Marksista non olet?

 |  Written by stronnik  |  0
Wędrowałem dziś po internecie. Znalazłem taki kwiatek. Przeczytajcie co (znacznie) poniżej skopiowałem ze strony internetowej polskiej ambasady w Berlinie.

Zwrócę tylko uwagę na mały fragment podkreślony na czerwono.

Ale najpierw mój wstęp.

Pomijam milczeniem już samą ideę powoływania jakichś dodatkowych sił dublujących NATO, a w zamierzeniu będącą dość osobliwą zagadką.

Oto do czego prowadzi polityka poblażania komunie pochowanej w zakamarkach ambasad i nie tylko. Być może moja krytyka wynika z jakiegoś idealistycznego podejścia do kwestii rugowania komuny z myśli, mowy i uczynków. Myślę, że takie podejście cechowało w dużej mierze pokolenie, które potem ginęło w Powstaniu Warszawskim i jako Żołnierze Wyklęci.

Oczekiwałem, że walka z komuną i post komuną realizowana przez PiS, będzie właśnie dążeniem do całkowitego wytrzebienia z miejsc ważnych i publicznych tego co nazywamy złogami komunistycznymi. Oraz, że nastapi cezura w sposobie myślenia, a co za tym idzie, cezura w obsadzie stanowisk. Nic z tego. I nic bardziej mylącego.

A tu proszę, mamy żywy przykład, że istnieje jakieś spokojne przechodzenie do porządku dziennego nad uczestnictwem polskiego ministra (zastępca ambasadora w Berlinie) w rozmowach z jaczejką marsistowską. I to całkiem legalnie i jawnie działającą w Niemczech. I jako odniesienie mamy nasze wspaniałe elity patriotyczne przy władzy. A może jednak coś za coś? I tylko my, Polacy, jesteśmy za głupi, żeby poznawać prawdę o nas samych i naszym losie?

A u nas? No oczywiście! Nadal istnieje sobie w najlepsze KPP, jakieś radia wywrotowe, jakieś internetowe komunistyczne strony... Nasze prawo i konstytucja swoje... A władze, policja, służby - śpią? Czy są opłacani z innych niz nasze podatki źródeł? A ich mocodawcy czy aby na pewno są patriotami i wykazują to, przy każdej nadarzającej się okazji?

Co mnie obchodzi jakiś Berlin czy inny padół. Mnie obchodzi Polska i nasz interes narodowy, polityczny, gospodarczy i każdy inny. I oczekuję, że Polacy na stanowiskach ministrów, ambasadorów i gdzie tam jeszcze, będą pilnowali naszego interesu. Każdego z równą determinacją. A w kontekście tego z kim rozmawiamy wygląda, że marksiści non olet?

Wkurza mnie brak odkomuszania, brak propagowanai i praktycznego stosowania patriotyzmu w powszednim działaniu, które powinno zaczynać się właśnie od samej góry - jako przykład. Nie ma tego wogóle w żadnej praktyce na żadnym szczeblu. Jedynie minister Gliński kultywuje ściemę pod pozorem paplaniny, którą nas raczy od czasu do czasu, a poza ekranem daje nasze i duże pieniądze na remonty cmentarzy żydowskich, które są nam do niczego nie potrzebne. Chyba że nasze wszystkie są już tak wychuchane, że nie wiadomo co z tą forsą robić? To wtedy zgoda i można kupczyć ich (znaczy żydowskimi) potrzebami.

Tak właśnie, to mnie wkurza najbardziej, bo nie zrywa z dotychczasowym myśleniem, które jest początkiem wszystkiego co ma nastąpić! A to oznacza, że elity PiSu, czy jak je tam scharakteryzować, nie odrobiły zadania domowego!

Nie, nie jestem naiwny. Tłumaczeniem będzie, że nie możemy dyktować gospodarzom kogo mają zapraszać. Z czym można się zgodzić. Można, ale czy trzeba? I to właśnie dziś?

Ale czy polski przedstawiciel musiał być w randze ministra, musiał udzielić milczącej zgody na uczestnictwo marksistów?

Oto w jakim bagnie się zanurzamy. Czy na tym statku jest jakiś kapitan?

Napisałem do ambasadora mail. Wiem, na Berdyczów. Ale musiałem!

Poniższy tekst pochodzi w całości ze strony internetowej polskiej ambasady w Berlinie: www.Berlin.msz.gov.pl

Poniżej kopia ze strony ambasady, bo linka do samego tekstu nie udaje się utworzyć.
 
7 LUTEGO 2018

 

Więcej współpracy w przemyśle zbrojeniowym? UE na drodze do Unii Obronnej
Min. Janusz Styczek uczestnikiem dyskusji panelowej nt. Unii Obronnej zorganizowanej przez Akademię Europejską w Berlinie

 

 

Czy dzięki PESCO UE naprawdę stanie się Unią Obronną? Czy może to po prostu kosztujący miliardy program inwestycyjny, który przyniesie korzyści przede wszystkim przemysłowi zbrojeniowemu? Czy państwa członkowskie UE zgadzają się co do zastosowania wspólnie stworzonych sił zbrojnych? I czy w ogóle jest warto dążyć do przemiany UE w Unię Obronną?

 

Te i inne kwestie były przedmiotem dyskusji panelowej pod tytułem „Więcej współpracy w przemyśle zbrojeniowym? UE na drodze do Unii Obronnej”, która odbyła się 1 lutego 2018 r. w siedzibie przedstawicielstwa Landu Turyngia.

 

Organizatorem dyskusji była Akademia Europejska w Berlinie. Udział w niej wzięli, między innymi: Pan Hans-Peter Bartels, poseł do Bundestagu i pełnomocnik Bundestagu ds. Obrony, Pani Ronja Kempin, ekspert Fundacji Nauka i Polityka, Pan Ingar Solty, ekspert Fundacji Róży Luxemburg oraz Min. Janusz Styczek, zastępca Ambasadora RP w Berlinie.

 

W konferencji uczestniczyło łącznie ok. 100 osób, w tym eksperci ds. polityki bezpieczeństwa i posłowie do Bundestagu.

 

Min. Styczek przedstawił polskie stanowisko w kwestii dalszego rozwoju wzmocnionej współpracy obronnej w ramach Unii Europejskiej (PESCO).  

 

W stałej współpracy strukturalnej w obszarze obronności PESCO (Permanent Structured Cooperation) uczestniczy 25 z 28 państw członkowskich UE, w tym Polska. Możliwość ustanowienia stałej współpracy strukturalnej została wprowadzona traktatem lizbońskim. Przewidziano tam, że grupa państw członkowskich UE może podjąć ścisłą współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. Stałe ramy współpracy pozwolą państwom członkowskim, które mają wolę i możliwości, na wspólne rozwijanie zdolności obronnych, inwestowanie w te same projekty oraz zwiększenie wkładu i gotowości operacyjnej swoich sił zbrojnych (za: b. d. W: Rada Europejska. Rada Unii Europejskiej. Pobrano z: http://www.consilium.europa.eu/pl/press/press-releases/2017/12/11/defence-cooperation-pesco-25-member-states-participating/. Dostęp z dnia: 07.02.2018 r.)

Drukuj DRUKUJ PODZIEL SIĘ TREŚCIĄ:
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>