Jeśli chodzi o starych lisów farbowanych, to moja żona ma znacznie lepsze oko ode mnie, rozpoznaje z daleka nawet cień makijażu, perukę, treskę, „pożyczkę” lub farbę do włosów. Podejrzewam, że wszystkie kobiety górują w tej dziedzinie nad płcią przeciwną. Takie mam przekonanie, chociaż wszystkich kobiet nie znam, pomimo że w młodości bardzo się starałem.
Prawdą jest, że szata nie czyni człowieka, ale szata (czyli przebranie) o człowieku może powiedzieć sporo. Ja przykładowo jestem już w takim wieku, że na widok rówieśnika z włosami do ramion lub związanymi w pęczek z tyłu pobrużdżonej przejściami czaszki; mocno siwymi albo całkiem białymi (lub co gorsza kruczoczarnymi, czy w złocistym odcieniu kasztanowym) automatycznie unoszę brwi. A jako że jestem z natury łagodnego usposobienia, zwłaszcza przed południem, to oznacza u mnie dość wysoki stopień zbulwersowania.
Nie to, żebym komuś zabraniał, a już Boże broń piętnował, nigdy w życiu. Za dobrze pamiętam czasy, kiedy dyrektor mojej szkoły średniej chodził po klasach ze szkolną higienistką i w tej aurze troski o zdrowie uczniów (zapewne także moralne), wycinał długowłosym łyse wysepki na głowie, co oznaczało konieczność udania się do fryzjera i ogoleniu łba prawie do skóry. Pamiętam konkretnie moją wściekłość i upokorzenie.
Dlatego dzisiaj, owszem, jestem zbulwersowany widokiem wiekowego starca z fryzurą a`la młody Winnetou, czy też młodzieżowej namiastki Irokeza z kolorowym „irokezem” niebotycznie wypiętrzonym na głowie, lecz moje zbulwersowanie jest bez dalszych następstw. Unoszę jedynie brwi i w duchu sobie gratuluję, że mam to już za sobą. Co najwyżej wymieniamy z żoną znaczące spojrzenia, lecz bardzo dyskretnie, żeby szlachetny wódz Apaczów nie poczuł się urażony.
Zanim wyprowadziłem się z Gdyni na wieś, dość często spotykaliśmy na mieście mocno posuniętego w latach gościa, upozowanego na zastępcę szeryfa z filmu „Dwa oblicza zemsty”, a może „Dwa złote kolty”, niestety, już niezbyt dobrze pamiętam. Poza wiekiem i jego nieubłaganymi konsekwencjami wszystko się zgadzało - długie włosy, zamszowa kurtka z frędzlami, kowbojski kapelusz i buty na wysokim obcasie. Pasek miał także nabijany srebrnymi ćwiekami, ale głowy nie dam, to może być kalka z westernów, których się w młodości naoglądałem bez liku. Wyglądał żałośnie, ale na szczęście dla siebie nie wiedział o tym. Oni nigdy tego nie wiedzą, to oczywiste, inaczej mogliby dostać pomieszania zmysłów.
Wiele lat temu budowałem dom, a ponieważ był to czas tak zwanych przejściowych braków w zaopatrzeniu, więc dużą część mojego ówczesnego życia spędzałem na poszukiwaniach przeróżnych drogocenności, jak wata szklana, cement albo inne wapno, klamki, deski, gwoździe i tym podobne. Termin „materiały budowlane” był wtedy synonimem skarbu w srebrnym jeziorze, jeśli ktoś wie o co chodzi.
Jeździłem z kierowcą wynajętej ciężarówki, facetem chyba przed czterdziestką lub coś około. W kabinie pomiędzy deską a szybą leżało dość grube tomiszcze. Zerknąłem, a potem z czystego odruchu pochyliłem głowę, żeby dojrzeć tytuł. To był egzemplarz „Winnetou” Karola May`a. Facet dostrzegł moje zainteresowanie i zanim otworzyłem gębę (na szczęście!) opowiedział mi, jak to się zachwycił się w dzieciństwie i do teraz z zachwytu wyjść nie może, więc wozi z sobą i czyta pasjami na okrągło. Co miałem powiedzieć? Przytakiwałem mu uprzejmie i wymieniliśmy kilka uwag na temat różnic pomiędzy Apaczami i Komanczami, które zapamiętałem z lektury. Pomyślałem sobie tylko, że przecież to nie jest najgorsze, co może człowiek wynieść z wczesnej młodości do życia dorosłego.
Gorzej bywa i niedawno się przekonałem. To przykład kobiecy, żeby nie być posądzonym o dyskryminację lub brak uszanowania dla idei parytetów. Niedawno media zachłysnęły się występem sędziwej staruszki, chyba z Anglii, która wywijała w tańcu takie figury, że Janosik ze swoim „zbójnickim” mógłby się schować do górskiej pieczary i zapić na śmierć ze wstydu. Kobieta miał chyba z dziewięćdziesiątkę i nie twierdzę, że nie chciałbym być tak sprawny w tym wieku. To byłoby kłamstwo.
Jednak niestety, wyglądała na te dziewięćdziesiąt lat i to jest mało powiedziane. To był bowiem szokujący kontrast, nie tylko pomiędzy sprawnością a wiekiem delikwentki. To był kontrast pomiędzy naturą a usiłowaniem zaprzeczenia prawom natury. Wreszcie, last but not least, skoro już jesteśmy w Anglii – pomiędzy starością a godnością, a właściwie jej brakiem. Byłem jednocześnie pełen podziwu dla sprawności i zażenowany tyle rozpaczliwym, co bezrozumnym udawaniem młodości.
W efekcie mam wrażenie, że zobaczyłem ilustrację mocno chamskiego powiedzenia o kobiecie: Z tyłu liceum, z przodu muzeum. Zapewne jakiś odpowiednik mają chamy brytyjskie. Tym bardziej zdumiewający fakt, że ktoś dobrowolnie zgodził się ilustrować to chamstwo własną twarzą. Wesłołe bywa życie staruszka, a czasami starość nie radość, ale młodość na siłę to już niestety obrzydliwość.
A dlaczego ja to wszystko napisałem, skąd mi na to przyszło, żeby pisać o starych lisach upozowanych na młode wilczki? Ktoś może pomyśleć, że z powodu ciszy wyborczej. Pewnie jest coś na rzeczy. Tylko, że ja to napisałem głównie z powodu jednego, dosłownie jednego skojarzenia w kontekście czyjejś wypowiedzi na temat długich włosów pewnego nobliwego profesora. Nie warta zachodu drobnostka w gruncie rzeczy. Czy to już jest grafomańska żądza przelewania wszystkich złotych myśli na papier, żeby bezlitośnie podzielić się nimi z całym światem? To teraz sobie wyobraźcie, co by się działo na tym blogu, gdybym ja pisał o wszystkim, co mi do głowy strzeli w ciągu dnia albo - co gorsza – w nocy!
img.: http://www.joeclifford.com/blog/2013/01/14/on-not-wearing-pants/23122012...
4 Comments
Seamanie,
24 May, 2014 - 14:19
Koniecznie zapisuj wszystkie swoje pomysły, niezależnie od pory, w której przychodzą do głowy!!!!!
Na tzw. saloonach też pojawia się pani w słusznym wieku (powyżej 70), przebrana za nastolatkę:
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot
24 May, 2014 - 16:46
Gimnazjum i muzeum?
Najwyżej
24 May, 2014 - 16:56
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot
24 May, 2014 - 17:20
Niektórzy bardzo starsi państwo bywają jak czołgi, gdy chodzi o trzecią czy czwartą młodość...