Pomimo słabości kadrowych oraz błędów organizacyjnych polskie służby wywiadowcze właściwie rozpoznały główne kierunku niemieckich uderzeń we wrześniu 1939 roku.
Przygotowania mobilizacyjne polskich służb informacyjno-wywiadowczych do wojny pozostawiały wiele do życzenia. Warszawska centrala nie miała nawet organizacji wojennej - nie przeprowadzano też podziału zadań o charakterze wojennym między komórkami centrali.
Wojenne przygotowania wyższych dowództw operacyjnych w zakresie wywiadowczym były nieodpowiednie pod względem mobilizacyjnym, szkoleniowym, a także ustalania zadań i rozdziału kompetencji. Istotną przyczyną wpływającą negatywnie na organizację wywiadu na szczeblu dowództw operacyjnych była rozbieżność zdań w kierownictwie Sztabu Głównego na rolę i charakter tego wywiadu.
Dopiero w połowie 1938 roku przystąpiono do opracowania planów sieci wywiadu i dywersji wojennej. Podczas pracy nad nimi szef Sztabu Głównego dwukrotnie zmieniał decyzję dotyczącą kolejności planowania. Początkowo dominowały kwestie wschodnie, potem jednak nastąpiła diametralna zmiana.
Na początku 1939 roku zakładano, że wywiad płytki na przedpolu operacyjnym dla poszczególnych dowództw miały prowadzić przede wszystkim ekspozytury, które dysponowały także kontaktami wywiadu głębokiego . Nieprecyzyjnie nakreślono kooperacje i powiązanie ekspozytur z oddziałami II Armii.
Zmiany koncepcji w zakresie budowy wojennej sieci alarmowej oraz częściowe przejęcie wywiadu płytkiego przez armię wprowadziły sporo zamieszania, które opóźniło planowane prace. W efekcie wszystkie placówki ekspozytury potraktowano jako formę sieci alarmowej, której celem było wychwycenie wszelkich zjawisk świadczących o zbliżającej się wojnie.
Wywiad głęboki prowadzony w Trzeciej Rzeszy, który miał odgrywać szczególne znaczenie w okresie konfliktu zbrojnego nie został jednak należycie przygotowany. Brakowało komórek, które kierowałyby siecią wojenną. Wadliwy okazał się system placówek wywiadowczych, który był oparty na oficjalnych przedstawicielstwach.
W odpowiedzi na te zarzuty dr Adam Świtkowski, kierownik Referatu „Zachód” Oddziału II od 1932 roku, czyli centrali wywiadu głębokiego na Niemcy, uznał, że zachodnie „ekspozytury, mając mniejszą kompetencję terytorialną [niż wywiad głęboki, obejmujący całe Niemcy], posiadały większe środki materialne oraz personalne (składy osobowe – oficerowie i podoficerowie)”. Trafnie też zauważył, że budżety ekspozytur w Bydgoszczy i Katowicach razem wzięte przewyższały o kilkanaście tysięcy zł środki, jakimi dysponował Referat „Zachód”. Ekspozytury mogły również liczyć na wsparcie swych działań przez różnorakie organy państwa, m.in. Straż Graniczną, Policję Państwową, administrację terenową, podczas gdy oficerowie wywiadu głębokiego mogli liczyć jedynie w pewnym zakresie na placówki MSZ. Przekonywał także, że Referat „Zachód” „dawał świadczenia na rzecz ekspozytur (częściej 3 niż 4) przy eksploatacji ich kontaktów agencyjnych na terenie Niemiec, wielokrotnie eksponując na niebezpieczeństwo własną sieć wywiadu głębokiego”.
Istotnym uzupełnieniem wiadomości dostarczanych przez polski wywiad strategiczny i płytki były raporty i opracowania attaché wojskowego w Berlinie ppłk. dypl. Antoniego Szymańskiego, którego działalność była nadzorowana przez Oddział II SG. Wiosną 1939 roku ppłk Szymański otrzymał interesującą informację od zaprzyjaźnionego attaché wojskowego Estonii ppłk. Ludwika Jacobsena. Jakobsen gościł 28 marca 1939 roku w gabinecie operacyjnym szefa Sztabu Generalnego wojsk lądowych Wehrmahtu gen. Franza Haldera. Gdy Halder wyszedł na parę chwil, Jakobsen zauważył mapę w skali 1:300 000 przedstawiającą obszar od Łaby na wschód poza linią Bugu. Były na niej wyeksponowane trzy obszary koncentracji Wehrmachtu: w Prusach Wschodnich, na Pomorzu i Śląsku oraz nakreślone kierunki ataku.
W maju 1939 roku ppłk Szymański został zaproszony na przyjęcie urodzinowe do Hansa Lammersa, szefa Kancelarii Rzeszy. Po zakończeniu obiadu, gen. Karl Bodenschatz poprosił go o rozmowę, w trakcie której powiedział: „Zwracam się do pana z prośbą o szczególnie uważne wysłuchanie mej wiadomości (…) jeżeli Hitler dojdzie do przekonania, że Niemcy mogą być od wschodu okrążone przez Polskę, to nie zawaha się on połączyć nawet z samym… diabłem! A nie ma chyba między nami wątpliwości, kim jest „der Teufel”.
Po przekazaniu tej wiadomości został wezwany do Warszawy. Podpułkownik Szymański wspomina, że marszałek Edward Rydz-Śmigły i gen. Wacław Stachiewicz byli zupełnie zaskoczeni „zapowiedzianą woltą hitlerowską”. Odniósł wrażenie, że rozmówcy z pewnym dystansem odnosili się do tej informacji.
Zgodnie ze sprawozdaniem mjr. Tadeusza Szumowskiego, szefa Referatu „Zachód” Oddziału II, rozpoznanie wywiadowcze kierunków niemieckiego uderzenia w 1939 roku było następujące: „na głównym kierunku uderzenia ze Środkowego Śląska na Warszawę zidentyfikowano i zlokalizowano około 90% sił koncentrujących się”; „na kierunku Frankfurt nad Odrą – Poznań trafnie nie stwierdzono żadnej koncentracji”; „na kierunku Pomorze Niemieckie – Toruń rozpoznano 50-60% sił koncentrujących się (kierownik placówki w Szczecinie został aresztowany w maju 1939, następcy jego nie posiadali doświadczenia)”; „w Prusach Wschodnich zidentyfikowano około 80% sił koncentrujących się”; „na Słowacji rozpoznano poniżej 50% sił koncentrujących się (była to domena wpływów „Wschodu”). Podsumowując, Oddział II trafnie rozpoznał 40 wielkich jednostek niemieckich na 54.
Polskie służby wywiadowcze nie potrafiły właściwie zinterpretować rzeczywiste zamierzenia strategiczne zachodnich sprzymierzeńców oraz radykalną zmianę polityki zagranicznej Związku Sowieckiego.
Na wiosnę 1939 roku zintensyfikowano także działania kontrwywiadowcze. O ile w latach 1935–1938 ujawniano około 300 przypadków niemieckiego szpiegostwa, to w okresie ośmiu miesięcy 1939 roku liczba ta, zdaniem M. Cygańskiego, była dwukrotnie wyższa. Od marca do lipca 1939 roku organy kontrwywiadu tylko na Śląsku aresztowały 55 szpiegów niemieckich. Kilkanaście dni przed wybuchem wojny zatrzymano kolejnych 360 osób.
Podobne akcje przeprowadzono także na Pomorzu i w Wielkopolsce. Operacja ta nie została przeprowadzona do końca, na skutek interwencji ambasadorów Francji i Wielkiej Brytanii.
Także polski kontrwywiad był tylko w pewnym stopniu przygotowany do pracy w warunkach wojennych. Plan mobilizacyjny służby kontrwywiadowczej zakładał trzykrotne zwiększenie liczby funkcjonujących dotychczas placówek tego typu, które w przeważającej części miały być obsadzone przez oficerów rezerwy. Większość z nich została przeszkolona na specjalnych kursach, a niektórzy odbyli również praktyki w referatach informacyjnych. Samodzielne Referaty Informacyjne DOK miały się aktywizować łącznie z dowództwami OK w ramach mobilizacji powszechnej, a ich placówki podczas tzw. mobilizacji kolorowej (alarmu).
Włączenie służby kontrwywiadowczej do różnych wariantów mobilizacji spowodowało zakłócenie funkcjonowania tej służby. Gdy w marcu 1939 roku ogłoszono alarm w niektórych formacjach DOK i zmobilizowano placówki kontrwywiadowcze, okazało się, że nie zdołano wszystkim wyznaczyć zadań i w związku z tym zwolniono część pracowników.
Zmobilizowane dopiero na tydzień przed rozpoczęciem wojny organy kontrwywiadowcze nie mogły podjąć skutecznych działań w czasie wojny we wrześniu 1939 roku.
Wybrana literatura:
H. Ćwięk - Służby specjalne II Rzeczpospolitej wobec przygotowań niemieckich do wojny z Polską. Zarys problematyki
H. Ćwięk - Polityczno-militarne przygotowania Trzeciej Rzeszy do wojny w raportach attaché w Berlinie płk. Antoniego Szymańskiego
M. Zgórniak - Europa w przededniu wojny. Sytuacja militarna w latach 1938-1939
L. Gondek - Wywiad polski w Trzeciej Rzeszy 1933–1939
L. Gondek - Działalność Abwehry na terenie Polski 1933-1939
S. Żerko - Niemiecka polityka zagraniczna w przededniu II wojny światowej
A. Woźny - Niemieckie przygotowania do wojny z Polską w ocenach polskich naczelnych władz wojskowych w latach 1933-1939
Przygotowania mobilizacyjne polskich służb informacyjno-wywiadowczych do wojny pozostawiały wiele do życzenia. Warszawska centrala nie miała nawet organizacji wojennej - nie przeprowadzano też podziału zadań o charakterze wojennym między komórkami centrali.
Wojenne przygotowania wyższych dowództw operacyjnych w zakresie wywiadowczym były nieodpowiednie pod względem mobilizacyjnym, szkoleniowym, a także ustalania zadań i rozdziału kompetencji. Istotną przyczyną wpływającą negatywnie na organizację wywiadu na szczeblu dowództw operacyjnych była rozbieżność zdań w kierownictwie Sztabu Głównego na rolę i charakter tego wywiadu.
Dopiero w połowie 1938 roku przystąpiono do opracowania planów sieci wywiadu i dywersji wojennej. Podczas pracy nad nimi szef Sztabu Głównego dwukrotnie zmieniał decyzję dotyczącą kolejności planowania. Początkowo dominowały kwestie wschodnie, potem jednak nastąpiła diametralna zmiana.
Na początku 1939 roku zakładano, że wywiad płytki na przedpolu operacyjnym dla poszczególnych dowództw miały prowadzić przede wszystkim ekspozytury, które dysponowały także kontaktami wywiadu głębokiego . Nieprecyzyjnie nakreślono kooperacje i powiązanie ekspozytur z oddziałami II Armii.
Zmiany koncepcji w zakresie budowy wojennej sieci alarmowej oraz częściowe przejęcie wywiadu płytkiego przez armię wprowadziły sporo zamieszania, które opóźniło planowane prace. W efekcie wszystkie placówki ekspozytury potraktowano jako formę sieci alarmowej, której celem było wychwycenie wszelkich zjawisk świadczących o zbliżającej się wojnie.
Wywiad głęboki prowadzony w Trzeciej Rzeszy, który miał odgrywać szczególne znaczenie w okresie konfliktu zbrojnego nie został jednak należycie przygotowany. Brakowało komórek, które kierowałyby siecią wojenną. Wadliwy okazał się system placówek wywiadowczych, który był oparty na oficjalnych przedstawicielstwach.
W odpowiedzi na te zarzuty dr Adam Świtkowski, kierownik Referatu „Zachód” Oddziału II od 1932 roku, czyli centrali wywiadu głębokiego na Niemcy, uznał, że zachodnie „ekspozytury, mając mniejszą kompetencję terytorialną [niż wywiad głęboki, obejmujący całe Niemcy], posiadały większe środki materialne oraz personalne (składy osobowe – oficerowie i podoficerowie)”. Trafnie też zauważył, że budżety ekspozytur w Bydgoszczy i Katowicach razem wzięte przewyższały o kilkanaście tysięcy zł środki, jakimi dysponował Referat „Zachód”. Ekspozytury mogły również liczyć na wsparcie swych działań przez różnorakie organy państwa, m.in. Straż Graniczną, Policję Państwową, administrację terenową, podczas gdy oficerowie wywiadu głębokiego mogli liczyć jedynie w pewnym zakresie na placówki MSZ. Przekonywał także, że Referat „Zachód” „dawał świadczenia na rzecz ekspozytur (częściej 3 niż 4) przy eksploatacji ich kontaktów agencyjnych na terenie Niemiec, wielokrotnie eksponując na niebezpieczeństwo własną sieć wywiadu głębokiego”.
Istotnym uzupełnieniem wiadomości dostarczanych przez polski wywiad strategiczny i płytki były raporty i opracowania attaché wojskowego w Berlinie ppłk. dypl. Antoniego Szymańskiego, którego działalność była nadzorowana przez Oddział II SG. Wiosną 1939 roku ppłk Szymański otrzymał interesującą informację od zaprzyjaźnionego attaché wojskowego Estonii ppłk. Ludwika Jacobsena. Jakobsen gościł 28 marca 1939 roku w gabinecie operacyjnym szefa Sztabu Generalnego wojsk lądowych Wehrmahtu gen. Franza Haldera. Gdy Halder wyszedł na parę chwil, Jakobsen zauważył mapę w skali 1:300 000 przedstawiającą obszar od Łaby na wschód poza linią Bugu. Były na niej wyeksponowane trzy obszary koncentracji Wehrmachtu: w Prusach Wschodnich, na Pomorzu i Śląsku oraz nakreślone kierunki ataku.
W maju 1939 roku ppłk Szymański został zaproszony na przyjęcie urodzinowe do Hansa Lammersa, szefa Kancelarii Rzeszy. Po zakończeniu obiadu, gen. Karl Bodenschatz poprosił go o rozmowę, w trakcie której powiedział: „Zwracam się do pana z prośbą o szczególnie uważne wysłuchanie mej wiadomości (…) jeżeli Hitler dojdzie do przekonania, że Niemcy mogą być od wschodu okrążone przez Polskę, to nie zawaha się on połączyć nawet z samym… diabłem! A nie ma chyba między nami wątpliwości, kim jest „der Teufel”.
Po przekazaniu tej wiadomości został wezwany do Warszawy. Podpułkownik Szymański wspomina, że marszałek Edward Rydz-Śmigły i gen. Wacław Stachiewicz byli zupełnie zaskoczeni „zapowiedzianą woltą hitlerowską”. Odniósł wrażenie, że rozmówcy z pewnym dystansem odnosili się do tej informacji.
Zgodnie ze sprawozdaniem mjr. Tadeusza Szumowskiego, szefa Referatu „Zachód” Oddziału II, rozpoznanie wywiadowcze kierunków niemieckiego uderzenia w 1939 roku było następujące: „na głównym kierunku uderzenia ze Środkowego Śląska na Warszawę zidentyfikowano i zlokalizowano około 90% sił koncentrujących się”; „na kierunku Frankfurt nad Odrą – Poznań trafnie nie stwierdzono żadnej koncentracji”; „na kierunku Pomorze Niemieckie – Toruń rozpoznano 50-60% sił koncentrujących się (kierownik placówki w Szczecinie został aresztowany w maju 1939, następcy jego nie posiadali doświadczenia)”; „w Prusach Wschodnich zidentyfikowano około 80% sił koncentrujących się”; „na Słowacji rozpoznano poniżej 50% sił koncentrujących się (była to domena wpływów „Wschodu”). Podsumowując, Oddział II trafnie rozpoznał 40 wielkich jednostek niemieckich na 54.
Polskie służby wywiadowcze nie potrafiły właściwie zinterpretować rzeczywiste zamierzenia strategiczne zachodnich sprzymierzeńców oraz radykalną zmianę polityki zagranicznej Związku Sowieckiego.
Na wiosnę 1939 roku zintensyfikowano także działania kontrwywiadowcze. O ile w latach 1935–1938 ujawniano około 300 przypadków niemieckiego szpiegostwa, to w okresie ośmiu miesięcy 1939 roku liczba ta, zdaniem M. Cygańskiego, była dwukrotnie wyższa. Od marca do lipca 1939 roku organy kontrwywiadu tylko na Śląsku aresztowały 55 szpiegów niemieckich. Kilkanaście dni przed wybuchem wojny zatrzymano kolejnych 360 osób.
Podobne akcje przeprowadzono także na Pomorzu i w Wielkopolsce. Operacja ta nie została przeprowadzona do końca, na skutek interwencji ambasadorów Francji i Wielkiej Brytanii.
Także polski kontrwywiad był tylko w pewnym stopniu przygotowany do pracy w warunkach wojennych. Plan mobilizacyjny służby kontrwywiadowczej zakładał trzykrotne zwiększenie liczby funkcjonujących dotychczas placówek tego typu, które w przeważającej części miały być obsadzone przez oficerów rezerwy. Większość z nich została przeszkolona na specjalnych kursach, a niektórzy odbyli również praktyki w referatach informacyjnych. Samodzielne Referaty Informacyjne DOK miały się aktywizować łącznie z dowództwami OK w ramach mobilizacji powszechnej, a ich placówki podczas tzw. mobilizacji kolorowej (alarmu).
Włączenie służby kontrwywiadowczej do różnych wariantów mobilizacji spowodowało zakłócenie funkcjonowania tej służby. Gdy w marcu 1939 roku ogłoszono alarm w niektórych formacjach DOK i zmobilizowano placówki kontrwywiadowcze, okazało się, że nie zdołano wszystkim wyznaczyć zadań i w związku z tym zwolniono część pracowników.
Zmobilizowane dopiero na tydzień przed rozpoczęciem wojny organy kontrwywiadowcze nie mogły podjąć skutecznych działań w czasie wojny we wrześniu 1939 roku.
Wybrana literatura:
H. Ćwięk - Służby specjalne II Rzeczpospolitej wobec przygotowań niemieckich do wojny z Polską. Zarys problematyki
H. Ćwięk - Polityczno-militarne przygotowania Trzeciej Rzeszy do wojny w raportach attaché w Berlinie płk. Antoniego Szymańskiego
M. Zgórniak - Europa w przededniu wojny. Sytuacja militarna w latach 1938-1939
L. Gondek - Wywiad polski w Trzeciej Rzeszy 1933–1939
L. Gondek - Działalność Abwehry na terenie Polski 1933-1939
S. Żerko - Niemiecka polityka zagraniczna w przededniu II wojny światowej
A. Woźny - Niemieckie przygotowania do wojny z Polską w ocenach polskich naczelnych władz wojskowych w latach 1933-1939
(1)