Chore wizje Newsweeka.

 |  Written by Recenzent JM  |  2
Od czasu, gdy Lis został naczelnym Newsweeka - dla zasady nie kupuję tego pisma i nie czytam, choć w znanych mi punktach sprzedaży jest zazwyczaj najbardziej ze wszystkich eksponowane. Zawsze na pierwszym planie, w zasięgu ręki, na wysokości oczu, czasem dodatkowo wyłożone jeszcze przy samej kasie.
Trudno się więc opędzić od przykrych doznań wzrokowych, z którymi człowiek ma do czynienia oglądając, chociażby same okładki tego piśmidła. Premier Tusk w koloratce, Macierewicz – jako Talib, czy całujący się faceci przebrani za księży. Niemal na każdej okładce, oprócz bulwersującego i obrażającego kogoś zdjęcia – dorzucony jakiś nie mniej denerwujący podpis, działający czasem na człowieka, jak czerwona płachta na byka.
Kiedy dochodzi do takiego „bliskiego spotkania” z Nesweekiem, skutkującego moim ogólnym pobudzeniem, wtedy zazwyczaj włączam komputer, wchodzę na stronę newsweek.pl i czytam.
Jako pewien rodzaj pokuty - za to, że znowu dałem się Lisowi wyprowadzić z równowagi. Ćwiczę pokorę, opanowanie i samokontrolę. A potem w ramach dodatkowej terapii stukam w klawiaturę i zamieniam swoje przemyślenia w wypowiedzi.
Oczywiście bez przekleństw i innych niecenzuralnych słów, tak żeby mój wewnętrzny „firewall” mi tego nie zablokował.

Wczoraj na okładce Newsweeka zobaczyłem normalne zdjęcie ministra Sikorskiego. Bez durnej przebieranki, fotomontażu, czy jakiejś innej manipulacji.
Pod zdjęciem podpis – „Jesteśmy zwierzyną łowną”. Sam tekst, odnoszący się do człowieka, który jeszcze tak niedawno nawoływał do „dorzynania watah” - jest dość intrygujący. Przyznacie też chyba, że przy takim podpisie aż się prosiło, aby jako zwierzynie łownej, przyprawić mu chociaż jelenie rogi. A tu na zdjęciu – normalny, wystraszony minister, ubrany w zwyczajny garnitur i krawat. Słowem - miłe zaskoczenie.
No, może trochę przesadziłem z tym „zwyczajnym” garniturem, przez co minister Sikorski mógłby się poczuć urażony, ale usprawiedliwia mnie fakt, że widać tylko kawałek garnituru.
A zresztą dla mnie, słabo obznajomionego ze światową modą - Gucci, czy Armani, to jeden „kit”.
W każdym razie zobaczyłem na okładce „skowronka” normalności i nie mam tu na myśli akurat ministra rządu Platformy, tylko całokształt okładki.

W pierwszej chwili przyszło mi nawet na myśl, że w Newsweeku zmienił się naczelny, bo przecież cały zespół redakcyjny, sam z siebie - nie jest w stanie zmienić swojej mentalności, ani kultury w tak krótkim czasie. Nie było rady – musiałem niezwłocznie to sprawdzić.
U mnie w takim przypadku – „niezwłocznie”, to znaczy zaraz.
Zaraz więc po powrocie do domu, zaglądnąłem na stronę newsweek.pl. A tam, żadnej żałoby po naczelnym, strona w podobnej tonacji, jak zazwyczaj i na normalnym, Lisim poziomie.
Hołdys, jak przystało na człowieka kultury, pisze o „kopie w jaja”, którym odpowiedziałby Januszowi Korwin – Mikkemu, gdyby ten potraktował go jak Boniego.
Znalazłem też artykuł o „Seksie według bonobo” , kłamstwo pt. „Prezes PiS nie wierzy w zamach” oraz artykuł naczelnego o super polityku Tusku i największej przeszkodzie PiS w odniesieniu zwycięstwa wyborczego – czyli Kaczyńskim.
Na stronie głównej znalazłem też artykuł Dawida Karpiuka pt. „Idzie nowa Polska”.
Kto to Karpiuk? – Nie wiem, ale facet ma wyobraźnię, a właściwie to chyba nawet jakieś szalone wizje. Na dodatek straszyć potrafi, jak mało kto. Tego, co pisze, ze względu na oderwanie od rzeczywistości i zupełny brak logiki, nie da się sensownie opisać, czy streścić, więc pozwolę sobie tylko przytoczyć małą próbkę jego niesamowitego talentu.

Pisze on m. in. tak: -
„Furia, którą wzbudziła „Golgota picnic” to przedsmak tego, co może nas czekać w niedalekiej przyszłości. Terror urażonych, biednych, dobrych chrześcijan, do których rękę wyciągną młodzi, dumni Polacy i politycy. Nie będzie Tęczy, nie będzie teatrów, nie będzie sztuki współczesnej, będzie za to narodowa. Nie będzie gejów, bo będą siedzieć w szafach, tak jak Żydzi, beneficjenci legendarnej polskiej tolerancji. Nie będzie państwowych dotacji dla kultury innej niż miła narodowi patriotycznie poprawna. Niepoprawnej kultury nie będzie wcale. To znaczy, że nie będzie żadnej, bo kultura nie powstaje w ramach tych samych zasad co miłość do ojczyzny. Czyli zakazów i nakazów. Pasikowski pójdzie siedzieć za „Pokłosie”, Warlikowski za nagich facetów na scenie, Karpowicz za papieża i priapizm polski. Nawet Nergal i Doda się załapią, choć nie wiem czy do jednej celi. Za Biblię. Naród publicznie spali wszystkie egzemplarze Harry'ego Pottera, numery Krytyki Politycznej (razem z autorami, tu nie ma przebacz), tomy Broniewskiego, Tuwima, Gombrowicza, Miłosza, kopie „Kanału” Wajdy (też chyba razem z Wajdą)...”
I tak prawie cztery strony podobnych bzdur – słowem, nawet jak na Neskweeka - „wielki odlot”.
Proszę Was tylko - nie pytajcie mnie, czy facet ćpa, bo nie wiem.

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Tomasz Lis wygląda tak, jakby kwaśne jabłka zagryzał cytryną. Teraz zrozumiałem, że on się po prostu ciągle boi. Jak kiedyś, podczas tzw. „nocnej zmiany”, tak i teraz, tylko jakby jeszcze bardziej. Ale jak chłopina ma wyjść ze swoich lęków, jeśli w redakcji ciągle go ktoś straszy. A potem nerwica i obsesje, a może i nocne moczenie.

Dlaczego koledzy z redakcji robią mu takie rzeczy?
5
5 (2)

2 Comments

Szary Kot's picture

Szary Kot
prawie padłam z wrażenia! Czytanie Nesweeka to przecie pokuta niewspółmierna do czynu, bo jak zapewne wiesz, wzburzenie jako zjawisko emocjonalne nie podlega wartościowaniu moralnemu wink
A ze strachu Lisa, jeśli rzeczywiście takowy odczuwa, cieszę się niezmiernie. Mam jednak obawy, że ta moja radość podlega już ocenie moralnej, bo jest świadoma, dobrowolna i na dodatek znajduję w niej upodobanie. devillaugh
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Recenzent JM's picture

Recenzent JM
Samo wzburzenie emocjonalne, zwłaszcza w słusznej sprawie - na pewno nie powinno stanowić podstawy do negatywnych jego ocen. Ale wzburzyć się, nawet jeśli tylko wewnętrznie - przy oglądaniu Lisich wypociń - to jednak wstyd. Zwłaszcza, jeśli w dzieciństwie miało się Winnetou za bohatera. 
Co do drugiej części Twojego komentarza, to nie wiem, co napisać. Może dla kotki, zwłaszcza Szarej - taka radość jest naturalną i zdrową reakcją na lisie lęki.
Serdecznie Cię pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>