Spadkobierstwo Simone de Beauvoir

 |  Written by cogitatio  |  114
 
 
Gdybym miała wskazać naukę przekazaną mi przez rodziców, która okazała się w moim życiu najistotniejsza i miała na nie największy wpływ, byłoby to wpojone mi przekonanie, że najgroźniejszą pułapką, w jaką człowiek może wpaść w życiu, jest bezkrytyczne przyswajanie stereotypów myślenia i niepoddawanie ich krytycznej analizie. Paradoksalnie, dzieje ludzkości dowodzą, że istnieje pewien schemat procesów determinujących przemiany społeczne. To, co wyrasta z niezgody na stereotypy, samo prędzej czy później kształtuje się jako zespół przekonań uproszczonych do granic absurdalności. Taka też okazała się historia idei feminizmu. Postulaty sufrażystek z XIX i początku XX wieku okazują się nie mieć prawie niczego wspólnego z tak zwanym feminizmem trzeciej fali, poza kilkoma chwytliwymi, znaczeniowo już pustymi hasłami.
Feminizm trzeciej fali idealnie wpisuje się w narrację pozornie oczywistych i bezdyskusyjnych postulatów ideologicznych, dotyczących konieczności działań przeciw dyskryminacji człowieka z jego przekonaniami, stylem życia, przynależnością etniczną, itp., itd. Narrację opartą na pewnych aksjomatach łatwo przekształcić w zestaw atrakcyjnych haseł, które wsparte karykaturalną prezentacją oponentów, uwodzą postępowością, humanitaryzmem, świadomością społeczną. I wszystko to ograniczałoby się pewnie jedynie do teoretycznych sporów akademickich, gdyby nie fakt, że zawsze znajdzie się jakiś spryciarz, który jak król Midas, czego nie dotknie, zamieni w złoto.
Rolę Midasa odgrywają zaś we współczesnym świecie potężne molochy korporacyjne, dla interesów których największym zagrożeniem okazuje się zespół wartości stojących u podstaw cywilizacji łacińskiej. Zarządzający nimi ludzie doskonale wiedzą, że nie ma zysku bez inwestycji. W tej sytuacji zaś najlepszą inwestycją jest wsparcie ideologii opozycyjnej wobec konserwatywnych wartości. Dewaluacja tych ostatnich bowiem otwiera drogę do przedsięwzięć mogących stać się maszynką do robienia pieniędzy. W efekcie – żywotnym interesem wspomnianych molochów korporacyjnych jest silne wsparcie feminizmu trzeciej fali.
Metody są rozmaite, tęgie głowy pracują nad tym, żeby były jak najbardziej efektywne. Tworzy się na przykład komitety i fundacje przyznające nagrody za działania na rzecz kobiet. Ot na przykład Międzynarodowy komitet przyznający Nagrodę im. Simone de Beauvoir. Łatwo znaleźć w Sieci informacje, że laureatkami wspomnianej nagrody były między innymi pakistańska uczennica, walcząca z zakazem edukacji dla dziewcząt czy organizacja irańska protestująca przeciw dyskryminacji kobiet w tym kraju. A obok nich nasz rodzimy, założony przez Barbarę Nowacką Komitet „Ratujmy Kobiety”, przede wszystkim w celu zalegalizowania dopuszczalności aborcji, przy czym paradoksalnie walka o prawo do aborcji stanowiła postulat drugiej fali feminizmu z lat 60. I 70. ubiegłego wieku. Okazuje się zatem, że postawiono znak równości między prawem do niebycia obiektem dyskryminacji, a prawem do aborcji. Byłby to może i dość zabawny z logicznego punktu widzenia absurd, gdyby nie tocząca się wokół niego dyskusja związana z eugeniką i postulaty nijak mające się do niedyskryminowania choćby niepełnosprawnych dzieci.
Najbardziej jednak przewrotna jest argumentacja, u podstaw której leży przekonanie, że realizacja praw kobiety związana jest z odrzuceniem jej biologicznej roli. Jednocześnie jednak wyjaśnia, dlaczego wspomniana nagroda nosi imię Simone de Beauvoir. Patronka w istocie realizowała swoje prawa do odrzucenia konwenansów. Tyle, że mówiąc szczerze, jakoś nie tęsknię za czworokątem uczuciowym, a gdybym odczuła nagle seksualny pociąg do innej kobiety, nie widzę specjalnie przeszkód, żeby dać mu upust, bo też i kto byłby mi w stanie tego zabronić. O co więc toczy się walka? Ano o to na przykład, żeby związek homoseksualny nazywać mianem rodziny. Bo rodzina nie ma już służyć wychowaniu dzieci, których przecież można by się pozbyć jeszcze przed urodzeniem. Rodzina ma być zrównana z zespołem przywilejów prawno-socjalnych, pierwotnie służących jej trwałości – w imię ochrony najsłabszych i najbardziej bezbronnych członków – dzieci.
I co nie powinno nikogo zaskoczyć, a co skrzętnie pomija się w feministycznych dyskusjach, to rodzina stanowi najskuteczniejszy system ochrony kobiety. Rodzina ma być gwarantem monogamii, bezpiecznego macierzyństwa, również pod względem ekonomicznym. W tradycyjnej postaci, to na mężczyźnie spoczywa obowiązek ochrony żony i dzieci.
Pewnie jestem staroświecka i kompletnie niedzisiejsza, ale mówiąc szczerze, wcale mi nie zależy na wolności pozbawiającej mnie możliwości posiadania rodziny, w której mam pewność, że mężczyzna, z jakim związałam swój los będzie się mną i moimi dziećmi opiekował i że pewnego dnia nie wytoczy argumentu Sartre`a o bezsensowności monogamii, jaki usłyszała Simone de Beauvoir. Swoją drogą, czy zadałyście sobie kiedykolwiek, drogie Panie feministki pytanie, czy na pewno Simone de Beauvoir była w tym związku szczęśliwa?

 

 
5
5 (5)

114 Comments

Zolw's picture

Zolw
Może to jest jakieś przekleństwo rosyjskich równin?

Połtawa, Berezyna, Stalingrad...

A teraz - kredki na chodnikach i...  wspólny kibel. Ja myślę, że ci imigranci po prostu nie mogą uwierzyć, że to sie dzieje naprawdę.

BTW. Czy mina tej istoty z doklejonymi rzęsami, gdy już przetnie wstęgę, nie kojarzy Wam się z takim jednym "działaczem prodemokratycznym" u nas? Z tym co to społecznie pracował. 

Ciekawe, co ta mina znaczy? Obstawiam, że "No, jestem, a tera mnie fotografujcie. I żeby było z podziwem!".
Pyzolina's picture

Pyzolina
Istnieje istotna różnica pomiędzy wolnością wyboru, a zapędzaniem kijem lub marchewką do raju, ale nie wszędzie jest właściwie rozumiana. 
Kaśka
cogitatio's picture

cogitatio
Oczywiście, że od każdej reguły są wyjątki. 
Dixi's picture

Dixi

Nie mówię, że kobieta nie może być szefem ("troszku" się droczyłem), ale górnikiem raczej nie powinna być.

Kobiet w ciaży też bym na front nie wysyłał...

PS

Rozmawiałem kiedyś z moją promotorką pracy magisterskiej, osobą o wielkim intelekcie, wiedzy i pomysłowości naukowej - no, prawdziwy autorytet).
Wyznała mi, że w okresie karmienia piersią w ogóle nie była w stanie zajmować się teorią (a była to naprawdę twarda, wysublimowana teoria) i zaczynała się zastanawiać, czy może nie zając się czymś bardziej.... ekstensywnym (przyczynkarska historia na przykład).

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
krisp's picture

krisp
To czerwona hołota wysyłała kobiety z nosiłkami pełnymi cegieł, by po drabinach targały te ciężary na komunistycznych budowach, więc kobiece górniczenie pewnie też miała wkalkulowane w "równość" płci.

​krisp
Pyzolina's picture

Pyzolina
Wszędzie kobiety, w czasie i po, wojnie poszły do ciężkiej fizycznej pracy, wcześniej klasyfikowanej jako "typowo męska", bo mężczyźni szli do wojska i mnóstwo ich ginęlo na frontach. Nie bez powodu w tylu krajach kobiety uzyskały równouprawnienie właśnie po pierwszej wojnie. Potem wiele nie bardzo już chciało wracać na pozycje całkowitego materialnego uzależnienia od mężów oraz akceptować stan prawny  ewidentnie je upośledzający. 

Zwrócę jeszcze uwagę, że kobiety przez całe wieki bardzo ciężko pracowały fizycznie w polu, niekiedy nawet w postaci konia zaprzęgowego. Plus, oczywiście, musiały zajmować się domem i dziećmi, do czego mężczyzna nie poczuwał się nigdy. 

Fakt, że komuna dorobiła do tego ideologię, nie powinien przysłaniać szerszych przemian cywlizacyjnych, które miały miejsce, bo musiały mieć. 
Kaśka
Zolw's picture

Zolw
Twoje zdanie "Plus, oczywiście, musiały zajmować się domem i dziećmi, do czego mężczyzna nie poczuwał się nigdy. ", to tylko jedna strona medalu.

Kobiety zajmowały się "domowymi sprawami wewnętrznymi", ale niedaleko by zajechały, gdyby nie ciagła "aktywność zewnętrzna" męzczyzny, który w tym samym czasie dbał o bezpieczeństwo i ogólny bilans finansowy rodziny. Bezpieczeństwo, to zdolnośc i powinność zbrojnej obrony (wojny małe i duże), ale także odpowiednia "samoobrona" osiedli przed wszelkimi formami grabieży, pomoc sąsiedzka itd. Do tego koniecznośc dbania o odpowiednie "stosunki dyplomatyczne" rodziny z dziedzicem (albo szeroko rozumianym "patronem" jeśli mówimy o herbowych ), sąsiadami, parafią itd.
No i - przede wszystkim - dbałośc o ekonomię. To męzczyzna odpowiadał za to, zeby mu "na przednówku" dzieci nie umarły z głodu po prostu. W czasach, gdy rolnictwo osiągało wydajnośc kilkunastu ziaren z jednego, plon przeciętnego chłopskiego gospodarstwa wystarczał "na styk", a jakakolwiek poważniejsza strata (ot - plaga myszy w stodołach np) mógł być zwiastunem katastrofy. I martwieniem sie o te sprawy, zabieganiem wokól szeroko rozumianego bezpieczenstwa, zajmował się właśnie męzczyzna. A jak był trochę bogatszy to chciał być... jeszcze bogatszy. Przecież nie dla siebie, tylko dla synów i córek, które ktoś musiał w tym czasie, gdy on "zbierał złoto i klejnoty",  urodzić i wychować.

Z politycznego punktu widzenia rola kobiety była niezwykle wazna, bo o wszystkim decydowała... demografia. Rodzić i wychowywać. Tak dużo, jak się da.

Ale to nie znaczy,że nie ma wyjątków. Myślę, że między szefową kliniki, a przeoryszą solidnego żeńskiego klasztoru możnaby znaleźć wiele podobieństw.
cogitatio's picture

cogitatio
Czy to ma wyjaśniać, dlaczego nie wymieniasz zmywarki? cheeky
Zolw's picture

Zolw
Przecież widzisz, Kobieto, że jestem zajęty.
Naprawiam Świat.

Poza tym jestem silnym mężczyzną - nie boje się tego, co może wyleźć ze zlewu. I Ty też się nie bój - obronię Cię, oczywiście.
Pyzolina's picture

Pyzolina
Jesteś WIELKA!!!!!:):):)
Kaśka
Pyzolina's picture

Pyzolina
Ale, podroczę się, ok? 

Większa skuteczność mężczyzny w obronie wynikała m.in. z tego, że agresorem też niemal zawsze był mężczyzna, zwyczajnie: silniejszy fizycznie.  Tę I WW, która stanowiła najistotniejszą przyczynę realnej emancypacji kobiet też wywołali mężczyźni, najwyraźniej zupełnie nie przewidziawszy, jak mocno cywilizacyjnie dostaną po piętach;)  "Zewnętrzna działalność" gatunku  męskiego pozostawia wiele do życzenia, jakkolwiek bynajmniej nie oznacza to, że gdyby zajmowały się nią kobiety, ten nasz łez padól, wyglądałby dziś lepiej. 
Na ile uwarunkowania biologiczne ( tu: tężyzna fizyczna mężczyzn) determinują kulturę, cywilizacje i ich przemiany, to temat-rzeka. Aby wyciągać jakiekolwiek wnioski z badań, materiał jest zbyt szczupły ( tysiąclecia vs niewiele ponad 100 lat, kiedy kobiety rozpoczęły aktywność zawodową). 

Zwrócę jeszcze uwagę, że mężczyźni, którzy czują sie zagrożeni  wzrastającą obecnością kobiet w "nietradycyjnych" obszarach,  jakoś tak dziwnie często reagują czystą histerią i argumentami przerostu emocji nad inteligencją.
No, "zupełnie jak baby"!;)

 
Kaśka
Dixi's picture

Dixi

Do emancypacji kobiet doprowadziły... wojny
I to nie tylko w ZSRR, ale także w USA.
Mężczyźni walczyli, kobiety musiały pracować.
To w czasie II wojny światowej pojawił się w Ameryce styl "chłopczycy" (długie włosy przeszkadzają w pracy".
Ciekawa była reakcja - w literaturze (i kinie) objawiła się nagle "femme fatale", co ponoć znamionowało rosnący mizoginizm, wywołany emancypacją kobiet:):):)

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Zolw's picture

Zolw
Jasne, ze agresorem był męzczyzna :) A kto miał być, jak "kobieta agresora" siedziała w tym czasie w domu, rodząc, karmiąc i wychowując "małe agresorzątka"?

Po prostu faceci od tego są, żeby "zdobyć dla siebie i dzieciaków" oraz "nie dać zabrać swego". Są silniejsi, skłonni o tworzenia "systemowo" zorganizowanych zespołów i bardziej agresywni, bo takie cechy sprzyjały utrzymaniu swoich dzieciaków przy życiu, więc się ewolucyjnie utrwalily.

"Wewnętrzna działalność" kobiet też ma bardzo zróżnicowany poziom. Niejedne wyprute z wysiłku mężowskie bebechy zostały później wydane na ciuchy i bibeloty. Niejeden męzczyzna zorientował sie po latach, że dzieci traktują go wyłącznie jako bankomat, bo tak zostaly wychowane. Są też i tacy, którzy biorą dzieci "pod pachę" i wieją od znęcającej się nad dzieckiem mamusi. Życie.

Myślę zresztą, że cecha różnicującą płcie nie jest "tężyzna fizyczna" tylko sposób działania umysłu. Agresja vs. manipulacja przy pomocy emocji. Systemowość i rytualność vs. "swojocentryczny" oportunizm (w sensie "dobre jest wszystko, co jest korzystne dla moich dzieci"). Temat - rzeka, ale nikt nie zglębia, bo za "women studies" robi jazgotanie o szowinistycznych męskich świniach.

A co do "histeryzujących facetów, jak baby" - trafione w dziesiątkę. Ci bardziej męscy reagują na to po prostu wzruszeniem ramion i spokojnie zajmują się tym, czym tak akurat się zajmują.
Pyzolina's picture

Pyzolina
A  m u s i a ł nim być ktokolwiek? 
Kaśka
Pyzolina's picture

Pyzolina
Trywializujesz z tymi wyprutymi z wysiłku mężowskimi bebechami. Mogę przebić żenieniem się dla forsy i rozpuszczaniem jej później na karty, tylko po co? 

To w sytuacjach zagrożenia ze strony drapieżnych zwierząt fizyczna sprawność mężczyzny wykazała się znacznie bardziej skuteczna niż możliwości kobiety. Mówię tu o społecznościach agrarnych, ale to te tworzyły cywilizacyjne podstawy. Myśliwskie nie miały takiej, jak agrarne, siły cywilizacyjnego przebicia i całlkiem już biologicznego przetrwania.  I co z tego, że to mężczyzna polował?  Wspomniani przez Diksia potomkowie Dżyngis Hana dlatego tak się rozplenili,że musieli się rozleźć po całym świecie, ponieważ ich własna, koczownicza cywilizacja nie zapewniła im warunków przetrwania. Acha!:)
Kaśka
Dixi's picture

Dixi

Tak to działa.

Wędrówki ludów...

PS

Nauka zna kultury skrajnie patriarchalne (największymi "szowinistycznymi świniemi" są Indianie Yanoama) i matrilinearne (to plemiona, które nie kojarzyły stosunku z narodzinami dziecka - kto by kojarzył po dziewięciu miesiącach?:):):)) Kultur matriarchalnych nikt jeszcze nie odkrył. To mit.

Istnieje naturalny podział na płci i funkcje (powiedzmy, że nie należy ich traktować zbyt sztywno).

Nie ma lepszych i gorszych, są inne.

Mnie się to podoba.

PS

Mówi się, że najlepszymi kucharzami są jednak mężczyźni.
Szefami kuchni.
Mnie zdarzało się przygotowywać dziesięć potraw dla dziesięciu osób.
A potem mówiłem do żony: "Skończyłem, teraz wkładaj kalosze i zrób coś z tym burdelem w kuchni, proszę":):):)
Podobno, nie chwaląc się, efekt kulinarny był lepszy, niż w najdroższej restauracji...
A kuchnia czysta.
 

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Zolw's picture

Zolw

Jasne, ze trywializuję. Po prostu u obu płci można znaleźć takie egzemplarze. które się w swojej roli dobrze sprawdzaja, takie, które robią co mogą i takie, które mają swoje socjo-kulturowe powinności "w pompie". Jeśli nie są przy tym dość cyniczni, by sypiać spokojnie - dorabiają do tego "ideolo". A jak jest "ideolo" to są tez bojownicy i już oni zadbają, by ten płomień nie zgasł, gdyż z tego żyją.

Nawet nas to tutaj trochę dopadło bo to, co opisujemy jako "kobietę ze skłonnością do poligamii" było przez wieki nazywane "łatwą", zaś "męzczyzna ze skłonnością do poligamii - "kobieciarzem" (wybrałem najłagodniejsze wersje).

Potomkowie Dżingis Chana  - jak to cywilizacja nie zapewniła im przetrwania? Toć podbili cały Wielki Step - od Mongolii po Nadwołże i Krym. Władali Chinami (a to już była BARDZO zaawansowana cywilizacja).

Dixi's picture

Dixi

Masz rację, Zółwiu!

Bardzo zaawansowana i... skuteczna (doskonała organizacja, administracja, te sprawy... - to nie była, wbrew popularnym przekonaniom, jak na przykład na temat Hunów, dzicz).

Z czasem upadła, ale cywilizacje upadają.
"Sic transit gloria mundi".

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Dixi's picture

Dixi
To w pewnym sensie wyjaśnia, daczego tyle kobiet poszło do Armii Czerwonej.
W armii dawali ciuchy (niedopasowane, ale w miarę ciepłe) i karmili. Karmili jako tako. W fabrykach na zapleczu kobiety zasuwały kilkanaście godzin na mrozie i dostawały niewiele więcej jedzenia, niż więźniowie GULAG-ów
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Dixi's picture

Dixi

Oj,  Pyzolku!

" Kobiety przez całe wieki bardzo ciężko pracowały fizycznie w polu, niekiedy nawet w postaci konia zaprzęgowego".

No to pipierasz te feministki czy nie!

A może tak.... wybiórczo?:):):)

PS
Wszyscy ciężko zapie.dalali na polu. Taki był los chłopa.

Dodatek artystyczny:

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Dixi's picture

Dixi

Adam - Ewa, kogut - kura...

Twierdzisz, że jest coś "pośrodku"?:):):)

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
cogitatio's picture

cogitatio
Cuś pozajączkowaś, bo obrazek nie wszedł.
Jan Pawicz's picture

Jan Pawicz
Nie było tutaj żadnej cenzury, ale jak feministki (zobaczywszy tytuł zleciały się licznie i zainterweniowały - tak mniemam) klangor podniosły, to wycięli "gołego" :)))
A jutro Poniedziałek, a za trzy dni Środa..., a w czwartek też Środa i Poniedziałek :)))
My się doigramy, jak wiatr zacznie od "lewej" wiać :)))
cogitatio's picture

cogitatio
To próbuj jeszcze raz. Muszę to zobaczyć wink
Szary Kot's picture

Szary Kot
Właśnie próbuje wstawić jakiś obraze metodą copy-past.
jeśli zobaczycie słodkie kocie, zachęcam do naśladowania :D
Może to być nieco złoścliwy przyczynek do dyskusji  - nie znam kobiety, która nie rozczuliłaby się na widok tego słodziaka. ;)
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot's picture

Szary Kot
Zachęcam tylko do pomniejszenia nieco zdjęć, zeby niepotrzebnie ni eobciążać serwera.
Najłatwiej pomniejszyć w paint`cie
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
cogitatio's picture

cogitatio
Ależ to właśnie należy do kobiecej natury - dziecko, również kocie jest rozczulające, wyzwala instynkty opiekuńcze, troskliwość, zachwyt urodą. To taki skrypt umysłowy: małe =chronić i kochać.
Szary Kot's picture

Szary Kot
Więcej, całkowici zgadzam się z Twoimi wszystkimi tezami.
Dodałabym tylko do jednej z wcześniejszych wypowiedzi, że jesli facet nie chce tworzyć związku monogamicznego, należy go posłać do diabła... kopem w tyłek, najlepiej, jeśli sprawność i celność pozwoli, z półobrotu.
Zgadzanie się na ponieżanie i trwanie w toksycznym związku wynika najczęściej z niskiej samooceny i braku honoru.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
cogitatio's picture

cogitatio
jak mawiała moja Ś.P. babcia "Tego kwiata jest pół świata" wink
Torpeda Wulkaniczna's picture

Torpeda Wulkaniczna
mówil dziadek... wink

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

krisp's picture

krisp
A jeśli to kobieta z tą poligamią ten tego, to też jej kopa z półobrotu? Cóś jak Strażnik Teksasu? wink

krisp
Szary Kot's picture

Szary Kot
devil
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Dixi's picture

Dixi

Wiesz kto był (genetycznie) najskuteczniejszym samcem w historii ludzkości"

Dżingis-han.

Kłania się "Samolubny gen" Dawkinsa.

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Pyzolina's picture

Pyzolina
Ja takiego zaraz widzę u siebie na głowie, wtupującego mi pazurki w czoło w geście upominania się o żarło!
Kaśka
Pyzolina's picture

Pyzolina
"Sorry, that page does'nt exist!" 
Kaśka
katarzyna.tarnawska's picture

katarzyna.tarnawska
wyglądają na równych sobielaugh. Zwłaszcza że oboje palą.
Nie umiem znaleźć (inny komputer) ich zdjęć z Fidelem i Guevarą. Tam te
ż widać "równość". No ale coś znalazłam:


Pozdrawiam!
cogitatio's picture

cogitatio
W młodości była taką piękną kobietą, a związała się z facetem, na którego nie powinna była nawet spojrzeć.
cogitatio's picture

cogitatio
Tego nie wiedziałam :)

Pages

Więcej notek tego samego Autora:

=>>