W każdym z nas drzemią dwie natury, kreatora wypadków oraz obserwatora i badacza. Wektor pierwszej skierowany jest w przyszłość, ponieważ każdy czyn wywołuje zmianę, prowokując następny czyn, idącą za nim zmianę, i tak bez końca. Natura druga opiera się na refleksji, i skierowana jest do wnętrza człowieka.
Gdyby nasze czyny opierały się wyłącznie na pracy umysłu, bylibyśmy zarówno bardziej przewidywalni, jak i skuteczni. A tak spotykamy się z niepoliczalną ilością zmiennych, powstających w samym tylko człowieku, nie mówiąc o zmiennych zewnętrznych. Jedną z tych naszych „skaz” są po prostu ludzkie intencje, czasem złe, czasem dobre, szczytne, niskie, doraźne, długofalowe…
Media amerykańskie i zachodnioeuropejskie przedstawiają Putina jako polityka konserwatywnego. Stosują przy tym pewne uproszczenia, wynikające zwykle z braku znajomości historii i specyfiki Europy Środkowowschodniej. Konserwatywnego, albowiem otacza się symboliką cerkiewną i narodową, Rosja pod jego rządami ponoć stała się przyjazna dla biznesu oraz zwalcza Putin bezwzględnie wpływy środowisk „gejowskich” i ekologicznych. Przynajmniej u siebie, bo tradycja sowiecka nakazuje finansować antyglobalistów i kontrkulturowców zachodnich.
Wiemy też, że owa „prawicowość” establishmentu kremlowskiego stanowi pozór, spod którego wyziewają opary rosyjsko-sowieckiej fikcji: cerkiew na usługach władców oraz swoista duma narodowa, której motorem jest ekspansja oraz bizantyjsko-bolszewickie poczucie dziejowej misji.
Gdyby nasze czyny opierały się wyłącznie na pracy umysłu, bylibyśmy zarówno bardziej przewidywalni, jak i skuteczni. A tak spotykamy się z niepoliczalną ilością zmiennych, powstających w samym tylko człowieku, nie mówiąc o zmiennych zewnętrznych. Jedną z tych naszych „skaz” są po prostu ludzkie intencje, czasem złe, czasem dobre, szczytne, niskie, doraźne, długofalowe…
Media amerykańskie i zachodnioeuropejskie przedstawiają Putina jako polityka konserwatywnego. Stosują przy tym pewne uproszczenia, wynikające zwykle z braku znajomości historii i specyfiki Europy Środkowowschodniej. Konserwatywnego, albowiem otacza się symboliką cerkiewną i narodową, Rosja pod jego rządami ponoć stała się przyjazna dla biznesu oraz zwalcza Putin bezwzględnie wpływy środowisk „gejowskich” i ekologicznych. Przynajmniej u siebie, bo tradycja sowiecka nakazuje finansować antyglobalistów i kontrkulturowców zachodnich.
Wiemy też, że owa „prawicowość” establishmentu kremlowskiego stanowi pozór, spod którego wyziewają opary rosyjsko-sowieckiej fikcji: cerkiew na usługach władców oraz swoista duma narodowa, której motorem jest ekspansja oraz bizantyjsko-bolszewickie poczucie dziejowej misji.
Saakaszwili i kosmopolityzm
Zarysowane wyżej natury drzemią również w Anne Applebaum. Jedna to natura badacza, której owocem są książki „Gułag” czy „Za żelazną kurtyną. Ujarzmienie Europy Wschodniej 1944-1956”, druga to natura kreatora, której wypadkową są jej teksty publikowane w liberalnym „The Washington Post” oraz być może czyny polityczne męża-ministra.
W jednym z ostatnich artykułów Applebaum przytoczyła rozmowę, którą przeprowadziła z pewnym gruzińskim prawnikiem, sympatykiem aktualnej władzy. Sama ujawniła się, jako sympatyk „prozachodniego” Saakaszwilego. „Prozachodniość” byłego prezydenta łączy dziennikarka z „liberalizmem”, jakoby kwintesencją Zachodu. W związku z tym jej rozmówca jest zwolennikiem „konserwatywnego” bloku Iwaniszwilego.
Appelbaum pokpiwa sobie z Gruzina, m. in. z tego, że zarzuca Saakszwilemu niewierność małżeńską, promowanie kobiet w polityce i brak szacunku dla kościoła gruzińskiego. Postrzega go, jako “too Western”, „not conservative enough”, „not tradictional enough”, “too much of a modernizer, a reformer, a European”, “rootless cosmopolitan”. Podsumowując te określenia, Appelbaum przypisuje prawnikowi postsowiecki kod rozumowania, kogoś kto wszędzie węszy LGBT.
Schemat Applebaum
Nawet jeżeli Apllebaum ma wolę kreowania, metodami poza-intelektualnymi niczego nie zbuduje. Kpiną i prymitywną manipulacją próbuje dziennikarka połączyć „liberalizm” z „antykomunizmem”, a „konserwatyzm” z „postkomunizmem” i „prorosyjskością”. Poznałem opinie o Saakaszwilim, zarówno z ust jego przeciwników, jak i zwolenników. Nie jest żadną tajemnicą, że Saakszwili był „pies na baby”, lubił je i w łóżku, i w polityce. Czy, i ewentualnie komu to przeszkadza, to kwestia osobna.
Czy Saakaszwili był kosmopolitą? Tak. Nie krył się z pogardą dla gruzińskiej kultury, w sprawach tradycji był ignorantem, w otoczeniu duchownych nie czuł się swobodnie. Żeby poznać jego gust wystarczy obejrzeć „nowoczesne” szkarady, jakie kazał pobudować w Tbilisi, tj. most zwany „podpaską” czy „amfiteatr”. Chciał swym rodakom przeszczepić odgórnie „zachodniość”. Wieszanie flag UE na urzędach to łagodny przykład owego „wielkiego skoku”.
O czym Applebaum nie wspomniała, Saakaszwili nie lubił nadmiernego liberalizmu na rynku mediów, które to w 2008 r. kazał siłowo przejąć, a poza tym ułatwił działalność małym i średnim przedsiębiorcom, zlikwidował drobną korupcję, itd. A to już konserwatyzm „pełną gębą”, w duchu Putina. Schemat Applebaum doznaje więc wstrząsu.
O wiele prościej, na to co się dzieje, nałożyć schemat chrześcijańskiego liberała Lorda Actona, stwierdzający: „każda władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie”. Bo taką miał i Saakaszwili, i mają Putin oraz przyjaciel tego pierwszego – Łukaszenka.
Z pozycji politycznych dziennikarka wyraźnie powinna wrócić na pozycje badawcze, do swej pierwotnej natury. Postrzeganie „liberałem” kogoś, dla kogo mentorem był kiedyś Szewardnadze, i przeciwstawianie go Putinowi, dla którego mentorem był Andropow, zawsze będzie ryzykowne. Na płaszczyźnie permisywizmu, który jest osobliwością współczesnego „liberalizmu”, może Applebaum powiązać każdego z każdym i wszystko ze wszystkim.
Niektórzy dobrowolnie przenoszą się poza mentalny horyzont zdarzeń, gdzie czas i przestrzeń tracą ziemskie właściwości. Dla Applebaum i Michnika, Putin może być „rozsądny”, potem stracić rozsądek, by znowu go odzyskać, a Saakaszwili z oprawcy w 2008 r. stać się w roku 2012 „liberałem”.
Duchowny co pobłądził
I jeszcze kilka słów o naturach. Jeden z dziennikarzy obłożył ostatnio ks. Isakowicza-Zaleskiego moralną ekskomuniką za charakter jego wypowiedzi na temat sytuacji na Ukrainie. Przeanalizowałem ostatnie i dawniejsze wypowiedzi duchownego.
W jakichś 90% mówi on, jak było i jak jest. W 10% daje się ponieść naturze kreatora. Wtedy recenzuje polityków lub maluje geopolityczne scenariusze podkolorowane emocjami. Jeśli rozłożyć poprawnie akcenty, położyć nacisk na oceny przeszłych i obecnych wydarzeń, duchowny daje wiele użytecznych wskazówek przede wszystkim politykom. Od tego, jak w najbliższych miesiącach ułożą się stosunki wewnętrzne na Ukrainie, zależeć będą poczynania rosyjskiego agresora.
Ks. Isakowicza-Zaleskiego można i czytać i zrozumieć, wszak ani nie kłamie, ani nie manipuluje. Zgaduję, że ma dobre intencje.
(5)
5 Comments
Pisze Pan, Szanowny Autorze...
06 April, 2014 - 21:42
I tak, i nie. Bo najbardziej zobiektywizowany, nietendencyjny opis jakiegoś stanu rzeczy 1) też jest czynem, i 2) też modyfikuje przebieg wypadków. A modelowym przykładem tezy, że (trafny) opis stanu rzeczy zmienia stan rzeczy, jest choćby zasada nieoznaczoności Heisenberga.
Lekko polemizując na poziomie metateoretycznym, całkowicie zgadzam się z konkretnymi tezami w tym tekście. I nawet gotów jestem wzmocnić Pańską argumentację, przeciwną stanowisku pani Applebaum-Sikorskiej.
Rzekomy konserwatyzm i rzekoma ortodoksja religijna Putina nie wytrzymują próby choćby jego własnego małżeństwa. Pół roku temu od ekspaństwa Putin dowiedzieliśmy się, że ich małżeństwo się skończyło. O cezaropapizmie Cerkwi Prawosławnej, czy raczej potraktowaniu jej jako brutalnego narzędzia wymuszania posłuszeństwa poddanych - sam Pan napisał. Quasikonserwatywne gesty Putina służą mu jako maska wenecka, niestety Zachód (nawet niby ten najbardziej łebski) dziwnie łatwo się na to nabiera.
Liberalizm Saakaszwilego też niezbyt wytrzymuje blogerski waterboarding :) Poważni ludzie z Gruzji zarzucali byłemu prezydentowi ciągoty dyktatorskie, ale co gorsza, wskazywali np. na robioną przez niego prywatyzację z ogromnym udziałem kapitału rosyjskiego czy wydanie Rosji czeczeńskich bojowników, którzy znajdowali się na terenie Gruzji.
Bardzo dobrze, że wytknął Pan Annie Applebaum selektywne, nieco zideologizowane postrzeganie rzeczywistości. A szczególnie dziękuję za celny passus w obronie ks. Isakowicza-Zaleskiego!
Waldemar Żyszkiewicz
Autor,
07 April, 2014 - 10:47
ciociorki na m.in. Dziurawego Stefana i tego Z Dupą na Czole zarabiać muszę.
Daję piątala
i pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Zgoda
09 April, 2014 - 11:56
Miło znów porozmawiać, Panie Pawle...
10 April, 2014 - 00:06
Odwzajemniam serdeczności,
Waldemar Żyszkiewicz
...rozumiem w pełni Ks.
13 April, 2014 - 20:56
Racja stanu to jedno, racja moralna to drugie.