
Nie po raz pierwszy środowisko dziennikarskie okazuje nie tylko brak elementarnej solidarności, ale wręcz wprowadza dodatkowy zamęt.
Nie mam tu na myśli zatrudnionych funkcjonariuszy agit-prop-u, czyli, używając współczesnego języka, PR-owców poszczególnych ekip rządowych czy partii politycznych. Chodzi mi o dziennikarzy uważających się za n i e z a l e ż n y c h.
Z dyskusji w „Salonie politycznym” Ziemkiewicza(TV Republika, 23 listopada) można było się dowiedzieć, że Ewa Stankiewicz i Grzegorz Braun to OSZOŁOMY, które tylko czekają, by stanąć na czele ruchu rewolucyjnego, aby przejąć władzę.
Redaktorzy Andrzej Stankiewicz i Łukasz Warzecha w ogóle nie rozumieją otaczającego ich świata. Reytan też zakłócił mir domowy sejmu rozbiorowego: rzucając się na próg i rozdzierając szaty, pokazał nagą pierś. „A fuj”- krzyczeli wtedy nie tylko zdrajcy, ale i pożyteczni idioci.
Brednie o carskiej ochranie w stosunku do prób rozmowy z PKW i żądania ustąpienia ze stanowisk jej członków najlepiej pokazuje poziom naszych elit polityczno-dziennikarskich. O ile podejrzane jest dla mnie środowisko samozwańcze Ruchu Narodowego, to ci, którzy weszli do lokalu PKW są autentycznymi przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego.
„Nic o nas bez nas”- ta idea przyświecała już naszym przodkom w I Rzeczypospolitej. My Polacy możemy poszczycić się tym, że tradycje demokratyczne mamy o kilkaset lat starsze od tych państw współczesnej Europy, które teraz śmią nas pouczać. Najgorsze jest jednak to, że „światek dziennikarski” występuje jedynie w obronie Jana Pawlickiego z TV Republika i Tomasza Gzelli z PAP. Czyli są znowu równi i równiejsi.
Pierwszą powinnością musi być występowanie w obronie słabszych, w tym przypadku dziennikarzy z mediów mniej znanych i mniej wpływowych. Aresztowanych zostało czterej dziennikarzy. Oprócz dwóch wymienionych było jeszcze dwoje innych:
- Hanna Dobrowolska- korespondentka kilku portali internetowych, prowadziła video-rejestrację wydarzeń w PKW;
- Witold Zieliński- realizator dźwięku z Niepoprawnego Radia(niepoprawneradio.pl)- zasługuje chyba na największą ochronę.
Bez operatorów, realizatorów dźwięku i fotoreporterów, współczesne media nie mogłyby funkcjonować.
Nawiasem mówiąc, tylko Niepoprawne Radio zdało egzamin na „5”. Słuchacze mogli na bieżąco śledzić wszystko co działo się w lokalu PKW, mogli też obserwować na żywo procesy.
To właśnie „Niepoprawni” byli na komisariacie na Wilczej. Szef Radia, któremu udało się uniknąć aresztowania, nie zostawił swego kolegi. Nie wyłączał mikrofonu. Słychać było jego kroki i oddech, gdy biegł na Wilczą. Informował, że właśnie wchodzi na Kruczą… Potem skręca w Wilczą.
Tak był robiony najbardziej wstrząsający i potrzebny REPORTAŻ ROKU 2014.
PS Do uczestników „Salonu Ziemkiewicza”:
Kiełbasa, o której wspominaliście, nie była rekwizytem w PKW. To ludzie zgromadzeni przed siedzibą przynieśli wodę, chleb, kiełbasę, czekoladę i kawę. Każdy z uczestników protestu i dziennikarzy mógł wziąć sobie kromkę chleba i ułamać kawałek kiełbasy.
Gdybyście słuchali relacji na żywo, nie pletlibyście głupot. A tak- po prostu ŻENADA!!!
Tekst ukazał się na portalu SDP
2 Comments
Ziemkiewicz jest dokladnie
24 November, 2014 - 12:07
Ojkofobia Ziemkiewicza manifestuje sie na wiele sposobow.
Polska ma przestac istniec, stac sie czescia "dzikimi polami, dzikim zachodem" Niemiec do ucywilizowania.
Pozostali wymieni w sposob nie promuja Polski niepodleglej, tylko inne interesy.
Telewizja w ktorej sa Ziemkiewicz, Zychowicz i im podobni jest wszystkim tylko nie polska telewizja. Polska telewizja ma "polskie interesy", a nie antypolskie.
Braun robi wszystko, zeby Polska nie odzyskala niepodleglosci.
Robi wszystko, zeby Polacy nie glosowali na PiS.
Braun skazuje Polakow, domaga sie od Polakow samobojczej biernosc niczym nie rozniacej sie od biernosci Zydow w ghettcie czakajacych na wywoz do Treblinki.
Pani Jadwigo
24 November, 2014 - 14:37
Kiedy Rejtan rozdzierał koszulę, nie było już drogi prawnej dla ratowania Rzeczpospolitej. Podobnie jak nie było jej w PRL Prim, gdy bracia Kowalczykowie wysadzali aulę na WSP w Opolu. Nie było legalnie działającej opozycji. Dlatego moim zdaniem nie należy tych spraw porównywać.
Jak na razie droga prawna jest, a Kaczyńskiemu byłoby łatwiej z niej korzystać, gdyby propagandyści reżymu musieli szukać innej "przebitki".
Jeśli droga prawna zawiedzie (a najprawdopodobniej zawiedzie), wtedy dopiero będzie pora na "podpalanie komitetów".
Oczywiście potraktowanie dziennikarzy, to zupełnie inna sprawa.