
Mijają cztery lata od tragedii smoleńskiej i podczas gdy ludzie dobrej woli próbują ustalić co się stało inni cynicznie rozgrywają niszczący klincz dwóch spiskowych teorii. Przymiotnik spiskowy ma tu przy tym w każdym przypadku zupełnie inne znaczenie.
Ale może najpierw o rozgrywaniu, które odbywa się na trzy sposoby.
Po pierwsze poprzez tworzenie sztucznej ostrej polaryzacji na scenie politycznej , co hamuje rozwój demokracji i paraliżuje rozwiązanie każdego problemu , dla którego skądinąd często istnieje konieczna większość. Gdzieś w tle każdego sporu pojawia się pytanie:zamach i katastrofa , wymuszanie odpowiedzi .A w wytworzonym klimacie każda odpowiedź jest zła. Bo jeśli wierzysz w zamach to jesteś oszołomem lub ciemnogrodzianinem, a jeśli w katastrofę to zdrajcą lub pożytecznym idiotą. Owa otoczka niemająca większego znaczenia dla przeciętnego zjadacza chleba dla kogoś bardziej zaangażowanego w życie polityczne , gospodarcze czy społeczne jest ciężkim balastem. Jakież dla przykładu ma znaczenie kwestia Smoleńska w dyskusji o podatkach , a jednak jakże dyskutować gdy oponenci zostali już medialnie zaszeregowani ,jak rozmawiać z debilem z zaciekłym fanatykiem albo agentem obcego mocarstwa.
Drugi sposób rozgrywania to podbijanie emocji . I to już dotyczy szaraczków. Napięte emocje ludu są potem kanalizowane w zupełnie marginalnych tematach. Żądza sprawiedliwości,prostych roztrzygnięć znajduje potem ujście w oferowanych przez władzuchnę kochaną i sprawną radykalnych rozwiązaniach typu walki z pedofilią lub nietolerancją. Tymczasem z faktu ,iż wiadomo o co chodzi, że wiadomo kto jest tym złym wcale nie wynika że rozwiązanie toporne i najradykalniejsze jest skuteczne,że rzecz nie wymaga namysłu i dyskusji.
I sposób trzeci , to przewlekanie, zasypywanie detalami, międlenie trzeciorzędnych szczegółów budząc niechęć do normalnych demokratycznych procedur i instytucji, fatalistyczną obojętność wobec spraw publicznych, odruch wymiotny. Wkurzają mnie rzygający Smoleńskiem ale ... gdy rzucają ci surowe danie, z tym podszeptem : „aj-waj, cymesik , co za smaczki” robi się niedobrze. Narasta apatia-tak jest , tak będzie, ktokolwiek ma jakąkolwiek władzę może kraść , korumpować, marnotrawić ,nic nie działa jak powinno, nie warto się przeciwstawiąć, organizować , można tylko po cichu poszydzić , poironizować w znajomym, zaufanym gronie. Państwo zdało egzamin, państwo nie zdało egzaminu...gdzieś w tym uogólnieniu, rozmydlaniu ginie ,że za każdą decyzją kryją się konkretni ludzie,i znowu te skrajności bo albo tak ma być i tak jest wszędzie albo wielki skandal niesłychany ,bo wiecie to Polska i to.. to państwo i ono już takie jest. Tymczasem państwo to znacznie więcej niż kolejny cwany gudłaj czy usłużny kolekcjoner zegarków nawet jeśli takowi obsiedli kluczowe miejsca. Więc przez tą manipulację można dostać ataku dzikiej ślepej furii, która wyładuje się akurat na tym zupełnie niewinnym ,świętym wręcz bo czemuż nie dokona cudu , aureola nie otoczy prawdy, nie uniesie jej nad morze gówna.
Najsmutniejsze ,iż owo rozgrywanie jest dziełem nielicznej grupy , do której czasem dokłada się ten i ów nieświadomie , w zarozumialstwie swoim , z żądzy poklasku i sławy . O jak to fajnie przywalić, popisać się celnym wywodem i efektowna puentą! Ale czy to na pewno jeszcze na temat? Jak pan RAZ. Nie pan RAZ,DWA,TRZY. Ale pan RAZ, ZERO, RAZ, ZERO.
Wracając do tematu Smoleńska . Skoro napisałem ,że obie hipotezy są spiskowe ale w inny sposób to muszę napisać dlaczego .
Hipoteza zamachu dlatego ,że sporą część tych co w nią wierzą stanowią ludzie przejawiający naturalną inklinację do wiary w spiskową teorię dziejów. W bardzo różnych wariantach :Żydów i masonów, NWO, ingerencji UFO, apokalipsy :nie ma sensu szczegółowo wyliczać kto dlaczego i w jaki sposób. WIERZY. W tym tkwi problem. W pewnym niezdrowym stylu wywodu. Bo jakkolwiek za sprawą wysiłków pana Macierewicza hipoteza zamachów nabrała cech uprawdopodobnionej w sensie prawdy historycznej ,to w wymiarze prawnym , tym bardziej sądowym ,gdzie jak wiadomo wątpliwości uniewinniają ,nadal jest tylko hipotezą. Większość jej zwolenników WIERZY wiarą absolutną i bezkrytyczną. Rozum śpi. Pojawia się nieumiejętność argumentacji.
Przebija się kanon wiary – no tego , tam wiadomo.. ruscy, wielka sprawa,rzecz w dziejach świata niebywała, diaboliczna,wołająca o pomstę do nieba. W rezultacie im więcej dobrych chęci i zapału tym trudniej widzącego rzecz inaczej„katastrofistę” przekonać.
Tymczasem zamachy czy morderstwa polityczne zdarzają się na świecie . I to co stało się w Smoleńsku nie jest, aż tak szczególne jeśli trzeźwo spojrzymy na modus operandi sprawców.
Jeśli wywodzą się z kręgu sowieckiego czy jak kto woli postsowieckiego to tam mord polityczny był po prostu stałym narzędziem uprawiania polityki. Przy tym technicznie wybierano sposób najprostszy, najłatwiejszy do realizacji. Zamach w Smoleńsku nie jest bardziej drastyczny niż zamach na papieża,zabójstwo Olafa Palmego, otrucie Arafata . Tak się po prostu złożyło , że papieża najłatwiej było odstrzelić a braci Kaczyńskich wysadzić w powietrze.
Niestety - o ile co do Rosji ,większość ludzi zainteresowanych tematem nie ma wątpliwości , do czego ich służby są zdolne o tyle w przypadku służb „polskich” panuje błędne przekonanie jakoby ...no właśnie – kto potrafi podać liczbę mordów dokonanych już w okresie schyłku inaczej mówiąc solidarnościowym na tych ,którzy na drodze służb stanęli?
Nie – nie kilka i nie kilkanaście.
Najzwyczajniej w świecie zarówno polscy jak i rosyjscy ludzie ze służb (rusycyzm zamierzony) mogli to zrobić z banalnego powodu - dlatego że wielokrotnie to w przeszłości robili. WIELOKROTNIE. Likwidowali jeśli nie dało się zneutralizować ,zmarginalizować,odsunąć od decyzji, jeśli nie dało się inaczej zapobiec wyciekowi informacji albo nawet tylko dlatego że ktoś zatruwał sielski klimacik „reform i odprężenia”.
A później w okresie postsowieckim na pierwszy plan wybiły się motywy ekonomiczne, ochrona sitwy i mafijnych interesów.
I tu gdzie pojawia się kwestia motywu, znów przeszkadza nadmiar wiary. Owszem, może faktycznie komuś przeszkadzały WIELKIE PLANY PREZYDENTA. Ale choć tak przyjemnie wpisać tragedię w wielką batalię o dobro ludzkości to trzeba trzeźwo pamiętać ,że istnieje przynajmniej kilka znacznie prostszych i przyziemnych motywów od zwykłego jednego kontraktu gazowego poczynając. Warto się chwilę zastanowić, że może te wielkie plany można było stopować innymi mniej radykalnymi środkami …
W mnogich dyskusjach gdzie rzeczowa argumentacja spotyka się z uśmieszkiem politowania, z pytaniem gdzie RZYM gdzie Krym? - otóż tam właśnie trzeba sięgać po logiczną narrację ,że i tu w tym kraju i tym bardziej w Rosji nie brak potwornie złych ludzi , dla których Rzym różni się od Krymu tylko tym ,że nie można wsadzić worka na głowę i wywieźć do lasu. Że dla ludzi tych nie ważne kto … i kto jeszcze. Że to ich rutyna – bezwzględność i bezczelne nieliczenie się z niczym poza ich doraźnym interesem.
Dociekając prawdy, drążąc kwestię zamachu nie warto przesadnie skupiać się na tym jak to się odbyło. Lepiej przyjrzeć się ludziom ,którzy kręcą się wokół sprawy. Wyjąć choć jednego i przycisnąć choćby w zupełnie innej sprawie gdzie dowodów dość.
A teraz hipoteza druga czyli katastrofa. Dlaczego spiskowa? Bo widać tu wyraźny spisek. Niewiadomą jest jak daleko sięga i czego jeszcze, prócz jawnie widocznego, dotyczy. Przypomina on nieco sprawę , która narobiła wiele zamieszania w USA i Wielkiej Brytanii czyli broni masowego rażenia w Iraku (której nie było). W Smoleńsku od razu wynikła teza winy wyłącznej pilotów. Teza formułowana publicznie przez premiera ,prezydenta,ministra spraw zagranicznych i innych notabli. Teza, której nie mieli prawa formułować. Nie mieli nawet prawa przedstawiać jako wariant ZANIM WYPOWIEDZIAŁ SIĘ JAKIKOLWIEK EKSPERT. Mamy bezlik wypowiedzi,mamy świadectwo nacisków. Przecież tym ludziom można postawić konkretne zarzuty. Cisnąć,męczyć , przesłuchiwać i drążyć.
Ten spisek jest faktem – takim samym faktem niezależnie od tego czy wierzymy w zamach czy w katastrofę - od samego początku pojawiły się dowody winy kontrolerów,dowody niesprawności lotniska ,kryminalnych naruszeń zasad zabezpieczenia i organizacji wizyty.
A wąska grupa zawiązała spisek zrzucający całą winę na pilotów. Spisek w każdym demokratycznym państwie kwalifikujący się do poważnych zarzutów.
Prawie każdy zwolennik teorii katastrofy mruga okiem i sugeruje ,że sytuacja międzynarodowa ,że nie można było drażnić mocarstwa albo że zwykły polski bałagan i nieudolność,niekompetencja.
Ale to nie tak – bo spiskowcom wystarczyło milczeć i nie mieszać się do pracy prokuratorów i komisji cywilnej. Przecież tak też nikogo by nie drażnili . To jest naprawdę poważna sprawa gdy władza miesza się w postępowanie prokuratorskie i mówi – dowody wszystkie zebrane, współpraca idealna, sprawa jasna jak drut. A fakty takie jak niezapewnienie tłumacza, łączności, środków finansowych świadczą wręcz o sabotowaniu śledztwa. Manipulowanie opinią publiczną ,wywieranie administracyjnych nacisków,wymuszanie na prokuratorze idiotycznych konferencji z interpretacją tego co do interpretacji się nie kwalifikuje. Wszystkie te poczynania są przesłanką co najmniej odpowiedzialności konstytucyjnej . A zapewne i karnej . Orzekanie o winie przed jakimkolwiek postępowaniem w dodatku w zmowie z agendami obcego państwa. Czy to można kwalifikować inaczej jak zdradę stanu? Czy to za mocne słowa?
Ludzie zaangażowani zawodowo w wyjaśnianie katastrofy uważają ,że im lepiej udowodnią ,że to nie zamach tym lepiej pracują . Ale przecież od nich się wymaga bardziej niż WYNIKU - SPOSOBU DZIAŁANIA. Sposobu jaki obowiązuje w demokratycznym kraju. Jak zbierali dowody? Jak zabezpieczali? Rosjanie im nie udostępnili,Rosjanie ukryli. OK w porządku. Nie mam do nich pretensji nawet o to, że o tym za mało mówili. Ale są dowody, których Putin nie ukrył. Zanim samolot wystartował , ktoś w nim grzebał. Nikt im nie zabronił przeprowadzenia sekcji zwłok w kraju,przesłuchania osób ,które przygotowywały wizytę. A jeśli spiskowcy utrudniali im pracę tu w Polsce - mieli środki przeciwdziałania. Straszono ich ? Szantażowano? Dlaczego nie stawiają zarzutów? Nie muszą o morderstwo. Mogą o zacieranie śladów. O rażące zaniedbanie , o przekraczanie uprawnień. Dlaczego czekają na przedawnienie?
Tym bardziej jeśli nie ma wystarczającej materii dowodowej aby wyjaśnić co się stało ,warto cisnąć tych co ukrywają ślady,przeszkadzają i mataczą. Po co to robią? Kogo kryją? Przed jakim rodzajem odpowiedzialności chcą chronić?
Piszę ten tekst bo strasznie mnie wkurza niepraktyczność. Nie ma czarnych skrzynek, nie ma wraku ,nie ma dokładnego obrazu miejsca katastrofy i zapewne nie da się procesowo ustalić co się stało jeśli nie pojawi się jakiś świadek. Ale wiadomo kto się przyczynił i kto pomagał uniknąć odpowiedzialności. Z punktu , natychmiast można postawić kilkunastu osobom niebłahe zarzuty. A wtedy może się czegoś dowiemy. Przecież to nie jest, aż tak teraz istotne czy chodzi o współudział w zamachu czy o inny rodzaj spisku. Zmowy. Uważasz człowieku, że katastrofa – czemu nie domagasz się postawienia zarzutów?
To co się dzieje jest szalenie destruktywne. Najdziwniejsza jest ta niemoc. To rozmywanie. Nawet gdy wzbiera protest to sięga zbyt wielu spraw a nie tego co natychmiast wykonalne. Opinia publiczna, media. Bo przecież choć nie wiadomo czy piloci są winni, czy kontrolerzy są winni, czy jacyś KGB-owcy czy WSI-oki ,to niezależnie od wersji: Tusk,Sikorski,Arabski,Klich,Janicki są winni.
W oczywisty i bezsporny sposób winni.
Miliony ludzi chciałyby usłyszeć odpowiedź dlaczego rząd i prezydent podali przyczyny katastrofy „w sposób arcyboleśnie” ordynarny PRZED ROZPOCZĘCIEM JAKIEGOKOLWIEK DOCHODZENIA. Żeby nie drażnić mocarstwa? Żeby ludzie mogli spokojnie smarować chleb masełkiem nie stresując się nadmiernie? Ale przecież nawet jeśli uznać te dwa argumenty za rodzaj wyższej racji to starczyło powiedzieć „w/g strony rosyjskiej wydarzyło się to i to” .Czy język dyplomacji jest tym ludziom obcy? Czy to matoły? Czy tak się obsrali ze strachu że potrafili tylko recytować, deklamować, upiększając, dodając od siebie co im ślina na język przyniosła byle nie naruszyć głównego wywodu Putina?
Czy w demokratycznym państwie nie ma instytucji, która wymusiłaby odpowiedź? Co robili prokuratorzy?Dlaczego nie protestowali że obarczono ich śledztwem z tezą? Że oczekuje się od nich naciągania faktów ,informacji, których dla dobra śledztwa nie mogą udzielać,deklaracji o dobrosąsiedzkiej współpracy i pomocy , której co najmniej od trzeciego dnia dochodzenia nie było.
Jaką trzeba być za przeproszeniem ciotą aby się tak zachować panie Seremet?
Dlaczego w końcu skoro nie umiecie inaczej nie skończycie tej farsy – oskarżcie pilotów, skierujcie sprawę do sądu i umyjcie ręce, niech sprawiedliwość ma szansę popchnięcia tej sprawy na inne tory? Nawet na to was nie stać? A może was kręci że macie swój udział w tuszowaniu wielkiej sprawy? Tak was ta ważność nadmuchała, tak wam z tym dobrze że chcecie się nią jak najdłużej cieszyć? Nie ważne jak mnie widzą ,ważne że pojawiam się w szklanym okienku ,wreszcie mogę zabłysnąć zaprasowanym w kanciki świeżutkim mundurkiem i życzliwym uśmiechem przygłupa?
Mam wielka pretensję do mediów i nie tylko głównego nurtu. Bo nawet ci „walczący o prawdę” dlaczego tak łatwo im pisać o wielkiej tragedii, zagładzie elity a tak trudno KTO ZA TO ODPOWIADA? Dlaczego tak łatwo tonąć w pięknosłowiu i finezyjnych spekulacjach a tak trudno
uparcie powracać do odpowiedzialności. Tam gdzie jest ona bezsporna a nie hipotetyczna. Jak można zostawić sprawę bezczelnej kopaczki-przesiewaczki i hańby jaką był jej awans na marszałka Sejmu. O tym trzeba pisać co dzień, do skutku. Po co używać mylących słów jak zaniedbanie i zaniechanie tak gdzie jest świadome konsekwentne działanie?
Edit img SK http://www.se.pl