
Pomimo tego, że bardzo bym chciała, to nie jestem ekspertem w sprawach kuchennego oszczędzania. Oczywiście staram się, ale zawsze ktoś ma lepsze pomysły. Natomiast co do tego, że oszczędzać trzeba, to chyba nie ma wątpliwości. Zauważyłam, że spora część moich rozmówców wstydzi się oszczędzania. Bardzo niesłusznie. Z moich obserwacji wynika, że im ktoś jest bogatszy, tym chętniej oszczędza! Być oszczędnym - to naprawdę żaden wstyd. Przynajmniej ja tak uważam.
Poniżej moje porady - a jeśli ktoś zrewanżuje mi się inną lub lepszą, to będę bardzo rada. Może nawet oddzielny wpis? ...
1. Źródło ciepła (czy chodzi o gaz, czy o kuchenkę indukcyjną, czy elektryczną) zawsze powinno być nieco mniejsze, niż garnek. Nie większe, nie równe, tylko ciut mniejsze - w ten sposób energia jest najlepiej wykorzystywana.
2. Do czajnika nalewaj tyle wody, ile potrzebujesz - z pewną małą ilością na wyparowanie. Nie ma sensu gotować całego czajnika wody, gdy chcesz zużyć tylko szklankę - im więcej wody, tym więcej energii potrzeba na jej ogrzanie.
3. Mięso do pieczenia wyjmuj z lodówki na pół godziny (lub trochę dłużej, jeśli jest to np. indyk) przed pieczeniem - mięso w temperaturze pokojowej upiecze się co najmniej 10 minut wcześniej.
4. Małe osiedlowe sklepiki są sympatyczne, ale na ogół drogie. Ten sam towar, któy jest dostępny w hipermarkecie, w takowych sklepikach potrafi kosztować dużo drożej. Oczywiście, nie zawsze jest to normą, więc trzeba biec na orientację. Ale znam słynne stoisko rybne na Woli, gdzie są identyczne (jeśli nie wręcz te same ..) kotlety rybne co w Auchan, tyle że droższe. Placisz za renomę ...
5. Nie zawsze duże opakowanie oznacza oszczędność. Dlatego warto porównywać ceny - za sztukę lub za kilogram (każdy duży sklep to robi, ale tak maleńkimi cyferkami, że nie każdemu chce się to czytać. A warto - zobaczysz, że gdy wgłębisz się w temat, będziesz zdumiony!).
6. Gotuj rosół (lub wywar warzywny) w dużej ilości. Potem codziennie w mniejszym garnku możesz zrobić inną zupę - kalafiorową, ogórkową, pomidorową ... Zawsze usuwaj z wywaru ugotowane warzywa (można je zużyć na sałatkę), a zwłaszcza cebulę i por, bo od nich wywar szybko się psuje. Zapas wywaru na kilka dni trzymaj w garnku; resztę możesz zamrozić w porcjach na jeden raz.
7. W ten sam sposób możesz przygotować podstawę gulaszu (z bardzo małą ilością przypraw - cebula, sól, pieprz), a potem codziennie wyczarujesz inne danie: gulasz po węgiersku, curry itd.
8. Polędwica jest droga i wcale nie aż tak smaczna, jak mogłoby się wydawać. Tańsze mięsa wymagają dłuższej obróbki termicznej, więc - patrz pkt 7. Nie zapominaj o wątróbce, która dusi się błyskawicznie i ma mnóstwo żelaza, żałądkach, które długo się dusi w zwykłym rosole, a potem przyprawia na dziesiątki sposobów - a zawsze są pysze, i serduszkach: bardzo zdrowe i tanie mięso, bez "odrzutów", modne ostatnio wśród szefów kuchni.
9. Nigdy, PRZENIGDY, nie wyrzucaj pieczywa! Czerstwą bułkę przekrój na pół, połóz na grzejniku i ususz, a potem zetrzyj na tarce - oszczędność może nie tak wielka, ale różnica w smaku - kolosalna! Natomiast czerstwy chleb możesz wykorzystać w zapiekance lub jako zapiekane kanapki. Nawet kilkudniowy chleb będzie rarytasem, jeśli lekko posmarujesz go masłem, dodasz wędlinę, ser żółty, jajko na twardo w plasterkach, kawałek rybu wędzonej, plasterski cebuli, papryki ... po prostu to, co masz w domu ... i na patelni, na małym ogniu, pod przykrywką, pieczywo zrobi się lekko rumiane. A jeśli masz opiekacz do kanapek, to jesteś królem życia, bo tam zapiekane kanapki wychodzą przepyszne!
Myślę, że na dziś wystarczy, ale pomysłów - ostrzegam - mam na kilka notek ...
Img.: http://gry-dladzieci.pl/kolorowanki/kolorowanki-swinie/384_kolorowanka-z... @kot
Poniżej moje porady - a jeśli ktoś zrewanżuje mi się inną lub lepszą, to będę bardzo rada. Może nawet oddzielny wpis? ...
1. Źródło ciepła (czy chodzi o gaz, czy o kuchenkę indukcyjną, czy elektryczną) zawsze powinno być nieco mniejsze, niż garnek. Nie większe, nie równe, tylko ciut mniejsze - w ten sposób energia jest najlepiej wykorzystywana.
2. Do czajnika nalewaj tyle wody, ile potrzebujesz - z pewną małą ilością na wyparowanie. Nie ma sensu gotować całego czajnika wody, gdy chcesz zużyć tylko szklankę - im więcej wody, tym więcej energii potrzeba na jej ogrzanie.
3. Mięso do pieczenia wyjmuj z lodówki na pół godziny (lub trochę dłużej, jeśli jest to np. indyk) przed pieczeniem - mięso w temperaturze pokojowej upiecze się co najmniej 10 minut wcześniej.
4. Małe osiedlowe sklepiki są sympatyczne, ale na ogół drogie. Ten sam towar, któy jest dostępny w hipermarkecie, w takowych sklepikach potrafi kosztować dużo drożej. Oczywiście, nie zawsze jest to normą, więc trzeba biec na orientację. Ale znam słynne stoisko rybne na Woli, gdzie są identyczne (jeśli nie wręcz te same ..) kotlety rybne co w Auchan, tyle że droższe. Placisz za renomę ...
5. Nie zawsze duże opakowanie oznacza oszczędność. Dlatego warto porównywać ceny - za sztukę lub za kilogram (każdy duży sklep to robi, ale tak maleńkimi cyferkami, że nie każdemu chce się to czytać. A warto - zobaczysz, że gdy wgłębisz się w temat, będziesz zdumiony!).
6. Gotuj rosół (lub wywar warzywny) w dużej ilości. Potem codziennie w mniejszym garnku możesz zrobić inną zupę - kalafiorową, ogórkową, pomidorową ... Zawsze usuwaj z wywaru ugotowane warzywa (można je zużyć na sałatkę), a zwłaszcza cebulę i por, bo od nich wywar szybko się psuje. Zapas wywaru na kilka dni trzymaj w garnku; resztę możesz zamrozić w porcjach na jeden raz.
7. W ten sam sposób możesz przygotować podstawę gulaszu (z bardzo małą ilością przypraw - cebula, sól, pieprz), a potem codziennie wyczarujesz inne danie: gulasz po węgiersku, curry itd.
8. Polędwica jest droga i wcale nie aż tak smaczna, jak mogłoby się wydawać. Tańsze mięsa wymagają dłuższej obróbki termicznej, więc - patrz pkt 7. Nie zapominaj o wątróbce, która dusi się błyskawicznie i ma mnóstwo żelaza, żałądkach, które długo się dusi w zwykłym rosole, a potem przyprawia na dziesiątki sposobów - a zawsze są pysze, i serduszkach: bardzo zdrowe i tanie mięso, bez "odrzutów", modne ostatnio wśród szefów kuchni.
9. Nigdy, PRZENIGDY, nie wyrzucaj pieczywa! Czerstwą bułkę przekrój na pół, połóz na grzejniku i ususz, a potem zetrzyj na tarce - oszczędność może nie tak wielka, ale różnica w smaku - kolosalna! Natomiast czerstwy chleb możesz wykorzystać w zapiekance lub jako zapiekane kanapki. Nawet kilkudniowy chleb będzie rarytasem, jeśli lekko posmarujesz go masłem, dodasz wędlinę, ser żółty, jajko na twardo w plasterkach, kawałek rybu wędzonej, plasterski cebuli, papryki ... po prostu to, co masz w domu ... i na patelni, na małym ogniu, pod przykrywką, pieczywo zrobi się lekko rumiane. A jeśli masz opiekacz do kanapek, to jesteś królem życia, bo tam zapiekane kanapki wychodzą przepyszne!
Myślę, że na dziś wystarczy, ale pomysłów - ostrzegam - mam na kilka notek ...
Img.: http://gry-dladzieci.pl/kolorowanki/kolorowanki-swinie/384_kolorowanka-z... @kot
(6)
30 Comments
@autorka
28 January, 2015 - 20:58
Przyszli :(
30 January, 2015 - 21:16
Przypomniały mi się
28 January, 2015 - 22:55
Wprawdzie tamte miały ideologiczny wydźwięk, żeby kobiety, jakoś sobie radząc, nie marudziły na "przejściowe niedobory", ale bywały przydatne. Poza tym kobiety wymieniały się między sobą różnymi pomysłami, przepisami. Pamiętam, mama czasami przynosiła i próbowała sprawdzać różne takie...
Dzięki, myślę, że niektóre rady się przydadzą. Może jedynie nie stanę się fanką wątróbki.
W wątrobie odbywa się oczyszczanie organizmu i zapewne jest sporo toksyn...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
A mówią,
30 January, 2015 - 20:13
I organ ten jakby wdzięczniejszy do twórczości rymowanej:
"Ja jestem z Tobąąąą całą wątrobąąąą " :o)
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Torpedo,
30 January, 2015 - 20:47
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Wątróbka to delikates!
30 January, 2015 - 21:19
Moi rodzice hodowali też sobie, zupełnie od niechcenia, grzybek tybetański na parapecie, czyli najprawdziwszy z prawdziwych kefir.
Animelo,
30 January, 2015 - 21:30
Miałem też taki zeszyt z cudownymi przepisami na ersatz, było tam kakao o smaku wołowym, boczek z marchewki i potrawka z pokrzyw. No i kiełbasa w aerozolu - wystarczyło psiknąć na kromala.
Dziurawy Stefan wysiada ze swoim szczawiem i mirabelkami.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Droga Animelo
29 January, 2015 - 03:18
Najbezpieczniejszy konsumpcyjnie jest baranek.
Pozdrawiam Blog-n-rollowo
krisp
@krisp
29 January, 2015 - 03:46
Pozdrawiam również blog-n-rollowo.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Rada jest przednia. Przyznaję.
30 January, 2015 - 21:21
brudne dżinsy do zamrażarki
29 January, 2015 - 19:27
Na ciekawym filmie można było zapoznać się z wieloma innymi jego pomysłami. Na przykład swój samochód utrzymywał w ciągłym stanie "nowości" dzięki obklejaniu wszystkiego folią, łącznie z chodniczkami podłogi. Po dwudziestu latach sprzedawał go w stanie samochodu rocznego - podana była oszczędność w dolarach. To samo robił ze swoim domem, wszystko było oklejone!
Żona nie wytrzymała i odeszła.
Ja też oszczędzam, gdzie się da, ale mądrze - jak autorka tekstu.
Dziękuję za rozpropagowanie wiadomości o toksycznych wątróbkach - będą przez to tańsze
Bardzi dziękuję za dobre słowo!
30 January, 2015 - 21:27
Wiedza to potęga!
@Animela
30 January, 2015 - 15:49
Jeden z moich znajomych zwykł mawiać, że aby móc sobie pozwolić na bycie biednym, to najpierw trzeba być bardzo bogatym :))) Jeśli się nad tym przewrotnym zdaniem zatrzymać na chwile, to w gruncie rzeczy jest w nim sporo racji. Jeśli kierując się oszczędnością kupisz byle jakie buty za 20 PLN, to raczej długo one nie wytrzymają. Dobrze, jeśli uda sie w nich przechodzić choć jeden cały sezon. Buty ze skóry, kosztujące 200 PLN, mozna nosić całymi latami, o ile mają klasyczny fason. Mam takie trapery na grubej podeszwie, na ciężką zimę, których używam zawsze w górach albo przy dużych opadach śniegu i służą mi już one 15 lat. Tylko raz były u szewca, bo nadpruł się im "język". Poza tym nikt nie zgadłby, że mają już tyle lat, więc pewnie nie rozstanę się z nimi aż do śmierci :)
Ile w tym czasie wylądowało w śmietniku innych par mojego obuwia, tego nawet nie wiem.
Trzeba więc pamiętać - najtańsze rzadko znaczy również najlepsze i umieć to jakoś wypośrodkować.
Co do podrobów, to niestety w ogóle nie są one najzdrowsze. Nie tylko wątróbka, ale w ogóle wnętrzności gromadzą najwięcej toksyn. Jeszcze więcej od wątróbki mają ich podobno nerki.
Natomiast podroby mają jeszcze inną fatalną cechę, która powoduje, że nie należy ich jeść cześciej, niż raz w tygodniu - są kaloryczne, a przede wszystkim są to prawdziwe bomby z cholesterolem i purynami, które szkodzą stawom.
Z tego powodu zdrowy człowiek powinien ograniczać ich spożycie, a dla osób z chorobami krążenia, zmianami miażdżycowymi czy chorobami reumatycznymi są w ogóle zakazane, podobnie zresztą jak tanie wędliny (pasztetowa, wątrobianka, salcesony, parówki, mortadela), do których wyrobu używa się właśnie głównie podrobów oraz wymion krowich.
Jeśli już coś z podrobów jemy, to najmniej cholesterolu zawierają flaczki - własciwie podobnie jak mięso. Wątróbkę nato miast warto jeść 1-2 razy w miesiącu ze względu na zawartość w niej żelaza.
I tak, jak pisały wcześniej inne osoby - najlepiej ze znanego źródła.
Co do polędwicy - protestuję! :)
Jest dla mnie za droga, ale to doskonałe mięso!
W kuchni warto wykorzystywać resztki pożywienia do przygotowywania bardzo smacznych potraw.
Zapiekanki robi się w naczyniu ogniotrwałym w piekarniku, na bazie ziemniaków, makaronu lub ryżu, do których mozna dodać mięso z obiadu albo resztki wędlin, pieczarki, warzywa - według gustu czy potrzeby. Można polać beszamelem i koniecznie posypać startym żółtym serem. Nieźle smakuje także zapiekanka posypana mozzarella albo obłożona plastrami sera koziego.
Nie warto też wyrzucać odkrojonej skóry z wędzonego boczku. Do jedzenia na pewno się nie nadaje, ale ja zawsze wkładam ją w woreczku do zamrażarki. Potem dorzucam do gotowania zupy (po ugotowaniu wyławiam i wyrzucam). Ale uwaga - nie do każdej. Taki wędzonkowy smak idealnie sprawdza się w kapuśniaku, żurku, czerwonym barszczu, barszczu ukraińskim i... szczawiowej (tak,tak!). Natomiast nie pasuje do pomidorowej czy grzybowej.
Ellenai,
30 January, 2015 - 19:10
Rozumiem, że kaszankę można młócić w ilościach czasowogierkowskich?
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Torpedo
30 January, 2015 - 19:53
Ma także sporo tłuszczu. Jedyny zdrowy składnik to kasza :)
Powiem coś niepopularnego :)
Najwięcej cholesterolu zawiera mózg, a potem bardzo długo, długo nic.
Ale dziś chyba niewielu już znajdzie się amatorów móżdżku.
Za to zdecydowanie nalezy rezygnować z cudownie przypieczonej i kuszącej skórki z pieczonego kurczaka (i wszelkich innych skór także), bo zaiwera wyjątkowo dużo cholesterolu.
No to z kichy
30 January, 2015 - 20:10
A ja mam nostalgię, bo w 84 przywoziłem cebulę z domu i we współpracy z kichą pomogła mi przetrwać. A tu w Złotoryi przywożą czasem do taniej jatki taką jeszcze ciepłą, mniam.
Tego o mózgu i cholesterolu nie wiedziałem.
Znaczy, jeśli cholesterol zły, to i mózg głupi?
Drób tylko od Teściowej, co to i glizdę zeżre, gąsieniczkę motyla połknie a i w gównie pogrzebie.
Drób, nie Teściowa.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Jeśli ktoś się wystrzega cholesterolu,
30 January, 2015 - 21:33
Co do zapiekanek - pełna zgoda, a co do boczku, to muszę przyznać, że jest to wręcz wyższe wtajemniczenie. Dziękuję za te uwagi, które bardzo znacząca podnoszą wartość mojego skromnego wpisu:)
Animelo
31 January, 2015 - 14:15
tak naprawdę produkcja cholesterolu w organizmie to sprawa właśnie organizmu, nie zaś diety. Proszę w tej kwestii przydusić kardiologa. Samą dietą cholesterol można zbić w stopniu znikomym. Nie mam pojęcia, czemu lekarze tak skrzętnie ukrywają tę znaną od wielu lat prawdę.
Lekarze nie ukrywają, a to, co napisałaś jest tylko częściowo prawdziwe i wynika z pewnego nieporozumienia. Sprawa jest złożona i by ją dokładnie omówić, trzeba by pokusić się o osobną notkę. Mamy zresztą lekarzy na B&R, więc może oni zechcą wyłożyć rzecz przystępnie, a zarazem fachowo?
Ja mogę napisać jedynie tyle, że - po pierwsze - rzeczywiście stężenie cholesterolu we krwi jest w dużym stopniu zależne od organizmu, a po drugie - należy pamiętać, że istnieje tzw. „cholesterol dobry” czyli HDL oraz „cholesterol zły” czyli LDL. Ten „cholesterol zły” jest wytwarzany w sposób naturalny przez nasz organizm, ale u sporej liczby osób występuje tendencja do jego nadprodukcji. Dodatkowo, choć w większości przypadków cholesterol dostarczany z pożywieniem ma - jak podkreślasz - niewielki wpływ na stężenie cholesterolu we krwi, to jednak istnieje grupa osób nadmiernie reagujących na ilość spożytego cholesterolu i te osoby muszą ściśle kontrolować jego zawartość w diecie. Właściwie dobrana dieta może też zredukować nadmierne stężenie „złego cholesterolu” wyprodukowanego przez organizm. Nieprawdą jest więc, że „samą dietą cholesterol można zbić w stopniu znikomym”, natomiast prawdą jest, że „produkcja cholesterolu w organizmie to sprawa właśnie organizmu”, a raczej pewna modyfikacja tego stwierdzenia - że „produkcja cholesterolu w organizmie to w głównej mierze sprawa właśnie organizmu”.
Licząc się z tym, że podwyższone stężenie cholesterolu we krwi jest głównym czynnikiem ryzyka wystąpienia choroby niedokrwiennej serca i zawału serca, które są przyczynami największej ilości zgonów w Europie, zanim sięgniemy po medykamenty, warto zadbać właśnie dietą o to, by dostarczać organizmowi takie produkty, które pomogą obniżać stężenie LDL a zarazem podwyższać lub utrzymywać stężenie HDL na wymaganym poziomie.
Podroby w tym kontekście zdrowe nie są, tym bardziej, że zawierają także nadmierną ilość tłuszczu oraz puryny, które szkodzą naszym stawom oraz nerkom (kamica moczanowa). Mózg, nerki, wątróbka i serca mają więcej puryn niż boczek czy mięso.
W utrzymaniu właściwego stężenia cholesterolu we krwi pomagają owoce, warzywa, fasola, soczewica, groch, migdały oraz soja. Zastosowanie niskotłuszczowej diety, wzbogaconej o wyżej wymienione produkty, może obniżyć stężenie cholesterolu nawet o 20% i ja tę informację mogę potwierdzić, choć tylko pośrednio, ponieważ moja Mama miała kłopoty z podwyższonym cholesterolem i po zmianie diety rzeczywiście udało się go zbić, choć przyznaje, że trwało to wiele miesięcy, zanim w ogóle ten poziom drgnął i zaczął spadać.
Oczywiście zdrowy człowiek nie musi całkowicie rezygnować z jedzenia podrobów. Szczególnie bowiem wątróbka zawiera dużo łatwo przyswajalnego żelaza oraz witamin.
Ze wszystkich wątróbek najmniej cholesterolu zawiera wątroba wołowa, a najwięcej drobiowa. Powtórzę - umiar jak we wszystkim :) czyli podroby raz w tygodniu.
W tym jednym zatem mamy odmienne zdanie, ale ciekawa jestem kolejnych porad, bo tych kilka, które już podałaś, na pewno jest przydatnych :)
Domowe kiszenie kapusty, ciasto z olejem albo ze skwarkami i różne inne jeszcze pomysły, a przede wszystkim masowe domowe przetwórstwo warzyw i owoców z własnego ogródka, w swoim czasie też przerabiałam, jako że z racji wieku czasy kryzysowe lat 80. przeżyłam na własnej skórze :)
Pozdrawiam, czekając na kolejny wpis!
Animelo,
30 January, 2015 - 19:14
Jeśli chodzi o zasygnalizowany większy zasób Twojej wiedzy kulinarnej - będę czekać na następne notki.
Pozdrawiam znad michy przygotowywanej tzw. greckiej sałatki :o)
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Animelo!
30 January, 2015 - 21:29
Żona jest mądra!
30 January, 2015 - 21:40
A poziom cholesteru w minimalnym stopniu zależy od diety, niestety ...
Mieczniku,
30 January, 2015 - 21:34
No, chyba, że się zmarszczy zdumiona, ile można chlać.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Tak, na to
30 January, 2015 - 21:41
I wtedy
30 January, 2015 - 21:38
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Kawa z żołędzi
30 January, 2015 - 23:43
Mieszkałem w okolicy obfitującej w dęby (dla Gdańszczan, okolice Akademii Medycznej) - nazbierałem więc tych żołędzi i przyrządziłem kawę, która wg przepisu nie powinna ustępować zbożowej.
Było mi naprawdę przykro, kiedy mój nieżyjący już Ojciec, który dla oszczędności zjadał najbardziej niejadalne części kurczaka, po jednym łyku stwierdził, że tego się pić nie da.
Kawę z żołędzi
31 January, 2015 - 09:45
A króliki herbatę ze skrawków palonej marchwi.
Pozdrawiam weekendowo
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Traube
31 January, 2015 - 14:27
Robi się ją naprawdę prosto, bo rozdrobnione ząbki czosnku zalewa się gorącą wodą i wrzuca pokrojony w kostkę chleb - najlepiej razowy. Pojedynczą porcję można sobie przyrządzić bezpośrednio na talerzu, jako że tego się nie gotuje. Dziś oczywiście można sobie zrobić grzanki, zupę doprawić solidnie solą i pieprzem oraz omaścić skwarkami. W czasach wojennych byłby to luksus.
Przyznaję, że ja tę zupę ordynuję sobie zawsze przy pierwszych oznakach przeziębienia i na ogół skutecznie :)
@Ellenai
31 January, 2015 - 17:18
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz
31 January, 2015 - 17:56
Niektóre przepisy, szczególnie takie z kuchni kresowej, mam jeszcze od Babci.
No i lubię gotować.
Może dlatego kuchnię mam wielkości całkiem przyzwoitego pokoju :)
Ale chyba nie o tę zupę z czosnku Ci chodziło, choć na wszelkie przeziębienia polecam ją z pelnym przekonaniem :))
A na obiad zapraszam. Na razie moje zaproszenia skwapliwie wykorzystuje tylko Nurni. Pewnie dlatego, że ma najbliżej :) Toteż najlepiej z nim własnie skonsultować, na co składać u mnie zamówienie, a co można spokojnie pominąć. Chociaż nie ze wszystkimi jego opiniami kulinarnymi się zgadzam. Nie zaakceptował na przykład (staropolskiej wszak, choć większość ludzi wiąże ją z Francją) zupy cebulowej, którą podaję z grzankami zapieczonymi z serem pleśniowym. A dla mnie to pycha. Może być zresztą zmodyfikowana - bez grzanek, ale za to zapieczona w kokilce, pod czapeczką z ciasta francuskiego.
Nie wiem czy pamiętasz niegdysiejszy wpis o kuchni tradycyjnej JWP, jeszcze na Niepopkach. Wszyscy się wtedy wyjątkowo ożywili i pewnie nie tylko mnie jednej przy czytaniu ślinka kapała po brodzie :)
Kulinaria to wdzięczny temat, szczególnie gdy przywołują nasze wiekowe tradycje. Osobiście chyba najbardziej cenię kuchnię polską za zupy. Nigdzie na świecie nie ma takiego ich bogactwa, jak u nas.
@Traube
31 January, 2015 - 04:14
Znakomity dowcip.
Pozdrowienia od Gdańszczanina.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles