
Wileńszczyzna – polska ziemia zagranicą. Wbrew zapewnieniom Stalina o Polsce w etnicznych granicach Wileńszczyznę dyktator przypisał do Litwy w granicach ZSSR. Jak Lwów, Grodno czy Brześć.
Tytułem wstępu: niech tu nikt nie pisze, że Wilno zawsze było stolicą Litwy. Wilno było stolicą WXL. Położone było na podbitych słowiańskich ziemiach. W WXL Litwini stanowili przytłaczającą mniejszość. W Wilnie też. A na Wileńszczyźnie większość stanowią Polacy. Ponieważ jednak mimo UE
Litwini prześladują Polaków
w ich własnej ojczyźnie, to rząd w Warszawie, zamiast strugać głupa, powinien zażądać od Litwy autonomii dla Wileńszczyzny. Tak, jak to w zwyczaju wśród państw cywilizowanych. Wyspy Alandzkie są tu przykładem. Dla tej autonomii Warszawa powinna zażądać gwarancji ze strony Unii Europejskiej. W zasadzie
Polska
mogła to wszystko uzyskać PRZED akcesją RL do Unii, ale wskutek usilnych starań Michnika (opowiadał mi o tym w Wilnie poseł Emanuelis Zingeris) Polska odstąpiła od żądań autonomii, licząc na …dobrą wolę RL. Ponieważ jednak w polityce dobra wola to pojęcie nieznane, to Polacy dostali po łbie.
Michnik
musiał się tego spodziewać i na tym polega perfidia jego działań. Zdradzeni przez Warszawę mieszkańcy Wileńszczyzny skazani są na własne siły. Jak dyrektor administracji samorządu powiatu solecznickiego, Bolesław Daszkiewicz. Sąd skazał polityka na zapłacenie 14 tysięcy euro kary za
dwujęzyczne(!) tablice
z nazwami ulic na prywatnych posesjach. W tym regionie Polacy stanowią 80 procent mieszkańców. Tymczasem RL prowadzi brutalną politykę lituanizacji, podobnie, jak przez wojną w Kownie. Na zapłacenia kary złożyli się Polacy, uczestnicząc w zbiórce. Moim zdaniem popełnili oni rażący polityczny błąd.
Bolesław Daszkiewicz
to polityk. Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Powinien był poddać się karze. I wywołać międzynarodowy skandal. Pieniądze przydałyby się np. na cele społeczne dla prześladowanej mniejszości. Daszkiewiczowi grożą w czerwcu dwa kolejne procesy o dwujęzyczne tablice. Lecz Daszkiewicz to nie jedyna
polityczna ofiara
reżimu w RL. Także Lucyna Kotłowska, dyrektor administracji samorządu w powiecie wileńskim (60 procent mieszkańców to mimo ludobójstwa, wypędzeń i lituanizacji nadal Polacy!) została skazana na zapłacenie grzywny za dwujęzyczne (!) tablice z nazwami ulic. Czy w Warszawie świta?
Trochę historii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomia_Wile%C5%84szczyzny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Kraj_Narodowo-Terytorialny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lituanizacja
http://fakty.interia.pl/swiat/news-14-tys-euro-kary-za-tablice-z-polskimi-napisami,nId,1421479
Post scriptum: na dłuższą metę tylko autonomia dla Wileńszczyzny może zapewnić pozostanie tego polskiego regionu w RL. Powinno więc teoretycznie zależeć na tym samym Litwinom. Teoretycznie, rzecz jasna. Nie wykluczam jednak, że pewnego dnia dojdzie do rozpadu RL. Ale nie wykluczam też, że nauczona bezczynnością Warszawy Wileńszczyzna nie będzie wówczas chciała mieć z Polską nic wspólnego.
Tytułem wstępu: niech tu nikt nie pisze, że Wilno zawsze było stolicą Litwy. Wilno było stolicą WXL. Położone było na podbitych słowiańskich ziemiach. W WXL Litwini stanowili przytłaczającą mniejszość. W Wilnie też. A na Wileńszczyźnie większość stanowią Polacy. Ponieważ jednak mimo UE
Litwini prześladują Polaków
w ich własnej ojczyźnie, to rząd w Warszawie, zamiast strugać głupa, powinien zażądać od Litwy autonomii dla Wileńszczyzny. Tak, jak to w zwyczaju wśród państw cywilizowanych. Wyspy Alandzkie są tu przykładem. Dla tej autonomii Warszawa powinna zażądać gwarancji ze strony Unii Europejskiej. W zasadzie
Polska
mogła to wszystko uzyskać PRZED akcesją RL do Unii, ale wskutek usilnych starań Michnika (opowiadał mi o tym w Wilnie poseł Emanuelis Zingeris) Polska odstąpiła od żądań autonomii, licząc na …dobrą wolę RL. Ponieważ jednak w polityce dobra wola to pojęcie nieznane, to Polacy dostali po łbie.
Michnik
musiał się tego spodziewać i na tym polega perfidia jego działań. Zdradzeni przez Warszawę mieszkańcy Wileńszczyzny skazani są na własne siły. Jak dyrektor administracji samorządu powiatu solecznickiego, Bolesław Daszkiewicz. Sąd skazał polityka na zapłacenie 14 tysięcy euro kary za
dwujęzyczne(!) tablice
z nazwami ulic na prywatnych posesjach. W tym regionie Polacy stanowią 80 procent mieszkańców. Tymczasem RL prowadzi brutalną politykę lituanizacji, podobnie, jak przez wojną w Kownie. Na zapłacenia kary złożyli się Polacy, uczestnicząc w zbiórce. Moim zdaniem popełnili oni rażący polityczny błąd.
Bolesław Daszkiewicz
to polityk. Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Powinien był poddać się karze. I wywołać międzynarodowy skandal. Pieniądze przydałyby się np. na cele społeczne dla prześladowanej mniejszości. Daszkiewiczowi grożą w czerwcu dwa kolejne procesy o dwujęzyczne tablice. Lecz Daszkiewicz to nie jedyna
polityczna ofiara
reżimu w RL. Także Lucyna Kotłowska, dyrektor administracji samorządu w powiecie wileńskim (60 procent mieszkańców to mimo ludobójstwa, wypędzeń i lituanizacji nadal Polacy!) została skazana na zapłacenie grzywny za dwujęzyczne (!) tablice z nazwami ulic. Czy w Warszawie świta?
Trochę historii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomia_Wile%C5%84szczyzny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Kraj_Narodowo-Terytorialny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lituanizacja
http://fakty.interia.pl/swiat/news-14-tys-euro-kary-za-tablice-z-polskimi-napisami,nId,1421479
Post scriptum: na dłuższą metę tylko autonomia dla Wileńszczyzny może zapewnić pozostanie tego polskiego regionu w RL. Powinno więc teoretycznie zależeć na tym samym Litwinom. Teoretycznie, rzecz jasna. Nie wykluczam jednak, że pewnego dnia dojdzie do rozpadu RL. Ale nie wykluczam też, że nauczona bezczynnością Warszawy Wileńszczyzna nie będzie wówczas chciała mieć z Polską nic wspólnego.
(7)
26 Comments
Panie Janie!
07 May, 2014 - 20:50
Przed wojną Kowno było stolicą Litwy. W Wilnie przecież prawie każdy kawałek muru jest polski.
Część mojej rodziny stamtąd pochodzi. Pamiętam opowieści babci o polskim Wilnie i o Polakach żyjących w samym mieście i w okolicach Wilna.
Kowno
08 May, 2014 - 08:29
Nie zgadzam się!
08 May, 2014 - 08:28
Mógłbym zgodzic się z Pańską propozycją, ale najpierw nalezy przeforsować autonomię dla Petersburga, Syberii, Samary i kilku innych regionów Rosji. Jak już zagrożenie ze wschodu będzie mniejsze, będzie można wrócić do rozmowy z Litwinami i do rozsądnych argumentów. Tymczasem wszelkie wpisywanie się w rosyjską narrację w sprawie "prześladowania mniejszości" (wszędzie tylko nie u nich, w Rosji) jest wysoce ryzykowne.
Nie zgadzam się!
08 May, 2014 - 08:52
Pan widać w myślach idzie w swych żądaniach dalej ode mnie - ja nie żądam powrotu Wileńszczyzny do Polski, a jedynie domagam się rozwiązania pokojowego, przyjętego w Unii Europejskiej na przykład dla Wysp Alandzkich. Innymi słowy chcę rozwiązania z pomocą Brukseli, a nie Moskwy. A to kapitalna różnica.
Pozdrawiam,
Modlimy się przecież od lat
08 May, 2014 - 09:45
„Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie.”
A potem się dziwimy, że Pan Bóg zapomina...
...widocznie nie wszyscy.
08 May, 2014 - 10:28
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
08 May, 2014 - 20:49
...rozumiem Pańskie obawy,
08 May, 2014 - 21:44
pozdrawiam,
Aby Polska mogła walczyć o
08 May, 2014 - 13:29
Pozdrawiam
MD
Zgoda, oczywiście. Ale jak
08 May, 2014 - 21:32
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
08 May, 2014 - 20:53
żarty na bok, wystarczą dobre
08 May, 2014 - 21:39
Reedukacja ma dla mnie takie znaczenie, co właściwy, antyinflacyjny program oświatowy. Obozy u
Pozdrawiam!
Mam dobre chęci
08 May, 2014 - 21:38
...wizja Polski to
08 May, 2014 - 21:41
Pozdrawiam,
obóz reedukacyjny
09 May, 2014 - 15:19
MD
09 May, 2014 - 21:33
Tyle tylko, że mam świadomość, że nikt w Polsce tego nie chce. Dlatego z pełną świadomością daję fory Litwinom i Ukraińcom.
Dlaczego tak?
08 May, 2014 - 22:35
Wydaje mi się że najpierw to Polacy muszą zrobić porządek u siebie. Dopiero potem można brać się za sprawy poza naszym terytorium. Wiemy nie od dziś że właściwie wszystkim Polskom, którym przesunięto granice w 1945 stała się i dzieje nadal krzywda. Przez tyle lat nic nie zrobiono w tej sprawie. Teraz zamierzamy nadgonić stracony czas? Polacy na Wileńszczyźnie byliby bezpieczniejsi i silniejsi gdyby w Polsce był rząd, który dba o Polskę o Polaków tak w Poslce jak i poza nią. Od tego należy zaczynać.
Rozdzieranie szat i rozpacz jak to bardzo źle traktują Polaków na Litwie i nie tylko, nic nie załatwia. I myślę że nam Polakom brakuje po prostu czasu by walczyć na tylu frontach z wielogłową hydrą antypolskości. Bo policzmy ile jest tych frontów? "Polskie obozy zagłady", kłamstwo katyńskie, kłamstwo smoleńskie, Wileńszczyzna, Kresowiacy, Polacy na dalekim wschodzie, mniejszość polska w Niemczech... I żeby było trudniej ta walka musi być toczona i tu na miejscu i poza granicami. Jest tego dużo za dużo. Pospolitego ruszenia nie będzie ani w sprawie Wileńszczyzny ani w żadnej z pozostałych, oraz nie wymienionych tu spraw. Polacy są zmęczeni każdym kolejnym dniem w którym otrzymali przydziałową, kolejną porcję kłamstw na temat ich dnia bierzącego. Nie usprawiedliwiam tu braku działań, ale satram się uświadomić, że potrzeb natychmiastowego działania jest takie mnóstwo że nie wystarczy już zwykłe zaangażowanie poszczególnych ludzi, społeczników. Tu trzeba dzialać na poziomie instytucji, agencji rządowych lub wspieranych sowicie przez rząd. A tego jak widać, nie ma. Może gdyby były i działały jak trzeba, nie byłoby tak palącej kwestii talic z nazwami, nazwisk, niszczenia szkolnictwa, rugowania języka, wreszcie jawnej i ukrytej państwowej arogancji i lekceważenia Polski i Polaków na Litwie. Mści się z nawiązką lekceważąca postawa rządów ostatnich lat. Kapitulanckie działania całej bandy Tuska. Nie naprawimy tego bez udziału prawdziwego polskiego rządu. Chociaż opisywać, dokumentować należy dla samej żelaznej zasady.
niezabliźnione rany
09 May, 2014 - 13:37
Otóż sprawa ta ma pozornie coś wpólnego z Polską. Polaków na Wileńszczyźnie (to w pewnym sensie sukces RL) powoli sprawy Polaków w II PRL interesują tyle samo, co mieszkańców II PRL losy Polaków na Wileńszczyźnie. Jest tylko jedna różica - w RL prześladuje się ich za pisownię nazwisk i pielęgnowanie polskich tradycji (w większości już obcych mieszkańcom II PRL).
Aby przekonać się o tym, co autonomia dale ludziom i co dla nich ratuje zachęcam do podróży na Wyspy Alandzkie.
Wracając do tezy: "Polacy musą zrobić porządek u siebie". Ale już jak to mają zrobić, Pan niestety nie pisze, a to jest przecież najważniejsze. W mej opinii Polacy u siebie porządku nigdy nie zrobią, z tym nastawieniem jakie wyraża Pan pisząc o tym, że nie warto nic robić dla Polaków w RL bo "Przez tyle lat nic nie zrobiono w tej sprawie. Teraz zamieszamy nadgonić stracony czas"? Normalnie odpowiedziałbym na to pytanie - nawet tym bardziej.
Pisze Pan dalej, że potrzeb natychmiastowego działania jest mnóstwo. Nie przeczę, ale ja wybrałem teraz tę jedną. Czy do walki Polaków o prawa w RL potrzebna jest Polska? Coraz mniej. Polacy w Wilnie wiedzą, że na Polaków w Polsce (poza wyjątkami) nie mają co liczyć.
Pozdrawiam,
@stronnik
09 May, 2014 - 15:23
Litwo, już nie ojczyzno moja?
09 May, 2014 - 16:21
Wszystkie tchórzliwe rządy po 1989 roku bały się przywrócenia obywatelstwa RP tym,których go pozbawili Rosjanie w 1939 roku.
W tym kontekście podziwiam Niemców.
Pozdrawiam,
Po drugiej stronie
09 May, 2014 - 18:56
Zakładają fora dyskusyjne i... są na nich całkowicie impregnowani. Wykrzykują na tych forach swoje racje, czasem oddadzą pokłon Tomaszewskiemu lub ulubionemu publicyście i żadnych wzajemnych realcji między sobą. Tak jakby każdy z nich wszedłszy przypadkiem między pospólstwo, nie chciał się z nim zadawać. Zaczepieni imiennie, jeżeli - to odpisują coś zdawkowo. Na pytania zadane wprost nie odpowiadają.
Odwiedzałem kiedyś takie fora. Jedynymi chętnymi do wymiany zdań byli litewscy Polacy... mieszkający w Polsce.
Nie zachęca to do angażowania się w ich problemy.
Nie oczekuję zaraz wylewności - "klękajcie narody, bo rodak nas odwiedził". Nie. Wystarczyłby zwykły savoir vivre.
Tak nawiasem mówiąc, na naszym blogu niektórzy też cierpią na tę "litewską" przypadłość.
Ale na szczęście tylko niektórzy...
Jeszcze w sprawie Polaków na wileńszczyźnie
09 May, 2014 - 21:36
Nie wiem czy to prawda. Czy ktoś ma potwierdzenie tej wiadomości z niezależnego od niezależnej ;-) źródła? Byłaby to totalna kompromitacja przywództwa Polaków na Litwie plus (oczywiście) nieustające wołanie o dymisję Sikorskiego (nawet i wspominac już o tym mi sie nie chce).
No właśnie...
10 May, 2014 - 00:22
Pozdrawiam,
Jan Bogatkio
10 May, 2014 - 13:20
Problem numer 2 - to polityka "naszego" rządu. No comments.
Problem nr 3 - jakie cele chcemy osiągnąć za Bugiem i jaka rolę widzimy Polaków za bugiem. Pomijam oczywisty postulat, aby normalnie mogli żyć i odbudowywać tożsamość polską. Chodzi o coś innego. Czy mniejszość polska ma zadanie denerwować wszystkich dokoła, czy raczej - i to byłoby pożądane - wchodzić w struktury państwowe i dążyć do zbliżenia tych państw z Polską? Ja bym bardzo chciał tej drugiej opcji, ale jak widać to pieśń przyszłości.
Wileńszczyzna
10 May, 2014 - 02:17
Od dość dawna jestem przekonany że sytuacja w Posce jest na tyle zła i szkodliwa iż postrzeganie życia powinno być oparte na zasadach zbliżonych do postrzegania jej jak w czasie IIWŚ. Może przesadzam, ale wydaje mi się że pewne działania, które musimy podejmować aby dążyć do naprawy sytuacji, wychodzą poza zakres jaki w normalnych warunkach obejmują. Musimy zajmować się niemal budową od podstaw całych sfer życia by móc prowadzić normalną dyskusję opartą na prawdzie i być zodolnym do właściwej oceny naszej sytuacji. Z całą pewnością żyjemy w w świecie całkowicie zakłamanym. Mam silne przekonanie że sprawy poszły tak dalece w złą stronę, że bez jakiegoś instytucjonalnego działania, pojednanie Polaków z obu stron granicy nie będzie możliwe. Nie ma co ukrywać że chodzi tu o pieniądze, poza wszystkim innym co niezbędne. Do tego potrzeba jednak przedewszystkim spełnić jeden warunek, którym jest silna Polska, która budzi jesli nie respekt, to przynajmniej jakiś elementarny szacunek. To tyle gwoli uzupełnienia mojego komentarza.
stronnik
10 May, 2014 - 13:32
Nota bene tożsamość "sarmacka" pojawiła się ostatnio na Ukrainie. Coraz częściej Ukraińcy pomajdanowi mówią o sobie "my Ukraińcy różnych wyznań i narodowości" - to jest właśnie to o co chodzi. Plus przywiązanie do wolności - i mamy typiczny sarmatyzm!