
W Szwecji toczy się debata na temat słów wypowiedzianych przez reprezentującego nacjonalistyczną partię Szwedzcy demokraci wicemarszałka Riksdagu, czyli szwedzkiego parlamentu.
Z grubsza chodziło mu o to, że posiadanie obywatelstwa nie jest równoznaczne z byciem Szwedem.
Jako przykład podał on szwedzkich Samów i Żydów, którzy nie są Szwedami mimo iż są posiadaczami szwedzkich paszportów.
Zwłaszcza Samowie są zresztą zagwozdką dla politycznych poprawniaków. Mają oni swój własny parlament. Zarówno w kwestii biernych, jak i czynnych, praw wyborczych obowiązują tam bardzo ostro sprecyzowane kryteria narodowościowe. Przedstawiciele i sympatycy Sverigedemokraterna maltretują tym przykładem "poprawniaków". Nawet przedstawiciele Samów w swoich wypowiedziach popierają linię zaprezentowaną przez Södera. :-)
Efektem była, podobna do znanych nam z Polski, nagonka prasowo-telewizyjno-radiowa z udziałem przedstawicieli wszystkich pozostałych partii zajmujących miejsce w Riksdagu.
Miejscowe "autorytety" domagają się ustąpienia Björna Södera ze stanowiska wicemarszałka i odsądzają go od czci i wiary w stylu nie gorszym od Gazety Wyborczej.
W samym Riksdagu posłowie b.partii komunistycznej i znacznie od niej w wielu punktach radykalniejszej partii zielonych odmawiają traktowania go jako wicemarszałka, omijają zwyczajową formułę "Panie Marszałku, panie i panowie posłowie", zwracając się jedynie do posłów. Ostatnio para posłów z V (Vänsterpartiet, Partia Lewicowa d.komuniści) zrobiła mini cyrk mówiąc tę formułę w języku lapońskim (Samowie) lub żydowskim - Shalom, Herr Talman. Że niby solidaryzują się w ten sposób z napiętnowanymi przez Södera mniejszościami, którym odmówił on wg nich prawa do szwedzkości.
Wszystkie inne partie z góry zapowiadały i zapowiadają, że nie będą prowadziy żadnych rozmów z Sverigedemokraterna i tak też postępują, co doprowadziło do upadku budżetu i ogłoszenia nowych wyborów. Wyborów, na których z największym prawdopodobieństwem najwięcej zyskają przeciwni masowej imigracji z krajów Trzeciego Świata Sverigedemokraterna.
No, to była ta ciemna strona szwedzkiej demokracji...
A teraz o jaśniejszej, świadczącej o dojrzałości tejże demokracji oraz o podejściu posłów do obywateli.
Po wysłuchaniu dyskusji radiowej z udziałem reprezentantki Vänsterpartiet, w której to audycji wypowiadała się ona m.in. w moim imieniu, że niby ja też jestem Szwedem :-) napisałem do niej ostrego w tonie maila. Skrytykowałem jej wypowiedź, napisałem, że moje polskie dzieci myślą tak samo, jak ja, że owszem, zdarzają się wśród Polaków ze szwedzkim paszportem odszczepieńcy nazywający swoje dzieci Lars-Erik albo Ulla-Britt, ale tacy ludzie są dla większości Polaków przedmiotem żartów. Poprosiłem ją też, żeby w przyszłości nie wypowiadała się w moim imieniu.
Maila wysłałem o 21:18.
Odpowiedź wysłana z iphone'a pani poseł przyszła do mnie o ...21:39.
To ta jaśniejsza strona szwedzkiej demokracji.
img: https://marucha.wordpress.com/2014/05/22/szwecja-91-spoleczenstwa-cieszy...
Z grubsza chodziło mu o to, że posiadanie obywatelstwa nie jest równoznaczne z byciem Szwedem.
Jako przykład podał on szwedzkich Samów i Żydów, którzy nie są Szwedami mimo iż są posiadaczami szwedzkich paszportów.
Zwłaszcza Samowie są zresztą zagwozdką dla politycznych poprawniaków. Mają oni swój własny parlament. Zarówno w kwestii biernych, jak i czynnych, praw wyborczych obowiązują tam bardzo ostro sprecyzowane kryteria narodowościowe. Przedstawiciele i sympatycy Sverigedemokraterna maltretują tym przykładem "poprawniaków". Nawet przedstawiciele Samów w swoich wypowiedziach popierają linię zaprezentowaną przez Södera. :-)
Efektem była, podobna do znanych nam z Polski, nagonka prasowo-telewizyjno-radiowa z udziałem przedstawicieli wszystkich pozostałych partii zajmujących miejsce w Riksdagu.
Miejscowe "autorytety" domagają się ustąpienia Björna Södera ze stanowiska wicemarszałka i odsądzają go od czci i wiary w stylu nie gorszym od Gazety Wyborczej.
W samym Riksdagu posłowie b.partii komunistycznej i znacznie od niej w wielu punktach radykalniejszej partii zielonych odmawiają traktowania go jako wicemarszałka, omijają zwyczajową formułę "Panie Marszałku, panie i panowie posłowie", zwracając się jedynie do posłów. Ostatnio para posłów z V (Vänsterpartiet, Partia Lewicowa d.komuniści) zrobiła mini cyrk mówiąc tę formułę w języku lapońskim (Samowie) lub żydowskim - Shalom, Herr Talman. Że niby solidaryzują się w ten sposób z napiętnowanymi przez Södera mniejszościami, którym odmówił on wg nich prawa do szwedzkości.
Wszystkie inne partie z góry zapowiadały i zapowiadają, że nie będą prowadziy żadnych rozmów z Sverigedemokraterna i tak też postępują, co doprowadziło do upadku budżetu i ogłoszenia nowych wyborów. Wyborów, na których z największym prawdopodobieństwem najwięcej zyskają przeciwni masowej imigracji z krajów Trzeciego Świata Sverigedemokraterna.
No, to była ta ciemna strona szwedzkiej demokracji...
A teraz o jaśniejszej, świadczącej o dojrzałości tejże demokracji oraz o podejściu posłów do obywateli.
Po wysłuchaniu dyskusji radiowej z udziałem reprezentantki Vänsterpartiet, w której to audycji wypowiadała się ona m.in. w moim imieniu, że niby ja też jestem Szwedem :-) napisałem do niej ostrego w tonie maila. Skrytykowałem jej wypowiedź, napisałem, że moje polskie dzieci myślą tak samo, jak ja, że owszem, zdarzają się wśród Polaków ze szwedzkim paszportem odszczepieńcy nazywający swoje dzieci Lars-Erik albo Ulla-Britt, ale tacy ludzie są dla większości Polaków przedmiotem żartów. Poprosiłem ją też, żeby w przyszłości nie wypowiadała się w moim imieniu.
Maila wysłałem o 21:18.
Odpowiedź wysłana z iphone'a pani poseł przyszła do mnie o ...21:39.
To ta jaśniejsza strona szwedzkiej demokracji.
img: https://marucha.wordpress.com/2014/05/22/szwecja-91-spoleczenstwa-cieszy...
(4)
14 Comments
no fajnie...
17 December, 2014 - 22:49
Pzdr,
Polski i Ciemnogrodzki H.,
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Hun
17 December, 2014 - 23:13
Odpowiedź bałamutna tak samo, jak jej radiowa paplanina.
Z tego, co ten Söder mówił wcale nie wynikało, że on chce za kogokolwiek decydować.
Ja jej za odpowiedź grzecznie podziękowałem i nie mam zamiaru kontynuować dialogu. W ogóle to pierwszy raz napisałem tu do jakiegoś posła i to od razu z Vänsterpartiet :-)
Znając tutejsze układy zakładam, że odpowiedziała osobiście, a nie poprzez jakiegoś asystenta. I nie tylko odpowiedziała, ale zrobiła to po 20 minutach.
Wątpię, żeby tak to funkcjonowało w Polsce.
Przy okazji podam jeszcze jeden przykład. Pisałem o tym już kiedyś, ale nie szkodzi.
Kiedy wprowadzano duże zmiany prawne w mojej branży pojechałem wraz z grupą kolegów z pracy na duże spotkanie z udziałem przedstawicieli ministerstwa i Riksdagu, którzy o tych zmianach informowali.
Z ramienia komisji parlamentarnej referowała sprawę przedstawicielka opozycji. Taki mój pech, że też z Vänsterpartiet :-) Robiła to w profesjonalny, pozbawiony emocji i obiektywny sposób. Projekt był zresztą opracowywyany przez ileś lat i co najmniej dwie kadencje. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w Polsce.
Hun - PS.
17 December, 2014 - 23:30
W Polsce nikomu normalnemu nie przyszłoby do głowy, że Szwed ożeniony z Polką i mieszkający od kilkunastu lat w Warszawie jest albo choćby ma ambicje bycia Polakiem i że mu się prawa do określania siebie jako Polaka w jakikolwiek sposób odmawia. Bez względu na to czy ów Szwed ma polskie obywatelstwo.
Na ich usprawiedliwienie można dodać, że to po części kwestia języka.
Po polsku nikt nie powie o facecie nazywającym się Muhammad Al Hassani, że jest Polakiem tylko dlatego, że od dwóch lat ma polski paszport.
Szwedzi, nawet w języku potocznym, używają określenia "svensk" także gdy chodzi tylko o obywatelstwo. Rozmawiasz ze Szwedem o jakimś Muhammadzie właśnie, nie wiesz czy on mówi po szwedzku, czy to jakiś starający się o pobyt stały jegomość i słyszysz w odpowiedzi, że "han är svensk" tj. "on jest Szwedem". Szwed, z którym rozmawiasz nie ma w tym momencie na myśli tego, że Muhammad ma blond włosy i niebieskie oczy, ani nawet tego, że on w ogóle mówi po szwedzku. On mówi o obywatelstwie.
No, ale ta dyskusja omija takie subtelności. Rżną głupa i walą z grubej rury, bo Björn Söder wie doskonale o tych obu znaczeniach słowa "svensk". Oni też wiedzą, ale udają Greka.
@Traube...
18 December, 2014 - 10:40
Pzdr,
Narodowość Polską Wybrały H.
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Hunie
18 December, 2014 - 11:09
Mam też w skrzynce odpowiedzi kilku posłów PiS na mój protest przeciwko umieszczeniu na liście kandydatów do rady miasta Opola postaci lekko mówiąc kontrowersyjnej.
Więcej "grzechów" tego rodzaju nie popełniłem, więc "odpowiadalność" posłów mogę określić z mojej perspektywy jako stuprocentową.
@ro
18 December, 2014 - 11:42
Pzdr,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Wygląda na to,
18 December, 2014 - 12:49
To już kilka razy w historii się zdarzyło.
Na polskim gruncie
18 December, 2014 - 07:31
A główni aktorzy tej awantury wymienieni przez Ciebie jaki mają stosunek do Rosji? Dla nas to jest kluczowe zagadnienie.
alchimista
18 December, 2014 - 17:39
Obyweatelstwo a narodowość to nie to samo.
Ty czy ja możemy zostać obywatelami Nigerii, Japonii czy Indonezji, ale posiadanie paszportu któregoś z tych krajów nie zrobi z nas Nigeryjczyków, Japończyków ani Indonezyjczyków.
To samo w drugą stronę. Murzyn z Nigerii może po studiach zostać w Polsce, ożenić się i uzyskać polskie obywatelstwo. Nie stanie się jednak przez to Polakiem. Będzie Nigeryjczykiem z polskim paszportem.
Niewiele krajów wyłamuje się od tej reguły. W Izraelu narodowość jest warunkiem uzyskania obywatelstwa, chyba w Kuwejcie też tak jest, może jeszcze w paru krajach, ale generalnie jest tak, jak napisałem i nie ma to żadnego związku z pro- albo antyrosyjskością.
Nie mam zielonego pojęcia jaki szwedzkie partie mają stosunek do Rosji. O Rosji mówi się tu ostatnio najczęściej w kontekście tych samolotów i łodzi podwodnych, które naruszają szwedzką przestrzeń powietrzną lub wpływają na ich wody terytorialne. Nie słyszałem, żeby ktoś przy takich okazjach Rosję chwalił.
Słyszałem kiedyś jakiegoś durnia z partii zielonych, który dowodził, że Sverigedemokraterna popierają Putina. Dowodem miało być to, że się szwedzkim demokratom występy Pussy Riot w cerkwiach nie podobały i nie chcieli potępić Putina za ich uwięzienie. Innym dowodem miałby być brak krytyki naruszania praw osób HBTQ w Rosji.
Siksy z Pussy Riot wydają mi się obleśne i sam bym nie protestował przeciwko wsadzeniu ich do więzienia, obojętnie czy byłoby to więzienie rosyjskie, polskie czy jakiekolwiek inne. Nienormalni wydają mi się ich obrońcy. Mój stosunek do Rosji też nie ma tu nic do rzeczy.
Traube
18 December, 2014 - 08:52
Andy51
18 December, 2014 - 17:45
Taka masa ludzi, w większości bez wykształcenia i zawodu potrzebnego w Szwecji, już powoduje ogromne problemy na rynku mieszkaniowym, w szkolnictwie, służbie zdrowia, o bezpieczeństwie na ulicach nie wspominając.
Stąd rosnące powodzenie jedynej partii, która o tym głośno mówi. Co ósmy wyborca na nich głosował, a zanosi się na co szóstego w powtórce wyborczej w marcu 2015.
@Traube
18 December, 2014 - 10:48
Niestety, mamy wciąż zgięte karki, traktujemy posłów jak półbogów. W Szwecji, widać, wiedzą, że wyborca nie podaruje, jeśli go zlekceważy. My wolimy "rozmawiać" za pomocą petycji i podpisów pod nimi. A że reakacja nie przekłada się na wynik wyborczy, to nas olewają. :-(
Z zazdrością czytałam tę relację.
Pozdrawiam
Katarzyna
Katarzyna
18 December, 2014 - 18:13
Szwedzi mówią do siebie na ty. Uczeń do nauczyciela, pacjent do lekarza, lekarz do pacjenta, wyborca do premiera. Tylko król i jego najbliższa rodzina jest wyłączona z tej reguły.
Małe znaczenie mają tytuły naukowe. Postaci publicznych z przyklejonym tytułem profesorskim, takich jak profesor Geremek czy "profesor" Bartoszewski, tutaj nie ma. Stąd i do posła dystans mniejszy, a wody sodowej w głowie posła mniej.
Inna sprawa, że politycy w Szwecji, tak jak wszędzie, to banda cwaniaków. Z biegiem lat pozałatwiali sobie masę przywilejów, o których publika dowiaduje się przy okazji jakiś skandali. Nie chce mi się sprawdzać detali, ale to sprawy w stylu: poseł ma prawo otrzymywać uposażenie dopóki sobie nie znajdzie nowej pracy czy może chodziło o prawo do wcześniejszej emerytury, nie pamiętam dokładnie. W każdym razie, dziennikarze namierzyli kilku takich, co to korzystając sobie z owych przywilejów, żyją sobie na koszt podatnika od np. siedmiu lat gdzieś w Tajlandii, byczą się na plażach itp.
Mieszkam tu od kilkunastu lat i jeszcze nie widziałem urzędnika, który miałby swojego kierowcę. W tej kwestii różnica między Polską a Szwecją jest drastyczna. Z pewnością coś takiego, przy oficjalnych okazjach, na wysokich szczeblach władzy funkcjonuje, ale szczebel władzy, od którego jest taka możliwość leży nieporównanie wyżej niż w Polsce.
@Traube
18 December, 2014 - 18:44