
Zbliżający się tydzień - od poniedziałku 4 września - okaże się momentem definiującym prezydenturę Andrzeja Dudy.
I to niezależnie od tego, co się faktycznie wtedy wydarzy:
- czy pan prezydent przedłoży projekty obiecanych ustaw sejmowi, czy też nie;
- czy tylko będzie prezentował swoje założenia w tej materii - drogą wywiadu lub orędzia - czy też nie;
- czy nastąpi mniej lub bardziej kontrolowany przeciek z "Dużego Pałacu" - czy też nie;
- czy też dziennikarze lub blogerzy na własną rękę ujawnią coś dotąd przed nami skrywanego - czy też nie; itd & itp
Jedno jest pewne - karty zostaną teraz definitywnie wyłożone na stół i nastąpi WIELKIE "SPRAWDZAM".
Bo właśnie teraz powinna nastąpić swego rodzaju kulminacja wydarzeń nabrzmiewających od maja - gdy pan prezydent - niewątpliwie pod wypływem części swoich doradców (zarówno tych formalnych, jak i tych ...ehm ...mniej formalnych) - wystrzelił z nieoczekiwanym pomysłem daleko idącego referendum konstytucyjnego.

Niewątpliwie już wtedy stosownie podpompowano panaprezydentowe ego, zręcznie "sprzedając" Mu pomysł zapytania Polaków o zdanie w sprawie przejścia kraju na system czysto prezydencki (wiadomo z KIM na czele...)
Bo dzisiaj faktycznie mamy hybrydę kanclersko-prezydencką z pokrywającymi się obszarami odpowiedzialnościi, co nieuchronnie wywołuje spory kompetencyjne - nawet wśród polityków "jednej drużyny".
Winna jest tu bez wątpienia mazowiecko-geremko-kwaśniewska konstytucja z 1997 roku - która wcześniej doprowadziła do "szorstkiej przyjaźni" premiera Millera z prezydentem Kwaśniewskim i tak żenującego spektaklu na arenie międzynarodowej, jak spór obu dżentelnemów o prawo wciągnięcia polskiej flagi na maszt przy naszej akcesji do Unii Europejskiej.
"Były premier niedawno w książce „Anatomia siły”, wywiadzie rzece z Robertem Krasowskim, wspominał przepychanki o to, kto będzie w Dublinie niósł flagę. Wymagało to wówczas nadzwyczajnej procedury dyplomatycznej, bo w szczycie przewidziany był udział szefów rządów, a nie prezydentów.
Kwaśniewskiego miała rozsierdzić propozycja Irlandczyków, by zasiadł obok męża prezydent Irlandii Mary McAleese. – Co oni sobie myślą – wołał prezydent na spotkaniu ze mną. Nic mnie to nie obchodzi, że łamię jakieś zwyczaje. Jadę i chcę być należycie honorowany. – Olek, nie denerwuj się – próbowałem tonować. W ceremoniach unijnych od dawna uczestniczą premierzy. (...) A poza tym, jak to będzie wyglądało? My we dwóch do jednej flagi? – Będzie, jak będzie – powiedział zirytowany. Jadę i koniec.
W końcu Miller przekonał irlandzkiego premiera, który w ostatniej chwili – w tajemnicy przed innymi delegacjami – dopisał Kwaśniewskiego: – Byliśmy jedyną dwugłową delegacją. Kiedy wstaliśmy obaj z krzeseł, aby odebrać polską flagę, ze strony naszych europejskich kolegów rozległ się cichy szmer rozbawienia."
https://www.wprost.pl/tygodnik/445723/Dreszcze-niespokojne.html
I m.in. dlatego tę konstytucję trzeba jak najszybciej zmienić, wybierając albo system kanclerski (gdzie premier jest najważniejszy, a prezydent pełni funkcje wyłącznie ceremonialne i wybierany jest przez parlament), albo prezydencki - wybór bezpośrednio przez naród i pełen wypływ na obsadę i politykę rządu.
Bo dzisiaj to mamy "trochę tego" i "trochę tego...", gdyż konstytucja niewątpliwie bardziej była wtedy klecona z myślą o konkretnych politykach tamtej epoki, niż w duchu tworzenia trwałych i sprawnych ram ustrojowych...

O panaprezydentowych ambicjach, fantazjach, złudzeniach oraz skłonności w ostatnim czasie do podejmowaniu decyzji pod wpływem ludzi o niezbyt jasnych motywacjach - bardziej szczegółowo pisałem wcześniej:
Czy Andrzej Duda to "księżna Diana" PIS-u?
Tylko nie próbujcie tworzyć "partii prezydenckiej"!!!
Twarde lądowanie "Dużego pałacu"

"Unia Wolności" – maksymalnie 13 procent…
ale wpływy zawsze niewspółmierne do werdyktu wyborców…

I to niezależnie od tego, co się faktycznie wtedy wydarzy:
- czy pan prezydent przedłoży projekty obiecanych ustaw sejmowi, czy też nie;
- czy tylko będzie prezentował swoje założenia w tej materii - drogą wywiadu lub orędzia - czy też nie;
- czy nastąpi mniej lub bardziej kontrolowany przeciek z "Dużego Pałacu" - czy też nie;
- czy też dziennikarze lub blogerzy na własną rękę ujawnią coś dotąd przed nami skrywanego - czy też nie; itd & itp
Jedno jest pewne - karty zostaną teraz definitywnie wyłożone na stół i nastąpi WIELKIE "SPRAWDZAM".
Bo właśnie teraz powinna nastąpić swego rodzaju kulminacja wydarzeń nabrzmiewających od maja - gdy pan prezydent - niewątpliwie pod wypływem części swoich doradców (zarówno tych formalnych, jak i tych ...ehm ...mniej formalnych) - wystrzelił z nieoczekiwanym pomysłem daleko idącego referendum konstytucyjnego.

Niewątpliwie już wtedy stosownie podpompowano panaprezydentowe ego, zręcznie "sprzedając" Mu pomysł zapytania Polaków o zdanie w sprawie przejścia kraju na system czysto prezydencki (wiadomo z KIM na czele...)
Bo dzisiaj faktycznie mamy hybrydę kanclersko-prezydencką z pokrywającymi się obszarami odpowiedzialnościi, co nieuchronnie wywołuje spory kompetencyjne - nawet wśród polityków "jednej drużyny".
Winna jest tu bez wątpienia mazowiecko-geremko-kwaśniewska konstytucja z 1997 roku - która wcześniej doprowadziła do "szorstkiej przyjaźni" premiera Millera z prezydentem Kwaśniewskim i tak żenującego spektaklu na arenie międzynarodowej, jak spór obu dżentelnemów o prawo wciągnięcia polskiej flagi na maszt przy naszej akcesji do Unii Europejskiej.
"Były premier niedawno w książce „Anatomia siły”, wywiadzie rzece z Robertem Krasowskim, wspominał przepychanki o to, kto będzie w Dublinie niósł flagę. Wymagało to wówczas nadzwyczajnej procedury dyplomatycznej, bo w szczycie przewidziany był udział szefów rządów, a nie prezydentów.
Kwaśniewskiego miała rozsierdzić propozycja Irlandczyków, by zasiadł obok męża prezydent Irlandii Mary McAleese. – Co oni sobie myślą – wołał prezydent na spotkaniu ze mną. Nic mnie to nie obchodzi, że łamię jakieś zwyczaje. Jadę i chcę być należycie honorowany. – Olek, nie denerwuj się – próbowałem tonować. W ceremoniach unijnych od dawna uczestniczą premierzy. (...) A poza tym, jak to będzie wyglądało? My we dwóch do jednej flagi? – Będzie, jak będzie – powiedział zirytowany. Jadę i koniec.
W końcu Miller przekonał irlandzkiego premiera, który w ostatniej chwili – w tajemnicy przed innymi delegacjami – dopisał Kwaśniewskiego: – Byliśmy jedyną dwugłową delegacją. Kiedy wstaliśmy obaj z krzeseł, aby odebrać polską flagę, ze strony naszych europejskich kolegów rozległ się cichy szmer rozbawienia."
https://www.wprost.pl/tygodnik/445723/Dreszcze-niespokojne.html
I m.in. dlatego tę konstytucję trzeba jak najszybciej zmienić, wybierając albo system kanclerski (gdzie premier jest najważniejszy, a prezydent pełni funkcje wyłącznie ceremonialne i wybierany jest przez parlament), albo prezydencki - wybór bezpośrednio przez naród i pełen wypływ na obsadę i politykę rządu.
Bo dzisiaj to mamy "trochę tego" i "trochę tego...", gdyż konstytucja niewątpliwie bardziej była wtedy klecona z myślą o konkretnych politykach tamtej epoki, niż w duchu tworzenia trwałych i sprawnych ram ustrojowych...

O panaprezydentowych ambicjach, fantazjach, złudzeniach oraz skłonności w ostatnim czasie do podejmowaniu decyzji pod wpływem ludzi o niezbyt jasnych motywacjach - bardziej szczegółowo pisałem wcześniej:
Czy Andrzej Duda to "księżna Diana" PIS-u?
Tylko nie próbujcie tworzyć "partii prezydenckiej"!!!
Twarde lądowanie "Dużego pałacu"
Wygląda na to, że także pan prezydent nie uniknie w przyszłym tygodnu "wywołania do tablicy"... ale Loża przyjmie to ze spokojem...

"Unia Wolności" – maksymalnie 13 procent…
ale wpływy zawsze niewspółmierne do werdyktu wyborców…


(3)