
O ile pozycja lidera PO, z którego były lider skutecznie zrobił Shreka nie budzi niepokoju u zwolenników prawicy, do których niezmiennie się zaliczam, o tyle 20% popularność Nowoczesnej, której lider, co wywiad, co wypowiedź dla mediów, nieuchronnie się zbliża do poziomu dyżurnego Jasia Fasoli polskiej polityki – musi zastanawiać.
Jakieś 8-10% to zapewne skutek wrodzonej przekory Polaków, którzy każdego trefnisia gotowi promować dla jaj, dla tzw beki, a casus Kononowicza jest najlepszym przykładem. To jednak nie tłumaczy wysokiego miejsca w sondażach partyjki, której szef się wznosi co najwyżej do poziomu sprzedawcy drogich odkurzaczy.
Jakimś wytłumaczeniem może być działalność „aniołków Ryszarda Petru”, posłanki Gasiuk-Pihowicz, posłanki Katarzyny Lubnauer, czy mojej ulubionej posłanki, pani Scheuring-Wielgus, której udało się w końcu zlokalizować w Sejmie marszałka Terleckiego.
Wszystkie panie, zgodnie z linią partyjki aspirującej do miana ważnej partii opozycyjnej, wychodzą naprzeciw wszystkim tym, których metody PO zapożyczone od Targowicy żenują, a którzy jakimś cudem chcieliby zachować cnotę. Głoszą one – od niedawna zresztą – że ich guru nic nie ma wspólnego z donoszeniem na Polskę, że on i one też polskie sprawy wolą załatwiać w Polsce.
Tak? Czyżby?
Tak łatwo nie będzie. Choćbym miał się stać nudziarzem, będę przypominał, że Petru i Verhofstadt , to starzy kumple, którzy o polskich sprawach lubią sobie pogwarzyć za naszymi plecami, a ilość choćby twitterowych wpisów spijających sobie z dzióbków obu dżentelmanów powoduje mdłości.
To przecież nie kto inny, niż Guy Verhofstadt mianował Rysia liderem opozycji , zanim sam zainteresowany zdołał to powtórzyć ku uciesze Polaków. Ciekawe jaki to tytuł chowa w zanadrzu dla „wielkiego przyjaciela Polski”, zwolennika Stanów Zjednoczonych Europy, jego równie wielki przyjaciel – nasz niezastąpiony Ryszard, cwałujący na swym Rubikoniu?
Co by nie mówić, te kilkanaście procent w sondażach ma swoją wymowę. Z pewnością ma, ale jaką? Wszystkim sierotom po PO warto uświadomić, że lokując nadzieje w Nowoczesnej skłaniają się do poparcia jednej wielkiej ściemy. Oto partyjka, która głosi się partią, naprędce pompowana jak materac dmuchany by chronić spadające tyłki kolesiów z Platformy, czyhająca na naiwnych gotowych uwierzyć w jej niezależność od brukselskich cwaniaków to przecież parodia godna sceny.
No właśnie. Jest taka sztuka z początku XVII wieku pod wymownym tytułem „Rycerz Płonącego Tłuczka”. Tam, w finale, główny bohater z czołem przebitym strzałą umiera prawie przez cały ostatni akt. Boki zrywać!
Nasz bohater dopiero co wstąpił na scenę. Czoło zmarszył, rozpoczął monolog, parę razy zamachnął się tłuczkiem i proszę - efekt taki sam!
9 Comments
@Everyman
24 April, 2016 - 19:52
Aleś mnie przestraszył, TŁ!
24 April, 2016 - 20:21
No, co ty! Ależ skąd!
@Everyman
24 April, 2016 - 20:47
Bo to jedna pulpa jest
24 April, 2016 - 19:52
Po prostu
24 April, 2016 - 20:52
Everymanie,
24 April, 2016 - 21:38
Wody na pustyni nie udałoby mu się opchnąć, a co dopiero drogi odkurzacz...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Szary Kot
24 April, 2016 - 21:47
@ Szary Kot
24 April, 2016 - 21:50
A jednak maniery jakby skądś znajome ... :)
Pozdrawiam
Protestuję
24 April, 2016 - 22:02