
Chyba idzie jakieś przesilenie w polskiej polityce, jeśli sądzić po obfitości epitetów, jakie się sypią w publicznej debacie. Przy czym nie tylko chodzi tu o histeryczną egzaltację, jak w przypadku nieocenionego Jurka Owsiaka, który w krytyce swojej osoby i fundacji zobaczył widmo komór gazowych Auschwitz. Do tego już się przyzwyczailiśmy, że on reaguje na merytoryczne zarzuty w sposób raczej groteskowy niż merytoryczny.
Dużo więcej oberwał na dniach profesor Marian Filar, jako semper fidelis państwu Donalda Tuska. Onże postanowił bronić tego rządu do ostatniej kropli zdrowego rozsądku w głowie i wystrzelił argumentem, który zachował się po wystrzeleniu jak rasowy bumerang. Z grubsza biorąc profesor został posądzony o galopującą sklerozę, głupotę, a w skrajnej wersji o totalitarne zapędy, czyli mówiąc po ludzku, o zwyczajny faszyzm. Chyba dość zarzutów jak na jednego liberalnego demokratę w państwie prawa.
I kiedy nam wszystkim już się wydawało, że już nie wytrzymamy intensywności bombardowania epitetami, to jeszcze raz się pokazało, że człowiek wytrzyma o wiele więcej niż się mu wydaje. Na plac wkroczył bowiem Władysław Frasyniuk i bez zbędnych ceregieli ani kurtuazji wyłuszczył Monice Olejnik , co sądzi o ministrze sprawiedliwości Marku Biernackim. Frasyniuk, jak na starego rewolucjonistę przystało nie poszedł ogródkami, lecz rąbnął prosto z mostu, że minister Biernacki jest idiotą. Trzeba jednak przyznać, że zachował przy tym elementarny szacunek dla helsińskiej konwencji praw człowieka i obywatela – uznał idiotyzm ministra za okoliczność łagodzącą.
Frasyniuk ostrzegł jednak osoby mające bezpośredni kontakt z ministrem, żeby się pilnowały, bo ten typ może im coś podrzucić: - „Biernacki powinien przestać funkcjonować jako minister. Apeluję do wszystkich, także do taksówkarzy: nie wpuszczajcie ministra, bo coś wam podrzuci, zdjęcia pornograficzne albo dług publiczny”. No i znowu, jak to przeczytałem, to lekkomyślnie sobie odpuściłem, że już nic gorszego ponad te pożałowanie godne przypadki się nie zdarzy, przynajmniej w najbliższym czasie. Nic bardziej błędnego, już za chwilę ponownie przekonałem się, jaki ze mnie fatalny prorok.
Na scenę bowiem wyskoczył redaktor Wojciech Maziarski, który prawdopodobnie pozazdrościł wyżej wymienionym i także zapragnął pławić się w blasku fleszy. Przy czym wybrał sobie flesze, które oświetlają bezładną miotaninę premiera Tuska, który w panice usiłuje nie dopuścić do powstania sejmowej komisji śledczej. Ta komisja miałaby zbadać rzekomą zbrodnię Antoniego Macierewicza przeciwko polskiej racji stanu. Racją stanu w tym przypadku były Wojskowe Służby Informacyjne, czyli popłuczyny po sowieckim systemie. Można by rzec za klasykiem, jaki stan, taka racja.
Ale mniejsza z racją Macierewicza, ta już została przerobiona przeze mnie dokumentnie, więc nie będę się powtarzał. Chodzi bowiem o rację Maziarskiego, a ta jest następująca: - „Problem Antoniego Macierewicza jest problemem politycznym. Polega na tym, że człowiek, który szkodzi Polsce, który jest nieodpowiedzialny, który wprowadza zamieszanie, który wykonuje kroki antykonstytucyjne - ten człowiek powinien zostać wyeliminowany z polskiej polityki. Ale przy pomocy kruczków proceduralnych i komisji to się nie uda.”
Mamy tu więc do czynienia z typową kwadraturą koła w sprawie Macierewicza, o czym już pisałem, z tym, że nieoceniony Maziarski dostarczył nowe argumenty. Wiemy już na pewno, ze nie uda się wyeliminować Macierewicza przy pomocy prokuratury, która umorzyła jego sprawę, Wiemy, że bezradne są sądy, w których Macierewicz gromi swoich adwersarzy. Bezsilna jest także wobec Macierewicza, przynajmniej według szefa rządu i partii rządzącej, komisja śledcza w Sejmie. Teraz Maziarski postawił kropkę nad i, twierdząc, że Macierewicza z polityki wyeliminować trzeba koniecznie, ale to się nie uda za pomocą prawa. Co pozostaje zatem? Tego Maziarski przytomnie nie dopowiedział, coś tam bąknął, że odsunąć na margines trzeba. Ba! Ale jak go odsunąć, skoro prawo się Macierewicza nie ima, a jego sprawność merytoryczna i polemiczna budzi wręcz przerażenie w jego wrogach?
Czyżby Maziarski miał na myśli, że należy mu coś kompromitującego podrzucić, bo to jest stan wyższej konieczności? Hm, w takim przypadku Maziarski zyskałby uznanie w oczach profesora Filara, ale już taki Frasyniuk uznałby redaktora Gazety Wyborczej za idiotę. Chyba, że Maziarskiemu chodzi po głowie eliminacja fizyczna, ale to niemożliwe, żeby Gazeta Wyborcza hodowała na własnym łonie redaktora z takimi bolszewickimi skłonnościami. Pozostaje więc jako jedyna opcja, że Maziarski nie wie, co mówi. Jednak w takim przypadku także wygrywa racja Frasyniuka.
12 Comments
Znając środowisko, w którym się
13 February, 2014 - 13:32
Ten drugi sposób jest ostatnio intensywnie testowany: http://wpolityce.pl/artykuly/74011-wsieci-czy-na-naszych-oczach-trwa-pol...
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
SmokGorynycz
13 February, 2014 - 17:13
Dobre!Czy daje, czy odbiera, efekt ten sam. Jestem pewien, że gdzieś w zblizonych kręgach takie opcje się rozważa.
Pozdr.
Red. Maziarski podrzuca...
13 February, 2014 - 14:52
katarzyna.tarnawska
13 February, 2014 - 17:15
Najbardziej się obawiam że
13 February, 2014 - 15:56
@JaN
13 February, 2014 - 16:49
Ostatnio SS krąży wokół ostatnich świadków podważających wersję "rządową" katastrofy smoleńskiej. Co za problem, aby SS zajął się panem Macierewiczem?
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
Danz
13 February, 2014 - 17:20
Korzenie, kapepowskie korzenie dają o sobie znać! Innego wytłumaczenia nie ma.
Pozdr.
JaN
13 February, 2014 - 17:17
No przecież, że oni cały czas szprycują ekipę Tuska różnymi dobrymi radami. Wojtek Dobra Rada:)
Ludzie trzymajcie mnie....
13 February, 2014 - 17:25
"Minister sprawiedliwości nie podejmował żadnych czynności zarzucanych mu przez pana Władysława Frasyniuka, w tym mogących mieć wpływ na decyzję dyrektora Zakładu Karnego w Rzeszowie. Pan Władysław Frasyniuk sugerując możliwość podejmowania przez ministra sprawiedliwości działań niezgodnych z prawem i standardami demokratycznego państwa prawnego naruszył jego dobra osobiste, w tym dobre imię. W związku z tym minister sprawiedliwości wystąpi na drogę sądową przeciwko panu Władysławowi Frasyniukowi".
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15450137,Biernacki_chce_...
@Seaman
13 February, 2014 - 20:53
Pozdrawiam,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
To nielegalne!
13 February, 2014 - 18:06
Organizowanie walk psów, lub walk kogutów jest w Polsce zabronione.
Czy można się temu przyglądać? Chyba można, (warunek - bez zakładów wzajemnych) ;)))
Ja się przyglądam, czerpiąc z tego zadowolenie i satysfakcję.
Tomasz AS
13 February, 2014 - 19:25
A tym bardziej bulgogów pod dywanem!