Program zwalczania prostytucji w powojennym PRL zakończył się fiaskiem.
Z uwagi na to, że za najważniejszą przyczynę prostytucji uważano biedę i brak samodzielności życiowej młodych kobiet, działania instytucji państwowych nakierowane były na doprowadzenie tych osób do porzucenia profesji i podjęcia „uczciwej pracy”. W tym celu na terenie całego kraju planowano utworzenie sieci internatów i domów pracy przymusowej. Internaty miały być tworzone dla kobiet „wyrażających chęć do pracy”, ale niemających stałego miejsca zameldowania.
Szczególną uwagę poświęcano nieletnim, w opinii ekspertów najbardziej bezbronnym i nieświadomym, a w związku z tym „zasługującym” na pomoc. Pomoc taką udzielał już w okresie międzywojennym Zakład w Henrykowie koło Warszawy, prowadzony przez siostry samarytanki. Po wojnie przejęło go państwo i przekształciło w Dom Wychowawczo-Zarobkowy.
W związku z wszechobecnością prostytucji na „wielkich budowach socjalizmu” w oficjalnych wytycznych zakazano kierowania „byłych prostytutek” do pracy na tych budowach. I tak np., „sława” dziewcząt Nowej Huty dotarła do Krakowa i młodzi ludzie przyjeżdżali stamtąd wieczorem do Nowej Huty w poszukiwaniu „wygodnej i niekrępującej towarzyszki”.
Nie wszystkie prostytutki poddawały się zabiegom „resocjalizacyjnym”. Dla osób „złośliwie odmawiających pracy” nie było w komunistycznym projekcie miejsca, dlatego Komenda Główna MO zalecała „wobec opornych wykazujących wstręt do pracy i nigdzie nie meldowanych prostytutek stosować po uprzednim porozumieniu z miejscowym Sądem Grodzkim przepisy rozporządzenia o zwalczaniu włóczęgostwa i żebractwa z 1927 r., celem umieszczenia ich na mocy decyzji Sądu Grodzkiego w Domu Pracy Przymusowej w Bojanowie”.
Takimi „opornymi” prostytutkami zajmowała się także Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, kierując je do obozów pracy (zwykle na dwadzieścia cztery miesiące).
Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pod koniec lat 40. Rozpoczęło prace nad projektem dekretu lub ustawy o zwalczaniu prostytucji, która wprowadzałaby sankcje karne zarówno dla osób świadczących usługi seksualne, jak i ich klientów. Za korzystanie z usług seksualnych ustawa przewidywała karę aresztu do trzech miesięcy lub karę grzywny do stu tysięcy złotych. W uzasadnieniu zapewniano, że „zakaz ten utrudni możliwość dla prostytucji znalezienia klienta i tym samym przyczyni się do zmniejszenia nasilenia prostytucji. Ponadto sam fakt korzystania z prostytucji, którą należy uważać jako jedną z najgorszych form wyzysku człowieka przez człowieka, jest sprzeczny z założeniami ideologicznymi Polski Ludowej i z istotą Państwa Socjalistycznego”.
Ostatecznie projekt ten został zarzucony z uwagi na sprzeciw Ministerstwa Sprawiedliwości, uznającego, że przepisy nie powinny „zawierać żadnych sankcji karnych w stosunku do prostytutki, a jedynie środki opieki społecznej”. Był to jedyny w okresie PRL przypadek tak jasnego sformułowania postulatu karania klientów usług seksualnych.
W trakcie kontroli internatów ustalono, że personel tych zakładów był nieodpowiednio przygotowany do pracy z „trudnymi” pensjonariuszkami, one niechętnie poddawały się rygorom życia w placówce. Ponadto zaangażowanie Ligi Kobiet i innych organizacji „społecznych” ograniczyło się do okazjonalnych pogadanek i nie osiągnęło oczekiwanego efektu włączenia „byłych prostytutek” w pracę na rzecz budowy nowej, socjalistycznej ojczyzny. Wiele mieszkanek internatów nadal uprawiało prostytucję i w żadnym wypadku nie wykazywało szans na „usamodzielnienie się.
Wobec porażki instytucji internatów rozpoczęto w 1952 roku ich likwidację, a kobiety, których nie udało się „usamodzielnić”, polecano kierować do obozów pracy przymusowej lub domów opieki.
Ambitny projekt zlikwidowania w Polsce prostytucji zakończył fiaskiem także z powodu powszechnego zwerbowania prostytutek do współpracy z organami bezpieczeństwa.
Wraz z pierwszymi objawami „odwilży” na przełomie 1954 i 1955 roku zakończono politykę represji wobec prostytucji. Nie powiódł się też projekt „resocjalizacji”, zabrakło skoordynowanych działań instytucji państwowych i przemyślanego programu wsparcia dla kobiet, które chciałyby porzucić swój zawód.
Równolegle pracowano nad rozwiązaniem problemu epidemii chorób wenerycznych. Ze względu na powojenne ruchy ludności, gwałty żołnierzy sowieckich oraz niski poziom higieny, w 1945 roku i opieki zdrowotnej, w 1945 roku szacowano, że nawet milion osób w Polsce może być zarażonych różnego rodzaju chorobami wenerycznymi.
Na mocy dekretu z 1946 roku wprowadzono obowiązek leczenia osób zakażonych, zabraniano im uprawiania seksu, wstępowania w związki małżeńskie i pracy w zawodach, które mogą stwarzać warunki do zarażenia innych osób. Uchylanie się od obowiązku zgłoszenia się do lekarza groziło karą grzywny do dziesięciu tysięcy złotych lub miesięcznego aresztu.
Choroby weneryczne mające bezpośredni wpływ na płodność, a także zdrowie przyszłego potomstwa, były postrzegane jako szczególne zagrożenie dla biologicznej odnowy społeczeństwa.
Wśród głównych założeń akcji „W” znajdowało się rozszerzenie sieci przychodni wenerologicznych w całym kraju, zbieranie danych na temat osób zakażonych, a także szeroka akcja oświatowa. Organizowano pogadanki w zakładach pracy, a po kraju jeździły ruchome wystawy przeciwweneryczne. Wyświetlano również filmy krótkometrażowe ostrzegające przed skutkami lekkomyślnych zachowań seksualnych.
Leczenie chorych miało być całkowicie bezpłatne i przebiegać z wykorzystaniem najnowocześniejszego wówczas środka, czyli penicyliny.
Wyjątkowa jak na tamte czasy otwartość mówienia o zdrowiu seksualnym, a także zastosowanie najnowocześniejszych antybiotyków zadecydowały, że akcja „W” okazała się sukcesem zarówno w wymiarze medycznym, jak i propagandowym. Nawet Radio Wolna Europa w 1951 roku przyznało, iż akcja ta to „jedyna skuteczna akcja zdrowotna podjęta przez reżim”.
Wybrana literatura:
Z uwagi na to, że za najważniejszą przyczynę prostytucji uważano biedę i brak samodzielności życiowej młodych kobiet, działania instytucji państwowych nakierowane były na doprowadzenie tych osób do porzucenia profesji i podjęcia „uczciwej pracy”. W tym celu na terenie całego kraju planowano utworzenie sieci internatów i domów pracy przymusowej. Internaty miały być tworzone dla kobiet „wyrażających chęć do pracy”, ale niemających stałego miejsca zameldowania.
Szczególną uwagę poświęcano nieletnim, w opinii ekspertów najbardziej bezbronnym i nieświadomym, a w związku z tym „zasługującym” na pomoc. Pomoc taką udzielał już w okresie międzywojennym Zakład w Henrykowie koło Warszawy, prowadzony przez siostry samarytanki. Po wojnie przejęło go państwo i przekształciło w Dom Wychowawczo-Zarobkowy.
W związku z wszechobecnością prostytucji na „wielkich budowach socjalizmu” w oficjalnych wytycznych zakazano kierowania „byłych prostytutek” do pracy na tych budowach. I tak np., „sława” dziewcząt Nowej Huty dotarła do Krakowa i młodzi ludzie przyjeżdżali stamtąd wieczorem do Nowej Huty w poszukiwaniu „wygodnej i niekrępującej towarzyszki”.
Nie wszystkie prostytutki poddawały się zabiegom „resocjalizacyjnym”. Dla osób „złośliwie odmawiających pracy” nie było w komunistycznym projekcie miejsca, dlatego Komenda Główna MO zalecała „wobec opornych wykazujących wstręt do pracy i nigdzie nie meldowanych prostytutek stosować po uprzednim porozumieniu z miejscowym Sądem Grodzkim przepisy rozporządzenia o zwalczaniu włóczęgostwa i żebractwa z 1927 r., celem umieszczenia ich na mocy decyzji Sądu Grodzkiego w Domu Pracy Przymusowej w Bojanowie”.
Takimi „opornymi” prostytutkami zajmowała się także Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, kierując je do obozów pracy (zwykle na dwadzieścia cztery miesiące).
Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pod koniec lat 40. Rozpoczęło prace nad projektem dekretu lub ustawy o zwalczaniu prostytucji, która wprowadzałaby sankcje karne zarówno dla osób świadczących usługi seksualne, jak i ich klientów. Za korzystanie z usług seksualnych ustawa przewidywała karę aresztu do trzech miesięcy lub karę grzywny do stu tysięcy złotych. W uzasadnieniu zapewniano, że „zakaz ten utrudni możliwość dla prostytucji znalezienia klienta i tym samym przyczyni się do zmniejszenia nasilenia prostytucji. Ponadto sam fakt korzystania z prostytucji, którą należy uważać jako jedną z najgorszych form wyzysku człowieka przez człowieka, jest sprzeczny z założeniami ideologicznymi Polski Ludowej i z istotą Państwa Socjalistycznego”.
Ostatecznie projekt ten został zarzucony z uwagi na sprzeciw Ministerstwa Sprawiedliwości, uznającego, że przepisy nie powinny „zawierać żadnych sankcji karnych w stosunku do prostytutki, a jedynie środki opieki społecznej”. Był to jedyny w okresie PRL przypadek tak jasnego sformułowania postulatu karania klientów usług seksualnych.
W trakcie kontroli internatów ustalono, że personel tych zakładów był nieodpowiednio przygotowany do pracy z „trudnymi” pensjonariuszkami, one niechętnie poddawały się rygorom życia w placówce. Ponadto zaangażowanie Ligi Kobiet i innych organizacji „społecznych” ograniczyło się do okazjonalnych pogadanek i nie osiągnęło oczekiwanego efektu włączenia „byłych prostytutek” w pracę na rzecz budowy nowej, socjalistycznej ojczyzny. Wiele mieszkanek internatów nadal uprawiało prostytucję i w żadnym wypadku nie wykazywało szans na „usamodzielnienie się.
Wobec porażki instytucji internatów rozpoczęto w 1952 roku ich likwidację, a kobiety, których nie udało się „usamodzielnić”, polecano kierować do obozów pracy przymusowej lub domów opieki.
Ambitny projekt zlikwidowania w Polsce prostytucji zakończył fiaskiem także z powodu powszechnego zwerbowania prostytutek do współpracy z organami bezpieczeństwa.
Wraz z pierwszymi objawami „odwilży” na przełomie 1954 i 1955 roku zakończono politykę represji wobec prostytucji. Nie powiódł się też projekt „resocjalizacji”, zabrakło skoordynowanych działań instytucji państwowych i przemyślanego programu wsparcia dla kobiet, które chciałyby porzucić swój zawód.
Równolegle pracowano nad rozwiązaniem problemu epidemii chorób wenerycznych. Ze względu na powojenne ruchy ludności, gwałty żołnierzy sowieckich oraz niski poziom higieny, w 1945 roku i opieki zdrowotnej, w 1945 roku szacowano, że nawet milion osób w Polsce może być zarażonych różnego rodzaju chorobami wenerycznymi.
Na mocy dekretu z 1946 roku wprowadzono obowiązek leczenia osób zakażonych, zabraniano im uprawiania seksu, wstępowania w związki małżeńskie i pracy w zawodach, które mogą stwarzać warunki do zarażenia innych osób. Uchylanie się od obowiązku zgłoszenia się do lekarza groziło karą grzywny do dziesięciu tysięcy złotych lub miesięcznego aresztu.
Choroby weneryczne mające bezpośredni wpływ na płodność, a także zdrowie przyszłego potomstwa, były postrzegane jako szczególne zagrożenie dla biologicznej odnowy społeczeństwa.
Wśród głównych założeń akcji „W” znajdowało się rozszerzenie sieci przychodni wenerologicznych w całym kraju, zbieranie danych na temat osób zakażonych, a także szeroka akcja oświatowa. Organizowano pogadanki w zakładach pracy, a po kraju jeździły ruchome wystawy przeciwweneryczne. Wyświetlano również filmy krótkometrażowe ostrzegające przed skutkami lekkomyślnych zachowań seksualnych.
Leczenie chorych miało być całkowicie bezpłatne i przebiegać z wykorzystaniem najnowocześniejszego wówczas środka, czyli penicyliny.
Wyjątkowa jak na tamte czasy otwartość mówienia o zdrowiu seksualnym, a także zastosowanie najnowocześniejszych antybiotyków zadecydowały, że akcja „W” okazała się sukcesem zarówno w wymiarze medycznym, jak i propagandowym. Nawet Radio Wolna Europa w 1951 roku przyznało, iż akcja ta to „jedyna skuteczna akcja zdrowotna podjęta przez reżim”.
Wybrana literatura:
A. Dobrowolska - Zawodowe dziewczyny. Prostytucja i praca seksualna w PRL
K. Kosiński – Prostytucja w PRL
Kłopoty z seksem w PRL. Rodzenie nie całkiem po ludzku, aborcja, choroby, odmienności, red. Marcin Kula
Obrzeża społeczne komunistycznej Warszawy (1945–1989), red. Patryk Pleskot
M. Zaremba - Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys
Kłopoty z seksem w PRL. Rodzenie nie całkiem po ludzku, aborcja, choroby, odmienności, red. Marcin Kula
Obrzeża społeczne komunistycznej Warszawy (1945–1989), red. Patryk Pleskot
M. Zaremba - Wielka trwoga. Polska 1944–1947. Ludowa reakcja na kryzys
(2)