
Światopoglądowi bojówkarze z miesięcznika „Hara-Kiri” po szyderstwach ze śmierci Charlesa de Gaulle’a, dla obejścia zakazu druku, zmienili nazwę na „Tygodnik Lolek”. Pod nową winietą kontynuowali akcję zohydzania zjawisk oraz imponderabiliów ważnych dla innych ludzi.
Przedmiotem szczególnej troski tych fanatycznych wyznawców ateizmu było od zawsze atakowanie religijnego sacrum. Formalnie szło o trzy religie monoteistyczne, ale w praktyce na celowniku byli (i nadal pozostają) wyznawcy Chrystusa oraz muzułmanie.
Jedyny znany przypadek protestu środowisk żydowskich, które poczuły się urażone sugestią o interesowności Sarkozy’ego juniora, mającego dokonać konwersji na judaizm dla ożenku z bogatą dziedziczką wielkiej fortuny, skończył się w sądzie. Ale np. okładki szydzącej ze świętych symboli judaizmu nigdy nie było.
*
Wychodzi na to, że prowokatorzy z „Tygodnika Lolek” odnieśli ostatnio sukces. Zaczepiani od lat muzułmanie dali się sprowokować i dokonali w redakcji masakry, o ile oczywiście nie była to jakaś zupełnie inna operacja, której dokonano pod fałszywą flagą.
Tropy się mnożą: muzułmański świat zdążył już oskarżyć o to Francuzów, CIA i Mosad. Ale pojawiły się również sugestie, że to Kreml z właściwą sobie perfidią posłużył się Czeczenami. Szansa na odkrycie zleceniodawcy nie wydaje się duża.
Ekstremistów, którzy dokonali egzekucji na rozdokazywanych rysownikach, zabiła podczas akcji francuska policja. Niby dobrze, bo demoliberalne państwo nie ma kodeksowego bata na morderców z premedytacją. Tyle że trudno będzie już czegoś się od nich dowiedzieć.
*
Policja sama też poniosła straty. Zginął zastrzelony funkcjonariusz-muzułmanin, a wiceszef policji w Limoges, po przesłuchaniach rodzin ofiar, zamiast zająć się sporządzeniem stosownego raportu, rozmyślał długo w nocy, aby nad ranem zastrzelić się ze służbowej broni.
Podobno cierpiał na depresję i syndrom wypalenia zawodowego, coś jak nasz generał Petelicki. Skądinąd redakcja trefnego tygodnika była już zresztą od zamachu bombowego w roku 2011 chroniona niczym siedziba jakiejś agencji specjalnego znaczenia.
Państwo francuskie, które jeszcze w późną jesienią 1970 roku, czyli po śmierci generała de Gaulle’a potrafiło wobec „Hara-Kiri” z sensem zakreślić granice wolności słowa, teraz skompromitowało się podwójnie: podejmując ochronę pracowników skandalizującego, siejącego pogardę tytułu i robiąc to aż tak nieskutecznie.
*
Jakby tego było mało, do kompletu dorzucono jeszcze kompromitację trzecią, czyli pełną hipokryzji manifestację solidarności z zabitymi prowokatorami. Oczywiście to, co się stało, jest niedopuszczalne, bo autorzy wulgarnych w formie i świętokradczych w treści rysunków na karę śmierci nie zasłużyli. Właściwie wystarczyłoby zamknięcie pisma, a w razie podjęcia próby recydywy jeszcze coś z tradycyjnego repertuaru społecznej samoobrony przed popularyzatorami anomii, np. pręgierz lub banicja.
Albo zwykły czytelniczy ostracyzm, którego skandaliści z „Tygodnika Lolek” praktycznie już doświadczali, bo 30 tys. egzemplarzy w 65 milionowym kraju to nakład znikomy, można rzec hiperniszowy. Co gorsza, państwo francuskie nie zauważa swojej śmieszności, broniąc bluźnierców w imię wolności słowa i jednocześnie z całą surowością penalizując przejawy tzw. mowy nienawiści. Dziś we Francji można bowiem brutalnie i obelżywie atakować sferę sacrum, lecz nie wolno się skrzywić na agresywne poczynania pederastów w przestrzeni publicznej.
Przysłowiowa hipokryzja Francuzów poszybowała asymptotycznie w górę podczas niedawnej paryskiej ustawki szefów państw na ulicy Woltera. Już nawet nie mówię o fałszowaniu rzeczywistości zręcznymi kadrami sugerującymi w medialnym przekazie udział politycznych VIP-ów w osławionym marszu, ale o samym składzie osobowym ‘obrońców wolności słowa’.
*
Jeden ze szwedzkich internautów zadał sobie trochę trudu i przytoczył garść realnych dokonań tych ‘wolnościowców’, we własnych krajach. Na liście znaleźli się. m.in. Abdullah II, król Jordanii, gdzie w zeszłym roku palestyńskiego dziennikarza skazano na piętnaście lat więzienia, czy Ahmet Davutoglu, premier Turcji, ponieważ w tym kraju – według autora wykazu – do więzień trafia więcej dziennikarzy niż gdziekolwiek indziej w świecie.
Na liście widnieją też premier Izraela Netanjahu, którego państwo odpowiada za śmierć siedmiu dziennikarzy w Strefie Gazy w roku 2014, premierzy Gruzji Garibaszwili i Bułgarii Borysow, w których to krajach mają padać rekordy ataków na dziennikarzy i przypadków ich pobicia. Nie zostali również pominięci ani prokurator generalny USA, któremu szwedzki skrupulant wytknął zatrzymanie w Ferguson i znieważenie przez policję reporterów „Washington Post”, ani Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji, gdzie w zeszłym roku za obrazę urzędnika państwowego dziennikarza wsadzono oczywiście do więzienia.
Mahmudowi Abbasowi, prezydentowi Autonomii Palestyńskiej, dostało się za ukaranie odsiadką kilku pracowników mediów oskarżonych o jego obrazę. A premierowi Słowenii Cerarowi – za wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności dla blogera, któremu zarzucono zniesławienie.
*
Na liście znalazło się 17 osób, czyli co trzeci z gości zaproszonych przez prezydenta Francji, ale myślę, że uważna kwerenda pozwoliłaby ten spis jeszcze rozszerzyć i uzupełnić. To oznacza, że współcześni politycy nie dość, iż nagminnie stosują podwójne standardy, to jeszcze mają tych, którymi rządzą, za skończonych głupków. Fakt, że do pewnego stopnia sami jesteśmy temu winni: pozwalamy władzy nie liczyć się z nami, więc rządzący wyciągają z tego praktyczne wnioski.
Jaskrawe błędy polityki francuskiej, czyli puszczona na żywioł rozbudowa gett muzułmańskich we Francji, w połączeniu z przyzwoleniem na ciągłe prowokacje pod adresem wyznawców gorącej religii, jaką wciąż jest islam, to zwyczajne sianie burzy. Zważywszy na skład osobowy redakcji „Tygodnika Lolek”, zwiększenie ochrony obiektów ważnych dla środowisk żydowskich we Francji teoretycznie wydaje się racjonalne.
Jednak paryska ustawka, mająca rzekomo bronić wolności słowa, w praktyce już poskutkowała serią podpaleń kościołów oraz rosnącą falą morderstw i prześladowań resztek społeczności chrześcijańskich, a zwłaszcza katolickich w wielu państwach Afryki i Azji, w których dominuje islam.
*
Po ataku na redakcję Francuzi zdobyli się na tyleż obłudne, co i dość bezrozumne hasło „Jestem Tygodnikiem Lolek”. Co gorsza, wciągają w to społeczność międzynarodową, rozprowadzając w innych krajach kilkumilionowy nakład bluźnierczego, sycącego międzykulturową wrogość pisemka. Najwyraźniej uważają, że ofiar było jeszcze zbyt mało... To już naprawdę wolę otwartość Niemców, której wzorcowy przykład dała ostatnio Angela Merkel, mówiąc do swych rodaków: „Naszym państwowym i obywatelskim obowiązkiem jest antysemityzm i napadanie na meczety”.
(9)
10 Comments
O samobójstwie oficera
23 January, 2015 - 13:57
Jeśli popatrzeć na całą sprawę cynicznie i trochę z boku można by powiedzieć, że różnym "zainteresowanym możnym" strzelaniana w redakcji wręcz się opłacała. Jedni pomanifestują sobie w ramach solidarności w bocznej uliczce, inni "powalczą" jeszcze intensywniej o europejski "liberalizm"... Nawet gazetce nakład skoczył. A zabici "wojownicy" już cieszą się towarzystwem hurys.
Straciły tylko ofiary, no i ich rodziny.
We Francji "Lolek"... a ile to dzieci umiera codziennie z głodu w Afryce (i gdzie indziej)? Ale śmierć z głodu jest tak mało widowiskowa...
pozdrawiam
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Rzeżnie aborcyjne
23 January, 2015 - 14:09
Jak i zapewne smierc w Rzeznich aborcyjnych..Kuzwa w jakim swiecie przyszlo mi życ..
Właśnie, te wielostronne korzyści...
23 January, 2015 - 15:03
Sprawa samobójstwa policjanta w Limoges jest znamienna, a zwłaszcza milczenie, jakie o niej zapadło. Analogicznie, po 11 września 2001 przepadł medialnie wątek zagrania na giełdzie opcjami na zakup akcji dwóch towarzystw lotniczych, akurat tych dwóch, których maszyny brały udział we wrześniowym wydarzeniu.
http://france3-regions.francetvinfo.fr/limousin/2015/01/08/limoges-suicide-d-un-commissaire-de-police-626916.html
https://uprootedpalestinians.wordpress.com/2015/01/09/another-mossad-victim-police-chief-helric-fredou-investigating-charlie-hebdo-commits-suicide/
http://www.washingtontimes.com/news/2015/jan/13/helric-fredou-french-police-chief-kills-himself-am/
http://www.globalresearch.ca/police-commissioner-involved-in-charlie-hebdo-investigation-commits-suicide-total-news-blackout/5424149
http://www.gazetawarszawska.com/zamach/94-demo-contents/nwo/928-another-mossad-victim-police-chief-helric-fredou-investigating-charlie-hebdo-commits-suicide-or-murder-case
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz
Uzupełnienie
23 January, 2015 - 15:31
Z tego żródla :http://whatreallyhappened.com/#axzz3PedNMHbU
Pzdr.
To dobrze, że nie wszyscy...
23 January, 2015 - 17:27
Dzięki za uzupełnienie!
Waldemar Żyszkiewicz
To dość przykre,
23 January, 2015 - 21:16
Z drugiej strony, prawda o tej farsie z udziałem 40 kiepskich aktorów, jest tak strasznym wizerunkowym ciosem dla tej współczesnej karykatury demokracji, że można się trochę pocieszyć...
Be careful what you wish for, cause it may come true.
prawda o tej farsie z
24 January, 2015 - 13:28
Tak, na przykład dostępnym w Polsce najnowszym numerem 'Tygodnika Lolek' :)
Waldemar Żyszkiewicz
Czym się przejmować? Trzema
24 January, 2015 - 20:03
A poważnie: kpina z prawdy, jaką urządzili sobie "demokratycznie demonstranci", odbije się czkawką - i to prędzej niż później. Zdemaskowanie fikcji budzi w publice owszem śmiech, ale i złość oraz nieufność.
Be careful what you wish for, cause it may come true.
Faktycznie, trzy tysiące na Polskę...
25 January, 2015 - 18:24
Waldemar Żyszkiewicz
Nie będzie
25 January, 2015 - 18:33
Be careful what you wish for, cause it may come true.