Dwie ekspertyzy ATM w miesiąc

 |  Written by geoal  |  0
Odczyt zapisu polskiego rejestratora ATM-QAR od dawna budzi kontrowersje, roczne oczekiwanie na parametry lotu z urządzenia szybkiego dostępu (ang. Quick Access Recorder) słusznie jest krytykowane, choć warto poznać osoby odpowiadające za ten stan. Poprzedni tekst związany z opinią ATM wydaną na zlecenie prokuratury Ekspertyza ATM geniusze w akcji  pokazuje, że należy potraktować tę tematykę obszerniej, warto prześledzić losy głównego bohatera związanego z firmą ATM.

Przełom lat 80-tych i 90-tych to burzliwy rozwój branży komputerowej. Oficjalnie i pokątnie płynie do Polski rzeka komputerów, które oczywiście wymagają oprogramowania dla swojego działania. W czasopiśmie Bajtek walczą o prymat klan spectrum, Commodore, Atari, Amstrad, listingi programów do własnoręcznego wklepania w każdym numerze, klan IBM nie miał wówczas lekko. W kwietniu 1985 przy ulicy Grzybowskiej w Warszawie pod patronatem tego pisma rozpoczyna działalność Giełda Komputerowa, kto żyw rusza na zakupy, najbardziej operatywni i przedsiębiorczy czekają na klientów, a kieszenie pęcznieją od zysków. Oczywiście o kapitalistycznych rozwiązaniach związanych z tzw. prawami autorskimi, poszanowaniem wysiłku intelektualnego twórców nikt nie słyszał, zdobywające przewagę klony IBM PC z królującym systemem MS-DOS trzeba kupić za ciężkie pieniądze, angielskojęzyczne programy już niekoniecznie. Ponieważ "Polacy nie gęsi..." szybko pojawiają się zaadoptowane czyli spolonizowane wersje "zachodnich hitów", oczywiście z pominięciem etapu związanego z zawarciem umowy i wykupieniem licencji na rozpowszechnianie. Ówczesne programy komputerowe nie były przystosowane przez ich twórców do tworzenia dziesiątków wersji językowych, anglojęzyczne polecenia znajdowały się w skompilowanym kodzie wynikowym programów. Nie stanowiło to żadnego problemu, przedsiębiorczy rodacy w kodzie programu wyszukiwali ciąg znaków "File" by zamienić go na swojsko brzmiący "Plik", już z "Save as" nie było tak łatwo, użycie "Zapisz jako" przez większą ilość znaków wysłałoby taki program w kosmos na nie na ekran komputera. Trzeba było sobie radzić i radzono sobie. Najzdolniejsi z czasem stali się właścicielami poważnych firm programistycznych, a zarazem gorącymi zwolennikami wprowadzenia ochrony praw autorskich, ich zagrożonych praw. Mamy więc klony komputerów IBM, dyskietki 3,5" spychają w cień powszechne 5,25", Marek Sell w 1987r tworzy program antywirusowy mks_vir, w 1988r powstaje czysto polski edytor tekstu TAG pracujący w trybie graficznym pod DOS-em, W maju 1990r odbywa się premiera systemu Microsoft Windows 3.0. Pieniądze zarabia się na produktach dla masowego odbiorcy, oprócz prywatnych osób są to komputeryzujące się na potęgę firmy, potrzebujące programów kadrowych, finansowych, fakturowanie. Można też szukać odbiorcy niszowego, jednak z grubym portfelem.

Tomasz Tuchołka, rocznik 1961, ukończył Miernictwo Elektryczne i Elektroniczne w Policealnym Studium Elektronicznym Zespołu Szkół Elektronicznych w Warszawie, wybiera się na Politechnikę Warszawską, lecz nie w celu studiowania, zostaje "pracownikiem umysłowym" (1981–1983) jak to określił w swym c.v. aktualny wiceprezes Rady Nadzorczej ATM s.j. Kto by siedział nad książkami gdy tak pasjonujące rzeczy dzieją się wokół, wizja kariery asystenta na uczelni jest mało atrakcyjna wobec góry pieniędzy leżącej na ulicach, bazarach, giełdach, tylko trzeba być elastycznym, umieć dostosować się do zmieniających się wymagań, wyczuwać najlżejsze podmuchy wiatru, to podstawa sukcesu. Jeszcze tylko chwila przeczekania na oficjalnej posadzie starszego inspektora technicznego w Polskiej Agencji Prasowej i w związku okrzepnięciem branży w latach 1987-89 mamy kierownika produkcji, następnie głównego konstruktora w TTM Systemy Komputerowe i Elektronika Sp. z o.o.
W tym to czasie dochodzi do katastrofy Iła w Lesie Kabackim, po której głośno się mówi o potrzebie uzupełnienia dotychczasowych rejestratorów o dodatkowe funkcje związane z monitorowaniem np. wibracji silników. W 1989 Tomasz Tuchołka zostaje dyrektorem Pionu Awioniki w Przedsiębiorstwie Produkcyjnym ATM s.c., a firma opracowuje nowatorski rejestrator, który już nie bazuje, na odchodzących do lamusa, taśmach magnetycznych:

Rejestrator Szybkiego Dostępu (ang. Quick Access Recorder) ATM-QAR powstał jako pierwszy na świecie w pełni elektroniczny rejestrator parametrów lotu bazujący na wyjmowanej kasecie do zapisu danych. Unikalne rozwiązania techniczne pozwalają na uzyskanie wysokiej jakości rejestrowanych danych oraz dużą elastyczność w adaptacji do szerokiej gamy systemów rejestracji. O nowatorstwie i wysokiej jakości produktu świadczy najlepiej to, że ponad 200 egzemplarzy eksploatowanych jest w wielu liniach i przedsiębiorstwie na świecie.

Podstawowe cechy kasety rejestrującej
Jest to najbardziej zaawansowany technologicznie element rejestratora. Kaseta ma formę prostokątnego modułu, bez złączy i ruchomych części, odpornego na uszkodzenia mechaniczne i elektryczne (w tym błędy obsługi). Zawiera wewnątrz nośnik informacji, jakim jest pamięć elektroniczna oraz specjalne układy pozwalające na bezstykową transmisje zarówno energii jak i danych. Takie rozwiązanie pozwoliło osiągnąć niezawodność pracy niespotykaną dotąd w urządzeniach rejestrujących"



Jeśli zapomnimy na chwilę o tym marketingowym bełkocie to będziemy mieli świadomość, że w 1991 roku zamontowano w Tu-154M numer boczny 101 urządzenie bazujące na sprzęcie z tego czasu (proszę przypomnieć sobie te komputery  i ich moc obliczeniową) oraz oprogramowaniu, które musiało być dostosowane do sprzętu. Jeśli ktokolwiek wprowadzał szyfrowanie bądź kompresję danych to siła stosowanych algorytmów dostosowana była do możliwości sprzętowych urządzeń, które musiały w locie dokonywać operacji kodowania i dekodowania. Ponadto w tym czasie było to rozwiązanie tak niszowe, że nie istniała konieczność stosowania specjalnych zabezpieczeń przed kolegami z branży, którzy w tym czasie "rozpracowywali" popularne i poszukiwanie produkty. Natomiast LOT jako pierwszy odbiorca nie miał powodów do "piracenia" tego programu. Trzeba o tym pamiętać, tym bardziej że jak mówił w 2011 roku przedstawiciel firmy

"Kiedy tę skrzynkę zamontowano w Tu-154M?
-Jeżeli mnie pamięć nie myli, bo to były naprawdę dawne czasy, to był chyba rok 1991 albo  1992. W drugim tupolewie – 102, który najpierw był w PLL LOT, nasz rejestrator został zamontowany dwa, trzy lata później.
I od tego czasu rejestrator nie były unowocześniany?
- Nie, nie było takiej potrzeby. Zresztą niemal takie same skrzynki są do tej pory używane w  Locie.
"

Firma ATM produkuje więc swoje skrzynki, montując je przede wszystkim w samolotach produkcji rosyjskiej, więc i eksploatowanych na wschodnich rynkach. 

Z rejestratorami firmy ATM latają samoloty PLL LOT, CSA, Aerofłotu oraz linii chińskich. Rejestratory te można spotkać w Boeingach, Airbusach, ATR-ach, Iłach i Tupolewach (w tym 154M z 36 SPLT). Montowane są też w wojskowych statkach powietrznych, takich jak MiG-29, W-3RM Anakonda czy M28 Bryza Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.

dodajmy więc do listy Aerofłot, Uzbekistan Airways, Kazakhstan Airlines, Gazprom Avia, Siberian Airlines, Tupolev Design Bureau - Moscow, Russia. Aby zachęcić wschodniego klienta, nieprzesadnie przywiązanego do spraw bezpieczeństwa lotów, trzeba podkreślać łatwość użytkowania swojego produktu, możliwości szybkiego dostępu do zgromadzonych danych, co czasami może przyczynić się do zaoszczędzenia sporych kwot w przypadku wykrycia anomalii w pracy silników skutkującej poważna awarią. Przy okazji można dodatkowo zarobić, sprzedając oprogramowanie do szybkiej analizy danych z rejestratora.

Standardowo dane z rejestratora ATM-QAR odczytuje się po każdym locie (dokładnie po powrocie do bazy w Warszawie). Jedynie do celów technicznych, np. przy oblotach technicznych samolotu, wykorzystuje się funkcję podglądu rejestrowanych parametrów. Na ekranie laptopa podłączonego do rejestratora ATM-QAR, przy wykorzystaniu specjalnego oprogramowania ATM-FDS, wyświetlane są wartości aktualnie rejestrowanych parametrów 

Samoloty oprócz latania czasami też spadają, a wówczas trzeba badać takie zdarzenia.

Firma ATM współpracuje z Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych oraz Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (MON)... uczestniczyła w badaniu zawartości rejestratorów po awaryjnym lądowaniu samolotu An-26 na jeziorze pod Tallinem, awarii polskiego Herculesa w Afganistanie, katastrofie śmigłowca Kania Straży Granicznej, Su-27 podczas AIR SHOW-2009, morskiego An-28 lotnictwa Marynarki Wojennej na lotnisku w Gdyni, śmigłowca Mi-24 na poligonie pod Toruniem, CASY pod Mirosławcem czy awarii Sokoła w pobliżu Zakopanego. Współpracowała z komisją także podczas badania wypadków, do których doszło za granicą – Skytrucka w Wenezueli, Wietnamie, An-28 w Estonii oraz Sokoła w Hiszpanii. Udział firmy w badaniu wypadków lotniczych polega na odzyskiwaniu zapisów z rejestratorów, deszyfracji danych, przygotowywaniu prezentacji w celu odtworzenia przebiegu zdarzeń oraz przeprowadzaniu ekspertyz technicznych

Wenezuela, Wietnam, Hiszpania, niech nie mylą nikogo te nazwy, wypadki tam zaistniałe badały krajowe komisje więc operator samolotu jest też oczywisty. W Czechosłowacji doszło do katastrofy samolotu zagranicznego operatora, ponieważ jednak transportował on nielegalny ładunek papierosów (doszło do zapalenia się tego ładunku) to właściciel nie był zainteresowany odczytami i wyjaśnianiem okoliczności, lepiej by o kontrabandzie szybko zapomniano. Inaczej było z katastrofą w Chinach, samolotu lokalnych linii lotniczych, który podobnie jak Tu-154M w Smoleńsku uderzył w ziemię, lecz doszło tam do pożaru, który strawił cały wrak, wraz z solidnie i bezpiecznie zamontowanymi rejestratorami katastroficznymi. Ponieważ ATM-QAR zamontowano by był pod ręką, więc urządzenie przebiło zabudowę z płyty pilśniowej, oddzielającą od kabiny pilotów, wybiło szybę i wyleciało na zewnątrz, uchodząc z ognia jako jedyny świadek tego lotu. 

Nie proszono nas o jego odczytanie, a z tego, co nam wiadomo, poradzili sobie z tym Chińczycy i
Rosjanie
” 

wspomniał prezes T.Tucholka, lecz przedstawiciele firmy szybko się zreflektowali, prowadząc gierki słowne (od “prawdopodobnie” do “poradzili” jest wielka różnica), choć zdają sobie sprawę, że dla współczesnego sprzętu i oprogramowania typowe zabezpieczenia z roku 1991 nie stanowią  przeszkody, a ingerencja nie pozostawi żadnego śladu w pliku wynikowym. Cóż, Chiny to specyficzny rynek, podobnie jak Rosja, o czym najlepiej wiedzą autorzy programu do nawigacji gps Automapa, coraz bardziej wymyślniejsze zabezpieczenia tego komercyjnego produktu są jeszcze szybciej łamane przez człowieka pochodzącego z domeny .ru, który po wprowadzeniu kolejnej ogłosił, że jest zniesmaczony poziomem zabezpieczeń i przestaje interesować się tym produktem. Wobec licznych protestów polskich odbiorców miał przekazać narzędzia programistyczne "dla dobra publicznego", sam szuka innych wyzwań intelektualnych.

Jakoby 12.04.2010r kaseta ATM-MEM15 z Tu-154M została odnaleziona w smoleńskim błocie, kiedy to by jednak nie nastąpiło, to w krótkim czasie dysponenci kasety podejrzeli parametry lotu za pomocą oficjalnie udostępnionego oprogramowania ATM-FDS, pliki z danymi zostały też zgrane na komputery. Z uwagi na ciężar gatunkowy katastrofy, światowe zainteresowanie, nie wspominając o osobistym objęciu kierownictwa w pracach komisji przez W.Putina, niezwłocznie przystąpiono do odczytu z dobrze sobie znanych taśm magnetycznych, skoro zaś istniał zapis QAR to nie było osoby, która zaryzykowałaby swoją głowę, nie tylko karierę, by zrezygnować z jak najszybszego poznania przebiegu lotu. Zaufanie do rosyjskiej techniki to jedno, a pragmatyzm nakazywał niezwłoczne dokonanie odczytów i takich odczytów dokonano. Proszę mi pokazać osobę, która podjęła decyzję by czekać do 7 czerwca 2010r, kiedy to przedstawiciele ATM zjawili się w Moskwie dla wykonania oficjalnego zrzutu danych i ich deszyfracji, później nie byli potrzebni do sporządzenia analizy technicznej, która już od wielu tygodni leżała na biurkach zainteresowanych. Wykonane 31.05.2010r w Rosji odczyty z rejestratorów MŁP i KBN musiały pasować do danych z polskiego ATM-QAR. I pasowały, ba nawet pozyskany w nieznanych nam okolicznościach plik 85837.FDR.ALLData.dat zawierał więcej niż mogliśmy oczekiwać. Jakieś problemy wystąpiły z rejestratorem MARS-BM, J.Miller musiał odbyć kilka wizyt, lecz wszystko szczęśliwie się skończyło. Wracamy więc z Millerem do kraju.

W warszawskim Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych trwa odczytywanie danych z rejestratora odnalezionego na miejscu katastrofy samolotu Tu-154M, poinformował 16.04.2010r portal lotniczapolska.pl. Wystarczył telefon od kolegów z PKBWL, by Tomasz Tuchołka z ATM pojawił się ze swym magicznym oprogramowaniem. Wprawdzie po roku twierdzi, że był to dzień 17.04.2010, kto będzie jednak wnikał w szczegóły, ważne jest że po podłączeniu notebooka na ekranie ukazał się napis kaseta nr 158 oraz oraz numer seryjny rejestratora 112, co świadczyło o pochodzeniu tych komponentów z Tu-154M nr boczny 101.


Ponieważ zaś program wczytał dane źródłowe więc uznano brak jakiejkolwiek ingerencji za fakt potwierdzony, na inne badania nie było czasu, gdyż nad głową stali rosyjscy sołdaci, przebierający nogami by niezwłocznie zabrać swoją własność. Dopiero 7.06.2010r tenże prezes ATM miał trochę więcej czasu w Moskwie, gdyż oprócz wykonania ponownego odczytu mógł spojrzeć na kasetę, zauważyć nieistotne uszkodzenia zewnętrzne kasety, nie wpływające na jej stan techniczny, w Warszawie nie było na to czasu. Po pożegnaniu kasety i jej opiekunów 20 kwietnia ekipa zbiera się ponownie by tym razem pozyskany plik Spl101.c00 poddać deszyfracji do postaci ogólnodostępnego pliku Msrp64.dta, który można poddać wszechstronnej analizie.

Kwadrans po zdarzeniu Minister Spraw Zagranicznych znał powody katastrofy, a specjaliści od badania katastrof właśnie wrócili ze Smoleńska z głowami wypełnionymi makabrycznymi obrazami, które nie pozwoliły na sporządzenie jakichkolwiek notatek, przeprowadzenie badań, na szczęście zrobiono 1500 zdjęć, które można będzie przez lata używać jako kluczowy argument wobec zarzutów o niedopilnowanie obowiązków. Jednak jest QAR, dziennikarze zewsząd pytają o nieodpowiedzialne zachowanie załogi, jakieś mądre "szczury, cify ..." padają, więc niezwłocznie sprawdzono i ustalono parametry lotu, skoro zaś ich nie opublikowano to znaczy, że decydentom nie zależało na udostępnieniu wiedzy o wynikach tej analizy. Pamiętaćie stenogramy rozmów z kokpitu, była taka wola. Nie można było przecież upublicznić z końcem kwietnia 2010r szczegółów tego raportu, gdy jeszcze nie znane były zapisy z rosyjskich rejestratorów. Jak można wychodzić przed szereg?. A później były inne sprawy, inne problemy, ogłoszenie Raportu MAK, Polskie Uwagi do niego, aż Premier ogłosił, że będzie bolało. Na gwałt trzeba było kompletować dokumenty, tłumaczyć z rosyjskiego, terminy gonią. Jak wiemy chłopcy z KBWLLP nie specjalnie przejmują się dokumentowaniem własnych ustaleń. Konia z rzędem temu, kto zna metody ustalenia położenia geograficznego i wysokości m. n.p.m. licznych obiektów "drzewiastych" zamieszczone w raporcie końcowym, ustalono i tyle, wara Wam nieukom od specjalistów d/s badania katastrof lotniczych. Ustalono trajektorię i szlus. Raport już, już ma trafić na biurko Pana Premiera, by poleżakować, pojawiają się przecieki we wrażych mediach, insynuacje o fałszowaniu wszystkiego, łącznie z polską czarną skrzynką, więc ktoś sobie przypomniało ATM.
pismo przewodnie http://oi57.tinypic.com/24fbjvl.jpg

Jeden telefon i prezes Tuchołka z datą 22.06.2011r, środa (wiadomo biurokracja, dziennik korespondencji wychodzącej, kolejność pism, itd) wysyła pismo przewodnie zatytułowane "Ekspertyza techniczna Porównanie i deszyfracja kopii zapisów pokładowych rejestratorów parametrów samolotu ...", a już w piątek 24.06.2011r.

Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że wszystko wskazuje na to, iż w czerwcu raport komisji Jerzego Millera dotyczący katastrofy smoleńskiej powinien trafić na jego biurko. Dodał, że następnie zacznie się szybka procedura tłumaczenia i przygotowania publikacji.

A teraz ręka w górę, kto sądzi, że w kopercie z tym pismem została umieszczona płata CD-R z plikami wynikowymi oraz sam raport, z którego treścią zapoznali się członkowie komisji Millera, po rozpakowaniu drżącymi rękom przesyłki pocztowej. Kto uwierzy, że chłopcy Millera błyskawicznie przeanalizowali jego treść, skonfrontowali z własnymi ustaleniami, czasu było tylko tyle by do dokumentacji, a konkretnie załącznika nr 4 wkleić skany stron tego dokumentu, reszta była już wcześniej znana i uwzględniona w dokumencie końcowym. Skany potrzebne były dla jednego, świadomie przez autorów wyróżnionego zdania:

zapis uzyskany z kasety ATM-MEM15 nr 0158/91 pochodzącej z rejestratora ATM-QAR/R128ENC nie budzi wątpliwości i jest wiarygodnym materiałem dowodowym.


Aby nie było wątpliwości, to dodano ładnie brzmiące zadania o stwierdzonym braku konieczności badania  rosyjskich rejestratorów i wszyscy są szczęśliwi. No, prawie wszyscy.

 
A teraz odpimpajcie się oszołomy, wszyscy kwestionujący rzetelność zapisu, jest ekspertyza, są pieczęcie, jest publikacja. Wprawdzie doświadczenie zawodowe prezesa ATM każe mu traktować te zabezpieczenia z tą samą powagą, co papierowe plomby z pieczęciami prokuratorów, lecz jest okazja powtórnie wystawić fakturę za właśnie co wykonaną ekspertyzę. Skoro już wspomniałem o dwukrotnym braniu pieniędzy i prokuraturze, która błyskawicznie zareagowała zlecając niezwłocznie po katastrofie by IES w Krakowie przeprowadził badania rejestratora głosowego. Wg. szefa NPW gen. K.Parulskiego czekano pół roku od chwili dokonania odczytów ATM-QAR w Warszawie na zlecenie wykonania analizy danych pokładowych z tego rejestratora, a wykonawcą był ten sam ATM (w przypadku zapisu CVR komisja Millera zleciła prace CLK). Pośpiechu nie ma, więc nikt nie naciska na terminy. Wystarczyło ponownie wziąć te same swoje pliki źródłowe, za których wykonanie już raz się wystawiło fakturę oraz powielić ekspertyzę zrobioną dla KBWLLP, dopiero co zafakturowaną. Nie wiadomo czy z powodu problemów ze zrobieniem kosztów w firmie, co powodowałoby konieczność zwrotu kwot podatku, w każdym bądź razie w następnym miesiącu zafakturowano kolejną usługę wykonania ekspertyzy, pismo przewodnie nosiło datę 15.07.2011r a płatnikiem było WPO w Warszawie. Rozochoceni sukcesami biznesowymi pracownicy ATM zapomnieli, że ta druga ekspertyza musi być stworzona z uwzględnieniem wymogów KPK, tak że nawet nie wpisano danych personalnych autorów tego opracowania. Pozostało wiele innych ustaleń poczynionych w czasie owocnej współpracy z komisją Millera, ale o tym pisałem już w notce Ekspertyza ATM- geniusze w akcji

źródła:
http://lotniczapolska.pl/Rejestrator-Tu-154M-z-polskiej-firmy,12841
http://www.bibula.com/?p=24419
http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/rosjanie-mogli-odczytac-polska-czarna-skrzynke/
http://www.rp.pl/artykul/692934-Dzis-poznamy-dane-z-kluczowego-rejestratora.html?p=1
Raport KBWLLP Załacznik 4 str 513
http://mswia.datacenter-poland.pl/protokol/ZalacznikNr4-TechnikaLotniczaIJejEksploatacja.pdf
0
No votes yet

Więcej notek tego samego Autora:

=>>