
To były koszmarne dni, koszmarne dni - mówi w Sejmie Ryszard Petru podsumowując sto dni rządów Prawa i Sprawiedliwości. Za nim piękny fotomontaż, właściwie dzieło artystyczne, w stylu death metal: szaro - czarny krajobraz z umarłym drzewem i diaboliczne portrety Beaty Szydło, Zbigniewa Ziobro i Andrzeja Dudy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zdaniem lidera Nowoczesnej te sto dni to był jeden wielki chaos, a współpraca Wałęsy z SB została wywołana z odpowiednim momencie, by przykryć koszmarne dni. Petru mówi wprost o jakichś powiązaniach Jarosława Kaczyńskiego z dawnym UB, czyli może tu chodzić jedynie o czasy, w których kręcono film "O dwóch takich, co ..." i tak dalej. Rzuca to naprawdę nowe światło na rozterki umysłowe posła Ryszarda, o ile ma on w ogóle takowe rozterki z przyczyn zasadniczych. W każdym razie rząd PiS dostał od Nowoczesnej "jedynkę", coś gorszego niż dwója, i słusznie. Po słowach Petru strach wychodzić z domu. Facet powinien pisać scenariusze do horrorów, w polityce się marnuje, o ile ktoś taki w ogóle może ulec jeszcze procesowi marnowania. Mimo to - mówił dziś Ryszard Petru - Nowoczesna przygotowuje się do przejęcia rządów.
Jeszcze zabawniejszy w roli "lustratora" rządu Beaty Szydło wydaje się być Grzegorz Schetyna. Przewodniczący PO stał dziś i coś mówił o tych stu dniach, ale mówił tak, jakby to w ogóle go nie interesowało, jakby przekazywał informacje z mchu i paproci. Szczęście, że obecny był znany kozak, poseł Budka. Zamach, chaos, paraliż, oszustwo, aż dziwne, że nie użył słowa "syf". Tak wygląda Polska pod rządami PiS-u. Jeśli dorzucimy do tego posłankę Pomaskę i trzy miliony oszukanych dzieci "programem 500 minus" to już mamy prawie komplet. O współpracy Wałęsy z SB nie chcą mówić, bo wiadomo, że to taka przykrywka wielkiego chaosu i rozpadu państwa, jaki trwa już całe sto dni.