
W starciu z Rosją usiłujemy posiłkować się argumentami logicznymi, które mają zastosowanie w negocjacjach w cywilizacji Zachodu. Tymczasem popadamy w pułapkę używaną przez Moskwę od kilku wieków. Władcy Kremla, niezależnie czy byli to biali czy też czerwoni, zadali sobie trud poznania mechanizmów rządzących w Europie i całkowitą premedytacją korzystają z nich nie licząc się z logicznym ich uzasadnieniem.
Duchowym centrum średniowiecznej Europy był Rzym z uwagi na siedzibę papiestwa ale także symbol imperium rzymskiego, gdyż filarami Europy stało się chrześcijaństwo oraz dorobek Rzymian w takim stopniu w jakim średniowieczni zdołali go zaadoptować. Wielkie Księstwo Moskiewskie zrzucając jarzmo zależności Złotej Ordy w XV wieku starała się z miejsca upodobnić do Europy. Trudno było odejść od azjatyckiej praktyki władzy, ale poprzez małżeństwo Iwana III z bratanicą ostatniego cesarza bizantyjskiego przejęto ceremoniał dworski z Konstantynopola, tamtejszy herb w postaci orła dwugłowego a nawet ogłoszono iż Moskwa stała się "trzecim Rzymem" i w dodatku "czwartego Rzymu" już miało nie być. Ile miała wspólnego ówczesna Moskwa z tradycją rzymską to chyba tłumaczyć nie trzeba, ale wbrew logice propaganda takie brednie zaczęła kolportować i Rosja stawała się państwem "europejskim"
Z tejże "europejskiej" tradycji, Tomasz Łysiak w ostatnim numrze tygodnika "Gazeta Polska" przytacza działanie Rosjan w celu zatwierdzenia II rozbioru. W europejskim zwyczaju zatwierdzenie zaboru części innego państwa reguluje się droga umów międzypaństwowych. Katarzyna II wymogła aby zatwierdził to sejm Rzeczypospolitej. W tym celu wywarto na posłów presję zbrojną co oczywiście nie ma nic wspólnego z europejskim parlamentaryzmem, gdy to nie przyniosło efektu z pomocą przyszedł jurgieltnik rosyjski, kóry stwierdził że "milczenie oznacza zgodę". Gdy podniosły się po tym głosy sprzeciwu ambasador carycy użalał się, że Polacy nie przestrzegają prawa!
Wbrew wszelkim zwyczajom i konwencjom Sowieci wymordowali z premedytacją wziętych do niewoli polskich oficerów w czasie II wojny światowej. Nie przeszkadza to wcale Kremlowi kolportować propagandowych wrzutek jakoby Polska odpowiadała za jakieś zbrodnie na jeńcach bolszewickich wojny 1920 roku. Cynizm Rosji w skali europejskiej jest niemieżalny. Zgubne jest wchodzenie z Rosją w relacje oparte na standartach Zachodu. Przecież odrywając Krym od Ukrainy Putin demonstrował że zachowuje zasad demokracji europejskiej.
Kardynalnym błędem jest czynienie wyrzutu, że Zachód sankcjonując niepodległość Kosowa dał Putionowi powód albo pretekst. Kreml nie potrzebuje do takich celów żadnych pretekstów. Analogicznie trzeba by uznać, że zwalczanie terroryzmu na Zachodzie posłużyło Putionowi za powód do wyrżnięcia Czeczenów. Rosję trzeba traktować tak jak traktuje się strukturę przestępczą. Jeśli pozwoli się jej na działanie to będzie działać w sposób najbardziej perfidny i wyrafinowany. Wyłącznie realna groźba użycia przeciw niej siły sprawia, że ta przyjmuje pozę potulnego baranka i zaczyna się nawet przymilać. Trzeba jednak nieustannie pamiętać że jest to tylko poza.
Duchowym centrum średniowiecznej Europy był Rzym z uwagi na siedzibę papiestwa ale także symbol imperium rzymskiego, gdyż filarami Europy stało się chrześcijaństwo oraz dorobek Rzymian w takim stopniu w jakim średniowieczni zdołali go zaadoptować. Wielkie Księstwo Moskiewskie zrzucając jarzmo zależności Złotej Ordy w XV wieku starała się z miejsca upodobnić do Europy. Trudno było odejść od azjatyckiej praktyki władzy, ale poprzez małżeństwo Iwana III z bratanicą ostatniego cesarza bizantyjskiego przejęto ceremoniał dworski z Konstantynopola, tamtejszy herb w postaci orła dwugłowego a nawet ogłoszono iż Moskwa stała się "trzecim Rzymem" i w dodatku "czwartego Rzymu" już miało nie być. Ile miała wspólnego ówczesna Moskwa z tradycją rzymską to chyba tłumaczyć nie trzeba, ale wbrew logice propaganda takie brednie zaczęła kolportować i Rosja stawała się państwem "europejskim"
Z tejże "europejskiej" tradycji, Tomasz Łysiak w ostatnim numrze tygodnika "Gazeta Polska" przytacza działanie Rosjan w celu zatwierdzenia II rozbioru. W europejskim zwyczaju zatwierdzenie zaboru części innego państwa reguluje się droga umów międzypaństwowych. Katarzyna II wymogła aby zatwierdził to sejm Rzeczypospolitej. W tym celu wywarto na posłów presję zbrojną co oczywiście nie ma nic wspólnego z europejskim parlamentaryzmem, gdy to nie przyniosło efektu z pomocą przyszedł jurgieltnik rosyjski, kóry stwierdził że "milczenie oznacza zgodę". Gdy podniosły się po tym głosy sprzeciwu ambasador carycy użalał się, że Polacy nie przestrzegają prawa!
Wbrew wszelkim zwyczajom i konwencjom Sowieci wymordowali z premedytacją wziętych do niewoli polskich oficerów w czasie II wojny światowej. Nie przeszkadza to wcale Kremlowi kolportować propagandowych wrzutek jakoby Polska odpowiadała za jakieś zbrodnie na jeńcach bolszewickich wojny 1920 roku. Cynizm Rosji w skali europejskiej jest niemieżalny. Zgubne jest wchodzenie z Rosją w relacje oparte na standartach Zachodu. Przecież odrywając Krym od Ukrainy Putin demonstrował że zachowuje zasad demokracji europejskiej.
Kardynalnym błędem jest czynienie wyrzutu, że Zachód sankcjonując niepodległość Kosowa dał Putionowi powód albo pretekst. Kreml nie potrzebuje do takich celów żadnych pretekstów. Analogicznie trzeba by uznać, że zwalczanie terroryzmu na Zachodzie posłużyło Putionowi za powód do wyrżnięcia Czeczenów. Rosję trzeba traktować tak jak traktuje się strukturę przestępczą. Jeśli pozwoli się jej na działanie to będzie działać w sposób najbardziej perfidny i wyrafinowany. Wyłącznie realna groźba użycia przeciw niej siły sprawia, że ta przyjmuje pozę potulnego baranka i zaczyna się nawet przymilać. Trzeba jednak nieustannie pamiętać że jest to tylko poza.
(4)
13 Comments
@autor
07 April, 2014 - 16:30
Ja uważam, że Rosja, nie odpuści żadnemu narodowi, który miał ją pod kontrolą. A były tylko dwa: Chanat i Polska. Tatarów, można powiedzieć, zniszczyli. Zostaliśmy tylko my. Wiele razy, prawie już im się udało. Ale nie spoczną zanim tego nie osiągną.
Pozdrawiam
Nie ulega wątpliwości, że
07 April, 2014 - 16:47
To jest spełnienie jego marzeń...
07 April, 2014 - 19:54
Wschód Ukrainy wrze. Prorosyjscy demonstranci próbują przejmować budynki lokalnych organów władzy i domagają się anektowania tych ziem przez Rosję. W naszych mediach używa się tu czasem dziwacznego pojęcia „integracja”. Rzekomo domagają się owi demonstranci integracji z Federacją Rosyjską. To oczywiście nie byłaby żadna integracja, ale aneksja. Co więcej, Zachód często patrzy na wydarzenia na Ukrainie jak na konflikt wewnętrzny, w którym ścierają się rozmaite racje grup społecznych. Brakuje świadomości, że mamy do czynienia z pełzającą agresją i to – jak pokazuje przykład krymski – agresją zbrojną. Teraz Rosja szykuje się na Donieck i inne ośrodki Ukrainy wschodniej. Jednym z głównych narzędzi, którymi się posługuje, jest rozbudowywana od lat agentura wpływu. Za każdym razem wojna informacyjna poprzedza wojnę w sensie klasycznym. Natężenie działań, które zaliczyć można do wojny informacyjnej, w tym wypadku aktywizacja mniejszości rosyjskiej na Ukrainie, powinno wszystkim uświadamiać, że świat stoi na krawędzi wojny konwencjonalnej. Czy polskie elity są tego świadome? Czy widzą, że podobna agentura była przez lata budowana także w Polsce?
Autor: Mateusz Matyszkowicz
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
http://niezalezna.pl/53845-pelzajaca-agresja
_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Rosja nie odpuści
07 April, 2014 - 20:03
Romo!
07 April, 2014 - 20:15
Co tam Europa będzie się nas słuchać, wielu jest na kremlowskich usługach, więc przecie mądrzy, wiedzą!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@ROMA
07 April, 2014 - 21:04
@Roma
07 April, 2014 - 21:29
Polacy mają prawo być rusofobami ze względu na historię i miliony ofiar i krzywdy, które zostały nam wyrządzone przez kolejne pokolenia Rosjan. Dzisiejsi Rosjanie, nie odbiegają profilem od Rosjan sprzed 50, czy 150 lat. Rosjanie chcą wielkiej Rosji, która będzie uciskać i niszczyć swoich sąsiadów, tacy naprawdę są Rosjanie. Sam Putin jest tylko ucieleśnieniem rosyjskiego myślenia, złowrogiej "słowiańskiej" duszy.
Mam już dosyć "freudowskich analiz" kanclerzycy Merkel, ewentualnie wrzutek medialnych, jak chociażby ta o "raku mózgu" Putina, kolportowana przez brytyjskiego dziennikarza Edwarda Lucasa.
Rosyjska narracja podsuwa głupkowatym lemingom z sytego zachodu, wersję o niepoczytalności Putina. Nacisk psychologiczny jest wpisany w politykę i narrację Kremla, trzeba być głupcem, aby ulec zdychającemu niedźwiedziowi, który ponoć "może spalić cały świat".
Putin cofnie się wyłącznie przed siłą i twardymi sankcjami, głaskanie "psychopaty" spowoduje tylko, że zginą tysiące, o ile nie miliony niewinnych istnień. Hańbę już mamy, teraz czeka nas wojna.
Obym się mylił.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Danz
07 April, 2014 - 22:23
Autorze, piszesz
08 April, 2014 - 14:20
Kardynalnym błędem było wyrwanie Serbii Kosowa, podobnie jak rozpad Jugosławii pozwolił znacznie umocnić tradycyjne wpływy niemieckie na Bałkanach (Chorwacja, Słowenia). Putin nie potrzebuje pretekstu, ale kazus Kosowa daje mu świetne (choć oczywiście pozorne) alibi!
Jest faktem, że naruszenie zasady suwerenności oraz terytorialnej integralności państwa przez siły zewnętrzne po raz pierwszy dokonało się właśnie w Kosowie. Miłośnik kolorowych krawatów James Baker uruchomił (jako przedstawiciel mocarstwa oczywiście) pierwszą kostkę fatalnego domina, które dziś zaczyna nas przerażać.
Waldemar Żyszkiewicz
@Waldemar Żyszkiewicz
08 April, 2014 - 15:18
We wszystkich tych wypadkach Rosja korzystała z mniejszości rosyjskiej, która napłyneła na te tereny wraz z jej armią, która okupowała te tereny. Do tego jeszcze władze rosyjskie wzniecały tam konflikty na tle narodowościowym. Jestem przekonany, że nie wolno wchodzić z Rosją w relacje oparte na standartach Zachodu gdyż ona je potrafi cynicznie wykorzystać a sama ich nie przyjmuje. Jak choćby zorganizowanie plebiscytu. Już sam fakt zorganizowania głosowania pod lufami karabinów powinien wywołać solidną reakcję Zachodu, zwłaszcza że w kontekście "plebiscytu" na Kresach w 1939 roku. W sytuacji Krymu Putin powołał się na "wolę ludu" jakby ktoś w Rosji kiedykolwiek z owąż wolą liczył się
Jasne, że Kosowo...
09 April, 2014 - 02:38
Nie, nie usprawiedliwiam agresywnej polityki Putina, lecz wskazuję na ewidentny (moim zdaniem) błąd Zachodu. Nie ma się zresztą o co spierać. Istotą sprawy jest dziś coś innego.
sam fakt zorganizowania głosowania pod lufami karabinów powinien wywołać solidną reakcję Zachodu, zwłaszcza że w kontekście "plebiscytu" na Kresach w 1939 roku.
No właśnie, powinien. Ale nie wywołał. Jeśli średnio inteligentny bloger wie, że Rosja może ustapić tylko wobec argumentu siły, to mamy uwierzyć, że eksperci sztabowi, szefowie wywiadów, doradcy polityczni zachodnich państw tego nie wiedzą?
Chyba jednak wiedzą. Jeśli jednak nic się w tym zakresie nie dzieje, to znaczy, że dzieje się to, co ma się dziać. I to jest dopiero nasz prawdziwy problem...
Waldemar Żyszkiewicz
Kosowo a Krym
09 April, 2014 - 09:40
Niedopuszczalne, moim zdaniem, jest traktowanie jakiejś części świata jako strefę wpływów Rosji. Ukraina, czy Litwa leżą w tzw. strefie "postsowieckiej", ale to nie jest żadnym argumentem, że Kreml może w tych państwach w jakikolwiek sposób ingerować. To jest obszar na który Rosja dokonała agresji i popełniła masę zbrodni. Siły NATO nie przyszły na te tereny z zewnątrz. To skończyło się panowanie sowieckie i państwa te wróciły do grona państw Europy. To tak jakby akceptować posunięcia Niemiec przeciw Polsce i Czechom bo to obszar "poniemiecki". Nam takich rzeczy akceptować nie wolno!
Oczywiście zgoda co do Kosowa, że to był błąd Zachodu. Ale nie zgodzę się, że dlatego że przedłożono "prawa człowieka nad suwerenność państwa". Trzeba pamiętać co się działo w Srebrenicy i w innych miastach Bośni. Zachód chciał zapobiec takim masakrom ludności. Widoczne już wówczas było że Jugosławii nie da się utrzymać i rozpad tego państwa był faktem. Żadne NATO ani też USA nie wysyłało bojówek do Kosowa tak jak to robi nadal Putin w stosunku do Ukrainy. Siły NATO powstrzymały jedynie Serbów przed siłowym utrzymaniem Kosowa co mogło zaowocować czystkami podobnymi do tych w Bośni.
Problem polega na tym, że Kosowo nie jest w stanie funkcjonować jako normalne państwo. Państwo sparaliżowane jest zorganizowaną przstępczością, handlem narkotykami, korupcją niewydolen gospodarczo i uzależnione od pomocy z zewnątrz. Nie wolno nam jednak popadać w dogmatyzm, że z uwagi na "suwerenność państwa" nie możemy upominać się o "prawa człowieka". Przecież w ten sposób zamykamy sobie drogę do pomocy Polakom na Białorusi. Nie oznacza to również że prawa człowieka mają być podstawą do deptania suwerenności. Nie wolno nam jednak w takich kategoriach wdwać się w dyskusje z Rosją bo tam te kategorie są tylko cynicznie wykorzystywane a nie szanowane.
Oj, coś trudno mi trafić z argumentacją...
09 April, 2014 - 23:42
Jasne, że kpina czy raczej nawet perfidna szydera. Ale kto tu mówi o przyjmowaniu?
Pan chce ustalać, co można, a czego nie można przyjąć. A ja jestem w całkiem
innym miejscu: pytam, co należałoby zrobić, żeby Rosję powstrzymać w działaniach,
dla których kiepską racjonalizacją są takie czy inne gadki-szmatki Ławrowa lub Putina.
Siły NATO powstrzymały jedynie Serbów przed siłowym utrzymaniem Kosowa co mogło zaowocować czystkami podobnymi do tych w Bośni.
Bardzo mocne założenie. Nie wiemy, jak wyglądałoby to w Kosowie. Analogia nie jest uprawniona.
Nie w każdym oblężonym i głodującym mieście dochodzi do ludożerstwa.
Niedopuszczalne, moim zdaniem, jest traktowanie jakiejś części świata jako strefę wpływów Rosji.
Zgoda, ale dlaczego tylko Rosji? Chin, Mongołów, Turków, Brytyjczyków czy USA również. Konsekwentnie deklaruje Pan pstawę moralistyczną (powinnościową), ale realna polityka wygląda inaczej, bo w niej decydują proporcje faktycznie posiadanych sił i politycznych apetytów.
Kosowo nie jest w stanie funkcjonować jako normalne państwo. Państwo sparaliżowane jest zorganizowaną przstępczością, handlem narkotykami, korupcją niewydolen gospodarczo i uzależnione od pomocy z zewnątrz.
To wystarczająco dużo powodów, by uznać, że Zachód popełnił nie tylko błąd, ale dopuścił się swoistego międzynarodowego występku.
Nie wolno nam jednak popadać w dogmatyzm, że z uwagi na "suwerenność państwa" nie możemy upominać się o "prawa człowieka".
Warto odróżnić upominanie się o prawa człowieka od zbrojnego wyrwania jakiemuś państwu kawałka terytorium tylko po to, żeby utworzyć tam bandycką enklawę (narkotyki, broń, mafia) niezdolną do samodzielnego funkcjonowania. Dziękuję za pomoc w uzasadnieniu mojej tezy :)
Ogólnie rzecz biorąc, zgadzamy się co do wartości, ale trzeba jeszcze móc je skutecznie wyegzekwować.
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz