
Niełatwy jest los koalicjanta - szczególnie tego wagi piórkowej, gdyż ciągle grozi mu rola "przystawki"...
I dlatego koalicjanci PIS - Solidarna Polska Z. Ziobry oraz Polska Razem J. Gowina muszą nieustanie przypominać opinii publicznej o swoim istnieniu - czego nie muszą przecież robić wewnątrz koalicji - bo arytmetyka sejmowa jet taka, jaka jest.
To, że min. Ziobro jest ciągle na pierwszej linii frontu w mediach - jest sprawą oczywistą, ale "działka" premiera Gowina -"współpraca rządu z wszystkimi uczelniami wyższymi – uniwersytetami, uczelniami medycznymi, technicznymi, agrarnymi itp. Wśród zadań ministerstwa są nauka i jej finansowanie, wspieranie naukowców, współpraca z instytucjami badawczymi. Ważną rolę będzie odgrywać tu Państwowa Akademia Nauk i Narodowe Centrum Nauki. Jarosław Gowin i jego współpracownicy, będą wdrażać w Polsce strategie rozwoju szkół wyższych i dostosowywać ramy ogólnokrajowe do wymagań UE. Wielkie znaczenie w ich pracy będą miały fundusze unijne. Ministerstwo prowadzi też stałe konsultacje z przedstawicielami środowisk naukowych w Polsce." - jest już dużo mniej medialna.
=> Podział obowiązków w rządzie B. Szydło
Co prawda obaj koalicjani zostali „rzuceni na najważniejsze odcinki" i sukces rządu Zjednoczonej Prawicy w dużej mierze zależny jest od ich osiągnięć.
Zbigniew Ziobro musi uporać się z bagnem wymiaru sprawiedliwości – który "miał się sam oczyścić”, a Jarosław Gowin staje przed podobnym działaniem na polu nauki wyższej – będącej wręcz podręcznikowym przykładem patologii III RP – brak lustracji i „samooczyszczenia” doprowadził do powstania pasożytującej na państwie narośli – status naszych uczelni jest żałosny (a jest ich chyba więcej niż w Chinach), fundusze rozwojowe są głównie marnotrawione, a placówki naukowe zostały przekształcone w prywatne folwarki i są wręcz koncertowo okradane.
=> Gowin znów jest przeciw
Tym razem pretekstem stało się podpisanie przez prezydenta ustawy o aptekach, stanowiącej, że właścicielami nowo powstającyh placówek mogą być tylko farmaceuci; wprowadza ona też ograniczenia demograficzne i geograficzne dla nowo tworzonych aptek.
"Jestem rozczarowany, że prezydent nie zawetował ustawy o aptekach. Uważam ją za szkodliwą; może doprowadzić do wzrostu cen leków. Uważam ją pod pewnym względem za skandaliczną. Uderza w wartość dla mnie święta - własność prywatną."
Po opisaniu całego szeregu inicjatyw i wystąpień medialnych premiera Gowina, dziennikarz dochodzi do konkluzji:
"Jarosław Gowin ma prawo do własnych poglądów i pewnej odrębności, jako ważny koalicjant Prawa i Sprawiedliwości. Nikt tez nie neguje jego zasług jako polityka, który pomógł scalać Zjednoczoną Prawicę. Rodzi się jednak pytanie, czy spektakularne i bardzo medialne sprzeciwy wicepremiera, nie służą dziś tym, którzy liczą na rozłam w obozie prawicy.
Media związane z opozycją w mistrzowski sposób rozgrywają wątpliwości Jarosława Gowina i zamieniają je w pożywkę dla teorii spiskowych, które mówią o rzekomych rysach i pęknięciach w jedności rządu."
Ja natomiast widzę inną poważną rysę w przekazie politycznym Zjednoczonej Prawicy, która uwidoczniła się przy ustawie aptekarskiej.
"Wolność i własność prywatna" to piękne hasła, zwłaszcza w kraju, który przez dekady cierpiał z powodu ich braku. Ale na Boga, od 1989 roku minęło przcież już kilka lat... i niektórzy nadal niczego się nie nauczyli?
Brak sensownych regulacji i puszczenie wszystkiego na żywioł, w nadzieji, że "niewidzialna ręka rynku" wszystko sama ureguluje, a "kapitał nie ma narodowości i zawsze chce dobrze" - są taką samą bajką, jak wcześniejsze zapewnienia o dobrodziejstwach centralnego planowania.
Bo wiadomo, że "wolny rynek" zawsze dąży do monopolu, gwarantującego największe zyski.
A właśnie monopol mieliśmy w poprzednim ustroju, gdy nikomu nie pozwalano na konkurowanie z przywilejami państwowych molochów - bo komunizm polega na zastąpieniu kapitalizmu prywatnego państwowym - ale akurat tego Marks z Engelsem "zapomnieli" ludziom powiedzieć - no i brakło wtedy dosłownie wszystkiego, od sznurka do snopowiązałek po papier toaletowy.
Zwolennicy "wolności" i "liberalizmu", do których niewątpliwie zalicza się premier Gowin, udają, że nie dążą do sytuacji, gdy rekiny i płotki wpuszcza się do jednego basenu, każąc im konkurować na "równych warunkach".
Udają też, że nieuniknione konsekwencje takiego eksperymentu są jedynie chwilową aberracją, której można zapobiec "jeszcze większym zliberalizowaniem rynku i rozszerzeniem skali prywatyzacji".
Bo każdy ustrój i każda doktryna mają swych apolegetów, ale też i okresy "błędów i wypaczeń", kiedy w świetle bolesnych doświadczeń należy dokonać niezbędnych korekt; tyle że "realny socjalizm" był tak "doskonałą" i skostniałą doktryną, że w zasadzie nie był zdolny do "samonaprawy i samooczyszczenia".
Ale doświadczenia kilku dekad dzikiego liberalizmu szybko doprowadziły w USA do powstania przepisów antymonopolowych.
"...zakazuje zmowy i ograniczania swobody handlu, a także wszelkiego rodzaju monopolizacji i prób doprowadzenia do niej.
Ustawa Claytona wymienia rodzaje zakazanego zachowania sprzecznego z zasadą swobody konkurencji: (1) różnicowanie cen, (2) zawieranie umów o wyłączności, (3) nabywanie akcji firm konkurencyjnych i pełnienie funkcji w radach nadzorczych konkurentów.
Państwo może zażądać podziału przedsiębiorstwa, mającego w gałęzi pozycję monopolistyczną lub zbliżoną do monopolistycznej.
1911 – podział Standard Oil of New Jersey na 30 niezależnych spółek (przedsiębiorstwo kontrolowało ponad 90% rynku przetwórstwa i handlu produktami naftowymi).
1982 – AT&T zgodziło się na podział na 23 niezależne przedsiębiorstwa telekomunikacyjne o zasięgu lokalnym.
Próby nieudane: 1920 - U.S. Steel, 1982 - IBM, 2001 - Microsoft."
=> Amerykańskie prawo antymonopolowe
Bo w warunkach monopolu wolność i prawo grupki oligarchów do niebotycznych zysków, zawsze osiągane są kosztem wolności milionów obywateli - bo początkowe niskie/ dumpingowe ceny wszelkich "siecówek" - i to niezależnie od branży i narodowości akcjonariuszy - zawsze idą w górę "po wykończeniu" lokalnej konkurencji.
Ustawa aptekarska próbuje temu zaradzić, ograniczając wolność wielkich sieci farmaceutycznych oraz stymulując rozwój lokalnego rynku (max. 4 nowe apteki na jednego farmaceutę).
A krytyka tych rozwiązań dziwnie brzmi w ustach polityka "troszczącego się o wolność".
Wolność tak, ale dla kogo...?
A "święta własność prywatna", to nadal jest prywatna w korporacjach???
Ale pojedynczy aptekarz to chyba nie będzie też miał "takich kokosów", by opłacało się ukrywać dochody w"rajach podatkowych"...?
P.S. => Szczegóły nowelizacji prawa farmaceutycznego

I dlatego koalicjanci PIS - Solidarna Polska Z. Ziobry oraz Polska Razem J. Gowina muszą nieustanie przypominać opinii publicznej o swoim istnieniu - czego nie muszą przecież robić wewnątrz koalicji - bo arytmetyka sejmowa jet taka, jaka jest.
To, że min. Ziobro jest ciągle na pierwszej linii frontu w mediach - jest sprawą oczywistą, ale "działka" premiera Gowina -"współpraca rządu z wszystkimi uczelniami wyższymi – uniwersytetami, uczelniami medycznymi, technicznymi, agrarnymi itp. Wśród zadań ministerstwa są nauka i jej finansowanie, wspieranie naukowców, współpraca z instytucjami badawczymi. Ważną rolę będzie odgrywać tu Państwowa Akademia Nauk i Narodowe Centrum Nauki. Jarosław Gowin i jego współpracownicy, będą wdrażać w Polsce strategie rozwoju szkół wyższych i dostosowywać ramy ogólnokrajowe do wymagań UE. Wielkie znaczenie w ich pracy będą miały fundusze unijne. Ministerstwo prowadzi też stałe konsultacje z przedstawicielami środowisk naukowych w Polsce." - jest już dużo mniej medialna.
=> Podział obowiązków w rządzie B. Szydło
Co prawda obaj koalicjani zostali „rzuceni na najważniejsze odcinki" i sukces rządu Zjednoczonej Prawicy w dużej mierze zależny jest od ich osiągnięć.
Zbigniew Ziobro musi uporać się z bagnem wymiaru sprawiedliwości – który "miał się sam oczyścić”, a Jarosław Gowin staje przed podobnym działaniem na polu nauki wyższej – będącej wręcz podręcznikowym przykładem patologii III RP – brak lustracji i „samooczyszczenia” doprowadził do powstania pasożytującej na państwie narośli – status naszych uczelni jest żałosny (a jest ich chyba więcej niż w Chinach), fundusze rozwojowe są głównie marnotrawione, a placówki naukowe zostały przekształcone w prywatne folwarki i są wręcz koncertowo okradane.
=> Gowin znów jest przeciw
Tym razem pretekstem stało się podpisanie przez prezydenta ustawy o aptekach, stanowiącej, że właścicielami nowo powstającyh placówek mogą być tylko farmaceuci; wprowadza ona też ograniczenia demograficzne i geograficzne dla nowo tworzonych aptek.

"Jestem rozczarowany, że prezydent nie zawetował ustawy o aptekach. Uważam ją za szkodliwą; może doprowadzić do wzrostu cen leków. Uważam ją pod pewnym względem za skandaliczną. Uderza w wartość dla mnie święta - własność prywatną."
Po opisaniu całego szeregu inicjatyw i wystąpień medialnych premiera Gowina, dziennikarz dochodzi do konkluzji:
"Jarosław Gowin ma prawo do własnych poglądów i pewnej odrębności, jako ważny koalicjant Prawa i Sprawiedliwości. Nikt tez nie neguje jego zasług jako polityka, który pomógł scalać Zjednoczoną Prawicę. Rodzi się jednak pytanie, czy spektakularne i bardzo medialne sprzeciwy wicepremiera, nie służą dziś tym, którzy liczą na rozłam w obozie prawicy.
Media związane z opozycją w mistrzowski sposób rozgrywają wątpliwości Jarosława Gowina i zamieniają je w pożywkę dla teorii spiskowych, które mówią o rzekomych rysach i pęknięciach w jedności rządu."
Ja natomiast widzę inną poważną rysę w przekazie politycznym Zjednoczonej Prawicy, która uwidoczniła się przy ustawie aptekarskiej.
"Wolność i własność prywatna" to piękne hasła, zwłaszcza w kraju, który przez dekady cierpiał z powodu ich braku. Ale na Boga, od 1989 roku minęło przcież już kilka lat... i niektórzy nadal niczego się nie nauczyli?
Brak sensownych regulacji i puszczenie wszystkiego na żywioł, w nadzieji, że "niewidzialna ręka rynku" wszystko sama ureguluje, a "kapitał nie ma narodowości i zawsze chce dobrze" - są taką samą bajką, jak wcześniejsze zapewnienia o dobrodziejstwach centralnego planowania.
Bo wiadomo, że "wolny rynek" zawsze dąży do monopolu, gwarantującego największe zyski.
A właśnie monopol mieliśmy w poprzednim ustroju, gdy nikomu nie pozwalano na konkurowanie z przywilejami państwowych molochów - bo komunizm polega na zastąpieniu kapitalizmu prywatnego państwowym - ale akurat tego Marks z Engelsem "zapomnieli" ludziom powiedzieć - no i brakło wtedy dosłownie wszystkiego, od sznurka do snopowiązałek po papier toaletowy.
Zwolennicy "wolności" i "liberalizmu", do których niewątpliwie zalicza się premier Gowin, udają, że nie dążą do sytuacji, gdy rekiny i płotki wpuszcza się do jednego basenu, każąc im konkurować na "równych warunkach".
Udają też, że nieuniknione konsekwencje takiego eksperymentu są jedynie chwilową aberracją, której można zapobiec "jeszcze większym zliberalizowaniem rynku i rozszerzeniem skali prywatyzacji".
Bo każdy ustrój i każda doktryna mają swych apolegetów, ale też i okresy "błędów i wypaczeń", kiedy w świetle bolesnych doświadczeń należy dokonać niezbędnych korekt; tyle że "realny socjalizm" był tak "doskonałą" i skostniałą doktryną, że w zasadzie nie był zdolny do "samonaprawy i samooczyszczenia".
Ale doświadczenia kilku dekad dzikiego liberalizmu szybko doprowadziły w USA do powstania przepisów antymonopolowych.
"...zakazuje zmowy i ograniczania swobody handlu, a także wszelkiego rodzaju monopolizacji i prób doprowadzenia do niej.
Ustawa Claytona wymienia rodzaje zakazanego zachowania sprzecznego z zasadą swobody konkurencji: (1) różnicowanie cen, (2) zawieranie umów o wyłączności, (3) nabywanie akcji firm konkurencyjnych i pełnienie funkcji w radach nadzorczych konkurentów.
Państwo może zażądać podziału przedsiębiorstwa, mającego w gałęzi pozycję monopolistyczną lub zbliżoną do monopolistycznej.
1911 – podział Standard Oil of New Jersey na 30 niezależnych spółek (przedsiębiorstwo kontrolowało ponad 90% rynku przetwórstwa i handlu produktami naftowymi).
1982 – AT&T zgodziło się na podział na 23 niezależne przedsiębiorstwa telekomunikacyjne o zasięgu lokalnym.
Próby nieudane: 1920 - U.S. Steel, 1982 - IBM, 2001 - Microsoft."
=> Amerykańskie prawo antymonopolowe
Bo w warunkach monopolu wolność i prawo grupki oligarchów do niebotycznych zysków, zawsze osiągane są kosztem wolności milionów obywateli - bo początkowe niskie/ dumpingowe ceny wszelkich "siecówek" - i to niezależnie od branży i narodowości akcjonariuszy - zawsze idą w górę "po wykończeniu" lokalnej konkurencji.
Ustawa aptekarska próbuje temu zaradzić, ograniczając wolność wielkich sieci farmaceutycznych oraz stymulując rozwój lokalnego rynku (max. 4 nowe apteki na jednego farmaceutę).
A krytyka tych rozwiązań dziwnie brzmi w ustach polityka "troszczącego się o wolność".
Wolność tak, ale dla kogo...?
A "święta własność prywatna", to nadal jest prywatna w korporacjach???
Ale pojedynczy aptekarz to chyba nie będzie też miał "takich kokosów", by opłacało się ukrywać dochody w"rajach podatkowych"...?
P.S. => Szczegóły nowelizacji prawa farmaceutycznego

(3)
4 Comments
Gowin próbje ratować swoją
20 May, 2017 - 13:05
Ale przecież, co autor
20 May, 2017 - 19:43
@ Stronnik
20 May, 2017 - 20:57
Pozdrawiam
@stronnik
21 May, 2017 - 16:37