Kcynia odegrała ważną rolę w czasie powstania wielkopolskiego.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1919 roku oddział dowodzony przez ppor. W. Kowalskiego przy wsparciu miejscowych ochotników uderzył na Kcynię wyzwalając miasto. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu. W czasie walk zdobyto pociąg pancerny oraz kilka cekaemów.
„Nazajutrz, w Nowy Rok, od samego rana – zapisał kronikarz - patrole polskie uwijały się po mieście i cieszyły mieszkańców swemi barwami biało-czerwonymi narękawkami i orzełkami srebrnymi na czapkach. Niemcy zaś bardzo przestraszyli się widokiem powstańców, synów Kcyni, którzy patrolując po mieście z bronią w ręku, jak najwyraźniej zadokumentowali przybłędom, że skończyło się panowanie pruskie. Rozpoczęła się teraz gorączkowa praca nad spolszczeniem miasta. Zawładnięto przede wszystkim pocztą, koleją, magistratem i wszelkimi instytucjami, które regulują życie miejskie. Komendantem wojsk kcyńskich mianowano porucznika Jana Sławińskiego”.
W dniu 1 stycznia 1919 roku powstańcy zdobyli również Nakło – ważny punkt strategiczny. Uzyskując kontrolę nad miastem Polacy przecięli linię kolejową Berlin-Piła-Bydgoszcz-Toruń-Królewiec. Była to nie tylko główna arteria komunikacyjna łącząca stolicę Rzeszy z Prusami Zachodnimi i Prusami Wschodnimi, ale także główna linia ewakuacyjna dla przebywających jeszcze na Białorusi i w krajach nadbałtyckich wojsk niemieckich Ober-Ostu. Zarówno władzom polskim w Warszawie jak i w Poznaniu zależało, by ewakuacja tej armii dokonała się możliwie sprawnie, bez zakłóceń.
Kontynuując ofensywę powstańcy w dniu 6 stycznia 1919 roku zdobyli Inowrocław, powiększając zagrożenie nie tylko dla Bydgoszczy, ale i Torunia. W tym samym dniu Polacy opanowali też przejściowo Margonin i Chodzież, zbliżając się do Noteci na całej linii od Nakła do Ujścia. Zagrożenie Torunia, Bydgoszczy i Piły zapowiadało przejęcie przez Polaków nie tylko tych miast, ale również całej linii kolejowej oraz ważnej strategicznie linii Noteci.
W tej sytuacji Niemcy podjęli kontrakcję, wypierając Polaków z Chodzieży i Szubina. Znajdujące się tam oddziały polskie wycofano do Kcyni, skracając front i wzmacniając pozycje obronne pod Szubinem, gdzie przystąpiono do przygotowywania nowego polskiego uderzenia na 11 stycznia.
Z Poznania, Jarocina oraz Wrześni przerzucano na ten odcinek frontu dodatkowe oddziały powstańcze, w tym kompanię ckm, baterię znajdującej się w zalążku artylerii i plutony kawalerii, a nawet kilka samolotów z Ławicy. Dowództwo frontu z ppłk. Grudzielskim na czele zlokalizowano w Kcyni, natomiast sztab z Paluchem na czele przebywał w Pińsku. Faktycznie operacją w całości kierował Mieczysław Paluch, ponieważ ppłk Grudzielski zachorował na grypę.
Ciekawą postacią był 62-letni ppłk. Kazimierz Grudzielski, b. zawodowy oficer armii niemieckiej. Po przejściu we wrześniu 1917 roku w stan spoczynku zaangażował się w działalność konspiracyjną we Wrześni. Po wybuchu powstania doszło do zabawnego epizodu z jego udziałem - grupa konspiratorów nie zorientowana co do roli Kazimierza Grudzielskiego, zrobiła mu – jako byłemu niemieckiemu oficerowi – rewizję w mieszkaniu, robiąc przy tym niezły bałagan. W momencie wybuchu powstania wielkopolskiego natychmiast oddał się do dyspozycji władz polskich. Zostaje mianowany dowódcą frontu północnego, którego sztab znajdował się w Wągrowcu.
Przygotowane przez Grudzielskiego, a przeprowadzone przez Palucha natarcie zakończyło się sukcesem. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu.
Głównym celem operacji było ponowne opanowanie Szubina. Plan uderzenia na Szubin był dobrze pomyślany. Aby zabezpieczyć się przed ewentualnym kontruderzeniem wroga z Piły, wypadem z 9 stycznia M. Bartsch zniszczył most na Noteci pod Białośliwiem, zerwano także tor kolejowy pod Szczepicami na linii Nakło-Kcynia oraz zabezpieczono most pod Osiekiem.
Załoga Szubina składała się z ok. 400 żołnierzy piechoty, dysponujących 8 ckm, 8 lkm oraz baterię artylerii polowej. Strona polska skoncentrowała około 1300 ludzi. Grupa Stanisława Śliwińskiego (ok. 700 ludzi), składająca się z oddziałów piechoty i dwóch półbaterii artylerii, zaatakowała miasto od północy w celu odcięcia go od Bydgoszczy. Grupa Teofila Spychały (ok. 200 ludzi) wychodziła z Kcyni w kierunku wschodnim, uderzyła na Szubin z południowego zachodu. Natomiast grupa Zygmunta Kittla z Gniezna (ok. 400 ludzi) stanowiła odwód ubezpieczający całą akcję.
Atak na miasto rozpoczął się w godzinach popołudniowych. Pierwsze polskie natarcie zostało odparte, jednak około godz. 17.00 do akcji wkroczył oddział wrzesiński Zdzisława Beutlera, który szturmem zdobył dworzec, przesądzając ostatecznie o załamaniu obrony niemieckiej. Miasto zostało zdobyte. W walkach zginęło 26 powstańców, a 29 odniosło rany. W ten sposób zlikwidowane zostało zagrożenie niemieckie z północy w kierunku środkowej Wielkopolski, a front północny został częściowo wyrównany.
Szef sztabu Dowództwa Głównego ppłk Julian Stachiewicz w liście do Naczelnego Dowództwa WP w Warszawie z dnia 12 stycznia 1919 roku napisał: "Wojskowo sprawa stoi następująco: Dzisiaj zakończyliśmy wielkie zwycięstwo (zajęcie Szubina – Godziemba) na zachód od Inowrocławia. Poza tym jest spokojnie, wszystkie etnograficznie polskie powiaty Księstwa w naszym ręku, częściowo również powiaty o większości niemieckiej. Ze strony niemieckiej w kilku powiatach zwrócono się o rozejm, wszędzie podając jako motyw to, że szkoda przelewać krwi, skoro i tak zadecyduje konferencja pokojowa. Wygląda to na robione na rozkaz z góry, o tym jednak nie mamy żadnych wiadomości. Wojska tutaj prawie nie ma. Jest wprawdzie w ewidencji przeszło 15 000, są to przeważnie jednak oddziały o lokalnym zabarwieniu. Subordynacja i karność u ludzi przeważnie zniszczona; jest to do pewnego stopnia żywiołowa reakcja przeciw wszystkiemu, co urządzali Prusacy, z jednoczesnym przyzwyczajaniem się do rządów rad żołnierskich. Poza tym zdemoralizowała żołnierza Rada Naczelna swoją dwoistą polityką w stosunku do Niemców, zupełnym niedołęstwem i brakiem wyczucia dołów w chwili przewrotu, w którym brał udział wszędzie z własnej inicjatywy żołnierz przy powstrzymywaniu i chwiejności ze strony Naczelnej Rady, kiedy już nie było czasu na wahanie”.
CDN.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1919 roku oddział dowodzony przez ppor. W. Kowalskiego przy wsparciu miejscowych ochotników uderzył na Kcynię wyzwalając miasto. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu. W czasie walk zdobyto pociąg pancerny oraz kilka cekaemów.
„Nazajutrz, w Nowy Rok, od samego rana – zapisał kronikarz - patrole polskie uwijały się po mieście i cieszyły mieszkańców swemi barwami biało-czerwonymi narękawkami i orzełkami srebrnymi na czapkach. Niemcy zaś bardzo przestraszyli się widokiem powstańców, synów Kcyni, którzy patrolując po mieście z bronią w ręku, jak najwyraźniej zadokumentowali przybłędom, że skończyło się panowanie pruskie. Rozpoczęła się teraz gorączkowa praca nad spolszczeniem miasta. Zawładnięto przede wszystkim pocztą, koleją, magistratem i wszelkimi instytucjami, które regulują życie miejskie. Komendantem wojsk kcyńskich mianowano porucznika Jana Sławińskiego”.
W dniu 1 stycznia 1919 roku powstańcy zdobyli również Nakło – ważny punkt strategiczny. Uzyskując kontrolę nad miastem Polacy przecięli linię kolejową Berlin-Piła-Bydgoszcz-Toruń-Królewiec. Była to nie tylko główna arteria komunikacyjna łącząca stolicę Rzeszy z Prusami Zachodnimi i Prusami Wschodnimi, ale także główna linia ewakuacyjna dla przebywających jeszcze na Białorusi i w krajach nadbałtyckich wojsk niemieckich Ober-Ostu. Zarówno władzom polskim w Warszawie jak i w Poznaniu zależało, by ewakuacja tej armii dokonała się możliwie sprawnie, bez zakłóceń.
Kontynuując ofensywę powstańcy w dniu 6 stycznia 1919 roku zdobyli Inowrocław, powiększając zagrożenie nie tylko dla Bydgoszczy, ale i Torunia. W tym samym dniu Polacy opanowali też przejściowo Margonin i Chodzież, zbliżając się do Noteci na całej linii od Nakła do Ujścia. Zagrożenie Torunia, Bydgoszczy i Piły zapowiadało przejęcie przez Polaków nie tylko tych miast, ale również całej linii kolejowej oraz ważnej strategicznie linii Noteci.
W tej sytuacji Niemcy podjęli kontrakcję, wypierając Polaków z Chodzieży i Szubina. Znajdujące się tam oddziały polskie wycofano do Kcyni, skracając front i wzmacniając pozycje obronne pod Szubinem, gdzie przystąpiono do przygotowywania nowego polskiego uderzenia na 11 stycznia.
Z Poznania, Jarocina oraz Wrześni przerzucano na ten odcinek frontu dodatkowe oddziały powstańcze, w tym kompanię ckm, baterię znajdującej się w zalążku artylerii i plutony kawalerii, a nawet kilka samolotów z Ławicy. Dowództwo frontu z ppłk. Grudzielskim na czele zlokalizowano w Kcyni, natomiast sztab z Paluchem na czele przebywał w Pińsku. Faktycznie operacją w całości kierował Mieczysław Paluch, ponieważ ppłk Grudzielski zachorował na grypę.
Ciekawą postacią był 62-letni ppłk. Kazimierz Grudzielski, b. zawodowy oficer armii niemieckiej. Po przejściu we wrześniu 1917 roku w stan spoczynku zaangażował się w działalność konspiracyjną we Wrześni. Po wybuchu powstania doszło do zabawnego epizodu z jego udziałem - grupa konspiratorów nie zorientowana co do roli Kazimierza Grudzielskiego, zrobiła mu – jako byłemu niemieckiemu oficerowi – rewizję w mieszkaniu, robiąc przy tym niezły bałagan. W momencie wybuchu powstania wielkopolskiego natychmiast oddał się do dyspozycji władz polskich. Zostaje mianowany dowódcą frontu północnego, którego sztab znajdował się w Wągrowcu.
Przygotowane przez Grudzielskiego, a przeprowadzone przez Palucha natarcie zakończyło się sukcesem. Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu.
Głównym celem operacji było ponowne opanowanie Szubina. Plan uderzenia na Szubin był dobrze pomyślany. Aby zabezpieczyć się przed ewentualnym kontruderzeniem wroga z Piły, wypadem z 9 stycznia M. Bartsch zniszczył most na Noteci pod Białośliwiem, zerwano także tor kolejowy pod Szczepicami na linii Nakło-Kcynia oraz zabezpieczono most pod Osiekiem.
Załoga Szubina składała się z ok. 400 żołnierzy piechoty, dysponujących 8 ckm, 8 lkm oraz baterię artylerii polowej. Strona polska skoncentrowała około 1300 ludzi. Grupa Stanisława Śliwińskiego (ok. 700 ludzi), składająca się z oddziałów piechoty i dwóch półbaterii artylerii, zaatakowała miasto od północy w celu odcięcia go od Bydgoszczy. Grupa Teofila Spychały (ok. 200 ludzi) wychodziła z Kcyni w kierunku wschodnim, uderzyła na Szubin z południowego zachodu. Natomiast grupa Zygmunta Kittla z Gniezna (ok. 400 ludzi) stanowiła odwód ubezpieczający całą akcję.
Atak na miasto rozpoczął się w godzinach popołudniowych. Pierwsze polskie natarcie zostało odparte, jednak około godz. 17.00 do akcji wkroczył oddział wrzesiński Zdzisława Beutlera, który szturmem zdobył dworzec, przesądzając ostatecznie o załamaniu obrony niemieckiej. Miasto zostało zdobyte. W walkach zginęło 26 powstańców, a 29 odniosło rany. W ten sposób zlikwidowane zostało zagrożenie niemieckie z północy w kierunku środkowej Wielkopolski, a front północny został częściowo wyrównany.
Szef sztabu Dowództwa Głównego ppłk Julian Stachiewicz w liście do Naczelnego Dowództwa WP w Warszawie z dnia 12 stycznia 1919 roku napisał: "Wojskowo sprawa stoi następująco: Dzisiaj zakończyliśmy wielkie zwycięstwo (zajęcie Szubina – Godziemba) na zachód od Inowrocławia. Poza tym jest spokojnie, wszystkie etnograficznie polskie powiaty Księstwa w naszym ręku, częściowo również powiaty o większości niemieckiej. Ze strony niemieckiej w kilku powiatach zwrócono się o rozejm, wszędzie podając jako motyw to, że szkoda przelewać krwi, skoro i tak zadecyduje konferencja pokojowa. Wygląda to na robione na rozkaz z góry, o tym jednak nie mamy żadnych wiadomości. Wojska tutaj prawie nie ma. Jest wprawdzie w ewidencji przeszło 15 000, są to przeważnie jednak oddziały o lokalnym zabarwieniu. Subordynacja i karność u ludzi przeważnie zniszczona; jest to do pewnego stopnia żywiołowa reakcja przeciw wszystkiemu, co urządzali Prusacy, z jednoczesnym przyzwyczajaniem się do rządów rad żołnierskich. Poza tym zdemoralizowała żołnierza Rada Naczelna swoją dwoistą polityką w stosunku do Niemców, zupełnym niedołęstwem i brakiem wyczucia dołów w chwili przewrotu, w którym brał udział wszędzie z własnej inicjatywy żołnierz przy powstrzymywaniu i chwiejności ze strony Naczelnej Rady, kiedy już nie było czasu na wahanie”.
CDN.
(1)
8 Comments
Znów "porządna" dawka historii.
30 January, 2019 - 23:23
Jak zawsze - wielkie dzięki, Godziembo!
Serdecznie pozdrawiam,
CDN i dobrze
31 January, 2019 - 15:59
Jeszcze w niektórych Domach słychać echa dawnych opowieści,ale są one co raz cichsze tak jak co raz cichsze Głosy Opowiadających
a wiec czytajmy i słuchajmy póki czas :)
serdeczności dla Czytających i piszących :)
<p>gość z drogi</p>
@gość z drogi
01 February, 2019 - 10:59
@Katarzyna Tarnawska
01 February, 2019 - 10:58
Pozdrawiam
szanowny nasz Naczelny Historyku,@Godziembo
01 February, 2019 - 16:21
serdeczności :)
/warto o tych zapomnianych ludziach pamiętać /
<p>gość z drogi</p>
Kochana "Gościu z drogi"!
01 February, 2019 - 21:27
Nikt inny nie może tego przecież zrobić!
Serdeczności,
"Mój" Ostrzeszów także miał swój udział
01 February, 2019 - 21:25
Powinnabym zacząć kwerendę, lecz chyba czasu i motywacji już mi nie starczy - teraz to już "walka codzienna" - o przeżycie.
A mam, w Rodzinie - zarówno polonistkę-dziennikarza, jak też dyplomowanego historyka. Nie mniej - "młodym" - Historia wydaje sią tak oczywista i nieistotna, że "nie ma o czym mówić".
Tymbardziej jestem Ci wdzięczna, Godziembo, że "ocalasz od zapomnienia".
Serdecznie pozdrawiam,
witaj droga i szanowna @Katarzyno:)
02 February, 2019 - 12:03
Dobrego Dnia Tobie i temu Miejscu :)
<p>gość z drogi</p>