Być jak Wach-Lełęsa

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Kto mieszka w bolku... przepraszam, w bloku, ten wie, że istnieje coś takiego jak wspólna przestrzeń gospodarcza. Są to suszarnie i pralnie, do których to klucze strzeże zazdrośnie gospodarz domu.
W bloku, w którym mieszkali Hiobowscy osobą tą była pani Sitko.
I właśnie do pani Sitko wybrała się mama Łukaszka po klucz do jednej z suszarni.
- Nie ma tak od ręki - pani Sitko poczuła że ma władzę i musiała to zademonstrować. - Trza się zapisać. A najbliższy wolny termin jest...
Tu pani Sitko przerwał straszny rumor w przedpokoju i przez drzwi wpadł do pokoju pan Sitko.
- Wwwwwwwwróciłem - wyszeptał z wysiłkiem. Pani Sitko zawrzała gniewem.
- Znowu jesteś pijany!
- Nie jezdem!
- Jesteś!
- Nie jezdem!
- To powiedz: Gibraltar!
- Może coś tam kiedyś wypiłem - zaczął ostrożnie pan Sitko. - Ale nie można mówić, że jezdem pijany! Ani myśleć w ten sposób! Pomyślenie jest zbrodnią wobec mnie!
- Tu nie trzeba myśleć - zawołała pani Sitko. - Tak od ciebie wali alkoholem, że ten zapach jest wyczuwalny gołym okiem! Co to... Zaraz... Wódka nie... Na piwo za słodki... Piwo z sokiem?
- Ale gdzie tam - odparł z dumą pan Sitko. - Szampan!
- Czyś ty zwariował! - pani Sitko złapała się za głowę. - Czy ty wiesz ile to kosztuje!?
- Skoro się pytasz, to znaczy, że sama nie wiesz, bo kosztuje naprawdę niewiele - zaśmiał się pan Sitko. - No, przynajmniej ten, który piłem.
- Dlaczego przerzucił się pan na szampana? - zaciekawiła się mama Łukaszka.
- Szampan jest bardziej tędy... I owędy...
- Bardziej trendy?
- O, o, właśnie. A poza tym ja nim walczę.
- Jak? O co?
- Za dużo tej niesprawiedliwości na świecie! - zagrzmiał pan Sitko. - Pijąc szampana walczę z systemem żeby go poko... poko...
- Ty chyba z grawitacją walczysz a nie z systemem. Ja ci dam pokopoko - zagroziła pani Sitko.
- Za co? - pan Sitko załkał. - Za co? Za to że chcę być jak Wach-Lełęsa? On też obalił!
- Ale on obalił system, a pan szampana, to jest różnica - tłumaczyła mama Łukaszka.
- On też zaczynał od szampana - nie poddawał się pan Sitko. - Tu mam na kartce jak wyglądała jego droga do zwycięstwa... Szampana mi zostało jeszcze dwieście trzydzieści siedem butelek... Potem winiak... Następnie...
- Skąd pan ma tę kartkę?! - spytała strasznym głosem mama Łukaszka.
- Od takiej jednej sprzedawczyni w monopolowym. Płakała, bo nie miała jak wyrobić obrotów w sklepie. Błagała mnie, żebym zgodził się podpisać tę listę, że będę tyle konsumował napojów wyskokowych...
- Pierwszy raz słyszę o monopolowym, który ma kiepskie obroty - rzekła z ironią pani Sitko. - Pójdziemy tam i pokażesz mi tę sprzedawczynię.
- Już jej tam nie ma!
- Ach, tak - i pani Sitko zasiadła za stołem, wyjęła kartki i długopisy.
- Co pani robi? - mama Łukaszka była zaskoczona.
- Piszę donos.
- Jak to?! Donos?! Na własnego męża?!
- A może ja też chcę być jak Wach-Lełęsa?
- Niech pani pisze - poparła panią Sitko mama Łukaszka. - Taki donos to jest w sumie nieszkodliwy, a rzekłabym nawet, że osobie piszącej dodaje smaczku i kolorytu!
- Cieszę się, że pani tak uważa, bo wyślę go w jednej kopercie razem z donosem na panią.
- Na mnie??? A za co???
- Łamie pani notorycznie prawa autorskie. Przepisuje pani całe kawałki z "Wiodącego Tytułu Prasowego" i wkleja na fora jako swoje teksty!
- To są kompilacje tworzące klimat, sztafaż, może jedna linijka na sto! - wybuchnęła mama Łukaszka. - Poza tym widzę w pani oczach zwierzęcy donosizm! Dobrze, że nie ma wojny, bo pani donosiłaby Nazistom na Niemców! A ten klucz od suszarni niech pani sobie wsadzi w...!
Pani Sitko poczerwieniałą z gniewu i oznajmiła:
- O tym też doniosę!

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>