Przypomniał mi się taki dowcip z głębokich lat 1970-tych o szkole dla baców.
Pytanie: Ile i jakie przedmioty są wykładane w szkole dla baców?
Odpowiedź: 3. Wyganianie łowiecek na hale, psyganianie łowiecek do dom i JĘZYK ROSYJSKI.
Kontekst tego dowcipu nagle stał się aktualny, tylko szkolenie inne, za unijne i nasze pieniądze, i język się zmienił.
Miasto „S” w Polsce. Finansowana przez samorząd instytucja organizuje kurs dla osób bezrobotnych w ramach tzw. projektu unijnego, czyli za unijną i naszą kasę.
Uczestnicy kursu? Osoby w wieku „pochrystusowym”, czyli 33+, ze wskazaniem na +.
Temat kursu? Niech będzie, że „Czyszczenie kominów”. Nie podam rzeczywistej tematyki, gdyż nie chciałbym robić koło pióra samej instytucji, a wskazać jedynie durny mechanizm, który, jak mniemam, funkcjonuje w skali całej Polski. A więc, powiedzmy, „Kurs czyszczenia kominów”.
Przedmioty: kominoznawstwo, BHP pracy na dachu, wchodzenie po drabinie, schodzenie po drabinie, metodyka pracy drucianą szczotką kominiarską, i … JĘZYK ANGIELSKI.
Kurs przewidziany na 80 godzin zajęć, z tego, na JĘZYK ANGIELSKI OD PODSTAW (ei, bi, si, one, two, three) CAŁE 20 GODZIN. A że to „unijny projekt” trzeba wykazać nabycie umiejętności i osiągnięcie zakładanych rezultatów szkolenia. Jak sprawdzić nabycie umiejętności językowych? Ano, trzeba zdać certyfikowany międzynarodowy egzamin, nazwijmy go „XYZ Basic”. Moja rola w tym projekcie? Zostałem zaproszony do przeprowadzenia tego egzaminu jako certyfikowany egzaminator. No to jadę do miejscowości „S”. Egzamin dwuczęściowy: część pierwsza – słuchanie, część druga – gramatyka, słownictwo, rozumienie tekstu pisanego. Cała materia, łącznie z poleceniami w stylu: „ Spójrz na obrazek numer dwanaście. Na tym obrazku: A/ ludzie jedzą kanapki, B/ ludzie przypatrują się kanapkom, C/ kanapki są z serem i szynką, D/ kanapek w ogóle nie ma”, oczywiście w języku „lengłidż”, czyli szok totalny dla uczestników kursu, po – że przypomnę – 20 godzinach zajęć, żeby głupocie urzędniczej stało się zadość.
Nie czepiam się merytorycznej części kursu. Być może nabyte umiejętności pozwolą bezrobotnym mieszkańcom miejscowości „S” znaleźć pracę, o którą tak trudno, szczególnie dla niemłodych już osób. Jednak – w części dotyczącej języka angielskiego, to kompletnie bezsensownie wydane pieniądze na zajęcia, które nic nie wnoszą w kategoriach umiejętności językowych, i dodatkowo, sprawdzenie braku takiej wiedzy, przy pomocy kosztownego narzędzia tylko po to, by móc wykazać się wykonaniem „procedury” przewidzianej przez jakiegoś głupka, suto opłaconego, tym razem za „nasze” pieniądze, by „unia europejska” była zadowolona z dobrze wydanej kasy.
Oto „unijna” Polska właśnie. Ile pieniędzy marnuje się w taki sposób w skali całego kraju? Kolejna afera, czy tylko krzycząca niegospodarność?
Pozdrawiam blog-n-rollowo
krisp
19 Comments
@krisp
19 August, 2017 - 09:16
Drogi tł,
19 August, 2017 - 21:35
Wierz mi, że uczestnicy kursu nie wyglądali na takich, co to marzą o emigracji. Sorki, może wredny teraz jestem pisząc takie rzeczy.
Pozdrawiam
krisp
@krisp
19 August, 2017 - 09:19
Pierwsza myśl - ani to ani to, tylko kolejny absurd :)
A druga ... może coś za tym jest mniej lub bardziej głupiego, albo przebiegłego typu pokazać kto ma pieniądze i uważajcie Polaczki bo zabierzemy. Pewnie jakieś drobne geszefciki. W końcu Ty też geszefcik zrobiłeś :)
Generalnie uważam, że to jest to czego nie znoszę: lenistwo umysłowe od samej góry do samego dołu.
Drogi polfic-u
19 August, 2017 - 21:32
To, na co chciałem zwrócić uwagę, to ewidentne marnotrawienie naszych pieniędzy przez instytucje, które miast czuwać nad sensownym wydawaniem kasy, akceptują takie przewały.
Pozdrawiam
krisp
PS. To nie był ostatni egzamin. Jeszcze mam dwie tury. A geszefcik, jak wyżej.
przekręt
19 August, 2017 - 20:08
@krisp
20 August, 2017 - 14:50
Nie jest tajemnicą, że z każdego euro dotacji ponad 90 eurocentów wraca do krajów UE. To się nazywa biznes robiony na naiwnych biedakach. Tera zapewne zacznie się dojenie Ukrainy przez różne edukacyjne firmy.
Co do nauki języka, to odbywa się to podobnie również w tzw. szkołach językowych, ale to już inna historia.
@Katarzyna
20 August, 2017 - 15:07
Droga Katarzyno,
20 August, 2017 - 15:31
Pozdrawiam
krisp
Kurwa .
20 August, 2017 - 19:11
Dla każdego.
Ta Dobra Zmiana ma naprawdę wiele do roboty.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Droga Torpedo Wulkaniczna,
20 August, 2017 - 21:47
Pozdrawiam
krisp
Te 20 godzin
20 August, 2017 - 21:45
Liczenie i alfabet :o)
Od jakichś 20 lat czytuję to i owo po germańsku, a i tak za mało.
Tylko czasem potrafię zobaczyć świat tak, jak German.
German, nie Enerdowiec,
Może dlatego, że siedzę raczej w ścisłychi to przedwojennych, często sprzed I wś.
Jakoś mi się nie chce Brechta czy Adolfa w oryginale.
Usłużny Goebbels dał materiały o Katyniu dobrze przetłumaczone na polski i opublikował, bodaj w 1943 ( pożyczyłem komuś, nie mogę sprawdzić).
Miej te 17-30 lat w lipcu 1944 w Warszawie, czytaj Goebbelsa i nie chwyć za broń.
Ironia, jakże gorzka ironia Historii.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Przecież wiadomo, Krisp,
20 August, 2017 - 21:48
Ktoś konsumuje unijne ( i moje też ) ciociorki za bezsens.
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Droga Torpedo Wulkaniczna,
20 August, 2017 - 22:18
Pozdrawiam
krisp
Ostatnie moje podejście, bo
20 August, 2017 - 19:38
Widać miałam pecha, albo jestem niecierpliwa. Przed laty zapisałam się na kurs j. angielskiego do Empik School w Olsztynie. Zapłaciłam, kupiłam podręczniki, które mi polecono i wybrałam się na zajęcia. Zaczęły się od testu. Cała grupa dowiedziała się, że jestem osbą aspołeczną, kiepsko pracującą w grupie. Do dziś nie wiem, co to był za chwyt psychologiczny.
Przez 3 zajęcia pan realizował ćwiczenia z innego podręcznika, nad moimi pracami domowymi pracowała cała rodzina. W końcu zapytałam, kiedy zacznie pracować z nami na podstawie sprzedanego podręcznika. Nie otrzymałam odpowiedzi, uznałam więc, że nic tu po mnie i poprosiłam o zwrot pięniędzy. Z dużymi oporami, ale mi je wypłacono. Od tej pory wkuwam sama. Efekty niewielkie, ale przynajmniej za darmo.
Przy okazji zapytam, jest jakiś skuteczny sposób na naukę języka bez kursu? Bo nie wiem czy zdążę się nauczyć przed śmiercią. ;-))) Zależy mi bardzo na tym, bo znam jako tako francuski i rosyjski, ale teraz wszyscy - They speak English - ;-))
Pozdrawiam
Katarzyna
@Katarzyna
20 August, 2017 - 20:08
Osłuchaj się.
W domu, jak sił i ochoty starczy - zerknij w podręcznik, coś pogadaj, coś napisz ( ja jestem wzrokowiec, pomaga).
Łatwo gadać, samemu trudniej ;o)
Ja gaworzę po germańsku; mówią , że to łatwiej później opanować english - g... prawda.
Dużo sil i spokoju I nie wydawaj kasy - po prostu trzeba wkuwać i ćwiczyć.
Innej metody nie ma - no, chyba , że na głęboką wodę i na miesiąc do Anglii bez znajomych Polaków ;o)
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Droga Katarzyno,
20 August, 2017 - 21:42
Musiałaś trafić kiepsko, bo najwięcej zależy od nauczyciela i dobrej organizacji zajęć przez szkołę. Nauczyciel może pociągać do nauki, albo, jak w Twoim przypadku, zabić całą radość zabawy w język.
Na przykład, zaprzyjaźniona szkoła w Białymstoku prowadzi rekrutację na zajęcia od najbliższego poniedziałku aż do końca września. To prawie półtora miesiąca, by przeprowadzić testy, rozmowy kwalifikacyjne, ustalić plany zajęć wspólnie z uczestnikami kursów, a gdy się rozpoczynają zajęcia, wszyscy przychodzą i się uczą, bo cała praca organizacyjna została wykonana przez szkołę wcześniej. Na początku jest okres bezpodręcznikowy przez ok. dwa tygodnie, by nauczyciel dobrze rozpoznał potrzeby i możliwości grupy, i dopiero potem zapada decyzja o doborze materiałów na cały kurs. Efekt jest taki, że czasami co grupa to inne materiały. EMPiK ma inaczej. Ma swoje księgarnie, handluje w nich podręcznikami, a że jest interes do zrobienia, to lecą schematami podręcznikowymi po całości. Taka subtelna różnica.
Na temat skutecznego sposobu nauki bez kursu może coś wymyślę, choć nie wiedząc ile umiesz, to może być trudne. Jakby co, napisz na priv.
Pozdrawiam
krisp
@Torpeda Wulkaniczna
20 August, 2017 - 20:43
Pozdrawiam
@krisp
21 August, 2017 - 08:13
Nie zwróciliby, gdybym nie postraszyła, że ostatni raz z nimi rozmawiam, następną rozmowę będzie miał mój syn, radca prawny. Poskutkowało. ;-))
Droga Katarzyno,
21 August, 2017 - 13:23
Kiedyś prowadziłem księgarnię i sprzedałem EMPiK-owi książki za ok 1500 zł. Odzyskanie należności z niezapłaconej faktury trwało prawie 3 lata.
Pozdrawiam
krisp