
Jean - Claude Juncker, lekko spocony, z nieruchomymi oczami, zszedł do tajnego gabinetu AC 101 na III pietrze gmachu Komisji Europejskiej.Zbliżył rogówkę do czytnika i wszedł do środka. W specjalnej dźwiękochłonnej klatce czekał już na niego Donald Tusk - niepisany Prezydent Europy.
- Bez kurtuazji i zbytnich wstępów Juncker, ja kocham Polskę, zatrzymaj to tsunami na mój kraj, bo nie ręczę za siebie - mówiąc to,Tusk wygrażał szefowi KE pięścią. Tamten poczuł się lekko wystraszony, ulizana grzywka spadła mu na czoło.Podszedł bliżej i pogładził ręką głowę Donalda.
- Ty jesteś nasz czy nie nasz? Odpowiedz Herrr Tusk!!! Nacjonalizmy zżerają Europę, zżerają moje ciało, każdego dnia budzę się spocony!
- Uspokój się Jean, za dużo pracujesz - odparł Tusk. - Znam dobrze Jarka Kaczyńskiego, znam Polaków, wiesz, ze nienawidzę PiS-u, ale jestem polskim patriotą, oddycham polskością nawet tu w Brukseli, więc zatrzymaj Timmermansa, bo drżę o moich druhów nad Wisłą!
Dwa piętra niżej, w gabinecie C301 Elżbieta Bieńkowska, polska komisarz, przekonywała Fransa Timmermansa:
- No....Frans, nie bądź taki twardy, lubię to u Ciebie, ale tu chodzi o Polskę, a ja jestem jak widzisz Polką.....
Spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem, lekko zakłopotany. - My nie mamy takiego trrrybunału jak Wy w Polsce, bo już przeszliśmy ten etap dziecięcej demokracji, w którym był on potrzebny.
-Rozumiem Frans, mów dalej...
-No więc, Wy jesteście na niższym poziomie, ale to jeszcze nie koniec świata! Rządzą Wami nacjonaliści,a na to! My! Niemcy! Nie pozwolimy! -Bieńkowska patrzyła na niego ze zdumieniem.
- Ale Ty Frans jesteś przecież Holendrem!
- I dlatego właśnie mówię! My! Niemcy! Na to nie pozwolimy!
- Frans, ranisz moje gorące serce, opanuj emocje. I tak jesteśmy tak blisko celu... -powiedziała niemal szeptem, ale nadal nie wiedziała co zrobi Frans.
Tymczasem, za drzwiami stał zniecierpliwiony europoseł Szejnfeld z dwoma telefonami komórkowymi gotowymi w każdej chwili do użycia. Martwił się jak nikt o grożące Polsce sankcje. Wyjął z kieszeni chusteczkę i przetarł czoło. Nadal nie było przekazu do Warszawy. Czuł się tak, jakby na swoich barkach dźwigał całą Polskę, a nawet całą Europę. Tak charakterystyczny dla niego serdeczny uśmiech, tu, w brukselskich korytarzach zamienił się w posępną minę. Czuł jednak jak przed jego oczami powiewa piękna biało - czerwona flaga. Otulił się w nią i czekał w napięciu na ostateczne rozstrzygnięcia.
2 Comments
a w skołatanej głowie...
25 May, 2016 - 10:11
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Szejn
25 May, 2016 - 14:27