Putin raczył wysłać pogróżkę odnośnie tego jakie są reakcje polskich polityków, w tym prezydenta i premiera, mówiąc, że uciszy ohydne usta. Ale ohydne usta to, usta Putina. Który zamiast budować dobrobyt w Rosji, rozgląda się po Europie, kogo by tu sobie podporządkować by starym zwyczajem ograbić, zniszczyć, by pokazać się w całej okazałości swojej pychy i głupoty. Znamy te wkroczenia barbarzyńskiej Czerwonej Armii w " trosce" albo "obronie" Rosjan będących na terytorium innego państwa. Zwłaszcza pamiętamy tę troskę Stalina z 17 września 1939 roku.
Ruski naród to, naród produkujący kolejnych barbarzyńskich tyranów. Nie zasługuje na własne państwo, bo stanowi stałe zagrożenie dla innych narodów. Od setek już lat, jest ciągłym zagrożeniem dla wielu mniejszych państw i narodów, mających nieszczęście graniczyć z krajem-potworem. Rosja powinna zostać zlikwidowana, ziemia opuszczona przez ludzi, na przynajmniej tysiąc lat, aby zerwać historię i związki jakichkolwiek ludzi z tym kawałkiem planety. Dopiero po tym odbudować cywilizację na tym obszarze, z całkiem innymi ludźmi. Ruscy od zawsze budzili we mnie odrazę i obrzydzenie.
Nie, nie mam oporów aby to mówić, bo uważam, że prawdziwy ruski diabeł, siedzi w tych ludziach. Ich słabości do tyranów. Podobnie jak w Niemcach, którzy lubią się podporządkowywać osobnikom o wynaturzonym widzeniu świata. Dali tego wystarczające dowody w historii, a my jestśmy ich ofiarami od kilku stuleci. Czy to znaczy, że mam obowiązek mieć szacunek do pojedynczych ludzi tych narodów? Przecież barbarzyństwo jakiego dokonywały te państwa na nas, dokonywali ich tak naprawdę pojedynczy ruscy (albo niemieccy) obywatele! Nie rządy, nie partie, ale pojedynczy ludzie, oraz organizacje takie jak NKWD, SMJERSZ, SS i inne. A tworzyli je przecież pojedynczy ludzie, pałający barbarzyńską rządzą mordu. Gdyby było inaczej, gdyby pojedynczy ludzie mieli dość odwagi cywilnej, gdyby nie byli zakompleksionymi oportunistami, wyszli by na ulice i zaprotestowali.
Ci co to, jak w każdym rzekomo narodzie, są dobrzy. Nie, nie poszli ginąć w obronie własnej godności, wolności, prawdy. Sprzeciwie przeciw barbarzyństwu władzy, która ich uciska, deprawuje, zniewala i odbiera godność każdemu z osobna i całej zbiorowości. My potrafimy. Oni, nie. Oni potem szukają usprawiedliwienia we własnej historii, w charakterze, wreszcie w sile opresyjnego systemu. Albo wogóle nie szukają. Bo zwycięzców nikt nie pyta. Naprawdę? Nikt nie pyta? I jak się okazuje, zwycięzca ma swoją wersję historii. Swoje kłamstwo.
Nic dla mnie nie znaczą słowa, że pojedynczy ludzie nie ponoszą odpowiedzialności. Ponoszą, bo jeśli DOBRZY ludzie nic nie robią w obronie dobra, to znaczy, że wyrażają milczącą zgodę na barbarzyństwo, a potem w nim jeszcze sami, uczestniczą. Ze strachu albo zwyczajnie, wychodzi z nich ta zła natura, kfórej żydzi tak się doszukują w Polakach mordujących ich podobno w Jedwabnem. Potem się usprawiedliwiają tym, źe poddali się presji większości, strachem przed represjami, śmiercią za sprzeciw. Jako Polak mam prawo powiedzieć, że im to wyjątkowo łatwo przychodzi. To samorozgrzeszenie. Oni wykonywali tylko rozkazy. Lub, Rosjanie to dobrzy ludzie, ale wojna czyni z człowieka nikczemnika. Zatem gwałcenie kobiet i nieletnich dziewcząt to, tylko wypadek przy pracy? Mordowanie niemowląt to jedynie "site efect" wojny? Tak samo było z Ukraińcami. Jak pojechać na Ukrainę i zapytać pjerwszego lepszego Ukraińca, to on albo nic nie wie, albo w jego rodzinie nie było morderców. Albo: " Nas ruskie mordowali". To ma byc usprawiedliwienie.
Milcząca zgoda wobec szerzącego się zła jest przyczyną wielkich tragedii i barbarzyństwa budzącego się z uśpienia w ludziach. Możemy mieć podziw dla długofalowej polityki Kremla, możemy zachwycać się przebiegłością Berlina, stanowczością i zręcznością działań Brukseli, ale to od zwykłych ludzi zależy czy wybiorą do władz zimnych, wyrachowanych cyników, gotowych popełnić każde świństwo w imię rzekomo obywateli a naprawdę swoich interesów.
A gdy okazują się oszustami politycznymi, manipulującymi ludźmi, wyborcami, nikomu nie przychodzi do głowy aktywnie protestować, wychodzić w sprzeciwie na ulicę, domagać się nowych wyborów, odwołania oszusta politycznego. Ale przecież frekwencja wyborcza sięga niemal dziewięciesięciu procent, zatem podstawowy parametr demokracji został spełniony. Wszyscy są zadowoleni.
A prawo, tworzone w oderwaniu od suwerena, przewiduje instytucję odwołania polityka ze stanowiska, ale jest ono tak skonstruowane, aby było niemal niewykonalne.
W Paryżu ludzie zrozumieli, że pora wyjść na ulice. W Rosji, nie.
Niemcy zaś przezornie milczą. Wilkowi rosną kły, ale ich nie szczerzy, w obawie, że ofiara nauczona doświadczeniem, zorientuje się w porę. Niemcy gotują więc swoją żabę, powoli i z rozmysłem. W końcu do nowej ustawy medialnej jest jeszcze bardzo daleko. Mają czas. I możliwości.
Tylko żydowski żywioł, zachęcany wieloma sukcesami wpływania na tworzenie ustaw w polskim(?) parlamencie, coraz badziej niecierpliwie przebiera nogami, ponagląjąc Warszawę, na przemian stosując, szantarz lub publiczne szkalowanie Polaków. W końcu nie po to przez tyle lat, wspólnie z Niemcami pracowano nad zwaleniem winy za mordy na żydach na Polaków. Putin tylko się ochoczo przyłączył, próbując upiec własną pieczeń na tym żydowsko-niemieckim ogniu krematoriów "polskich obozów śmierci".
Więc i ten współczesny ruski prymityw, szczery zęby jak po wypiciu swojego ulubionego samogonu i wygłasza buńczuczne, obrażające nas i mające upokorzyć i obniżyć nasz prestiż, swoje wersje historii. Wie, że zamiast oberwać w zęby, jego ambasador zostanie w najgorszym przypadku wezwany do MSZ.
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy, staje się prawdą.
Kłamstwo właśnie poszło w świat.
Ohydne usta Putina szczerzą zęby w zadowoleniu, jakim ten prymityw cieszy swoje ego.
Znajomy leming, w odpowiedzi zapytał mnie: "No i co zrobicie Putinowi?"
No właśnie. Co zrobimy Putinowi aby te jego ohydne usta straciły przynajmniej jeden ząb?
Ohydne usta Putina
(1)
1 Comments
Pamiętamy, jak ohydnie umierał Stalin.
21 January, 2020 - 23:46
Pozdrawiam - z piątką!