Po przejęciu władzy bolszewicy przystąpili do podporządkowania polskich organizacji wojskowych.
Poczynania dezintegracyjne w polskich kręgach wojskowych w Rosji prowadziła probolszewicka prasa SDKPiL z „Trybuną” na czele. Do najbliższych współpracowników redakcji kierowanej przez Juliana Leszczyńskiego należeli m.in. : Stanisław Bobiński, Kazimierz Cichowski, Zbigniew Fabierkiewicz, Jakub Fenigstein, Andrzej Radziszewski, Mieczysław Warszawski-Broński i pełniący funkcję sekretarza redakcji Józef Unszlicht.
W typowym dla jej publicystyki artykule Stanisław Bobiński przestrzegał, iż w Rosji pragną żołnierzy Polaków „( ... ) poprowadzić do boju z hołotą rewolucyjną generałowie endeccy ( . . . ) tam zaś w kraju do stworzenia armii z armatami Kruppa i karabinami użyczonymi przez Austrię dąży [Tymczasowa] Rada Stanu ( ... ). Bagnety chłopa i robotnika z rodzinnych koszar miałyby za zadanie walczyć z anarchią na wypadek rewolucji polskiej ( . . . ). Nowa ofensywa polsko-rosyjska o wydarcie ziem polskich z rąk niemieckich od byłaby się kosztem zdruzgotania kraju do szczętu ( . . . ). Rewolucyjni socjaldemokraci w miejsce hasła silnej armii wysuwają [zatem] postulat powszechnego uzbrojenia ludu”.
Z kolei Julian Leszczyński pisał, iż "Imperializm współczesny zamieniając Polskę w cmentarne pobojowisko, pragnie z niej uczynić kolonię z pozorami niezawisłości ( . . . ). Armia polska pod skrzydłami opiekuńczymi Beselera i Guczkowa będzie orężem w rękach silniejszego imperializmu, który pragnie wesprzeć rodzący się imperializm Polski”.
Analogiczne stanowisko prezentował organ PPS-Lewicy „Robotnik w Rosji”, którego redaktorem naczelnym Józef Ciągliński, a współpracowali z nim m.in.: Daniel Budniak, Feliks Kon, Stanisław Królikowski, Paweł Lewinson i Władysław Matuszewski.
Po bolszewickim zamachu pod wpływem skoordynowanych nacisków ze strony bolszewików i ich polskojęzycznych sojuszników przewagę w Komitetu Głównego Związku Wojskowych Polaków Lewicy zyskiwać zaczęli zwolennicy nurtu radykalnego, co pchnęło tę centralę związkową w stronę ścisłego związku z Radą Komisarzy Ludowych.
Zadanie nawiązania oficjalnego kontaktu z KG ZWPL powierzono Mieczysławowi Kozłowskiemu i Julianowi Leszczyńskiemu, członkom bolszewickiego Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego.
Wstępne rozmowy pomiędzy obiema stronami podjęte zostały już 9 listopada 1917 roku. Początkowo kierownictwo ZWPL podkreślało, że KG ZWPL nie był organizacją polityczną, lecz związkiem wojskowych ,,(…) kierującym się w pracach politycznych ogólną linią stronnictw socjalistycznych i demokratycznych, których przedstawiciele wchodzą w skład Komitetu Głównego".
W tej sytuacji probolszewiccy działacze zdecydowali się podjąć walkę o bezpośrednie przejęcie władzy w organach kierowniczych na zbliżającym się II Zjeździe Lewicy Wojskowej. Gwarancją realizacji tych zamierzeń miała być metodycznie realizowana akcja indoktrynacyjna. W jej ramach organizowano wiece wojskowych Polaków, w trakcie których zachęcano do walki z wpływami „burżuazyjnymi” w ZWPL.
W przyjętej na jednym z nich uchwale opowiadając za „pokojem demokratycznym”, wskazywano, że może on „(…) być zdobyty tylko przez same ludy drogą międzynarodowej rewolucji (…) rewolucyjni żołnierze polscy w imię międzynarodowej solidarności rewolucyjnej, w imię polskich interesów ludowych postanawiają zająć miejsce w szeregach walczącego proletariatu i rewolucyjnego żołnierstwa rosyjskiego zgodnie z uchwałami II Zjazdu [Rad] Delegatów Robotniczych i Żołnierskich".
W praktyce oznaczało to zachętę dla wojskowych Polaków do wstępowania w szeregi Czerwonej Gwardii. Tym bardziej, iż „polscy” bolszewicy zdecydowanie sprzeciwiali się planom demobilizacji wojskowych Polaków z armii rosyjskiej i zorganizowania ich powrotu do kraju.
Podczas zorganizowanego w grudniu 1917 roku II Zjazdu Lewicy Wojskowej Leszczyński podkreślając znaczenie przewrotu bolszewickiego dla sprawy polskiej nawoływał, by ,,(…) zanieść do pułków I Korpusu Polskiego rewolucyjną deklarację praw żołnierza i obywatela" . I równocześnie deklarował: „Będziemy stać na straży porządku razem z towarzyszami Rosjanami, zaprowadzając ład rewolucyjny. (…) Nie damy używać żołnierzy Polaków za obszarniczych najmitów".
Znaczna przewaga probolszewickich uczestników zjazdu sprawiła, iż we władzach Związku uwidoczniła się dominacja przedstawicieli SDKPiL, którzy dążyli likwidacji polskich jednostek na Rosji, indoktrynacji ich żołnierzy, tak by zasilili oni szeregi powstającej „armii rewolucyjnej”.
O tym, że nie było to zadanie łatwe, aktywiści SDKPiL przekonali się na przykładzie jednostki, w której, jak sądzono, „demokratyzacja” osiągnęła swoją pełnię. Mowa oczywiście o Pułku Biełgorodzkim. Po zwycięskiej bitwie pod Tomarówką stoczonej w dniach 14-15 grudnia 1917 roku z oddziałami „białych” zmieniono nawet nazwę tej jednostki na 1 Polski Pułk Rewolucyjny. Tym większe było zaskoczenie bolszewików, gdy 24 grudnia 1917 roku biełgorodczycy odmówili wykonania rozkazu władz bolszewickich wymarszu w rejon Charkowa i podjęcia działań przeciwko formacjom ukraińskim. W ramach retorsji za tę niesubordynację w nocy z 29 na 30 grudnia 1917 roku jednostkę tę rozbrojono, mordując dowódcę pułku kpt. Mieczysława Jackiewicza i jego zastępcę por. Rokickiego.
Tak drakońskie metody pacyfikacji skierowane przeciwko zrewolucjonizowanym przecież wojskowym przyniosły zupełnie nieoczekiwane negatywne skutki uboczne. Po pierwsze wychodźczym stronnikom komisarzy ludowych trudniej odtąd było prowadzić agitację wśród polskich mundurowych na rzecz „demokratyzacji” formacji wschodnich, gdyż przypadek biełgorodczyków wywołał kryzys zaufania do bolszewików. Po drugie, gdy wiosną 1918 roku podjęto na szerszą skalę działania zmierzające do stworzenia polskich formacji rewolucyjnych, okazało się, że „Z powodu wypadku z Pułkiem Biełgorodzkim do zapisywania się do Czerwonej Armii odnoszą się koledzy bardzo nieufnie”.
W ramach walki z I Korpusem komisarz ludowy do spraw wojskowych, a zarazem głównodowodzący armią rewolucyjną chor. Mikołaj Krylenko nakazał niezwłoczne przeprowadzenie wyborów do komitetów żołnierskich w oddziałach I Korpusu Polskiego, gdzie były one dotąd zakazane. W kolejnym rozkazie zgodę na tworzenie nowych i dalsze funkcjonowanie już istniejących formacji polskich obwarowano koniecznością wcześniejszego poddania ich procesowi „demokratyzacji”.
Z kolei Trocki, komisarz ludowy spraw zagranicznych, oświadczył, że "Póki trwa wojna, polskie jednostki wojskowe są częścią armii rosyjskiej. Naczelny dowódca z ramienia władz bolszewickich ma prawo żądać, by w oddziałach polskich obowiązywał ustrój wprowadzony w całej armii”.
Natomiast na mocy dekretu 29 grudnia 1917 roku uznano, iż „cała pełnia władzy w każdej jednostce i związkach wojskowych należy do komitetów żołnierskich i rad".
Naturalnym następstwem tych regulacji prawnych był z jednej strony nacisk na tworzenie na gruncie armii rosyjskiej etnicznych oddziałów rewolucyjnych, z drugiej strony zaś nakaz organizowania polskich kompanii i batalionów rewolucyjnych na gruncie istniejących oraz tworzonych formacji wschodnich. „Zdemokratyzowane” polskie jednostki wojskowe finalnie zamierzano zdemobilizować, a sprawdzona część „materiału ludzkiego” z tych jednostek zasilić miała szeregi nowej armii rewolucyjnej”.
By umożliwić praktyczną realizację tego projektu rozwiązano komórkę Sztabu Generalnego zajmującą się zagadnieniem organizacji formacji polskich, potocznie nazywaną od nazwiska kierującego ją generała Komisją Osińskiego. Kolejnym krokiem miało powierzenie kontroli nad strukturami ruchu wojskowego i formacjami wschodnimi centralnym oraz lokalnym organom władzy bolszewickiej. Dopiero wtedy realna stałaby się możliwość narzucenia wszystkim oddziałom polskim komitetów żołnierskich, a tym samym przyśpieszenia bolszewizacji szerokich rzesz mundurowych Polaków.
Na przełomie lat 1917/ 1918 dążenie do realizacji wszystkich tych zamierzeń oznaczało konieczność podjęcia w pierwszym rzędzie walki z I Korpusem Polskim.
Bolszewicy już od schyłku 1917 roku konsekwentnie domagali się przeprowadzenia procesu „demokratyzacji” tej formacji. Spełnienie tego żądania w praktyce oznaczało jej unicestwienie.
Równolegle zintensyfikowano proces całkowitego rozkładu struktur Związku Wojskowych Polaków. Dobrą ilustracją tego drugiego trendu był przypadek ZWP w Saratowie, gdzie po odsunięciu się od aktywnej działalności związkowej oficerów pozostawieni na krótko sami sobie szeregowi żołnierze ulegli wpływom bolszewickim agitatorów. W efekcie powstały warunki do zorganizowania z tak uformowanego „materiału ludzkiego” polskiej kompanii rewolucyjnej.
CDN.
Poczynania dezintegracyjne w polskich kręgach wojskowych w Rosji prowadziła probolszewicka prasa SDKPiL z „Trybuną” na czele. Do najbliższych współpracowników redakcji kierowanej przez Juliana Leszczyńskiego należeli m.in. : Stanisław Bobiński, Kazimierz Cichowski, Zbigniew Fabierkiewicz, Jakub Fenigstein, Andrzej Radziszewski, Mieczysław Warszawski-Broński i pełniący funkcję sekretarza redakcji Józef Unszlicht.
W typowym dla jej publicystyki artykule Stanisław Bobiński przestrzegał, iż w Rosji pragną żołnierzy Polaków „( ... ) poprowadzić do boju z hołotą rewolucyjną generałowie endeccy ( . . . ) tam zaś w kraju do stworzenia armii z armatami Kruppa i karabinami użyczonymi przez Austrię dąży [Tymczasowa] Rada Stanu ( ... ). Bagnety chłopa i robotnika z rodzinnych koszar miałyby za zadanie walczyć z anarchią na wypadek rewolucji polskiej ( . . . ). Nowa ofensywa polsko-rosyjska o wydarcie ziem polskich z rąk niemieckich od byłaby się kosztem zdruzgotania kraju do szczętu ( . . . ). Rewolucyjni socjaldemokraci w miejsce hasła silnej armii wysuwają [zatem] postulat powszechnego uzbrojenia ludu”.
Z kolei Julian Leszczyński pisał, iż "Imperializm współczesny zamieniając Polskę w cmentarne pobojowisko, pragnie z niej uczynić kolonię z pozorami niezawisłości ( . . . ). Armia polska pod skrzydłami opiekuńczymi Beselera i Guczkowa będzie orężem w rękach silniejszego imperializmu, który pragnie wesprzeć rodzący się imperializm Polski”.
Analogiczne stanowisko prezentował organ PPS-Lewicy „Robotnik w Rosji”, którego redaktorem naczelnym Józef Ciągliński, a współpracowali z nim m.in.: Daniel Budniak, Feliks Kon, Stanisław Królikowski, Paweł Lewinson i Władysław Matuszewski.
Po bolszewickim zamachu pod wpływem skoordynowanych nacisków ze strony bolszewików i ich polskojęzycznych sojuszników przewagę w Komitetu Głównego Związku Wojskowych Polaków Lewicy zyskiwać zaczęli zwolennicy nurtu radykalnego, co pchnęło tę centralę związkową w stronę ścisłego związku z Radą Komisarzy Ludowych.
Zadanie nawiązania oficjalnego kontaktu z KG ZWPL powierzono Mieczysławowi Kozłowskiemu i Julianowi Leszczyńskiemu, członkom bolszewickiego Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego.
Wstępne rozmowy pomiędzy obiema stronami podjęte zostały już 9 listopada 1917 roku. Początkowo kierownictwo ZWPL podkreślało, że KG ZWPL nie był organizacją polityczną, lecz związkiem wojskowych ,,(…) kierującym się w pracach politycznych ogólną linią stronnictw socjalistycznych i demokratycznych, których przedstawiciele wchodzą w skład Komitetu Głównego".
W tej sytuacji probolszewiccy działacze zdecydowali się podjąć walkę o bezpośrednie przejęcie władzy w organach kierowniczych na zbliżającym się II Zjeździe Lewicy Wojskowej. Gwarancją realizacji tych zamierzeń miała być metodycznie realizowana akcja indoktrynacyjna. W jej ramach organizowano wiece wojskowych Polaków, w trakcie których zachęcano do walki z wpływami „burżuazyjnymi” w ZWPL.
W przyjętej na jednym z nich uchwale opowiadając za „pokojem demokratycznym”, wskazywano, że może on „(…) być zdobyty tylko przez same ludy drogą międzynarodowej rewolucji (…) rewolucyjni żołnierze polscy w imię międzynarodowej solidarności rewolucyjnej, w imię polskich interesów ludowych postanawiają zająć miejsce w szeregach walczącego proletariatu i rewolucyjnego żołnierstwa rosyjskiego zgodnie z uchwałami II Zjazdu [Rad] Delegatów Robotniczych i Żołnierskich".
W praktyce oznaczało to zachętę dla wojskowych Polaków do wstępowania w szeregi Czerwonej Gwardii. Tym bardziej, iż „polscy” bolszewicy zdecydowanie sprzeciwiali się planom demobilizacji wojskowych Polaków z armii rosyjskiej i zorganizowania ich powrotu do kraju.
Podczas zorganizowanego w grudniu 1917 roku II Zjazdu Lewicy Wojskowej Leszczyński podkreślając znaczenie przewrotu bolszewickiego dla sprawy polskiej nawoływał, by ,,(…) zanieść do pułków I Korpusu Polskiego rewolucyjną deklarację praw żołnierza i obywatela" . I równocześnie deklarował: „Będziemy stać na straży porządku razem z towarzyszami Rosjanami, zaprowadzając ład rewolucyjny. (…) Nie damy używać żołnierzy Polaków za obszarniczych najmitów".
Znaczna przewaga probolszewickich uczestników zjazdu sprawiła, iż we władzach Związku uwidoczniła się dominacja przedstawicieli SDKPiL, którzy dążyli likwidacji polskich jednostek na Rosji, indoktrynacji ich żołnierzy, tak by zasilili oni szeregi powstającej „armii rewolucyjnej”.
O tym, że nie było to zadanie łatwe, aktywiści SDKPiL przekonali się na przykładzie jednostki, w której, jak sądzono, „demokratyzacja” osiągnęła swoją pełnię. Mowa oczywiście o Pułku Biełgorodzkim. Po zwycięskiej bitwie pod Tomarówką stoczonej w dniach 14-15 grudnia 1917 roku z oddziałami „białych” zmieniono nawet nazwę tej jednostki na 1 Polski Pułk Rewolucyjny. Tym większe było zaskoczenie bolszewików, gdy 24 grudnia 1917 roku biełgorodczycy odmówili wykonania rozkazu władz bolszewickich wymarszu w rejon Charkowa i podjęcia działań przeciwko formacjom ukraińskim. W ramach retorsji za tę niesubordynację w nocy z 29 na 30 grudnia 1917 roku jednostkę tę rozbrojono, mordując dowódcę pułku kpt. Mieczysława Jackiewicza i jego zastępcę por. Rokickiego.
Tak drakońskie metody pacyfikacji skierowane przeciwko zrewolucjonizowanym przecież wojskowym przyniosły zupełnie nieoczekiwane negatywne skutki uboczne. Po pierwsze wychodźczym stronnikom komisarzy ludowych trudniej odtąd było prowadzić agitację wśród polskich mundurowych na rzecz „demokratyzacji” formacji wschodnich, gdyż przypadek biełgorodczyków wywołał kryzys zaufania do bolszewików. Po drugie, gdy wiosną 1918 roku podjęto na szerszą skalę działania zmierzające do stworzenia polskich formacji rewolucyjnych, okazało się, że „Z powodu wypadku z Pułkiem Biełgorodzkim do zapisywania się do Czerwonej Armii odnoszą się koledzy bardzo nieufnie”.
W ramach walki z I Korpusem komisarz ludowy do spraw wojskowych, a zarazem głównodowodzący armią rewolucyjną chor. Mikołaj Krylenko nakazał niezwłoczne przeprowadzenie wyborów do komitetów żołnierskich w oddziałach I Korpusu Polskiego, gdzie były one dotąd zakazane. W kolejnym rozkazie zgodę na tworzenie nowych i dalsze funkcjonowanie już istniejących formacji polskich obwarowano koniecznością wcześniejszego poddania ich procesowi „demokratyzacji”.
Z kolei Trocki, komisarz ludowy spraw zagranicznych, oświadczył, że "Póki trwa wojna, polskie jednostki wojskowe są częścią armii rosyjskiej. Naczelny dowódca z ramienia władz bolszewickich ma prawo żądać, by w oddziałach polskich obowiązywał ustrój wprowadzony w całej armii”.
Natomiast na mocy dekretu 29 grudnia 1917 roku uznano, iż „cała pełnia władzy w każdej jednostce i związkach wojskowych należy do komitetów żołnierskich i rad".
Naturalnym następstwem tych regulacji prawnych był z jednej strony nacisk na tworzenie na gruncie armii rosyjskiej etnicznych oddziałów rewolucyjnych, z drugiej strony zaś nakaz organizowania polskich kompanii i batalionów rewolucyjnych na gruncie istniejących oraz tworzonych formacji wschodnich. „Zdemokratyzowane” polskie jednostki wojskowe finalnie zamierzano zdemobilizować, a sprawdzona część „materiału ludzkiego” z tych jednostek zasilić miała szeregi nowej armii rewolucyjnej”.
By umożliwić praktyczną realizację tego projektu rozwiązano komórkę Sztabu Generalnego zajmującą się zagadnieniem organizacji formacji polskich, potocznie nazywaną od nazwiska kierującego ją generała Komisją Osińskiego. Kolejnym krokiem miało powierzenie kontroli nad strukturami ruchu wojskowego i formacjami wschodnimi centralnym oraz lokalnym organom władzy bolszewickiej. Dopiero wtedy realna stałaby się możliwość narzucenia wszystkim oddziałom polskim komitetów żołnierskich, a tym samym przyśpieszenia bolszewizacji szerokich rzesz mundurowych Polaków.
Na przełomie lat 1917/ 1918 dążenie do realizacji wszystkich tych zamierzeń oznaczało konieczność podjęcia w pierwszym rzędzie walki z I Korpusem Polskim.
Bolszewicy już od schyłku 1917 roku konsekwentnie domagali się przeprowadzenia procesu „demokratyzacji” tej formacji. Spełnienie tego żądania w praktyce oznaczało jej unicestwienie.
Równolegle zintensyfikowano proces całkowitego rozkładu struktur Związku Wojskowych Polaków. Dobrą ilustracją tego drugiego trendu był przypadek ZWP w Saratowie, gdzie po odsunięciu się od aktywnej działalności związkowej oficerów pozostawieni na krótko sami sobie szeregowi żołnierze ulegli wpływom bolszewickim agitatorów. W efekcie powstały warunki do zorganizowania z tak uformowanego „materiału ludzkiego” polskiej kompanii rewolucyjnej.
CDN.
No votes yet