Bratkowska i „Morze krwi”

 |  Written by Jan Bogatko  |  0
Aktywistka ruchu antykobiecego wystawia „sztukę” Kim Ir Sena. O wyzwoleniu kobiet!

Katarzyna Bratkowska, mało lotna skandalistka, towarzyszka zabaw niejakiej Szczuki i Środy, postanowiła zachęcić Polki do rewolucyjne walki o swe prawa – idąc śladami swej wielkiej poprzedniczki, Wandy Wasilewskiej, uwielbiającej Stalina współtwórczyni PKWN i PRL. 28 czerwca muza postpeerelowskich

feministek

wystawiła fragmenty „opery” Ukochanego Przywódcy w Dzielnicowym Ośrodku Sportu i Rekreacji na Szmulkach. Bratkowska przemilczała nazwisko autora kiczu na fejsbuku w zaproszeniu na premierę, zapowiadając, że ponownie wystawi ją po wakacjach. Produkcja Kim Ir Sena, podobnie, jak

Stalin

„wybitnego dramaturga”, należy do serii scenicznych wypocin, oferowanych w II PRL „wytrawnej publiczności” na deskach scen mniejszych i większych. Niedawno mieliśmy okazję gwizdać na pornosztuce „Do Damaszku” w krakowskim Teatrze Starym, a na ulicach miast polskich protestować przeciwko

chrystofobii
 Rodrigo Garcii  w „Gólgota Picnic”. Dzieło Kim Ir Sena wpisuje się w ten program i niech tak zwana „polska lewica” nie udaje świętego oburzenia wobec północno-koreańskiej opery, jaka zapewne w czasach jej rodziców (jeśli wówczas już istniała?) byłaby wystawiana na deskach Teatru Narodowego

w Warszawie

dla pracownic fabryk stołecznych i uczennic takowych szkół. Zabawne, że lewica (a raczej „część działaczy” np. Krytyki Politycznej, Zielonych i PPS), protestując przeciwko szmirze, określa się jako „demokratyczna”, co ma taką samą wartość, co przymiotnik „ludowa” w nazwie PRL. Dla podkreślenia

wyższości

współczesnej lewicowości zachodniej nad lewicowością wschodnią, czerwona Warszawka określa socjalizm północno-koreański mianem „faszyzmu”. Ma w pewnym sensie rację, bo faszyzm, a dokładniej nazizm (jak się nazywały włoskie obozy zagłady?) był przecież ruchem lewicowym, a lewica na lewicy

znać się

raczej powinna. W każdym razie olet tak samo. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że na próbach szmiry bawił „attaché kulturalny” ambasady Korei Północnej, rezydent tamtejszej bezpieki, jak twierdzi salon. „Wiedzę czerpiemy głównie z zachodnich antykoreańskich publikacji” – odpowiada Bratkowska.

http://wpolityce.pl/polityka/171013-skandal-w-teatrze-starym-zniesmaczeni-widzowie-zbojkotowali-sztuke-spektakl-przerwano-jan-klata-do-gosci-wynoscie-sie-stad-wideo
http://natemat.pl/108423,katarzyna-bratkowska-wystawia-sztuke-kim-ir-sena-na-probach-dygnitarze-z-ambasady-korei-polnocnej
Oto propaganda zachodnia!
https://www.youtube.com/watch?v=pHYZHVf89k8

Post scriptum: Pytanie, jakie mnie nurtuje, brzmi: kto daje pieniądze na te ideologiczne operacje na żywym człowieku i to bez choćby miejscowego znieczulenia?
Kim Ir Sen był przyjacielem Wojciecha Jaruzelskiego. On też był autorem morza krwi. Raz lewica, zawsze lewica.

 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>