Niemiecki plan dla nas. Jak zawsze.

 |  Written by stronnik  |  0
 Na łamach tygodnika Sieci znajduje się tekst autorstwa  Dominika Zdorta pod tytułem Elektryfikacja. Polecam w miarę możliwości przeczytać ów tekst.

Jako że techniką i techologiami zajmuję się na codzień zawodowo, mogę napisać, że dzień w którym będziemy mogli pojeździć po Polsce elektrycznym samochodem z takim samym komfortem jaki daje nam samochód z silnikiem cieplnym, jest tak odległy, że ani ja ani autor artykułu, tego dnia niestety nie doświadczymy. Możliwe że doświadczą tego nasze wnuki. A i to nie jest takie pewne. Po prostu energia elektryczna z racji ograniczeń idących z bardzo wielu kierunków, nie nadaje się do bezpośredniego stosowania w pojeździe z zamiarem pokonywania nim długich odcinków bez doładowywania. O pojazdach ciężarowych nie wspominając. Rozwój technologii grzęźnie w coraz bardziej skomplikowane i kosztowne technologie i rozwiązania. Ale nadal wszystko co się nadaje to oferta tylko nieco lepsza od dotychczasowej. Przełomu raczej nie należy się spodziewać.

Piszę to z całą odpowiedzialnością jako znawca tematu dystrybucji energii na poziomie subatomowym. Raczej prędzej niż później nastąpi przejście na paliwo wodorowe, bo tu rysuje się znaczący skok jakościowy związany z gęstością energii w jednostce objętości. To kwestia rozwoju technologii w kilku kluczowych kwestiach nad którymi już od jakiegoś czasu się pracuje. Tyle że nie w Polsce. I chyba w działaniach polityków, zwlaszcza niemieckich oraz lewackich, raczej chodzi o opóźnienie tego momentu gdy energia zamknięta w wodorze zdominuje rynek.

W sposób niekontrolowany. A pokusa przejęcia kontroli jest ogromna. Zwłaszcza w Niemczech.

Do tego czasu z perspektywy Niemiec można liczyć na podporządkowanie sobie kilku państw, będących dostarczycielami zysków tanim kosztem z jednoczesnym w tym czasie zmonopolizowaniem produkcji wodoru i kluczowych elementów technologii. Do tego czasu North Stream ma służyć jako rozwiązanie pomostowe, dające ciągłość i możliwość pogłębienia dominacji. To jest chyba ten ostatni moment gdy jeszcze jest to możliwe, zanim technologia wodorowa znacząco się upowszechni i uniknie zmonopolizowania.

Jednak perspektywa niemieckiego monopolu nas czeka, jeśli nie przeciwstawi się temu duża część społeczeństw Europy już dziś. Potem będzie bardzo trudno lub niemożliwe wyjście spod dominacji, bo nie będziemy dysponowali kadrą naukową i odpowiednimi laboratoriami ani wystarczającą dozą suwerenności, by przełamać monopol. Przejście na wodór pod dyktando Niemców, będzie oznaczało stagnację w dziedzinie rozwoju produkcji energii z innych źrodeł na bardzo długie lata, co pozwoli im calkowicie zdominować rynek i dystrybucję.

Najpierw jednak ma się dokonać możliwie nagłębsza przemiana polityczna oraz nastąpić pełne uzależnienie energetyczne Europy Środkowej od dostaw energii z Niemiec. Aby w perspektywie wprowadzić nową technologię jako gotową ofertę bez żadnej możliwości niezależnego rozwoju. Stosując sprawdzone metody administracyjne, fiskalne, ekonomiczne i gospodarcze oraz polityczne. Do tego ostatniego potrzebna jest dziś Unia. Wszak cała Europa Środkowa stanie pod unijnym przymusem dostosowania standardów do korzystania z nowej czystej energii. Pochodzącej oczywiście z Niemiec.

Tak jawi mi się plan opracowany dla nas przez jakże zawsze "troskliwych" Niemców, naciskajacych na nas z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy i w obliczu bardzo wątpliwych zysków związanych z działaniami w imię tzw zmian klimatycznych w rodzaju wiatraczków i paneli słonecznych. Zadając sobie podstawowe pytanie: Po co to wszystko i w imię czego musimy zjeść tę żabę? I dlaczego wlaściwie tylko my? Odpowiedź jawi się niezwykle prosta.

Oni już od dawna mają plan "zagospodarowania" nas, w kontekście przejścia na wodór, który jest trudną technologią, ale stoimy przed już uchylonymi drzwiami do niej. Rosyjski gaz, to tylko narzędzie do podporządkowania nas w wystarczającym stopniu. Potrzeba niemieckiej dominacji w dystrybucji rosyjskiego gazu oraz histeria klimatyczna to dziś jedynie metoda na odciagnięcie nas od rozwoju pozyskiwania energii z innych niż niemieckie źródeł. Przecież wiedzą że do ruskich już nie wrócimy, a zloża gazu w szelfie norweskim są ograniczone i kiedyś się skończą. Poza tym gdy uda się im wprowadzić wodór, ruski gaz natychmiast stanie się bardzo złym żródłem zmiany klimatu.

Ten plan jest rozpisany na długie lata. Znacznie dłuższe niż trwa jedna czy dwie kadencje rządów PiS.
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>