
Uprzedzam, wpis jest przydługi, ale inaczej nie potrafiłem. W numerze 39 „Najmłodszego tygodnika opinii w Polsce” Tygodnika Lisickiego Do Rzeczy, który to numer za sprawą artykułu, w którym Historyk Cenckiewicz wraz z tym drugim „biegającym po mieście w patriotycznych koszulkach” rozjeżdżają zdobyczną „panterą” agenta Tamizę, stał się, rzec można „kultowy”, zagościł bardzo … dziwny artykuł autorstwa samego Wicenaczelnego, Piotra Zychowicza. Pan Wicenaczelny, który ostatnimi czasy urósł do rangi, rzec można, Guru Historii Alternatywnych i Szarej Eminencji w tym temacie (chociaż złe języki na mieście mówią, że ta szarość to taka bardziej brunatna jest), uraczył nas „Opowieścią o polskich Żydach”. Rzecz dotyczy jeszcze nieotwartego Muzeum Historii Żydów Polskich. Pan Wicenaczelny miał sposobność zwizytowania, tej jakże potrzebnej placówki i dzieli się z nami, czytelnikami swoimi wrażeniami. Na marginesie nadmieniam, że będę cytował fragmenty artykułu (kursywą), gdyż jest to nieodzowne dla moich dywagacji, co nie zmienia mojej zachęty do osobistego zapoznania się z jego treścią. Artykuł jest przedziwny i, rzec by można, wielowymiarowy, o czym będzie na końcu. Autor kończy swój artykuł stwierdzeniem, że muzeum „zobaczyć (…) trzeba”. Nie wiadomo tylko dlaczego. Przez cały artykuł kluczy i mataczy aby ostatnim stwierdzeniem przekonać nas do tezy wstępnej, brzmiącej „Muzeum Historii Żydów Polskich nie jest ani świątynią antypolonizmu, ani nośnikiem polskiej propagandy. Swoim rozmachem zapiera zaś dech w piersiach”. Rozpoczyna swą wędrówkę od sztampowego zderzenia skrajnych opinii „pewnego rodzimego prawicowca”, dla którego „każdy Polak wchodzący do muzeum, będzie musiał włożyć włosiennicę” oraz „pewnego mojego znajomego z Izraela” który „(…) puknął się w czoło. Jeszcze nie zwariowałem, żeby wydawać pieniądze na oglądanie polskiej propagandy” by dalej brnąć w coraz ciekawsze meandry. Opis budynku też oparty jest na skrajnościach – „Z zewnątrz jest on nieciekawy. (…) Ponieważ jest kwadratowy, przypomina olbrzymie, ciężkie pudło”, ale nie załamujmy się bo „Nieprzyjemne pierwsze wrażenie znika po przekroczeniu drzwi wejściowych. (…) Otóż w środku zbudowano olbrzymi, falujący wąwóz jasnego kamienia, mający symbolizować rozstąpienie się Morza Czerwonego przed Mojżeszem”. I można by powiedzieć ŁAŁ! Gdyby nie drobny zgrzyt, taki zgrzycik, coś dla naszego „pewnego rodzimego prawicowca”, otóż „Świetnego wrażenia, jakie robi monumentalny hall muzeum, nie jest w stanie zepsuć nawet to, że w tamtejszym sklepiku z książkami turyści z Zachodu mogą zaopatrzyć się w anglojęzyczne wydania książek Jana Tomasza Grossa”. Tjaaa…propaganda, ale nie polska, a nasz prawicowiec chyba czuł pismo nosem mimo, że w muzeum nie był. Ale walmy dalej z autorem poprzez Średniowiecze po czasy współczesne! I cieszmy się czegoż to nie udało się twórcom stworzyć! Otóż „twórcom udało się stworzyć spójną narrację, wciągającą opowieść o tysiącletniej obecności Żydów na terenie naszego kraju” chociaż „nieproporcjonalnie wiele miejsca poświęcono wiekowi XX”, chociaż, co autor podkreśla dalej „fragmenty wystawy dotyczące pierwszych kilkuset lat dziejów polskich Żydów zostały zrobione z wielkim rozmachem i przejrzystością” i co gorsza, pan Piotr konstatuje „niestety, XX w. jest najsłabszą częścią wystawy”. Czyż nie jest to dziwne, zwłaszcza, że „to stulecie budzić będzie na pewno największe zainteresowanie zwiedzających” ? Ciekawe czemu tak słabo to wyszło? Drzemiący we mnie „pewien rodzimy prawicowiec” zaczyna czuć niepokój i obawę czy rzeczywiście ten przybytek nie jest aby „świątynią antypolonizmu”? Zobaczymy. Brnijmy dalej. W rzeczonym XX w. pojawiły się „ciemne strony relacji polsko-żydowskich” więc chyba w związku z tym „sprawa szmalcowników zostanie poruszona w sposób wyważony” za to „nie jest jeszcze gotowa tablica poświęcona polskim Sprawiedliwym wśród Narodów Świata. Miejsce, które na nią przygotowano, jest jednak zaskakująco niewielkie” chociaż pan Piotr Wicenaczelny, stwierdza, że jest „daleki od modnego w środowiskach patriotycznych wyolbrzymiania tego zjawiska”. Mhm… tak więc wygląda ta „polska propaganda” widziana oczami „pewnego znajomego z Izraela”. Czuję jak skłon w stronę „świątyni antypolonizmu” drastycznie mi się pogłębił. Lećmy dalej. Pojawia się światełko, że może jednak z tą „świątynią” to tak nie do końca i trochę „rodzimy prawicowiec” przesadza, bo autor zauważa, że: „twórcy wystawy nie zmierzyli się z epizodami trudnymi dla Żydów”. No proszę, można? Można. Lecimy dalej, bo autor dalej zauważa twórcy przeoczyli, że „spora część Żydów wznosiła bramy triumfalne dla Armii Czerwonej”. Fakt, ale „o tym zwiedzający się jednak nie dowiedzą”. Ciekawe dlaczego? A co po wojnie? Z jakiegoś powodu (o antypolonizmie raczej mowy być chyba nie może) twórcy „bardzo obszernie i szczegółowo” przedstawili „pogrom w Kielcach i inne godne ubolewania powojenne akty przemocy wymierzonej w Żydów. Nie ma za to informacji o zaangażowaniu się części Żydów w komunistyczny aparat bezpieczeństwa i zbrodnie przeciwko Polakom popełnione przez tych ludzi” oraz zamieścili informację, że pod okupacją sowiecką nastąpił faktyczny „awans cywilizacyjny całych grup społecznych”. Pan Piotr się temu dziwi. Ba! używa słów „kuriozalna informacja” oraz „promocja komunizmu”. Tym bardziej go to dziwi „że współtwórcą tej części wystawy był prof. Stanisław Krajewski. Świetny żydowski naukowiec, który nie ma najmniejszego problemu z otwartym poruszaniem tych bolesnych kwestii” oraz zdziwienie dodatkowe „angażowanie do tworzenia tej części wystawy Heleny Datner, radykalnej aktywistki, która zasłynęła histerycznymi i niesmacznymi protestami przeciwko budowie pomnika Polaków ratujących Żydów, nie było chyba zbyt dobrym pomysłem”. A ja się dziwię panu Piotrowi, że on, Historyk Alternatywny, dziwi się innym Historykom Alternatywnym. Podsumowując, nasz autor podlicza, że koszt tego „bez wątpienia najbardziej spektakularnego i nowoczesnego muzeum w Polsce” to ok. 330 – 350 mln zł, chociaż bez konkluzji któż, ach któż był donatorem tego przybytku. Ale się nie czepiajmy, gdyż jak na koniec zauważa „te w gruncie rzeczy drobne mankamenty nie są jednak w stanie zepsuć pozytywnego wrażenia, jakie się ma po wyjściu z Muzeum Historii Żydów Polskich”. Amen.
Tyle pan Zychowicz. Teraz ja. Nie jestem antysemitą, a poszukiwaczem prawdy (jakby to nie brzmiało) i rzetelności. Nie mam złudzeń, że kiedykolwiek odwiedzę opisany powyżej przybytek z powodów prostych. Brak informacji o czasach rzeczywiście współczesnych i nie do końca znanych. Czy działalność takich ludzi Michnik, Kuroń, Geremek czy nawet tak ostatnio medialny prof. Hartman Wiceprzewodniczący Żydowskiego Stowarzyszenia B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (Loża Polin) ze swoimi obłędnymi i zboczonymi ideami, nie powinny znaleźć odzwierciedlenia w przedstawianiu jak wyglądały wspólne „ciemne strony relacji polsko-żydowskich”? Przecież to mogłoby przysporzyć zwiększoną frekwencję wśród zwiedzających, zwłaszcza rekrutujących się z „rodzimych prawicowców”. Może te informacje się pojawią, wszak oficjalne otwarcie ma nastąpić 28 października, a placówka reklamuje się hasłem „Muzeum odważnych pytań”? Ponieważ nie pójdę do tego muzeum powie mi to pewnie mój syn, którego na pewno zapędzą ze szkoły w ramach lekcji historii. Oczywiście tej Alternatywnej. Nie pójdę też z najważniejszego powodu – pan Wicenaczelny Zychowicz mnie po prostu zniechęcił.
I na koniec kilka słów o samym artykule i jego autorze. Nie wiem co było powodem powstania tego artykułu. Czy to forma kryptoreklamy i PR? Pan Piotr wie o co chodzi w PR, w ostatnim programie Pospieszalskiego był łaskaw cynicznie stwierdzić, że w czasie Powstania Warszawskiego miasto zniszczono dla „piaru”. Czytając ten artykuł miałem też ambiwalentne odczucia – pan Zychowicz jest Wallenrodem (chociażby powodując moje zniechęcenie) czy też tak bardzo mu zależy na promocji muzeum, że zachłystuje się jak gimnazjalista czy dziennikarz z Gazety Wyborczej nad ewidentnymi knotami, które są nie do obrony? Nie wiem czy chciałbym przeczytać recenzję pana Piotra z innego muzeum. Boję się, że jednak będzie to możliwe gdy na przykład powstanie wreszcie Muzeum Historii Polski. Co wtedy będziemy mogli przeczytać? Naprawdę już się boję. Pisząc tak przedziwny artykuł pan Zychowicz może się jawić jako osoba wielowymiarowa – od zachwytów po krytykę i emocjonalny wiernopoddańczy przytup na koniec artykułu – „Zobaczyć ją trzeba”. Może ci „alternatywni” tak mają? A może to tylko „Obłęd”? Normalny obłęd.
Fotka jest mojego autorstwa
Tyle pan Zychowicz. Teraz ja. Nie jestem antysemitą, a poszukiwaczem prawdy (jakby to nie brzmiało) i rzetelności. Nie mam złudzeń, że kiedykolwiek odwiedzę opisany powyżej przybytek z powodów prostych. Brak informacji o czasach rzeczywiście współczesnych i nie do końca znanych. Czy działalność takich ludzi Michnik, Kuroń, Geremek czy nawet tak ostatnio medialny prof. Hartman Wiceprzewodniczący Żydowskiego Stowarzyszenia B'nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej (Loża Polin) ze swoimi obłędnymi i zboczonymi ideami, nie powinny znaleźć odzwierciedlenia w przedstawianiu jak wyglądały wspólne „ciemne strony relacji polsko-żydowskich”? Przecież to mogłoby przysporzyć zwiększoną frekwencję wśród zwiedzających, zwłaszcza rekrutujących się z „rodzimych prawicowców”. Może te informacje się pojawią, wszak oficjalne otwarcie ma nastąpić 28 października, a placówka reklamuje się hasłem „Muzeum odważnych pytań”? Ponieważ nie pójdę do tego muzeum powie mi to pewnie mój syn, którego na pewno zapędzą ze szkoły w ramach lekcji historii. Oczywiście tej Alternatywnej. Nie pójdę też z najważniejszego powodu – pan Wicenaczelny Zychowicz mnie po prostu zniechęcił.
I na koniec kilka słów o samym artykule i jego autorze. Nie wiem co było powodem powstania tego artykułu. Czy to forma kryptoreklamy i PR? Pan Piotr wie o co chodzi w PR, w ostatnim programie Pospieszalskiego był łaskaw cynicznie stwierdzić, że w czasie Powstania Warszawskiego miasto zniszczono dla „piaru”. Czytając ten artykuł miałem też ambiwalentne odczucia – pan Zychowicz jest Wallenrodem (chociażby powodując moje zniechęcenie) czy też tak bardzo mu zależy na promocji muzeum, że zachłystuje się jak gimnazjalista czy dziennikarz z Gazety Wyborczej nad ewidentnymi knotami, które są nie do obrony? Nie wiem czy chciałbym przeczytać recenzję pana Piotra z innego muzeum. Boję się, że jednak będzie to możliwe gdy na przykład powstanie wreszcie Muzeum Historii Polski. Co wtedy będziemy mogli przeczytać? Naprawdę już się boję. Pisząc tak przedziwny artykuł pan Zychowicz może się jawić jako osoba wielowymiarowa – od zachwytów po krytykę i emocjonalny wiernopoddańczy przytup na koniec artykułu – „Zobaczyć ją trzeba”. Może ci „alternatywni” tak mają? A może to tylko „Obłęd”? Normalny obłęd.
Fotka jest mojego autorstwa
(5)
3 Comments
HdeS
06 October, 2014 - 20:17
To bardzo dobrze.
No i Grossa sprzedaja. To sie nazywa zaiste zydowska historyczna wiernosc historii.
@HdeS
06 October, 2014 - 20:23
O tym obrazie Pani kustosz opowiada w tak rewelacyjny sposób, że.... normalnie rzucił mnie i ten obraz, i otoczka i opowiadanie na kolana.
Absolutna rewelacja.
http://www.muzeum.siedlce.pl/pl/zbiory/ekstaza-%C5%9Bw-franciszka
No to teraz będziemy mieli skrzypka
06 October, 2014 - 23:52
A propos, w Warszawie powstał podobno kibuc? Naprzeciwko gmachu sejmu, w domkach fińskich. Czy to tylko hasbara?