jestem na Wileńszczyźnie, rozmawiam z ludźmi. Wstydzę się za tę Polskę. Za Tutejszych, za ich lekceważenie własnego narodu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomia_Wile%C5%84szczyzny
http://www.kresy.pl/publicystyka,analizy?zobacz/autonomia-wilenska
https://www.facebook.com/groups/131584293537130/
Post scriptum: Polacy na Wileńszczyźnie żyją dłużej, niż Rosjanie w Petersburgu, Smoleńsku czy na Krymie, niż Ukraińcy we Lwowie. Może stąd ten rzekomy strach, a tak naprawdę wezwanie do „ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej”? Ale Rosjanie mogą ich wykorzystać dla swych celów. Jasne. Litewski poeta, Tomas Venclowa, mówi: „mam nadzieję, że relacje polsko-litewskie w związku z konfliktem na Ukrainie pójdą w lepszym kierunku”. Sama nadzieja nie wystarczy. Dajcie Wileńszczyźnie autonomię, a potem zobaczymy. Wam już Polacy nie wierzą.
Tym delegatom salonu, którzy na Onecie zawyją: autonomia dla Śląska, odpowiadam: Ślązacy nie potrzebują autonomii, są u siebie.
(8)
26 Comments
język litewski
28 March, 2014 - 21:41
"Element etnicznie polski zaczął napływać na Litwę od czasów średniowiecza, i procentowo stanowił mniejszość wśród żywiołu litewskiego i białoruskiego. Większość polskich osadników pochodziła z Mazowsza. (...)
Język polski został przyjęty na Litwie przez warstwy polityczne i kulturowo czynne w połowie XVI wieku, chociaż stopniowa polonizacja miejscowej szlachty sięgała początkami wieku XV.
W roku 1697 na Litwie, na wniosek miejscowej szlachty (tzw. zrównanie praw) wprowadzono język polski jako urzędowy, w miejsce dotychczas obowiązującego języka starobiałoruskiego. W wieku XVIII polonizacja ziem objętych granicami Rzeczypospolitej Obojga Narodów była już procesem zakończonym, a polonizacja Wilna stanem dokonanym. Proces ten przebiegał już bez nakazów i zakazów, bez przymusu, głównie pod wpływem dominacji cywilizacyjnej i oddziaływań administracyjnych"
W 1931 w Wilnie na 138 794 mieszkańców, było jedynie 2909 Litwinów tj 2,1 %, przy 53,67% Polaków i 41,45 % Żydów.
Można mieć obiekcje do postępowania Litwinów, ale zachowajmy obiektywizm. Jezyk litewski nie jest sztucznym językiem, tak jak nie jest nim język polski, łotewski czy czeski.
źródło danych : Wikipedia
Język litewski
28 March, 2014 - 22:32
Możemy mówiąc oględnie nie przepadać za Lietuvisami (nauczymy się odróżniać ich od Litwinów), ale pisanie nieprawdy o ich języku, nie jest za bardzo sensowne, bo podważa wiarygodność pozostałych - prawdziwych przecież tez zawartych w tekście. Już w XVII wieku istniał słownik polsko - łacińsko - litewski.
A to że antypolski nacjonalizm Lietuvisów był podgrzewany przez Rosjan i Prusaków?!
Nie pierwszy to i nie ostatni nacjonalizm, nie pierwsze i nie ostatnie budowanie na siłę bytu państwowego przeciw Polsce...
I jeszcze jedno: jeśli zdarzy się, że dzisiejsza Litwa stanie się kolejnym celem Rosji, a Lietuvosi nie będą tym zachwyceni, to trzeba ich będzie popierać.
Powściągliwie.
Był to słownik gwar
29 March, 2014 - 00:33
Nie spierajmy się o słowa
29 March, 2014 - 15:56
Własny język nie jest ani warunkiem koniecznym, ani tym bardziej wystarczającym istnienia państwowości. Lietuva jest tworem sztucznym, powstałym na siłę, przy pomocy "czynników zewnętrznych" - nie z "wewnętrznej potrzeby serca", ale przeciw innemu państwu - przeciw Polsce.
I niestety, za polskim przyzwoleniem - bo tak należy ocenić fakt nie zlikwidowania w zarodku żmudzkiej secesji. Ciekaw jestem Pańskiej oceny postępowania Marszałka w tej sprawie - sentymentalizm regionalny, błąd w kalkulacjach, czy jakieś inne czynniki?
Pozdrawiam
gwary
29 March, 2014 - 17:29
Jak były gwary litewskie, to można mówić też o języku litewskim...
"Gwara - terytorialna odmiana języka"
...definicje też zmieniają
29 March, 2014 - 23:32
litewski
29 March, 2014 - 00:40
Oczywiście moje felietony są skrótowe - inaczej każdy temat stanowić by musiał odrębną książkę. Litewski opracowali Niemcy w Królewcu, a nowego języka uczono tak, jak hebrajskiego w Izraelu. Była to nieomal działalność misyjna, z Prus przemycano książki. W konsekwencji Niemcy do tego stopnia byli przekonani o tym,że na Litwie każdy zna już litewski,że podczas IWS wydali rozmówki niemiecko-litewskie,które jednak Niemcom nie pomogły w niczym, bo niemal nikt nie znał tego języka.
Nie można zatem porównywaź języka polskiego, z bogatą historią piśmiennictwa, do powstałego w wieku XIX języka litewskiego.
Również Kowno przed lituanizacją było polskim miastem.
Królewiec
29 March, 2014 - 00:55
Für die Entwicklung der litauischen Schriftsprache war Königsberg von großer Bedeutung. Hier wurden die ersten Bücher in litauischer Sprache gedruckt. Kazimieras Būga, Ferdinand Nesselmann und Adalbert Bezzenberger gelten bis heute als bedeutendste litauische Linguisten. Auch der Reformator Abraham Culvensis war Student in Königsberg. In der Zeit der verstärkten Russifizierung unter der Zarenherrschaft zwischen 1863 und 1904, als der Druck von litauischen Büchern in lateinischer Schrift verboten war, war die Königsberger Universität die für Litauer nächsterreichbare höhere Bildungsanstalt. Zahlreiche litauische Bücher, die häufig in Königsberg gedruckt wurden, wurden in dieser Zeit durch „Bücherträger“ (Knygnešys) über die ostpreußische Grenze nach Litauen geschmuggelt.
Pierwsze zdanie tłumaczy już wiele: "Królewiec miał wielkie znaczenie dla rozwoju litewskiego języka literackiego". Jeśli jest taka potrzeba, przetłumaczę resztę... Jest dość zabawa, bo wnyikałoby z tego, że na Litwie pod zaborem rosyjskim można było drukować książki po polsku, tylko nie po litewsku, co jest oczywiście bzdurą.
Mam książkę Cirulionisa, w której wszystkie jego listy (jako ilustracje, na zdjęciach)) są pisane ...po polsku (nie znał jeszcze wówczas języka ojczystego!) a to niby dlatego,że ...litewski był zabroniony. Niezłe!
No, to widocznie mylą się filolodzy
29 March, 2014 - 09:55
O, znowu Pan! Co za
29 March, 2014 - 10:33
To kaszubski język
29 March, 2014 - 14:22
Panie Traube - przyjąłem
29 March, 2014 - 18:21
Panie Bogatko,
29 March, 2014 - 23:38
Panie Bogatko - PS
30 March, 2014 - 01:13
Zainspirował mnie Pan i po raz pierwszy w mojej wieloletniej blogowej karierze postanowiłem dodać podpis-motto do moich komentarzy.
Jan Bogatko
29 March, 2014 - 17:52
Być może zgodziłbym się z Panem, gdyby napisał Pan "ujednolicony litewski" albo "literacki litewski". Przykład: góral z Podhala, który dotychczas posługiwał się gwarą, a zamierza nauczyć się też posługiwać językiem literackim. Czy można powiedzieć, że dotychczas nie posługiwał się on językiem polskim, a "nowego" dla siebie języka nauczy się jak hebrajskiego w Izraelu?
Owszem, z tym że nadal Pan myli pojęcie "język" z "językiem literackim". Ujednolicony język literacki i piśmiennictwo litewskie to faktycznie dopiero XIX wiek. Ale językiem litewskim posługiwano się od setek lat....
"Misja chrystianizacji Litwy rozpoczęła się od ustanowienia w Wilnie pierwszego biskupstwa w 1387 roku podległego metropolii gnieźnieńskiej, a sam Jagiełło przełożył "Wyznanie wiary" i "Ojcze nasz" na język litewski. "
http://www.dynastiajagiellonow.republika.pl/Jagiello.html
Podany linkt rudno uznać za
30 March, 2014 - 11:29
Kiedyś przyjdzie nam reanomować język polski, który "na dzisiejszy moment" przypomina bardziej wypolerowane narzecze z czworaków, niż język literacki (może dlatego, że nie ma niemal współczesnej polskiej literatury).
Miłej niedzieli!
Zawsze dobrze wychowani.
29 March, 2014 - 09:15
Nikt nie próbuje nawet uzyskać czegoś dla nich na zasadzie wzajemności. Nie ma układu: wy nam polskie szkoły, polskie media, wy nam to samo. Można mówić, że to wina Tuska a Sikorski złym ministrem. Tylko jakoś nikt od nich nie wymaga innego postepowania. Zawsze nie wypada komuś podpaść.
Sa, oczywiście, postawy szlachetne, godne poparcia, które wzajemności wymagać nie mogą. Tak jest np. z językiem białoruskim.
Umarł chyba w ubiegłym roku Sokrat Janowicz, białoruski pisarz z obecnej Polski. Zdolny człowiek był, jak się okazało, do wszystkiego (oczywiście TW). Tenże Janowicz podniósł kiedyś krzyki, że Polska słabo promuje szkolnictwo mniejszości białoruskiej na swoim terenie. Potem pojechał Sokrat do Mińska na jakiś zjazd ludzi kultury i próbował zamówić obiad w restauracji. Próbował po białorusku. Obśmiano go po rosyjsku za chamstwo, bo Mińsk to miasto i wsi nie wypada robić. Poszedł głodny Janowicz szukać białoruskiego szkolnictwa na Białorusi i znalazł chyba ze dwie akademickie katedry. Z Witebskiem może nawet i trzy. Nie wiem, czy teraz została chociaż jedna. Wrócił do swoich Krynek i grzecznie odszczekał.
Język białoruski faktycznie był, istniał, ale do końca XIX wieku w formie mówionej. Potem zapisywany alfabetem łacińskim (którym posługiwał się np. Bogdanowicz). Jako język domowy właśnie dogorywa, zastąpiony rosyjską trasianką. Jeśli cokolwiek zostało, warto go przechować.
Całymi latami, w myśl dobrosąsiedzkich kontaktów z Litwą, pozwoliliśmy sobie włazić na głowę i traktować Polaków jak nieproszonych gości. Polskość była czymś kłopotliwym. Dziś resztki polskiej prasy czytają już tylko staruszkowie. Młodzieży nie interesuje, kto dwa tygodnie wcześniej odprawił mszę w intencji kolejnej rocznicy.
Polska znaczy dla nich coraz mniej. Polska nie jest żadną obietnicą czy nadzieją na przyszłość.
Bardzo tu smutne i prawdziwe
29 March, 2014 - 10:36
Znam ten kraj od podszewki.
29 March, 2014 - 11:10
Moja bliska znajoma z rodziny białorusko-rosyjskiej, mówi biegle po białorusku, bo to był język domowy, ale jest wyjątkiem - mama - filolog białoruski - była wykładowcą akademickim. Mówi także dobrze po polsku, bo rodzice zadbali o wykształcenie córki. Po polsku była dostępna prawie cała literatura światowa, książki historyczne nigdy nie przetłumaczone na rosyjski.
O Polaków na Białorusi trudno się upominać, skoro nie są objęci nawet wieloma programami dla Polaków na Wschodzie, finansowanymi kiedyś przez Senat RP, teraz przez MSW. Szczątkowe programy stypendialne dla studentów to kpina.
No, ale Białoruś to osobny temat, a Litwa to stały od lat kłopot. Na szczęście Kościół trochę wciąż tam utrzymuje polskość, działa w niewielkiej skali harcerstwo. Ale ludzie żyją w stanie oblężenia.
Analogia z Białorusią jest taka, że władze stosują wobec Polaków podobne metody i oskarżenia, podobne medialne prowokacje. Tylko Litwini Rosjan nie cierpią, a Białorusinom w masie wsio rawno.
:)
29 March, 2014 - 09:43
Normalnie same problemy gdy tylko sąsiedzi pozbywają się rosyjskich wpływów....
To wstrząsające! :)
Nie tyle gdy sąsiedzi
29 March, 2014 - 10:37
Właśnie
29 March, 2014 - 10:43
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
elementarz
29 March, 2014 - 11:21
To elementarz. Swoją szosą dezintegracja obozów uznanych przez Rosje jako wrogie, wygrywanie czasem i istotnych a nie tylko stworzonych na potrzeby propagandy sporów, to działanie całkiem racjonalne. Nakłady stosunkowo niewielkie a korzyści oczywiste.
Wszelkie nacjonalizmy Związek Radziecki rozwiązywał z podziwu godną skutecznością.
Przywracał nie tylko ład, ale i pokój między narodami.
Narodami kombinującymi jakby tu nazad wrócić do faszyzmu, imperializmu, anarchi czy co tam jeszcze.
Chyba żadne inne państwo, jak Rosja pułkownika Putina, nie ma takiego wielowiekowego doświadczenia z zarządzania konfliktami.
Prześladowania Polaków w RL
29 March, 2014 - 18:24
Jan Bogatko
30 March, 2014 - 18:23
Albo wskutek "własnej nieprzymuszonej woli" albo "wskutek agitacji niemieckiej".
Wydaje mi się jednak że bez tej drugiej do nieszczęść by nie dochodziło. Jesteśmy już wystarczająco dorośli by opowieści o tym że jakiś naród wyssał nienawiść do drugiego narodu "z mlekiem matki" zawinąć w rulonik.
Resentymenty (czy jak to zwać) są czymś co dominuje w każdej kulturze.
Mimo to żyje się.
Dopiero celowa atomizacja prowadzi do tego że ktoś zaczyna być postrzegany jako wróg.
nurni
30 March, 2014 - 20:32
Zwinięcie w rulonik też na wiele się nie zda, bo mleko matki smakuje i na nic zaklęcia, że jesteśmy dorośli. Belgowie napuszczali Tutsi na Hutu dlatego, że to trafiało - jak widać i na dzisiejszym obrazku, na podatny grunt.
(O innych, mniej egzotycznych wyssaniach wspominać nie będę, bo i po co).