Wszędzie na świecie - bez wyjątku - i to na wszelkich szczeblach machiny państwowej
– zdarzają się utajeni idioci,
zwykle butni i pełni wiary we własne talenty,
ale nie potrafiący przewidzieć konsekwencji swych poczynań
- i niekiedy dostają oni szansę zademonstrowaniu światu swych ograniczeń.
I najwyraźniej w Iranie właśnie doszło do takiego zdarzenia…
Bo jakiś „geniusz” w kręgach decyzyjnych tamtego kraju doszedł do wniosku, że najlepszym odwetem za śmierć gen. Sulejmaniego będzie „pomszczenie” bardzo traumatycznego dla Irańczyków przypadkowego zestrzelenia przez amerykański okręt wojenny cywilnego samolotu w lipcu 1988 roku i śmierci 290 osób, w przeważającej większości obywateli Iranu.
Doszło do tego przez tragiczną pomyłkę – bo pasażerski airbus (beztrosko sobie lecący w rejonie starć zbrojnych – a okręt ten właśnie rozpędzał irańskie kutry patrolowe zagrażające tankowcom z ropą) w jakiś niepojęty i niewybaczalny sposób został wzięty za irański samolot wojskowy (startujący z tego samego lotniska co feralny airbus), a wiele smutnych szczegółów znajdziemy tu –= > Katastrofa lotu Iran Air 655
I chociaż USA nigdy oficjalnie nie wzięły formalnej odpowiedzialności za tę tragedię, to jednak wypłaciły rodzinom ofiar pokaźne odszkodowania.
Natomiast tutaj mamy b. pedagogiczną wersję angielskojęzyczną, wyczerpująco (i to z kilku perspektyw: - USA; - Iranu; - prawa międzynarodowego; i ONZ) naświetlającą tło i przebieg tej tragedii, a także jej skutki: -= > Iran Air 655 tragedy
Irańczycy natomiast nigdy nie zaakceptowali amerykańskiej wersji wydarzeń, oskarżając USA o „rozmyślny akt terroryzmu” i nadal uważają ofiary katastrofy za skrytobójczo i z premedytacją zamordowanych "męczenników" … a samo wydarzenie ciągle jest u nich niezabliźnioną raną, m.in. upamiętnioną na popularnym znaczku pocztowym.
Bo choć tragedia ta – dzięki „naszym” mediom – już dawno została zapomniana na Zachodzie, to w Iranie każda jej rocznica jest szeroko celebrowana, przy wtórze rytualnych antyamerykańskich pohukiwań.
Tu np. znajdziemy oficjalną wypowiedź irańskiego MSZ o nieprzejednanej postawie Iranu (z okazji 29. rocznicy w roku 2017): - = > Iran will never forgive the perpetrators
I teraz - zdaniem nieznanego nam z nazwiska, ale wysoko postawionego "geniusza"
– najwyraźniej pojawiła się „wspaniała okazja do wyrównania rachunków” …
I dlatego postanowiono strącić
– „przez pomyłkę”, rzecz jasna
– jakiegoś boeinga
– bo to przecież „amerykańska maszyna” ...
– ... najlepiej „z krzyżowcami na pokładzie”.
Ale skoro żadne amerykańskie linie lotnicze nie latają dziś do Teheranu… to wypadło na Ukraińców i Kanadyjczyków…
I dlatego tamtej nocy starannie opróżniono niebo w okolicach lotniska, opóźniając start tego samolotu tak, by rakieta nie miała żadnych innych celów na swoim radarze.
I to dlatego media irańskie bezpośrednio po tej tragedii wręcz piały o „śmierci 80 amerykańskich terrorystów” - kiedy już wiadomo było, że nikomu z amerykańskich żołnierzy nic się nie stało podczas tego udawanego rakietowego ostrzału ich baz w Iraku.
Ki czort… zwyczajowe w tamtym regionie kwieciste "upiększanie rzeczywistości” ???
Ale teraz już niestety wiemy, co ajatollahowie mogli mieć wtedy na myśli, …???
I dlatego za grosz nie wierzę w skruchę Teheranu i publiczne przeprosiny za swoją „pomyłkę” … ładna mi „pomyłka” … !!!
Bo oni nigdy nie uwierzyli w amerykańską pomyłkę z roku 1988 i cierpliwie czekali na okazję, by się krwawo zemścić. Bo w tym regionie i w tej kulturze przelaną krew i „dyshonor” może pomścić tylko równie gwałtowne rozlanie krwi wroga…
A tak szybkie i ochocze – choć i tak dewastujące dla irańskiej reputacji - przyznanie się do „tragicznej pomyłki” i tak jest dużo lepsze i wygodniejsze dla rządzących, bo prawda jest jeszcze straszniejsza i naprawdę mrożąca krew w żyłach...
... bo to była świadoma zbrodnia wojenna na niewinnych cywilach nie biorących udziału w tym konflikcie
– nie w afekcie, nie w rozgorączkowaniu pola walki,
nie ze spanikowanymi operatorami przy konsolach oraz równie spanikowanymi oficerami na mostku
– ale na zimno zaplanowana i zatwierdzona oraz okrutnie wykonana,
co automatycznie stawia irańską teokrację poza nawiasem państw cywilizowanych.
A to jest ostatnia rzecz, której ajatollahowie by teraz pragnęli - = > Dlaczego ajatollahowie tak panicznie boją się dziś wojny
Ale tak krwiożerczy i paranoidalny reżim
– bez wahania masowo mordujący zbuntowanych poddanych,
seryjnie dokonujący zabójstw politycznych poza granicami swego kraju
i hojnie sponsorujący międzynarodowy terroryzm
- a przede wszystkim zdolny do tak perfidnego i wyrachowanego ludobójstwa -
udowodnił całemu światu,
- że nigdy nie powinien mieć dostępu do atomowego guzika…
I chociaż wcześniej miałem pod tym względem pewne wątpliwości,
to teraz przyznaję rację USA i prezydentowi Trumpowi –
NIE dla ATOMOWYCH PLANOW TEHERANU!!!
Po trzykroć – NIE!!!