
Piotr I Wielki był ponoć łaskaw skazać co następuje: „Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty, tak, by swoim pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego”.
Nasza Totalnie Fatalna Zjednoczona Opozycja pod światłym przewodem Grzegorza „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyny tego ni w ząb nie pojęła. To jest niepojęte, że zaprzańcy nie pojmują elementarnych zasad postępowania na linii szef-ciura. Taki, wyżej wzmiankowany, Grzegorz „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyna biegnie do Cwanego Guya naskarżyć na Ojczyznę, otwiera usta, a tu olśniewające BING! Zęby Grzegorza oślepiają Cwanego Guya niczym Słońce Peru i wprawia go w niekomfortowy stan „peszenia przełożonego”. I co? I kicha. Gówno. Nic Grzegorz nie załatwi, bo jego uśmiech jest estetyczny, a Guya nie. I nie o to chodzi, ze Guya nie stać na to, żeby se zużytą szufladę na nową wymienił. Ma swoje powody aby tego nie robić (skąpstwo, brak elementarnej dbałości o higienę i estetykę jamy ustnej, generalna szajba, brak wyobraźni – właściwe podkreślić, najlepiej wszystko), ale bez przesady! Guy mógłby sobie wstawić i platynowe zęby z wygrawerowaną podobizną swojego kumpla Putina, ale nie o to chodzi! Durnowaty podwładny nie przychodzi po to, aby peszyć kierownika przepychem nowych siekaczy i jedynek, ale po to by próbować załatwić sprawę.
Mlesio się więc wylało – Guy się zbiesił, zirytował i za karę mużykowi sprawy nie załatwił. Kumisja Europejska, Rada Jewropy oraz Kumisyja Ze Szkła Weneckiego wypięła swe zacne pośladki w stronę Obrońców Demokracji Zagrożonej i powiedziała im głośne „a Schulz wam w Bono”. Co z tego, że Grzegorz „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyna uważany jest za Szefa Szefów całej Totalnie Matolnej Opozycji, skoro z gówniarzami giejropejskie paniska gadać nie będą. To trochę mało latać i skarżyć: „psze Pani, psze Pani, a Jarek […]” albo „psze Pana, psze Pana, a Beatka […]”. Nawet karkołomne akrobacje Róży Thun(derbird) nic nie wskórały. Grzegorz będzie, więc nadal napieprzał się własna pięścią, bo z całej sytuacji nie pojął niczego. Mało tego, on już nie ma nikogo życzliwego w swym otoczeniu, kto by powiedział, że nie tedy droga. Jeszcze mniej tego, żaden tych ogryzków platformianych nie ma w pobliżu nikogo życzliwego, kto by wytłumaczył…, no właśnie i tak z tego niczego nie zrozumieją. Nadal są święcie przekonani, że wciąż rządzą, a Komorowski jest prezydentem. I tego nic nie zmieni.
Co innego Szczwany Ryshard. Będzie sobie pod nosem, ale głośno bąkał: „Rzepli to, Kaczor, tamto, opublikować, zaprzysiąc, nie pozwolimy, standardy, cały świat, bla-bla-bla”. Sprytnie będzie lawirował, że to nie on, a w zasadzie to gdyby nie on, a najlepiej się odczepcie bo podam was do sądu i dostaniecie po szłapkach! Ważne, że wakacje się zbliżają więc trzeba pomyśleć o schowaniu się i przeczekaniu w fajnych warunkach, aż chlew którego się narobiło przestanie aż tak bardzo cuchną. I może będzie cud tak jak Holland by chciała „żeby było tak jak było”. Jakoś się uleży i uklepie. Na razie Ryshard kupił se kwieciste bergamuty i t-schirta białego z dużym dekoltem (aby rodowe sobole na klacie były widoczne) na cienkich ramiączkach i myśli by się wybrać w parostatkiem piękny rejs na narty w Alpen-goldy. Wcześniej weźmie tylko rytualny udział 4 czerwca w liczącej perylion uczestników manifie z okazji Nieobalenia Komuny. Założy koszulkę z podobizną niechlujnego mateusha z kucykiem, pouśmiecha się do Nieparlamentarnej Barbary, odbierze Sorosowe srebrniki i wakacje! Potem już tylko upojny rejs i może jeszcze na dobitkę last-minute z Najważniejszą Cipcią-Agresorką na Ukajali, by pośpiewać wspólnie z rybami piosenki geriatrycznych rockmanów z Big Cyca.
A Grzegorz w rogu, który był kiedyś złoty, będzie nadal się okładał pięściami po własnej twarzy. Chłopina wie, że na Rysharda nie ma co liczyć, bo chociaż jakieś esgiepisy pokończył to matoł z niego jest najprzedniejszego sortu. Kosiniak-Kamysz robi się jakiś-taki bardziej assadowaty i z wyglądu i z gadki (coś ostatnio z poważną miną się odgrażał, że będzie u nas wojna domowa) więc kolaboracja z nim jest bez sensu. I pomyśleć, że Grzesiek ponoć skończył historię. Widocznie nie był na tych wykładach, na których tłumaczyli jak zachowywał się poddany wobec cara. I teraz żaden Cwany Guy z Popsutymi Zębami na żadnym białym arabie ratować demokracji tu nie przyjedzie. A samemu…? Uuuuu, ciężka to sprawa, gdy hołdowało się zasadom „weźmy się i coś zróbcie” i „mamy tylko jedną Polskę i wspólnie za nią odpowiadacie”.
PS.: Załączona (za polskathetimes.pl) fotka Miśka jest fajna i bez sensu, jak ta cała Totalnie Pierdyknięta Zjełczała Opozycja. No i może więcej odsłon mi przysporzy.
Nasza Totalnie Fatalna Zjednoczona Opozycja pod światłym przewodem Grzegorza „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyny tego ni w ząb nie pojęła. To jest niepojęte, że zaprzańcy nie pojmują elementarnych zasad postępowania na linii szef-ciura. Taki, wyżej wzmiankowany, Grzegorz „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyna biegnie do Cwanego Guya naskarżyć na Ojczyznę, otwiera usta, a tu olśniewające BING! Zęby Grzegorza oślepiają Cwanego Guya niczym Słońce Peru i wprawia go w niekomfortowy stan „peszenia przełożonego”. I co? I kicha. Gówno. Nic Grzegorz nie załatwi, bo jego uśmiech jest estetyczny, a Guya nie. I nie o to chodzi, ze Guya nie stać na to, żeby se zużytą szufladę na nową wymienił. Ma swoje powody aby tego nie robić (skąpstwo, brak elementarnej dbałości o higienę i estetykę jamy ustnej, generalna szajba, brak wyobraźni – właściwe podkreślić, najlepiej wszystko), ale bez przesady! Guy mógłby sobie wstawić i platynowe zęby z wygrawerowaną podobizną swojego kumpla Putina, ale nie o to chodzi! Durnowaty podwładny nie przychodzi po to, aby peszyć kierownika przepychem nowych siekaczy i jedynek, ale po to by próbować załatwić sprawę.
Mlesio się więc wylało – Guy się zbiesił, zirytował i za karę mużykowi sprawy nie załatwił. Kumisja Europejska, Rada Jewropy oraz Kumisyja Ze Szkła Weneckiego wypięła swe zacne pośladki w stronę Obrońców Demokracji Zagrożonej i powiedziała im głośne „a Schulz wam w Bono”. Co z tego, że Grzegorz „O Szczerym Uśmiechu Jak Uśmiech Radka” Schetyna uważany jest za Szefa Szefów całej Totalnie Matolnej Opozycji, skoro z gówniarzami giejropejskie paniska gadać nie będą. To trochę mało latać i skarżyć: „psze Pani, psze Pani, a Jarek […]” albo „psze Pana, psze Pana, a Beatka […]”. Nawet karkołomne akrobacje Róży Thun(derbird) nic nie wskórały. Grzegorz będzie, więc nadal napieprzał się własna pięścią, bo z całej sytuacji nie pojął niczego. Mało tego, on już nie ma nikogo życzliwego w swym otoczeniu, kto by powiedział, że nie tedy droga. Jeszcze mniej tego, żaden tych ogryzków platformianych nie ma w pobliżu nikogo życzliwego, kto by wytłumaczył…, no właśnie i tak z tego niczego nie zrozumieją. Nadal są święcie przekonani, że wciąż rządzą, a Komorowski jest prezydentem. I tego nic nie zmieni.
Co innego Szczwany Ryshard. Będzie sobie pod nosem, ale głośno bąkał: „Rzepli to, Kaczor, tamto, opublikować, zaprzysiąc, nie pozwolimy, standardy, cały świat, bla-bla-bla”. Sprytnie będzie lawirował, że to nie on, a w zasadzie to gdyby nie on, a najlepiej się odczepcie bo podam was do sądu i dostaniecie po szłapkach! Ważne, że wakacje się zbliżają więc trzeba pomyśleć o schowaniu się i przeczekaniu w fajnych warunkach, aż chlew którego się narobiło przestanie aż tak bardzo cuchną. I może będzie cud tak jak Holland by chciała „żeby było tak jak było”. Jakoś się uleży i uklepie. Na razie Ryshard kupił se kwieciste bergamuty i t-schirta białego z dużym dekoltem (aby rodowe sobole na klacie były widoczne) na cienkich ramiączkach i myśli by się wybrać w parostatkiem piękny rejs na narty w Alpen-goldy. Wcześniej weźmie tylko rytualny udział 4 czerwca w liczącej perylion uczestników manifie z okazji Nieobalenia Komuny. Założy koszulkę z podobizną niechlujnego mateusha z kucykiem, pouśmiecha się do Nieparlamentarnej Barbary, odbierze Sorosowe srebrniki i wakacje! Potem już tylko upojny rejs i może jeszcze na dobitkę last-minute z Najważniejszą Cipcią-Agresorką na Ukajali, by pośpiewać wspólnie z rybami piosenki geriatrycznych rockmanów z Big Cyca.
A Grzegorz w rogu, który był kiedyś złoty, będzie nadal się okładał pięściami po własnej twarzy. Chłopina wie, że na Rysharda nie ma co liczyć, bo chociaż jakieś esgiepisy pokończył to matoł z niego jest najprzedniejszego sortu. Kosiniak-Kamysz robi się jakiś-taki bardziej assadowaty i z wyglądu i z gadki (coś ostatnio z poważną miną się odgrażał, że będzie u nas wojna domowa) więc kolaboracja z nim jest bez sensu. I pomyśleć, że Grzesiek ponoć skończył historię. Widocznie nie był na tych wykładach, na których tłumaczyli jak zachowywał się poddany wobec cara. I teraz żaden Cwany Guy z Popsutymi Zębami na żadnym białym arabie ratować demokracji tu nie przyjedzie. A samemu…? Uuuuu, ciężka to sprawa, gdy hołdowało się zasadom „weźmy się i coś zróbcie” i „mamy tylko jedną Polskę i wspólnie za nią odpowiadacie”.
PS.: Załączona (za polskathetimes.pl) fotka Miśka jest fajna i bez sensu, jak ta cała Totalnie Pierdyknięta Zjełczała Opozycja. No i może więcej odsłon mi przysporzy.
(4)
1 Comments
@HdeS
26 May, 2016 - 09:26
Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.
"Piasku mniej -
Nosić lżej!"
Cieszy się głuptasek.
Do dom wrócił,
Worek zrzucił;
Ale gdzie ten piasek?
Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbiera piasku ziarnka.
Pomaluśku
Zebrała się miarka.