Apel do prof. Czachora prof.Wiśniewskiego

 |  Written by geoal  |  14

foto M.Mrek/Nasz Dziennik

Na początku sierpnia 2011 roku WPO w Warszawie podjęła decyzję o powołaniu 16-osobowego zespołu biegłych, który opracuje kompleksową opinię stwierdzającą okoliczności, przyczyny i przebieg katastrofy samolotu TU-154M z 10 kwietnia 2010 roku. Na czele zespołu stanął płk pil. dr inż. Antoni Milkiewicz, były główny inżynier Wojsk Lotniczych oraz specjalista z zakresu badań wypadków lotniczych. Członkowie tego zespołu zgłaszają prokuraturze "swoje potrzeby", w zakresie uzupełniania materiałów śledztwa o dane niezbędne do zrealizowania powierzonego im zadania,  która podejmuje dalsze decyzje procesowe.
W grudniu ppłk K.Kopczyk znajduje się w Smoleńsku, nadzorując prace geodezyjne

"Biegli zażyczyli sobiewykonania takich czynności. Wskazali konkretne miejsca: pas i od pasa w kierunku bliższej latarni prowadzącej, w miejscu upadku samolotu oraz w miejscach, w których doszło do kontaktu samolotu z przeszkodami"

Pierwszy referent śledztwa smoleńskiego ma napięty terminarz, gdyż 28.12.2011r. do WPO wpływa opinia krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych dotycząca nagrań z czarnej skrzynki TU-154M, z którą jako pierwsi muszą zapoznać się prokuratorzy. Następnie ta opinia, jak i wyniki prac geodezyjnych są przekazane do zespołu biegłych. Wartość 54°49'29.9” N 32°03'25.6” E jako współrzędne geograficzne umiejscowienia brzozy, która miała być przyczyną uszkodzenia skrzydła samolotu, obok wielu innych pomierzonych obiektów od tego momentu jest wykorzystywana w prowadzonych analizach. Przecież nie dla zaspokojenia zwykłej i nieistotnej ciekawości biegli zapragnęli otrzymać te dane?.

21.12.2013r w trakcie obrad II Konferencji Smoleńskiej prof. Cieszewski wygłasza referat dotyczący położenia i czasu złamania brzozy, o którą 10 kwietnia, według oficjalnej wersji, miał zahaczyć TU-154M. Ponieważ tezy referatu są istotne dla wyjaśniania przebiegu katastrofy, a jego wygłoszeniu towarzyszy wrzawa medialna, której prokuratorzy nie mogli przeoczyć, więc podejmują szybkie decyzje, należy przeprowadzić badania sprawdzające wyniki pracy prof. Cieszewskiego.

29.10.2013r SWW otrzymała materiały będące w dyspozycji prokuratury, tj. zdjęcia satelitarne, opinię SmallGIS oraz pozycję położenia brzozy, jednym słowem wszystko nad czym pracują jej biegli. W drugiej połowie grudnia 2013r wyniki prac specjalistów SWW trafiają na biurko prokuratorów, którzy przystępują do ich wstępnej analizy, przed przekazaniem swojemu zespołowi biegłych, jednocześnie zapada decyzja o jego opublikowaniu.

Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej 23.12.2013

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie w dniu 29 października 2013 r. zasięgnęła opinii instytucji specjalistycznej – Służby Wywiadu Wojskowego, w celu przeprowadzenia analizy teledetekcyjnej zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-1 z dnia 5.04.2010 r. oraz zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-2 z dnia 12.04.2010 r. rejonu lotniska Smoleńsk – Północny w celu:...


W wyniku wstępnej analizy otrzymanej opinii SWW prokuratorzy stwierdzili niejasności w podpisie jednego ze zdjęć i uznając za niedopuszczalne włączenie wadliwego dokumentu do materiałów śledztwa, co jednocześnie wiązałoby się z wątpliwościami prawnymi związanymi z rzetelnością prowadzonego śledztwa, WPO decyduje się na przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego.

Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej 30.12.2013

W nawiązaniu do komunikatu z dnia 23.12.2013 r. dotyczącego opinii instytucji specjalistycznej – Służby Wywiadu Wojskowego w przedmiocie analizy teledetekcyjnej zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-1 z dnia 5.04.2010 r. oraz zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-2 z dnia 12.04.2010 r. rejonu lotniska Smoleńsk – Północny zamieszczonej na stronie Naczelnej Prokuratury Wojskowej uprzejmie informuję, iż w związku z dostrzeżonymi niejasnościami dotyczącymi podpisu pod zdjęciem nr 2 na stronie 2 opinii ( kwestia tożsamości dat wykonania zdjęć ) Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła czynności zmierzające do uzyskania stanowiska instytucji opiniującej w przedmiotowej sprawie.
Rzecznik prasowy NPW
p.o. ppłk Janusz Wójcik



Biegli SWW ponownie przeglądają swój dokument, choć błąd jest prosty i oczywisty, po 2 tygodniach można było formalnie sprostować nieścisłości

Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej 13.01.2014

W nawiązaniu do komunikatów Naczelnej Prokuratury Wojskowej z dnia 23 grudnia 2013 r. oraz z dnia 30 grudnia 2013 r,. dotyczących analizy teledetekcyjnej zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-1 z dnia 5.04.2010 r. oraz zobrazowania i ortofotomapy satelitarnej WV-2 z dnia 12.04.2010 r. rejonu lotniska Smoleńsk – Północny informujemy, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie uzyskała stanowisko opiniującej w przedmiotowej sprawie Służby Wywiadu Wojskowego w zakresie wątpliwości dotyczących oznaczenia daty zdjęcia nr 2 zamieszczonego na stronie 2 opinii z dnia 9 grudnia 2013 r. Poniżej prezentujemy treść tego stanowiska:

wyjaśnienie do opinii SWW-

Rzecznik prasowy NPW
wz. kpt. Marcin Maksjan


Wszyscy odetchnęli z ulgą, błąd w opisaniu daty na jednym zdjęciu opinii został wyjaśniony, wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, zgodnie z KPK. Zespół A.Milkiewicza może nadal analizować zgromadzony materiał, w którym brzoza znajduje się w miejscu oznaczonym przez geodetę, tj. 54°49'29.9"N  32° 03'25.6"E. Nie jest istotnym, że w internecie, na salonie 24.pl wysuwano wiele innych, poważniejszych zarzutów pod adresem tej opinii SWW, np. Smoleński zegar słoneczny . Te głosy nie dotarły do prokuratorów, którzy wszak nie muszą znać i śledzić wszystkie wpisy internetowe.

8-9.03.2014r. prof.Czachor oraz prof. Wiśniewski w towarzystwie zawodowego geodety przeprowadzili pomiary, których jedynym celem było wskazanie prawidłowej lokalizacji brzozy na działce Bodina. 22.03.2014r zespół badaczy udostępnił wszystkim zainteresowanym swój raport, którego niektóre wnioski były szeroko komentowane w mediach, przy czym te komentarze akcentowały jedynie wątek zakwestionowania tez referatu prof. Cieszewskiego. Raport żyje swoim życiem w internecie, który rządzi się swoimi prawami, "większość dyskutantów nawet nie zajrzała do tego raportu – a w każdym razie, nie przeczytała go ze zrozumieniem". 
W związku z powyższym prokuratura nie została zobligowana do podjęcia jakichkolwiek działań, a zespół biegłych nadal pracuje nad otrzymanymi w grudniu 2011 roku materiałami geodezyjnymi. Jeśli jednak uważnie przeanalizować wyniki prac obu profesorów związanych z lokalizacją brzozy, porównać je z dotychczasowymi wartościami to widać istotne różnice




które sprowadzają się do podważenia ustaleń biegłego geodety prokuratury oraz KBWLLP. Jeśli biegły geodeta, podczas pomiarów w grudniu 2011roku, nieprawidłowo określił położenie brzozy to istnieje prawdopodobieństwo, że mogło dojść do przekłamań w wyznaczaniu pozycji pozostałych obiektów, mierzonych w trakcie tej wizyty. Powody mogą być różne, awaria przyrządu pomiarowego, błędna metodologia lub kalibracja, niewłaściwe podkłady, dane przekazene przez rosyjskiego geodetę (przecież musiał je przekazać?). Wątpliwości te powinny być wyjaśnione, podobnie jak to przeprowadzono poprzednia, za pomocą zacytowanych powyżej komunikatach.
Inaczej ryzykujemy, że zespół biegłych A.Milkiewicza pracując na nieprawidłowych danych źródłowych popełni znaczące błędy w trakcie swej pracy, przecież podkłady geodezyjne są podstawą dobrego analizowania zdarzeń w terenie. A może właśnie teraz biegli zastanawiają się, próbują rozwiązać nierozwiązywalny problem, którego sednem jest nieprawidłowa pozycja analizowanego na wrakowisku obiektu?.

Apeluję więc do prof. Czachora, do prof. Wiśniewskiego o niezwłoczne podjęcie działań celem zapoznania Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z przełomowymi wynikami Waszych prac.

Apeluję do Was o oficjalne przekazanie raportu, będącego zapisem przeprowadzonych w dniach 8-9.03.2014r badań. Przypomnę Wam zainteresowanie jakie wiosną 2013 roku wyrażali przedstawiciele prokuratury wynikami prac prof. Biniendy, jak zależało im na otrzymaniu od niego kompletu materiałów.

Apeluję do Was abyście nie tracili czasu na internetowe utarczki, na przekazywanie szczegółowych wyników pomiarów namolnym blogerom, przekazujcie je od razu prokuraturze.

Apeluję do Was, jeśli to miałoby spowolnić bądź opóźnić proces informowania prokuratury, nie przekazujcie tych materiałów do Georgii. Prof. Cieszewski wykazał zrozumienie dla takiej postawy, mówiąc w jednym z wywiadzów:

Natomiast opłacani przez podatników ludzie z instytucji rządowych, do których obowiązków należy wykonywanie tych czynności, nie poczuwają się do odpowiedzialności za źle wykonane prace. A przecież oni byli tam – w Smoleńsku – wielokrotnie, mieli do dyspozycji geodetów i powinni byli wykonać poprawne pomiary na miejscu.Gdyby chociaż udostępnili wyniki przeprowadzonych badań, nawet zawierające błędy, to praca innych byłaby bardziej efektywna.

Apeluję do Was i zachęcam do skierowania oficjalnego pisma, adresowanego do Przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego z wnioskiem o wznowienie prac wyjaśniających przebieg i okoliczności katastorfy smoleńskiej. Wasz raport z wynikami pomiarów terenowych, kwestionujący ustalenia poczynione w oficjalnym dokumencie końcowym KBWLLP, obok wystąpień związanych z ustaleniami zawartymi w tzw. Raporcie Archeologów mogą przyczynić się do wznowienia tych prac. Wzór takiego pisma znajdziecie tutaj 

Przecież ten właśnie cel przyświeca Waszym pracom w ramach Konferencji Smoleńskich, dążenie do prawdy, dążenie do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tego tragicznego lotu. Nie rozmieniajcie się "na drobne", wdając w nigdy nie kończące internetowe dyskusje. Bez zaangażowania oficjalnych instytucji, z ich potencjałem ludzkim, badawczym, finansowym, możliwościami dotarcia do miejsc, faktów, ludzi będzie Nam wszystkim trudniej dotrzeć do prawdy.

Macie tę jedyną szansę, nie zmarnujcie jej.
 
5
5 (4)

14 Comments

KaNo's picture

KaNo
to nieustający ciąg rzeczy zupełnie niezrozumałych. Natomiast apele, wnioski do prokuratury są konieczne. Oprócz tego co robią, równie ważne będzie to czego nie zrobili.
Pozdr.
geoal's picture

geoal
aby nie powiedzieli- nie wiedzieliśmy, nie mieliśmy świadomości. Warto przypominać tych żołnierzy sądzonych za strzelanie do uciekinierów przez mur berliński, zasłaniali się rozkazem.
A słyszał Pan o akcji rozbierania na części F16?
KaNo's picture

KaNo
jak pamiętam, podał Stary Wiarus na salon24.pl i dotyczyła ona podobno wymogów celnych stawianych przez UE.
geoal's picture

geoal
Wyjaśnijmy sobie kilka spraw:

1. Nasze wyniki nie są „przełomowe”. Wręcz przeciwnie, jak napisałem w raporcie, nasze wyniki nie wnoszą nic do badania katastrofy. Tyle, że jednoznacznie wskazaliśmy podstawę i wierzchołek pnia na zdjęciu z 12.04.2010.

2. Wskazana lokalizacja – przynajmniej jeśli chodzi o wierzchołek – odpowiada temu miejscu, które za czubek pnia uważali przed Cieszewskim „wszyscy”: M. Dąbrowski na swym blogu i referacie na I Konferencji Smoleńskiej, K. Nowaczyk tamże, oczywiście również MAK i KBWL LP. W materiałach I KS znajdziecie różne analizy, gdzie takiej lokalizacji używano. Najpopularniejsze było zdjęcie z 25.06.2010, robione z zachodu. Nasz wynik to nic nowego.

3. Jeśli chodzi o dokładne współrzędne geograficzne brzozy – nie było naszym celem ich ustalenie, tak jak nie mieliśmy p. Bodinowi zrobić darmowej ekspertyzy geodezyjnej jego zaśmieconej działki. W ekspertyzie SWW jest chyba pięć błędów na 11 stronach, ale to widać bez naszych pomiarów. Nawet po poprawkach błędy zostały. Głównie dotyczą one wskazania współrzędnych na zdjęciach satelitarnych. Natomiast samą koronę i wierzchołek pnia wskazali poprawnie. To po prostu widać na zdjęciu gołym okiem.

4. Mylisz się Geoalu, że dane na temat osnowy etc., które nam wskażesz, mogą zostać uznane w poważnej ekspertyzie geodezyjnej. Takie dane muszą być oficjalne, na piśmie, podane przez odpowiedni urząd Federacji Rosyjskiej. Czyli tworząc osnowę, musisz się oprzeć na rosyjskich danych. Musisz też poczekać na oficjalną zgodę Rosji, bo żaden geodeta nie pojedzie ze swoim wartym majątek skanerem i GPSami ryzykując, że mu to FSB zarekwiruje, a on pójdzie siedzieć za szpiegowanie przy lotnisku wojskowym. A jak już się doczekasz na zgodę, możesz się zdziwić, że na miejscu działki Bodina stoi nowiutki salon BMW. I wtedy dyskusje o brzozie Cieszewskiego będziesz mógł kontynuować na swoim blogu ad infinitum. A tak na marginesie czekania na zgodę – gdy jechaliśmy, mieliśmy nadzieję, że Rosja nie zamknie granic z państwami NATO zanim coś pomierzymy. Sytuacja wokół Krymu zmieniała się z godziny na godzinę. Tu akurat pośpiech był uzasadniony, nikogo o zgodę nie prosiliśmy.

5. Naszym celem nie było zrobienie w Polsce repliki szopy Bodina, tylko rozstrzygnięcie w sposób jednoznaczny, czy punkty uznane przez Cieszewskiego za leżącą koronę, to korona czy płot – tylko tyle i aż tyle. Punkty na szopie mierzyliśmy pod kątem ich widoczności na zdjęciu satelitarnym, na wypadek gdyby się do czegoś przydały. A więc: odległości od narożników NE i SE, szerokość ściany północnej (przy dachu), wysokość od ziemi narożnika NW, odległość od narożnika NW do miejsca, gdzie ściana zachodnia niebieskiej budy skręca na E, wysokość uskoku na dachu i jego odległość od ściany północnej, wysokość komina, odległości od narożników S do pnia. W sumie w ekspertyzie ich nie użyto, lokalizacja była tylko na podstawie odległości od garaży. Na tej podstawie Eska nie wykona wiarygodnej repliki szopy, więc się na nas rzuci z pazurami. Eska, jesteś architektem, jeśli chcesz sobie w Polsce odtworzyć szopę Bodina, wydaj 2000 PLN i pojedź do Smoleńska. Podróże kształcą. Tylko uważaj na dwa duże, choć sympatyczne psy, które pilnują działki.

6. Decyzję w sprawie upublicznienia danych szopy zostawiam geodecie. W atmosferze, która panuje rozumiem, że upublicznia tylko te dane, za które bierze odpowiedzialność. Te dane są w naszym raporcie. Nasze dane na temat szopy z pewnością nie zadowolą architektów pracujących nad polską repliką.

7. Skalę zdjęcia z 12.04.2010 można wyznaczyć na podstawie odległości, które opublikowaliśmy. Jest ich wystarczająco dużo.

8. Zdjęcie DigitalGlobe z 12.04.2010 można znaleźć w internecie, poszukajcie. A jak nie znajdziecie, poproście kogokolwiek z badających katastrofę blogerów. Link do (darmowego) zdjęcia podał Cieszewski w artykule opublikowanym w materiałach I Konferencji Smoleńskiej. Wtedy link działał i każdy mógł je ściągnąć. Jeśli chodzi o rejon brzozy, zdjęcie DigitalGlobe pokrywa się ze zdjęciami pokazanymi przez Cieszewskiego w referacie.

9. W raporcie opublikowałem kluczowe zdjęcie z narożnika NW w stronę pnia. Można wziąć linijkę i poprowadzić prostą równoległą do niebieskiej zachodniej ściany, uwzględniając, że ściana ma 3 m wysokości i że zdjęcie jest robione pod kątem ok. 60 stopni od wschodu (dane tego zdjęcia nie podają kąta, ale np. 11.04.2010 wynosił 61.67739 stopni; można go niemniej realistycznie oszacować na ok. 60 stopni). Tak poprowadzona prosta bardzo ładnie trafia na wschód od podstawy brzozy o mniej więcej grubość pnia (60-65 cm). Szablon Cieszewskiego ma błąd 6-9 m, co dyskwalifikuje jakiekolwiek jego analizy. To jedno ostanie zdjęcie z raportu całkowicie wyklucza szablon Cieszewskiego, co zresztą Manek, Ford Prefect i Kaczazupa pokazali już dawno temu.

10. Jeśli chodzi o „zbyt dużą dokładność” – taka lokalizacja wyszła jak się dane z terenu wrzuciło w program geodezyjny do automatycznego tworzenia map. Nic nie było na siłę poprawiane. Jaki jest algorytm programu, jak uśrednia wartości itp. – nie wiem. Nie ja robiłem tę analizę. Robił ją geodeta, który się tym zawodowo zajmuje od 20 lat. Zresztą, lokalizacja środka obszaru o średnicy 3 m, gdzie brzoza musiała być, wcale nie pokrywała się idealnie z punktem, który w efekcie wskazałem jako podstawę pnia. Środek wskazanego przez MikroMap okręgu wyszedł przesunięty na NW, czyli w kierunku „plam Cieszewskiego”, o ok. 2 piksele od rzeczywistej lokalizacji pnia. Założony błąd pomiaru był 1,5 m, więc się zmieściliśmy.

11. Co właściwie mielibyśmy jeszcze ujawnić?
M.M.CZACHOR 30.03.2014 09:37
geoal's picture

geoal
Dziękują za odpowiedź. Na gorąco chciałbym zwrócić uwagę na jej punkt 3, w którym pisze Pan, że wszyscy czyli FP, Pan, NPW-SWW wskazali ten sam punkt, dokładnie widoczny, informując zarazem o SWW

Natomiast samą koronę i wierzchołek pnia wskazali poprawnie. To po prostu widać na zdjęciu gołym okiem

Pańskie pomiary dały odległość 9 metrów od brzozy CC, gdy wg. SWW jest to 5 metrów - prawie dwa razy większa odległość. Skoro więc dwa oczywiste punkty, dla wszystkich doskonale widoczne na zdjęciach satelitarnych, w wyniku działań obliczeniowych (określenie skali zdjęcia) dają wyniki 5 oraz 9 metrów, na tak krótkim dystansie, to musi być Pan bardzo pewien swojego określenia skali, które było podstawą zaznaczania odległości od punktów A-F. Tym samym myli się SWW, dla dobra sprawy należy o tym informować odpowiednie instytucje, co właśnie postulowałem

Punkt 4- święte słowa, tak właśnie powinny wyglądać OFICJALNE pomiary, np. prowadzone przez prokuraturę w ramach wniosku o pomoc prawną. Jednak tak pryncypialnego stanowiska nie prezentował Pan w grudniu 2013, opisując pierwszy zarys swoich prac, słynne "pół papierosa". Przed Pana wyjazdem do Smoleńska znany był publicznie Raport Archeologów, którzy potrafili załatwić dowiązanie się do rosyjskiej osnowy. Sugeruje więc Pan, dyskredytując wartość rosyjskich danych, że wszystkie pozyskane dane o położeniu szczątków są niewiarygodne, do wyrzucenia?.
Gdybyśmy zajmowali takie samo pryncypialne stanowisko to pojawiłyby się zarzuty, że w raporcie nie ma dokumentu z podpisem i pieczęciami geodety, a nikt z Nas tak do tego nie podchodzi. Skoro prowadziliście nieformalne prace więc możliwości były, choćby przez skontaktowanie się nieoficjalnie z geodetą ze Skawiny, by jak kolega koledze szepnął słówko. Ale uznaję, że przed wyjazdem geodeta znający Rosję wytłumaczył Panu ryzyko jakim jest obnoszenie się ze sprzętem.
Szkoda, że nie zdecydował się Pan na podanie bezwzględnych współrzędnych, jako wynik, koniecznych dla weryfikacji pomiarów, prac nad zdjęciami sat. Uwaga ta dotyczy również punktu 7 czyli nie opublikowania skali zdjęcia, tak jak to zrobiło SWW, co od razu pozwoliło mi na porównanie ich wyników z Pańskimi

"6. Decyzję w sprawie upublicznienia danych szopy zostawiam geodecie.". Czy również decyzję o przekazaniu tych danych Waszemu czyli Pana i prof. Wiśniewskiemu znajomemu, z którym pracowaliście na I oraz II Konferencji Smoleńskiej również pozostawiono
w gestii wynajętego do profesjonalnego przeprowadzenia prac geodety?. Czy w ramach zawartej umowy zlecenia na prace pomiarowe wskazane były punkty pomiarowe na południe od brzozy, a pomiary buda-brzoza to była samodzielna inicjatywa geodety, który
tym samym jest ich właścicielem i naturalnym decydentem?. Jak sądzę do chwili obecnej taka decyzja geodety o przesłaniu wyników pomiarów do Georgii nie został podjęta?.

W ekspertyzie SWW jest chyba pięć błędów na 11 stronach, ale to widać bez naszych pomiarów
Cieszy mnie ta opinia, zbieżna z moją i wieloma postulatami internautów, niemniej jednak ma Pan właśnie teraz okazję coś w tej sprawie zrobić. Jeśli jesteście pewni swoich wyników, kwestionujących oficjalne dane, to warto poinformować równie oficjalnie prokuraturę i KBWLLP o swojej pracy. Być może w reakcji na nią prokuratura przeprowadzi czynności wyjaśniające, zgodnie z zasadami sztuki, opisanymi w punkcie 4.

Jeszcze raz dziękuję za wyjaśnienia i nadal zachęcam do "naciskania" na prokuraturę, tak jak to było czynione podczas własnych i wcześniejszych prac nad wyjaśnianiem tej katastrofy, może tym razem się uda wzruszyć urzędniczy moloch. Jeśli nie spróbuje Pan to nigdy nie będzie wiedział czy była szansa.
geoal's picture

geoal
10. Jeśli chodzi o „zbyt dużą dokładność” – taka lokalizacja wyszła jak się dane z terenu wrzuciło w program geodezyjny do automatycznego tworzenia map. Nic nie było na siłę poprawiane. Jaki jest algorytm programu, jak uśrednia wartości itp. – nie wiem. Nie ja robiłem tę analizę. Robił ją geodeta, który się tym zawodowo zajmuje od 20 lat. Zresztą, lokalizacja środka obszaru o średnicy 3 m, gdzie brzoza musiała być, wcale nie pokrywała się idealnie z punktem, który w efekcie wskazałem jako podstawę pnia. Środek wskazanego przez MikroMap okręgu wyszedł przesunięty na NW, czyli w kierunku „plam Cieszewskiego”, o ok. 2 piksele od rzeczywistej lokalizacji pnia. Założony błąd pomiaru był 1,5 m, więc się zmieściliśmy.

Prof. Czachor nawiązuje do mojej wypowiedzi, m.in. http://geoal.salon24.pl/576350,czachor-vs-sww#comment_8885145, w której wskazywałem na zadziwiającą zgodność pomiarów. Maszyna/program liczy, człowiek wprowadza dane, można by skwitować, postaram się wyjaśnić metodologię pracy zespołu. Wybrano w terenie 6 charakterystycznych punktów A-F, zmierzono od nich odległości do pnia brzozy, dodatkowo zmierzono odległości między parami innych obiektów (np. odległości między dwoma garażami do wyskalowania mapy).
image

Wracamy do domu, w starej, tradycyjnej metodzie mapa (w tym wypadku wydruk zdjęcia sat z 12.04.2010, który to wydruk był z badaczami w Smoleńsku) wędruje na stół, w pierwszym kroku trzeba znaleźć skalę odwzorowania. Ma wydruku odnajdujemy te dwa punkty między garażami, mierzymy linijką odległość, porównujemy z pomiarem terenowym i jest znana skala odwzorowania 1cm na mapie odpowiada xx,x metrom w terenie. Następnie odnajdujemy 6 pikseli na mapie, w każdym punkcie A-F rysujemy cyrklem okrąg o promieniu wynikającym z pomiarów terenowych, ale przeliczonych ze skali odwzorowania. Okręgi przecinają się w punkcie, który "jest brzozą".
Ponieważ mamy XXI wiek, zdjęcie sat z 12.04.2010 również jest dostępne w wersji cyfrowej, więc naturalnym jest korzystanie z oprogramowania, w tym wypadku MikroMap. Plik jpg ze zdjęciem sat zostaje wczytany, można go dowolnie powiększać, co ułatwia znacznie operowanie na tej mapie. Zaczynamy od skali, użytkownik programu odnajduje i wskazuje dwa punkty, podaje wartość wynikającą z pomiarów w terenie, skala zostaje wyliczona i zapamiętana (nie musimy znać algorytmów, zostały już dawno temu przetestowane). Następnie użytkownik programu odnajduje i wskazuje punkty A-F, podaje wartości pomiarów i program rysuje okręgi (nie musimy znać algorytmów, zostały już dawno temu przetestowane). Następnie wystarczy zapisać uzyskany obraz i dołączyć do raportu, w którym wszystkie 6 okręgów przecina się idealnie w jednym punkcie. Najsłabszym elementem w tym procesie jest jakość pozyskanego zdjęcia sat, w rozdzielczości 0,5metra/piksel, można o tym przeczytać w relacji z prac:

Te trudności wpływają na precyzję pomiarów, ale podstawową barierą nie są dane terenowe, ale ograniczona dokładność zdjęć satelitarnych....
Podstawową trudnością przy nanoszeniu na scenę satelitarną wyników naszych pomiarów, jest rozdzielczość zdjęcia z 12.04.2010, wynosząca 50 cm.



To użytkownik programu odnajduje i wskazuje wszystkie punkty bazowe, spotyka się więc z problemem, który sygnalizowałem, na przykładzie kontrolnego pomiaru odległości końcówki skrzydła od brzozy
image
Z lewej okolice skrzydła, z prawej placyk przed budą Bodina, wstępnie zaznaczyłem nawet punkty-lokalizacje brzóz, MMC to brzoza Czachora. Użytkownik programu wskazał dwa punkty, które okazały się być w odległości terenowej 111metrów, idealnie jak w raporcie Millera. Metodologia i celność oka operatora programu zostały potwierdzone i zweryfikowane poprawnie. Również punkty A-F zostały sześciokrotnie idealnie wskazane na powiększeniu zdjęcia przez użytkownika programu, gdyż wszystkie okręgi przecięły się idealnie w tym samym punkcie. Etapem końcowym jest weryfikacja uzyskanych wyników, ich omówienie, szacowanie błędów, typowe czynności badawcze. Uznano, że kontrolny pomiar do skrzydła, dający wartość 111 metrów, zgodny z raportem Millera, pozytywnie zweryfikował zastosowaną metodologię, oprogramowanie oraz doświadczenie, sprawność i dobre oko użytkownika programu z 20-letnim doświadczeniem zawodowym.
Jest tylko jeden problem. Wprawdzie nieoficjalnie, ale jednak do swojego oprogramowania wprowadzono pozycje brzozy określone w raportach MAK i Millera, stwierdzono ich rozbieżność z pozycją wynikającą z ich pomiarów

To właśnie położenie brzozy na mapie. ... Można uznać, że całkiem precyzyjnie pokazał go MAK i nieco mniej komisja Millera"

Czyli punkt "Czachora" różni się od punktu "Millera" na tyle istotnie, że jest to widoczne i do oceny pomiarowej. Ponieważ pomiar kontrolny do punktu "Czachora" dał identyczny wynik 111m jak do punktu "Millera", które nie są tożsame, więc przyjęta metoda weryfikacji metodologi prac jest prawdziwa, gdy oba te punkty Czachora i Millera leżą na okręgu o promieniu 111m od końcówki skrzydła.
Niestety w opublikowanym raporcie Czachora, konsultowanym z zawodowym geodetą, opis metodologii weryfikacji wyników przez pomiar sprawdzający do skrzydła nie uwzględnia tego elementu. Moja, amatorska analiza rozmieszczenia tych kilku punktów nie wskazuje na zaistnienie tej ewentualności.
image
GEOAL15:55
PMK's picture

PMK

Niestety w opublikowanym raporcie Czachora, konsultowanym z zawodowym geodetą, opis metodologii weryfikacji wyników przez pomiar sprawdzający do skrzydła nie uwzględnia tego elementu.

Wymaga Pan za dużo. Celem ich pracy nie były jakiekolwiek weryfikacje metody (czy czegokolwiek innego) w oparciu o inne zdjęcia satelitarne. Jak to rozumiem, celem ich wyjazdu było odpowiedź na pytanie, czy wschodnia bukietowata struktura widoczna na zdjęciu satelitarnym z 11 kwietnia jest leżącą koroną brzozy. Ich zdaniem weryfikacja wypadła pozytywnie.

Najlepszy geodeta nic nie poradzi, jak do dyspozycji ma jedynie kieszonkowy dalmierz laserowy. Nie wiemy nawet czy używano jakiegokolwiek statywu, czy pomiary robiono "z ręki", stojąc pod brzozą. Bazując na podanych odległościach i linijce Google Map można stwierdzić, że faktycznie w tym miejscu stoi kikut brzozy - co do tego wszyscy się chyba zgadzają, oczywiście bazując na założeniu, że w tej skali linijka Google Map ma dokładność co najmniej +/- 2 m.

Nie zmienia to faktu, że wciąż są pytania, na które odpowiedzi nie ma. Np. dlaczego worki ze śmieciami podawane w ekspertyzie SWW i śledztwa blogerskiego, jako białe plamy okazały się płotem/deskami? Żadne znane zdjęcie naziemne płotu tam nie pokazuje. Dlaczego wzorzec obiektów nie zmienia się na zdjęciach z 5 i 11 kwietnia, gdy powinien, jeśli stojące tam duże drzewo zostało powalone? Jak rozumiem prof. Cieszewski nie jest przekonany, że dyskutowane pomiary rozstrzygają sprawę. Myślę, że te i inne pytania padną w przygotowywanych przez niego materiałach konferencyjnych z II KS.

geoal's picture

geoal
Jak rozumiem prof. Cieszewski nie jest przekonany, że dyskutowane pomiary rozstrzygają sprawę. Myślę, że te i inne pytania padną w przygotowywanych przez niego materiałach konferencyjnych z II KS.

Nie wiem jak prof. Cieszewski, ale ja zaczynam mieć coraz więcej wątpliwości odnośnie rzetelności tych badań. Wykazałem sporą dozę zaufania, cierpliwości, a odpowiedzi jeśli jakieś padają, to wzbudzają coraz więcej kontrowersji. 
Poprzednio w dowód zaufania notka Czachor vs SWW przyjmowała za wiarygodne pomiary Czachora, teraz właśnie skończyłem zbierać materiał na tekst idący w drugą stronę. Wiarygnodność ekipy prof. Czachora jest mocno wątpliwa.  
 
nurni's picture

nurni
wskutek wyłacznie mojej nieudolności system zjadł gdzieś moją dłuższą rozprawkę, zatem teraz tylko w skrócie.

Profesor Czachor wyjasnia iż:

 

W ekspertyzie SWW jest chyba pięć błędów na 11 stronach, ale to widać bez naszych pomiarów. Nawet po poprawkach błędy zostały


Ja ten pasus widzę w ten sposób iz motywacją do podjęcia się całkiem ponadstadnardowych wysiłków były niezależne badania byłych kolegów profesora Czachora, a nie jakieś tam świstki opatrzone choćby i pieczęciami "Naczelna Prokuratura Wojskowa" czy "Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych". czy choćby ta organizacyjka jaką nazywamy "Służbą Kontrwywiadu Wojskowego:

I tym sposobem profesor Czachor wykazał że pytania do instytucji utrzymywanych na nasze pieniądze są prędzej bezsensowne, nie posuwają sprawy naprzód, gdyż nie one są problemem.






 
geoal's picture

geoal
Taki apel i odpowiedzi na niego umożliwają poznanie pewnych zachowań, intencji.
BBudowniczy odszukał informacje o pieknym zachowaniu się geodety, p. Szymańskiego, działającego w ramach projektu Wizna. Szkoda mi człowieka, gdyż pojechał tam ze szlachetnych pobudek, a został wplątany w pojedynek gigantów. W tej chwili zwalana jest na niego odpowiedzialność za ukrywane dane pamiarowe, które to prof. Czachor obiecywał upublicznić. Nie ma uderzenia się we własną pierś,  przyznania zawaliłem, po fakcie uzmysłowiono mi problemy i odpowiedzialność z takim przekazaniem informacji. Sprawa załatwiana jest w stylu kelnera, to nie ja, kolega.  i jeszcze ta treś komunikatu- geodeta bierze odpowiedzialność za liczby. Skoro opublikował liczby z pomiarów 70-metrowych, gdy przedzierano się przez krzaki, była deniwelacja terenu, a teraz nie publikuje odległości od budy, czyli chyba nie jest pewien tych pomiarów. Nie wiem ,ale może ta buda to jakiś wóz Drzymały, zmieniał lokalizację w trakcie pomiarów?. Czy by jesteśmy barbarzyńcami by zabijać posłańca ze złymi wieściami?
nurni's picture

nurni
Pracy pana geodety rad bym się przyglądać niezależnie od tego czy jest "resortowy", czy odwrotnie - jest dziedzicem zupełnie innych bo szlachetnych tradycji.
Dość powiedzieć że całkiem frapujących informacji o korzeniach sympatycznego profesora z Kanady nigdy jakoś specjalnie nie tylko nie popularyzowałem, wydaje mi się że dopiero teraz o nich mimochodem wspominam,

Mam nadzieje że prace zostały wykonane rzetelnie, mam nadzieje że panu geodecie nie udzielił się nastrój tej wycieczki vide autoryzowane opowieści jak to znalazłem się w pozostałościach po  pancernym lesie i chodziłem po pancernym błocie.
 

Sprawa załatwiana jest w stylu kelnera, to nie ja, kolega


Identycznie to widzę.

Ale, póki szczegółowe dane prac postanowiono utajnić tak by przez najbliższe tygodnie Gazeta Wyborcza mogła kpić z Macierewicza i Cieszewskiego, to widać tak miało być.
To chyba taka karma...

 
geoal's picture

geoal
Ale inni popularyzowali wiedzę o panu z Kanady. Czegoż to nie można znaleźć w Internecie?. Gdy temat tej familli mnie interesował to nawet plany mieszkania wystawianego na sprzedaż były dostępne, dodajmy dostęne dla szarego acz kumatego internauty. A nieświadome niczego dzieciaki od młodości ciągną za sobą "farbę" znacząc szeroki trop widoczny nawet przez ślepego nosorożca. Była Nasza Klasa, jest google i facebook, będzie coś innego, szkoda tych dzieci.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>